Na pozór moja rodzina wyglądała normalnie – mama, tata i ja. Gdy ktoś patrzył na nas z boku, mógł pomyśleć: „sielanka”. Ale ja zawsze wiedziałem, że to... kłamstwo.
Pamiętam dobrze swój wstyd, kiedy babcia zapytała mnie, dlaczego moja matka nie przyjechała ze mną na wakacje i gdzie jest teraz. Siedziała na swoim leżaku na plaży, patrząc na mnie krytycznie i wyczekująco.
Czułem się tak, jakby to była moja wina, że mamy tutaj nie ma
– Pojechała z koleżankami… – wymamrotałem. – Tata powiedział, że za dużo pracuje i powinna trochę odpocząć.
Nie wiem, czy babcia mi uwierzyła, bo miałem spuszczoną głowę. Nie śmiałem spojrzeć jej w oczy, żeby z nich nie wyczytała, z kim naprawdę jest na wakacjach moja mama. Że pojechała z Nim. Miałem wtedy osiem lat i dobrze wiedziałem, że tamten pan to nic dobrego. Wcześniej było wielu innych.
Różnie ich nazywałem, tak jak mi mama kazała. Czasami mówiłem, że są jej braćmi, kuzynami, innym razem, że moimi wujkami. A i tak chyba byłem w tym mało przekonujący, bo pamiętam, że już panie przedszkolanki patrzyły po sobie znacząco i coś tam szeptały. Kiedy byłem mały, nie miałem pojęcia, o co chodzi z tymi kłamstewkami, ani co łączy mamę z panami, z którymi przychodziła po mnie do przedszkola.
Zabierali mnie na plac zabaw albo do kina. Kupowali ciastko czy lody. Byli mili, chociaż nie wszyscy. Ale jeśli któryś z nich mi dokuczył, mama szybko z takim „wujkiem” się rozstawała i nie widywałem go więcej.
Kiedy podrosłem, zaczęli jeździć z nami na wakacje
Pamiętam je, bo byłem wściekły, ilekroć mama znikała z tymi panami w sypialni, a ja musiałem spać w drugim pokoju, sam. Czasami miałem ochotę pójść tam i zobaczyć, co robią. Kiedy byłem młodszy, to nawet się dopytywałem, ale słyszałem zawsze, że ten pan to kolega mamy z pracy i muszą razem jeszcze popracować, a ja mam iść spać.
Potem zrozumiałem, że po prostu uprawiali seks! Niedobrze mi się robiło, ilekroć sobie wyobrażałem ich splecione ciała w miłosnych zapasach. Tysiące razy miałem zamiar wykrzyczeć mamie, że się na to wszystko nie zgadzam! Ale milczałem…
Zawsze rano przychodziła do mnie szczęśliwa, roześmiana, gładziła mnie po głowie i już nie chciałem psuć tego ranka jakimiś pretensjami. Ale potem, wieczorem, moja nienawiść do niej wybuchała na nowo.
Zaczynałem się też zastanawiać, dlaczego tata się na to zgadza?
Jakim jest mężczyzną? Słabym, poddańczym, rogaczem z wielkimi rogami! Zacząłem nim gardzić. Obarczyłem go winą za wszystko. Przecież gdyby się nie godził na to, aby mama utrzymywała kontakty z innymi mężczyznami, toby tego nie robiła!
Nie byłoby kochanków, kłamstw, dwóch pokoi w hotelu, ani moich wakacji u babci, kiedy już mama doszła do wniosku, że jestem za duży, aby jeździć z nią i jej nowymi panami. Ale mój tata był słaby. Zresztą pełnił nawet w domu babskie obowiązki. To on sprzątał, prał i gotował. Prasował wszystkim ubrania, chodził na zakupy, a nawet cerował moje spodnie!
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem go z igłą w ręku, pomyślałem sobie: „Ale pantoflarz!”. Ile ja bym wtedy dał, aby tak jak ojcowie moich kolegów siedział pół dnia w garażu i naprawiał samochód, pijąc piwo! A tymczasem on otwierał drzwi mnie i moim kumplom przewiązany fartuszkiem i pytał:
– Chcecie, chłopaki, pierogów?
