– Zasługujesz na coś lepszego! – te słowa Sławka jeszcze długo będą mi dźwięczały w uszach. Byłam w siódmym niebie, kiedy na pierwszą rocznicę naszego poznania kupił mi nową lodówkę! Stara wprawdzie jeszcze działała, ale daleko jej było do nowoczesności. Podobnie jak pralce.
– Tę wymienię ci w drugiej kolejności – obiecał mi mój ukochany.
I naprawdę to zrobił! Pralkę dostałam na urodziny.
Koleżanki z zachwytu tylko kręciły głowami, gdy im o tym opowiadałam. Zazdrościły mi takiego faceta, byłam tego pewna, ale z drugiej strony powtarzały:
– Należy ci się za te długie lata samotności i męczarni.
Zaczął modernizować moje mieszkanie
To prawda, po tym jak zmarł mój mąż, przez sześć lat samotnie wychowywałam dwoje dzieci i chociaż dwoiłam się i troiłam, aby na wszystko zarobić, to niestety często brakowało nam pieniędzy. A już na pewno nie starczyło ich na ekstrawagancje. Dlatego kiedy zepsuła mi się pralka, błagałam niebiosa, aby się ją dało naprawić, bo mogłam sobie tylko pomarzyć o nowej.
Tymczasem Sławek powoli urzeczywistniał moje marzenia. Poznaliśmy się przez moją kuzynkę, która już od jakiegoś czasu wspominała mi, że ma w pracy bardzo fajnego kolegę, który chyba przypadłby mi do gustu.
– Wiesz – mówiła – on wydaje mi się podobny do twojego Jaśka, też jest taki wygadany…
Nie sądziłam, że kiedykolwiek jakiegoś faceta będę mogła porównać do mojego ukochanego męża, ale kiedy poznałam Sławka, musiałam przyznać rację kuzynce. Istotnie coś w nim było z Janka. Kompletnie nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego do tej pory się nie ożenił, skoro lubił dzieci i domowe życie.
Bardzo szybko się do mnie wprowadził i zaczął mi modernizować mieszkanie. Początkowo się wzbraniałam, ale twierdził, że to wszystko są prezenty, a poza tym skoro tu mieszka, to nie może pozwolić na to, abym prała jego rzeczy, męcząc się ze starą pralką, do której trzeba dolewać czajnikiem wody, bo jej za mało pobiera.
Powoli Sławek wrastał w moje życie i wydawało mi się, że już tak będzie zawsze. Liczyłam na to, że poprosi mnie o rękę, stworzymy prawdziwą rodzinę. Miałam zaledwie 34 lata, mogłam mu jeszcze urodzić dzieci, mogliśmy być szczęśliwi.
Skąd mam wziąć kasę na nowe sprzęty?
Tymczasem coś się zaczęło psuć, Sławek zaczął się ode mnie oddalać. Początkowo zrzuciłam to na karb pracy i przemęczenia. Potem próbowałam go podpytać, co się dzieje i w końcu wyznał mi, że poznał inną kobietę! Wahał się, czy do niej odejść, czy zostać ze mną. Ja nie nalegałam, ale w sumie marzyłam o tym, aby wszystko z nami było jak dawniej.
Niestety, pewnego dnia, kiedy wróciłam do domu, zastałam opustoszałe mieszkanie! Zniknęły nie tylko osobiste rzeczy Sławka, ale wszystko, co on kupił do mojego domu. Sprzęty AGD, a nawet fronty od szafek w kuchni, czego już kompletnie nie mogłam zrozumieć, bo przecież były poprzycinane na miarę! Więc po co je wyniósł?
Zadzwoniłam do Sławka, aby wyjaśnić sprawę, ale nie dał mi dojść do słowa, tylko oświadczył, że „wziął, co swoje”.
– Przecież część z tych rzeczy dałeś mi w prezencie! – upomniałam się.
Odparł, że sobie tego nie przypomina!
– W takim razie oddaj mi stare sprzęty! – zażądałam. – Przecież nie mogę żyć bez pralki przy dwójce małych chłopców! Nie stać mnie na kupienie nowej, chcę swoją! Co z nią zrobiłeś? – rozpłakałam się do słuchawki.
Jeszcze kilka miesięcy temu nie obchodziło mnie, co Sławek zrobił ze starymi drzwiczkami do kuchennych szafek, czy z pralką lub lodówką. Cieszyłam się z nowych, bo myślałam, że dostałam je na zawsze. Tylko jakoś na marginesie ukochany bąknął mi, że „w sumie są jeszcze całkiem dobre i na wieś się nadadzą”.
A teraz nagle stwierdził, że wszystko wyrzucił jako stare i nieekonomiczne!
– Nie będę przecież składował twoich starych gratów!
I tak zostałam sama. A do tego w pustej kuchni, bez szafek, lodówki i pralki. Było mi ciężko…
Tymczasem moja kuzynka któregoś dnia powiedziała mi, że kiedy wracała ze Sławkiem ze służbowego wyjazdu za miasto, to wstąpili na moment na kawę do jego rodziców, bo było im po drodze i..:
– Oni mieli w kuchni taką samą lodówkę, jak ta twoja stara!
Wszystko stało się jasne. Powiedziałam kuzynce, aby następnym razem zajrzała do łazienki i sprawdziła, czy nie stoi tam przypadkiem moja pralka…
Czytaj także:
„Paweł wywiózł mnie na romantyczny weekend, żeby okraść moje mieszkanie. Wyniósł i sprzedał nawet moje garnki”
„Po rozwodzie Karol zabierał mi wszystko, co mógł, bo nie miałam prawnika. Jego kochanka zapragnęła też mieszkania”
„Po rozwodzie, mąż wycisnął mnie jak cytrynę. Odebrał mi wszystko, nawet przyjaciółkę. Kupił ją za awans i ciepłą posadkę”