Obudziłam się w środku nocy w pustym łóżku. No tak, Czarek znów poszedł grać na komputerze. Nie rozumiałam tej jego fascynacji. Dla mnie laptop służył głównie do pracy, komunikacji ze znajomymi, oczywiście do rozrywki też, bo można pooglądać filmy, znaleźć muzykę.
Ale mój mąż od pewnego czasu zachowywał się, jakby nic innego w życiu nie istniało. Zamykał się w pokoju szumnie zwanym gabinetem. Dawniej mieszkała tam nasza córka, ale wyjechała na studia i to pomieszczenie było na ogół wolne.
Miałam wrażenie… Nie, nie wrażenie – przekonanie, że te nocne gry zaspokajają wszelkie jego potrzeby. W każdym razie zainteresowanie moją skromną osobą stracił już dawno. Cóż, dwadzieścia parę lat po ślubie może się tak zdarzyć, jednak musiałam to wiązać z jego nocnymi eskapadami przed komputer.
Spojrzałam na drzwi sypialni. Przez mleczne szyby sączyło się niepewne, migające od czasu do czasu światło. Miałam tego już dość. Ileż można?! Nawet w dzień siadał do gier, a w weekend zarywał noce. Ale dzisiaj był wtorek, środek tygodnia! Mój ślubny zwyczajnie przesadzał. Spojrzałam na budzik. Piętnaście po pierwszej, a o wpół do szóstej powinien wstać.
Stałam tak przez jakiś czas
Wyszłam z sypialni cichutko, na palcach. Kiedy słyszał, że idę, wychodził z gry i udawał, że nad czymś pracuje. Pewnym problemem były drzwi do „gabinetu”. Klamka chodziła ciężko, nie dawało się ich otworzyć bezszelestnie, a Czarek nie zamierzał jej naprawiać. Jednak tej nocy miałam szczęście. Zobaczyłam szparę przez całą długość futryny. Czyli dzisiaj nie domknął! Zachowując największą ostrożność, zbliżyłam się do pokoju i lekko pchnęłam drzwi. Prawdę mówiąc, zamierzałam Czarka przestraszyć. Zawołać „buu!” czy coś w tym rodzaju i dopiero zagnać go do spania.
Ale gdy skrzydło się odchyliło, zmartwiałam. Bo mój mąż wcale nie trzymał ręki na myszce komputerowej. Znajdowała się zupełnie gdzie indziej. A na ekranie nie widziałam animowanych postaci, tylko zupełnie coś innego. Coś, co sprawiło, że zrobiło mi się słabo. Stałam tak przez jakiś czas.
– Rany boskie – powiedziałam zdrętwiałymi z wrażenia wargami. – To tak się zabawiasz?
Czarek odwrócił się i znieruchomiał. Patrzył na mnie i wydawało mi się, że nawet nie oddycha. Nie wiedziałam zupełnie, co robić, więc wycofałam się i poszłam do sypialni. Położyłam się i przetrawiałam scenę, której byłam świadkiem przed chwilą. Tak, to mogło wiele wyjaśniać, jeśli chodzi o nasze pożycie w ostatnich czasach.
Mąż zakradł się do sypialni jakiś czas później i wsunął się pod kołdrę. Kiedy to poczułam, przeszedł mnie dreszcz wstrętu, wstałam, wzięłam koc i poszłam na kanapę w dużym pokoju. Rozmowa z mężem nie była łatwa, ale nie spodziewałam się przecież, że taka będzie. Najpierw oczywiście zaczął się wypierać i wmawiać mi, że widziałam coś innego, niż widziałam.
– Przestań! – syknęłam, przerywając jego wywody. – To jasne, że bardziej interesują cię filmiki porno w necie niż żona w realu! Przypomnisz mi, kiedy ostatni raz byliśmy razem?
– To tylko filmy dla dorosłych! – odparł, nie patrząc na mnie. – A ja jestem dorosły, prawda? Nie popełniam przestępstwa! Poza tym to twoja wina!