– Jak moja babcia… – skomentował kiedyś jeden z moich przyjaciół.
Było mi za ojca głupio i pamiętam, że tamtego wieczoru zrobiłem wszystko, aby go zdenerwować. A kiedy mi się to udało i podniósł na mnie głos, wywrzeszczałem mu, że go nienawidzę! I naprawdę tak wtedy czułem.
Ale nie zawsze tak było…
Pamiętam ze wczesnego dzieciństwa, że to tata czytał mi bajki na dobranoc, budował ze mną szałas z koca na balkonie w upalne dni i pilnował mojej diety, kiedy okazało się, że jestem bezglutenowcem. To z nim sypiałem w jednym łóżku, kiedy śniły mi się koszmary… Mamy z tego czasu prawie nie pamiętam.
Wpadała do domu po pracy zmęczona i trzymająca się za głowę, ale jakże piękna! Całowała mnie przelotnie i kładła się w ciemnym pokoju, żeby przetrzymać migrenę. Przypominam sobie, jak podsłuchałem kiedyś rozmowę babci, matki mojej mamy, która chwaliła się komuś, że jej córka robi karierę, ale jej mąż to nieudacznik.
Doszedłem do wniosku, że babcia ma rację. Mój tata był nieudacznikiem i w dodatku rogaczem. Odsunąłem się od niego, straciłem dla niego szacunek. Uciekłem w naukę. Całymi godzinami potrafiłem siedzieć w swoim pokoju i rozwiązywać zadania z matematyki. To mnie uspokajało. Kiedy zdałem maturę, dostałem się na politechnikę w innym mieście i wyprowadziłem się z domu, chciałem zerwać kontakty z rodziną.
A jednak mi się nie udało
Ojciec dzwonił do mnie bowiem co najmniej raz w tygodniu i wypytywał o wszystko. A kiedy przyjeżdżałem do domu, czekała na mnie moja ulubiona pomidorowa i klopsy w słoikach przygotowane już na wyjazd.
– Gdzie mama? – pytałem nieco prowokacyjnie.
– Znasz ją… – uśmiechał się spokojnie. – Wyjechała na weekend. Ale obiecała, że na moje imieniny będzie w domu. Przyjedziesz?
Miałem zamiar odpowiedzieć mu, że nie, ale… milczałem. I za tydzień znowu byłem w domu. Mama faktycznie brylowała przy stole w jakiejś zwiewnej sukience, kroiła tort, przy wszystkich gościach przytulała mnie i tatę.
Byliśmy wtedy jak rodzina i wracałem na uczelnię naładowany dobrymi wspomnieniami. Szybko jednak zakradało się do nich to mdławe, okropne uczucie, że następny weekend mama zamiast z nami spędzi ze swoim kolejnym panem.
Ze trzy lata temu w końcu nie wytrzymałem
Przyjechałem do pachnącego obiadem domu i jak zwykle zastałem tatę nad garnkiem.
– Mama? Wyjechała na weekend. Wiesz, jak ona potrzebuje spokoju i odmiany – powiedział znowu ze swoim stałym uśmiechem.
– Tato! Czy ty możesz wreszcie przestać się oszukiwać? Przecież ona cię od zawsze zdradza! – wypaliłem. – Nie jedzie na wakacje z żadnymi koleżankami, po co kazaliście mi tak wszystkim opowiadać?
Tato spojrzał na mnie, po czym zadał mi najdziwniejsze pytanie, jakie kiedykolwiek słyszałem:
– Przeszkadzało ci to?
– Mnie? – wybuchłem po chwili. – Pytasz się, czy mi przeszkadzało, że mama wyjeżdża z kochankami? A tobie?
– Gdyby mi przeszkadzało, tobym się na to nie godził – odparł i wrócił do mieszania zupy.
Zrzuciłem garnek z kuchenki jednym machnięcie ręki. Pomidorowa rozlała się po kuchni, oblepiając blaty i szafki.
