„Mój dorosły brat nie miał skrupułów, by doić kasę od mamy. Po jej śmierci wyrównałam sobie tę niesprawiedliwość”

dziewczyna fot. iStock by Getty Images, AntonioGuillem
„Facet dobił już do trzydziestki, miał własny kąt i nową rodzinę przy sobie, a mimo to wciąż nie krępował się wyciągać ręki po forsę od mamy. Czasem prosił o fundusze na meble, kiedy indziej potrzebował kapitału do swojego sklepu”.
/ 09.11.2024 22:00
dziewczyna fot. iStock by Getty Images, AntonioGuillem

Po śmierci mamy na moim koncie znalazła się spora suma pieniędzy. Miałam ją podzielić z bratem – taka była jej wola. Jednak zdecydowałam inaczej i nie przekazałam mu jego części. Wydaje mi się, że mama by to zaakceptowała, gdyby znała okoliczności…

Zależało mu na kasie

– Marzena? Przyjeżdżaj szybko do Rzeszowa. Mama odeszła! – Usłyszałam w telefonie głos, który brzmiał jak przerażający dźwięk z horroru.

– Przepraszam, ale kto mówi? – byłam tak zaspana i skołowana, że nie poznałam głosu własnego brata.

Spojrzałam na zegarek – była wpół do trzeciej nad ranem. Ledwo przytomna narzuciłam na piżamę pierwszą lepszą bluzę, na ślepo wrzuciłam do torby parę najpotrzebniejszych rzeczy i wyskoczyłam z domu. Wsiadłam do swojego wysłużonego opla i ruszyłam przed siebie tak szybko, jak tylko mogłam. Im dalej jechałam, tym mocniej w głowie odbijały się słowa wypowiedziane przez Łukasza. Czułam, jakby ktoś zaciskał mi na skroniach metalową obręcz, która sprawiała coraz większy ból.

„Chryste, co tam się stało?” – ta myśl krążyła mi po głowie chyba setki razy. Byłam tak zszokowana, że nawet łzy nie chciały mi płynąć. W środku nocy mama miała nagły udar i odeszła we własnym łóżku. Miała tylko pięćdziesiąt sześć lat.

Wcześniej nie cierpiała na żadne schorzenia. Regularnie dbała o siebie i trzymała dobrą kondycję fizyczną. Chodziła na zajęcia pilatesu, stroniła od używek – nie piła i nie paliła. Jedyne, co mogło zaszkodzić jej organizmowi, to obowiązki zawodowe. W ostatnim czasie jej praca była źródłem ogromnego napięcia.

Wspierała go

Pełniła funkcję głównej księgowej w dużej firmie z branży budowlanej, gdzie wraz z nadejściem kryzysu atmosfera zrobiła się bardzo ciężka. Wielokrotnie powtarzałam, żeby nie brała wszystkiego tak do siebie, bo robota to nie wszystko. Najcenniejsze są przecież spokojne nerwy i dobre samopoczucie.

– No tak, ale lata już nie te. Jak stracę tę robotę, to raczej nie trafię na tak dobrą posadę – tłumaczyła. – Sama wiesz, że chciałabym wam pomagać ile się da. Ty nie masz gdzie mieszkać, a twój brat niedawno został tatą. Jemu też trzeba pomóc.

Właśnie taką miała naturę i nic nie mogło tego odmienić. To nieustanne poczucie obowiązku, że musi nas finansować i nam pomagać. Że jej rolą jest dokładanie się dorosłym dzieciom.

Denerwowało mnie, że Łukasz bez żadnych skrupułów wyciąga od niej kasę. Facet dobił już do trzydziestki, miał własny kąt i nową rodzinę przy sobie, a mimo to wciąż nie krępował się wyciągać ręki po forsę od mamy. Czasem prosił o fundusze na meble, kiedy indziej potrzebował kapitału do swojego sklepu. Wszystko wskazywało na to, że nie brakuje mu własnych pieniędzy.

Nie był biedakiem

– Co za darmozjad – denerwowałam się.

Wyjeżdżał na zagraniczne wczasy, jadał w wykwintnych lokalach i nosił markowe ciuchy, a mimo to bez skrupułów wykorzystywał matkę, wyłudzając od niej kasę! Za każdym razem opowiadał jej historyjki o tym, jak ciężko mu się wiedzie i jak bardzo stara się stanąć na nogi, żeby utrzymać najbliższych, ale rzekomo los ciągle rzuca mu kłody pod nogi.