Zaskoczył mnie. Moja wina? Niby dlaczego? W jaki sposób?
– Zwariowałeś? – spytałam.
Nie krzyczałam, nie podniosłam nawet głosu. Byłam zbyt zdziwiona.
– I tak tego nie zrozumiesz! – padła odpowiedź.
Od tej chwili zaczęły się ciche dni. Czułam się zarazem upokorzona i skrzywdzona, a Czarek sam miał minę jak cierpiąca niewinność. Tyle dobrego, że przez parę pierwszych nocy nie wychodził z łóżka. Wiedziałam, bo budziłam się na każdy jego ruch. Ale po jakimś tygodniu znowu zniknął. I znów widziałam mętne poblaski z ekranu na szybach. Ale teraz już wiedziałam, że to nie gry tak go wciągnęły…
Zupełnie nie wiedziałam, co robić. To było straszne. Myślałam, że jako kobieta jestem najzwyczajniej do niczego. Aż wreszcie pewnego ranka postanowiłam z kimś o tym porozmawiać.
– Pornografia to niewątpliwie zło – powiedział ksiądz Tomasz. – Istnieje od zarania dziejów, odkąd ludzie zaczęli tworzyć grafiki. Wielu mędrców już w tej odległej przeszłości, również tak zwanych pogańskich, przestrzegało przed jej zgubnym wpływem.
Pokiwałam głową i siąknęłam nosem.
– Ale chyba nigdy nie było jej tyle ile teraz – zauważyłam.
– Na pewno – zgodził się wikary. – Teraz jest wielka dostępność wszelkich treści w internecie. Tych dobrych i tych złych. A wiadomo, że to, co negatywne, ma zazwyczaj większy przystęp do człowieka. Czego pani ode mnie oczekuje, pani Sylwio? – spytał.
No tak, przyszłam do niego, zwierzyłam się z problemu, ale nie pomyślałam o tym, że to przecież tylko ksiądz, a nie cudotwórca. Przecież nie złoży rąk na głowie mojego męża i nie naprostuje jego myśli. .
– Przyszłam właśnie do księdza, bo pamiętam kazanie, w którym ksiądz przestrzegał przed złymi treściami płynącymi z internetu, a przede wszystkim przed wszechobecną pornografią. Zapadło mi to głęboko w serce. Dlatego pomyślałam, że gdyby ksiądz zechciał porozmawiać z moim mężem…
Na chwilę zapadła cisza, przerwana westchnieniem duchownego.
– Cóż, gdyby pani mąż do mnie przyszedł, na pewno bym z nim porozmawiał. Ale przecież nie mogę iść do państwa domu i zmuszać go do czegokolwiek.
Teraz ja westchnęłam.
– Wątpię, żeby mąż się zgodził. Wprawdzie do tej pory chodził ze mną co niedziela do kościoła, w święta nawet przystępował do komunii, ale teraz sama widzę, ile to jest warte. Obawiam się, że to może być koniec małżeństwa…
Ksiądz drgnął.
– Proszę tak nie mówić! – powiedział.
– Przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie należy podejmować decyzji w nerwach i pośpiechu. Ja wprawdzie niewiele mogę pomóc, bo sam znam się na temacie o tyle, o ile mi to potrzebne w posłudze, w konfesjonale i do głoszenia kazań, ale dam pani namiary na psychologa, który zajmuje się takimi problemami. On na pewno coś poradzi, lepiej ode mnie. Jeśli się nie uda… – wikary zawiesił głos na chwilę. – Jeśli się nie uda, trudno. Ale proszę najpierw spróbować.
Wstydziłam się o tym mówić
Nie, nie byłam rozczarowana, że ksiądz bezpośrednio mi nie pomógł. To, że mógłby porozmawiać z Czarkiem, przyszło mi do głowy dopiero w trakcie spotkania i szybciej to powiedziałam, niż pomyślałam. Poszłam do niego raczej po to, żeby się zwierzyć, niż po konkretną pomoc. No bo z kim miałabym o tym pogadać? Pewnie, mam koleżanki, nawet przyjaciółki, ale jak powiedzieć drugiej kobiecie, że szanowny małżonek woli ekran niż żonę? Przez gardło by mi to nie przeszło.