– Porozmawiaj ze mną! – zażądałem. – Wyjaśnij mi!
Patrzył na mnie długo, aż w końcu powiedział:
– Dobrze, ale do tego będziemy potrzebowali kawy.
W końcu się doczekałem...
– Kiedy poznałem twoją matkę, była nie tylko piękną, ale i inteligentną kobietą. Dziwiłem się nawet, że zwróciła na mnie uwagę, dość przeciętnego faceta, ale pokochaliśmy się szczerze. Ona jednak zawsze była kobietą o wybujałym temperamencie, a ja… no cóż. Wprawdzie nie jestem impotentem, ale też i nie mam zbyt wygórowanych wymagań seksualnych. Zawsze wolałem bardziej się przytulić, potrzymać za rękę, niż… no wiesz… uprawiać seks.
Głupio mi jakoś było słuchać tych wywodów własnego ojca, ale w końcu sam sprowokowałem ten temat, więc…
– Gdy byliśmy młodzi, twoja mama cierpiała z tego powodu. Brała mój brak podniecenia szalenie do siebie, uważała, że mnie nie pociąga, płakała i prowokowała mnie w najróżniejszy sposób. Kiedy zaszła w ciążę, ja byłem w siódmym niebie, a ona… No cóż, mówiąc krótko stwierdziła, że właśnie się zastanawiała, czy ode mnie nie odejść… Strasznie mnie tym przeraziła! Powiem szczerze, była dla mnie najważniejszą osobą na świecie, a ty drugą. Chciałem szczęścia dla was obojga, chciałem żebyś miał ojca i matkę, normalną rodzinę. Wtedy właśnie zaproponowałem jej układ - ciągnął ojciec.
Milczałem, byłem w szoku
– Wiedziałem, że jeszcze przed twoimi urodzinami miała kochanków, bo chciała sprawdzić, czy nadal jest atrakcyjna seksualnie. Udawałem, że tego nie widzę, a gdy przyszedłeś na świat, powiedziałem jej, że nie będę miał pretensji o żadnego pana, byle tylko została ze mną. Była zdziwiona, ale przystała na to. I tak ja zająłem się domem, bo w sumie to zawsze lubiłem, a ona robiła karierę i miała swoje miłostki – opowiadał.
Nie wierzyłem, że był ze mną aż tak szczery. Zrobiło mi się słabo. Nagle przestałem w nim widzieć słabeusza. Zobaczyłam osobę, która poświęciła wszystko, nawet swoją dumę, dla kogoś, kogo kocha.
– Zawsze na tyle dyskretne, aby ludzie do końca nie wiedzieli, czy mają do czynienia z kuzynem, kolegą czy kochankiem. Zresztą moja postawa i miłość do żony za każdym razem zamykała im usta. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem. Teraz, kiedy patrzę na ciebie, synu, zastanawiam się nad tym. Może powinienem był pozwolić jej od nas odejść, bo pewnie byś został ze mną. Ale co bym wtedy zyskał? Ja bym nie miał wspaniałej kobiety i przyjaciółki, z którą spędziłem milion cudownych chwil, a ty kochającej matki. Dlatego uważam, że podjąłem jedynie słuszną decyzję, godząc się na rolę… rogacza.
Patrzyłem na ojca i przed oczami przebiegły mi dziesiątki obrazów, kiedy byliśmy całą rodziną na wakacjach, podczas wspólnych spacerów i uroczystości.
Przypomniałem sobie mnóstwo czułych gestów, jakimi na co dzień obdarzają się moi rodzice
A co najważniejsze, uzmysłowiłem sobie, że oboje mnie kochają i zawsze chcieli dla mnie dobrze.
– Wiesz co, tato, nie zamierzam was obojga oceniać. Ale dziękuję ci za szczerość… Myślę, że jak to wszystko przetrawię, to może przyznam ci rację – powiedziałem mu z głębi serca.
Wypiliśmy kawę i czekaliśmy na mamę, która miała przyjechać wieczorem...
Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”