Wyszłam za Tomka po trzech latach znajomości, kiedy zarówno moja, jak i jego mama zaczęły dopytywać, kiedy wreszcie weźmiemy ślub. „Pasujecie do siebie, po co czekać – mówiły.
W duchu przyznawałam im rację, czekałam tylko na to jedno, jedyne pytanie, po którym mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Zamiast tego jednak któregoś wieczora Tomek powiedział mi, że tak naprawdę to wolałby żyć bez ślubu, ale skoro już tak wszyscy chcą, to może rzeczywiście się pobierzemy? Przykro mi się zrobiło, bo nie tak wyobrażałam sobie oświadczyny. Jednocześnie jednak ucieszyłam się, że w końcu zostanę żoną.
Wszystko było jak należy. Piękny ślub, biała suknia, dużo gości. Wkrótce na świat przyszła Kaja, dwa lata później Martynka. Pochłonęła mnie codzienność – nie pracowałam zawodowo, zajmowałam się domem i córkami.
Dawaliśmy sobie jednak radę, bo Tomek jako urzędnik bankowy zarabiał całkiem nieźle. I niby wszystko powinno być w porządku, ale ja coraz mniej czułam się szczęśliwa w tym związku. Jak każda chyba kobieta pragnęłam, żeby czasem mąż okazał mi swoją czułość – ot tak, po prostu, przytulił, zaprosił do kina, powiedział komplement. A ja nie pamiętałam nawet, kiedy ostatni raz powiedział, że jestem ładna. Ze dwa razy może zdarzyło mi się usłyszeć, że nieźle wyglądam i to wszystko.
A przecież inni mówili mi, że jestem zgrabna, mam ładne włosy, uśmiech. Kiedy robiłam mu wymówki, zawsze miał jedną odpowiedź: Przecież niczego ci nie brakuje, dziewczynkom też. To prawda, nie musiałam liczyć każdej złotówki, ale pieniądze to nie wszystko.
Coraz częściej myślałam, że już mu się nie podobam, zwłaszcza że w pewnym momencie Tomek zrobił się wyjątkowo niechętny do zbliżeń ze mną. Gdybym go nie zachęcała, pewnie wcale by mnie nie dotykał. Nieraz było mi tak przykro z tego powodu, że aż płakałam w poduszkę. Czułam się nieatrakcyjna, brzydka, byle jaka.
– Słuchaj, a może on ma inną? – rzuciła kiedyś przyjaciółka, której zwierzyłam się ze swoich rozterek.
Nawet nie pomyślałam o tym
Nawet trochę wkurzyłam się na nią za te podejrzenia. Ale zaczęła we mnie kiełkować niepewność. Tomek zawsze zabezpieczał swój komputer hasłem. „Dlaczego?” – zaczęłam się zastanawiać. Któregoś dnia, gdy wyszedł i wyjątkowo zostawił włączone urządzenie, skorzystałam z okazji i usiadłam do niego. Wiem, że to nie w porządku, ale zaczęłam przeglądać jego pocztę. Zabrakło mi tchu, gdy natknęłam się na niezwykle czułą korespondencję z... jakąś kobietą. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie wierzyłam. Nie chciałam w to uwierzyć!
Kiedy wrócił Tomek, zobaczył mnie zalaną łzami, skuloną na kanapie.
– Jak mogłeś!? – wykrztusiłam. Z początku udawał, że nie wie, o co chodzi, w końcu zaczął mnie przepraszać. Tłumaczył, że nie chciał mnie ranić, ale tę kobietę poznał przez internet. Kiedy zaczęłam krzyczeć i robić mu wyrzuty, przyznał się, że potajemnie się z nią spotykał. „Zakochałem się w niej i nic na to nie poradzę!” – wyznał z rozbrajającą szczerością.
Tego dnia padło jeszcze dużo przykrych słów – wyrzuciłam z siebie cały żal, jaki miałam do niego. On powiedział mi tylko, że dopiero teraz, z tą kobietą, poczuł, co to prawdziwa miłość i prawdziwa namiętność. A potem spakował swoje rzeczy i wyszedł. Najtrudniej było wytłumaczyć córkom, dlaczego tatuś się wyprowadził...
Ja także długi czas nie mogłam dojść do siebie i odbudować poczucia swojej wartości. Aż do chwili, gdy dwa lata temu poznałam Marcina. On również miał za sobą trudną przeszłość, jego żona zmarła i mieszkał sam z nastoletnią córką. Natalia szybko zaprzyjaźniła się z moimi dziewczynkami, które polubiły
i zaakceptowały także mojego nowego partnera, a od roku już męża. Przyzwyczajona do chłodu w małżeństwie, długo nie wierzyłam, że związek z mężczyzną może być taki wspaniały i tak wiele dawać kobiecie.
Dla Marcina jestem najważniejszą i najpiękniejszą osobą na świecie. Co chwilę daje mi to odczuć i mi o tym przypomina. Nie musi kupować mi codziennie kwiatów, wystarczy, że gdy oglądamy telewizję, weźmie mnie za rękę. Albo przytuli czy powie coś miłego. Nie wspominając już o tym, że dopiero teraz zaczęłam odkrywać tajniki ars amandi... Nareszcie czuję się kobietą, wiem co to radość, szczęście i prawdziwa miłość!
Czytaj także:
„2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”
„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”
„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”