Byłam wdzięczna, że wikary mnie nie zlekceważył, nie snuł opowieści o konieczności pogodzenia się z losem i trzymania rodziny razem za wszelką cenę. Z początku nie zdecydowałam się skorzystać z pomocy fachowca, którego polecił ksiądz. Miałam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, a Czarek wreszcie sam skończy z tym, co robił.
Z czasem jednak zrobiło się jeszcze gorzej. Mój mąż, skoro już wszystko stało się jasne, przestał nawet udawać, że się mną interesuje, spędzał przed ekranem jeszcze więcej czasu. Oczywiście nocami. Chociaż zauważyłam, że i w dzień potrafi oglądać jakieś obrzydlistwa… Zaczęłam trochę czytać o uzależnieniu od pornografii i im bardziej zgłębiałam temat, tym większa ogarniała mnie groza. To było coś dla mnie niezrozumiałego, tak samo jak nigdy nie mogłam pojąć, dlaczego ludzie uzależniają się od narkotyków czy alkoholu. Przecież życie jest o wiele bardziej interesujące bez jakichś „odlotów”.
Tyle jednak z tego zrozumiałam, że bez pomocy kogoś z zewnątrz raczej będzie trudno coś z tym zrobić. Tym bardziej że zwyczajnie wstydziłam się znów rozmawiać o tym z Czarkiem, a jemu z kolei nasze przeciągające się ciche dni najwyraźniej były na rękę. Robił, co chciał. Chociaż parę razy zauważyłam, że rzuca mi jakieś dziwnie smutne spojrzenia. Może była jeszcze nadzieja? Wreszcie wyjęłam z zakładki w portfelu wizytówkę, którą dostałam od księdza.
On w życiu tutaj nie przyjdzie!
Terapeuta był mężczyzną. To sprawiało, że tym bardziej krępowałam się mówić o takiej sprawie. Ale skoro już przyszłam, jakoś się przełamałam. Zresztą okazał się bardzo pomocny w kruszeniu lodów. Cóż, profesjonalista.
– Rozumiem, że mąż jest człowiekiem wierzącym i praktykującym? – zapytał.
– Tak – potwierdziłam. – To znaczy teraz jakby trochę mniej praktykującym, od pewnego czasu… No, wie pan. Ale do kościoła wychodzi co niedziela, tyle że sam. Kiedyś bywaliśmy zawsze razem. To ważne?
– Może być pomocne w procesie powrotu do zdrowia psychicznego – odparł pan Ryszard. – Nigdy nie wiadomo, na ile, ale łatwiej odwołać się w takich przypadkach do sumienia, do wartości chrześcijańskich i roli rodziny. Tylko od razu uprzedzam, że to nie musi wcale tak zadziałać. Wszystko zależy od tego, na ile pani mąż już sam doszedł do wniosku, że to, co robi, jest nieprawidłowością i czy zaczęło mu z tym już być źle. A raczej na ile.
– Nie przypuszczałam, że to może być takie trudne – mruknęłam.
Na samą myśl o takiej rozmowie z Czarkiem zrobiło mi się zimno. Terapeuta musiał to dostrzec, bo rozłożył ręce.
– Zawsze warto spróbować. Najwyżej odmówi. Czy to coś zepsuje jeszcze między wami?
Miał rację. Sytuacja była dla mnie coraz bardziej koszmarna, nie wyobrażałam sobie dalej tak funkcjonować.
Jak można się było spodziewać, Czarek zareagował na moją propozycję bardzo gwałtownie. W ogóle był niezadowolony, że się do niego odzywam.
– I co ty wymyślasz?! – krzyknął. – Jak facet sobie poogląda filmiki dla dorosłych, to od razu robi się z niego jakiegoś zboczeńca! I wysyła się go do jakiegoś szarlatana! Sama sobie chodź na terapię, skoro potrzebujesz!
