„Mieszczuchy myślą, że wieś to sielanka i spokój. Tymczasem my mieliśmy dość, tonęliśmy w długach, kredytach i chorobach”

Kobieta, która ma dość wsi fot. Adobe Stock, Hleb
„Gospodarstwo prowadziliśmy od kilku lat. Niestety, z każdym rokiem mieliśmy coraz więcej problemów. Bydło chorowało. Maszyny wymagały remontu. Urzędnicy z agencji mieli coraz większe wymagania, koszty były wysokie, a do tego musieliśmy spłacać kredyty”.
/ 02.01.2022 07:53
Kobieta, która ma dość wsi fot. Adobe Stock, Hleb

Mąż wrócił z obory ze strapioną miną, usiadł przy kuchennym stole i zaczął relacjonować:

– Jedna krowa chyba zachorowała, już drugi dzień nie chce żreć, cielę słabo przybiera na wadze, na jutro umówiłem się z weterynarzem – westchnął.

– Ot, takie wasze gospodarzenie, kiedyś krowy trawę żarły, w zimie siano, mniej mleka dawały, ale zdrowe były – odezwał się teść, siorbiąc zupę z talerza.

– Daj spokój, tato, jakbym ja teraz gospodarzył, tak jak ty kiedyś, tobym szybko zbankrutował! – zdenerwował się Mirek.

– Pamiętasz, ile czasu kiedyś byki rosły, zanim mogłeś je sprzedać? Blisko rok, a ile krowy mleka dawały? Małe wiaderko rano i wieczór, a te bańki z mlekiem woziłeś rowerem do mleczarni, a ode mnie z podwórka ciężarówka mleko odbiera!

– Wszystko to prawda, ale tyle papierów musicie wypełniać, ciągle do agencji rolnej jeździcie – powiedziała teściowa. – Kiedyś hodowaliśmy kilka krów, dwa mioty prosiąt, owce, a jeszcze i na drób miejsca wystarczyło, a teraz jak masz bydło, to nic więcej w oborze trzymać nie możesz, nawet kilku kur, żeby mieć swoje jajka, bo zaraz urzędnicy karami straszą, ot takie czasy i polityka – narzekała.

– Wy o zwierzętach rozmawiacie, a ja się o dzieci martwię – powiedziałam, podając obiad na stół. – Milenka znowu ma wysypkę, Bartuś wymiotował w nocy, muszę je zawieźć do lekarza.

– Rosołku z kurczaka im ugotujemy, to wydobrzeją – powiedziała teściowa.

– Zapomniałaś, że są na białko uczulone? Nie wolno im jeść kurczaka!

– O Jezu kochany, to co te dzieci będą jadły w życiu, jak na wszystko uczulone? Kiedyś ja swoim kaszy manny na krowim mleku nagotowałam i zdrowe były, a teraz wszystko w sklepach jest, lodówka pełna, a dzieciom nie ma co dać do jedzenia!

– Bo teraz takie jedzenie się produkuje, że strach do gęby włożyć – stwierdził teść tonem eksperta. – Krowy i świnie śmierdzącą paszę jedzą, nie wiadomo, z czego zrobioną, trawy ani słońca nie widzą, maciory stoją w ciasnych zagrodach, że nawet się obrócić nie mogą, prosiaki i kurczaki karmione chemią, bo najważniejsze, żeby szybko urosły i dały zysk, a my potem to jemy i chorujemy.

– Oj, napiłabym się mleka od krowy, co się na łące pasła – rozmarzyła się teściowa.

– Może macie trochę racji, ale w tych czasach nie da się tak gospodarzyć, jak trzydzieści lat temu – powiedział Mirek.

– Da się, tylko wy najmądrzejsi jesteście, starych nie chcecie słuchać – mamrotał teść, grzebiąc widelcem w ziemniakach.

– To może najlepiej rzucę to w cholerę, sprzedam wszystko i pójdę na etat do fabryki! – fuknął mój mąż.