To przez niego mama tak bardzo przejmowała się swoją robotą. Gdyby nie musiała wspierać go finansowo każdego miesiąca, już dawno mogłaby pożegnać się z tą pracą.

Byłam naprawdę wściekła na Łukasza. Wprawdzie niedawno temu skończyłam naukę na uczelni i musiałam samodzielnie opłacać wszystkie wydatki związane z życiem w Krakowie, ale ani razu nie poprosiłam mamy o pieniądze. Uważam, że kiedy jest się dorosłym, trzeba brać odpowiedzialność za własny budżet i pracować na swoje życie. W naszym wieku powinniśmy pomagać rodzicom, zamiast uszczuplać ich portfele.

Chciała nas zabezpieczyć

Poczułam się nieswojo, gdy mama niespodziewanie zatelefonowała i z marszu zaczęła poruszać temat własnego odejścia.

– Przestań, mamo! – przerwałam jej, choć szczerze mówiąc, trochę mnie to zaniepokoiło.

– Różne rzeczy mogą się wydarzyć, więc trzeba umieć o tym rozmawiać – odpowiedziała ze spokojem. – Po prostu chciałam ci przekazać informację o założeniu rachunku bankowego. Jest on dla ciebie i Łukasza. Udało mi się już odłożyć niezłą kwotę, ale mam zamiar jeszcze trochę pokręcić się na tym świecie – zaśmiała się. – Tylko pamiętajcie z Łukaszem o sprawiedliwym podziale!

Mama poprosiła, żebym została dopisana do jej rachunku w banku. „W sumie czemu nie, skoro dla niej to ważne i da jej poczucie bezpieczeństwa. Pewnie i tak będzie z nami jeszcze długo” – pomyślałam.

Nigdy bym nie zgadła, że los szykuje mi tak gorzką lekcję. Wszystko zaczęło się już tydzień po tym, jak pożegnaliśmy mamę. To Łukasz pierwszy poruszył kwestie pieniędzy. Bez przerwy coś przeliczał, robił przelewy między rachunkami. Patrząc na zachowanie mojego rodzonego brata, czułam obrzydzenie. Kompletnie nie obchodziło go to, co czuję. Zależało mu wyłącznie na tym, żeby wyrwać od rodziny majątek, który uważał za należny sobie.

To ja trzymam kasę

„Ten drugi rachunek bankowy pozostanie moją tajemnicą” – przemknęło mi przez głowę, gdy patrzyłam jak mój brat znów próbuje wyciągnąć pieniądze od rodziny. Milczałam na temat tych dodatkowych oszczędności mamy i tak już zostanie. W końcu Łukasz dostał od rodziców znacznie więcej, niż mu się należało. Pora, żeby wreszcie stanął na własnych nogach i znalazł normalną robotę. Dość tego wykorzystywania innych!

Po paru miesiącach poszłam do banku, bo rozważałam kupno własnego mieszkania. Przelałam połowę środków z konta na moje konto osobiste. Odkąd wyjechałam z Rzeszowa na studia, nie brałam od mamy pieniędzy. Ale teraz miałam ważny powód, więc ten jeden raz zgodziłam się przyjąć pomoc finansową od mamy. Pozostałą część, która należała do Łukasza, włożyłam na korzystnie oprocentowany depozyt. Te pieniądze będą dla taty.

Odkąd zmarła mama, widać jak mocno podupadł na zdrowiu i szybciej się zestarzał. W tej chwili nigdzie nie pracuje i przebywa na zwolnieniu lekarskim. Trzeba się liczyć z tym, że będziemy musieli płacić za jego wydatki medyczne – leki, konsultacje lekarskie i godne życie na emeryturze.

Od syna na pewno nie dostanie żadnego wsparcia. Chciałabym wierzyć, że mama nie ma do mnie żalu. Jeśli spogląda na nas z góry, to pewnie dopiero teraz widzi prawdziwą twarz swojego dziecka. Może ją to smuci, ale na pewno doskonale rozumie, dlaczego postąpiłam właśnie tak. W końcu kierowałam się tym, co najlepsze dla całej rodziny.

Dominika, 24 lata

Czytaj także:
„Pomagałam starszej kobiecie. Robiłam jej zakupy i prałam brudne majtki, a ona mnie oszukiwała”
„Wzięłam kredyt na dobre studia dla córki, a ona wolała karierę tipsiary. Nie wiem, co teraz siedzi młodym w głowach”
„Myślałem, że spotkałem idealną kobietę, a ja byłem dla niej chodzącym portfelem. Babki kochają tylko pieniądze”

Redakcja poleca

REKLAMA