– Posłuchaj, kochanie – powiedziałam najspokojniej, jak potrafiłam w tej sytuacji. – Doskonale wiesz, że to nie jest takie proste. Nie przerywaj mi przez chwilę, bo chcę ci coś tylko uświadomić. Powiedz – jak to się zaczynało? Oglądałeś jakieś zdjęcia, potem niezbyt wyuzdanie filmy erotyczne, tak? To była ciekawość, dreszczyk emocji.
W odpowiedzi Czarek wzruszył tylko ramionami.
– Potem zacząłeś szukać czegoś odważniejszego – ciągnęłam dalej. – Bo to jest tak, że człowiek szuka coraz silniejszych wrażeń. Jak alpinista wejdzie na jeden szczyt, ciągnie go, żeby zdobyć wyższy albo chociaż trudniejszy. Tu jest podobnie. Aż wreszcie od tego, co nazywasz filmami dla dorosłych, przechodzi się do tak ostrych treści, że kogoś nieprzyzwyczajonego może to szokować…
– A co? – przerwał mi zaczepnie mąż. – Widziałaś może, co oglądam? Podglądałaś mnie?!
– Jakiś czas temu zapomniałeś wykasować historię w przeglądarce – przyznałam. – I powiem szczerze, że mnie zemdliło od paru scen, które dla ciebie są chyba atrakcyjne…
– Bo z tobą w łóżku to można tylko po bożemu! – wybuchnął nagle. – Tak nie, tutaj nie…
– Jestem w stanie na wiele się zgodzić – ja też podniosłam głos – ale na pewno nie na takie cyrkowe sztuczki, jakie ci się marzą! Naprawdę myślisz, że dla tych aktorów to wielka przyjemność? Nie, to ma działać na widza, a nie pokazywać prawdziwy przyjemny seks!
– Strasznie mądra jesteś – rzucił z przekąsem Czarek.
– Gdybym była mądra – odparłam już spokojniej – nie doszłoby do tego. Sprawdzałabym, co właściwie robisz. Ale myślałam, że dorosły człowiek, w dodatku mój mąż, który przysięgał mi wierność przed ołtarzem…
Powiedział, że sam nie da rady
Przełknęłam kurczowo ślinę i starałam się opanować drżenie głosu.
– Myślałam, że wyszłam za porządnego człowieka… A ty mnie zdradzasz!
– Z nikim cię nie zdradzam! – zaprotestował.
– Tak?! – aż wstałam od stołu. – Wolisz zaspokajać się przy obrazkach i filmikach i to nie jest zdrada? A poza tym skąd mogę wiedzieć, czy na pewno nie chodzisz do innych kobiet? Jeśli nawet teraz tego nie robisz, to możesz zechcieć spróbować swoich fantazji z kimś, kto się na to zgodzi! Chociażby za pieniądze!
Chciał coś powiedzieć, ale rozpłakałam się w głos. Nie umiałam już nad sobą zapanować. To wszystko zbyt wiele mnie kosztowało. Czarek wyszedł z kuchni, po chwili trzasnęły drzwi wejściowe. Wrócił po pięciu godzinach. Długo stał w przedpokoju, jakby podejmował jakąś ważną decyzję. Wreszcie wszedł do dużego pokoju i stanął w progu z niepewną miną. Patrzyłam na niego bez słowa.
– Słuchaj… – zaczął i zaciął się na chwilę. Nabrał głębiej powietrza. – Słuchaj, masz rację, to nie jest normalne. I już sam się z tym tak naprawę męczę. Chyba jednak potrzebuję pomocy…
Czytaj także:
„Wiedziałam, że mąż mnie zdradzał, tylko potrzebowałam na to dowodu. Tak napsułam mu krwi, że spakował się i odszedł”
„Mąż mnie zdradza, ale kocham go i nie dam mu odejść. Znów kogoś ma, ale ja już myślę jak się z nią rozprawić”
„Sąsiadka była pewna, że mój mąż mnie zdradza, ale prawda była inna. Przechodził przez piekło i nie pisnął ani słowa”