– A tam! Od razu byś sprzedawał! Pole u nas jest od pokoleń, to ojcowizna nasza przecież! – wtrąciła teściowa.

Tamta rozmowa dała mi dużo do myślenia

Gospodarstwo prowadziliśmy od kilku lat. Nastawiliśmy się na produkcję mleka i mięsa wołowego. Niestety, z każdym rokiem mieliśmy coraz więcej problemów. Bydło chorowało. Maszyny wymagały remontu. Urzędnicy z agencji mieli coraz większe wymagania i drukowali coraz więcej dokumentów do wypełnienia. Koszty były wysokie, a do tego musieliśmy spłacać kredyt na ciągniki i budowę obory. Mąż chodził zmartwiony.

– A może nasze gospodarstwo jest źle zarządzane – powiedziałam mu kiedyś. – Może powinniśmy wrócić do tradycyjnego gospodarstwa, odpuścić te wszystkie nakazy i zakazy urzędnicze i hodować różne zwierzęta, tak jak w czasach naszych rodziców i dziadków?

– Ot, wymyśliłaś! I za co mielibyśmy się utrzymać?

– Moglibyśmy sprzedawać ekologiczne przetwory, mleko nieprzetwarzane, domowe masło i wędliny, założyłabym stoisko w mieście na bazarze albo nawet sklep – tłumaczyłam.

– Trzeba byłoby zerwać umowę ze spółdzielnią mleczarską, sprzedać większość bydła, trzeba przemyśleć, jak to zorganizować, policzyć koszty – powiedział.

Rodzice się ucieszyli, gdy powiedzieliśmy im o pomyśle.

– Mądrą mamy synową, takiej kobiety warto posłuchać – stwierdził teść. – Trzeba byłoby kilka najlepszych krów zostawić, a resztę sprzedać, dzierżawy oddać właścicielom, bo za dużo macie pola i trudno dobrze wszystkiego dopilnować – radził. – Łąki zostawić na wypas, rozpocząć hodowlę prosiąt.

– Nie wierzę, że z tego wyżyjemy, chyba że dodatkowo dokupimy owce na jagnięcinę, króliki, kozy na mleko i mięso dla alergików – stwierdził Mirek.

– Drobiu trzeba kupić, indyki, gęsi, warzywa zasiać – odezwała się teściowa. – Miastowe kupią mięsko i jajka ze wsi, a ja bym mogła chleba upiec i wędliny was nauczę robić.

– Jak będziemy mieli wszyscy takie pomysły i zapał do pracy, to na pewno nam się uda – uśmiechnęłam się.

Rozkręcanie ekologicznego gospodarstwa trwało prawie rok. Kosztowało nas to sporo nerwów, pieniędzy i użerania się z bzdurnymi przepisami prawnymi. Teraz możemy pochwalić się wreszcie pierwszymi sukcesami, no i zyskami. Zarejestrowaliśmy handel obwoźny. Kupiliśmy furgonetkę z chłodnią. Nauczyłam się robić masło, sery i domowe wędliny.

Najważniejsze jednak są nie pieniądze, ale fakt, że wszyscy jesteśmy zdrowsi. Udało się wreszcie opanować alergię na białko u naszych dzieci. Teść nie narzeka już na chorobę wrzodową żołądka. Ja sama zapomniałam, co to jest zgaga. I naprawdę zawartość naszej apteczki skurczyła się o połowę. Nie odwiedza już nas weterynarz, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że się odważyliśmy przekształcić nasze gospodarstwo.

Czytaj także:
„Chciałem uciec od żony, pieluch, wymiocin i rozlanych soków, ale mnie uprzedziła. Już wiem, jak czuje się samotna matka”
„Byłem samotnym ojcem i kobiety rzucały się na mnie jak na świeże mięso. Wolałem być sam, niż być z kimś na siłę”
„Siostra miała gdzieś umierającą matkę. Nie odwiedzała jej i nie dokładała się do utrzymania, choć sama żyła w luksusie”

Redakcja poleca

REKLAMA