Nie mogę powiedzieć, że mój mąż Filip jest złym człowiekiem. Jest odpowiedzialny, troszczy się o dom, nigdy nie podniósł na mnie głosu. Ale to, co nas kiedyś łączyło, jeśli w ogóle istniało, dawno już zniknęło. Nasze małżeństwo to bardziej układ – coś, co działało na papierze, ale w rzeczywistości żyliśmy jak dwoje niemal obcych sobie ludzi.
Oddaliliśmy się
Zupełnie inaczej było z przyjacielem mojego męża, Adamem. Poznałam go krótko po naszym ślubie. Od razu poczułam, że nadajemy na tych samych falach. Jakiś czas później uświadomiłam sobie, że Adam jest mi bliższy niż mój mąż. Ale to właśnie sprawiało, że wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane.
Kiedy widzę Adama, czuję w sercu coś, co próbuję stłumić od lat. On nie ma pojęcia o moich uczuciach. To tajemnica, którą noszę jak ciężar. Nigdy nie pozwoliłam sobie na marzenia o czymś więcej z nim – to byłoby nie fair wobec Filipa.
Któregoś dnia Adam przyszedł po coś do Filipa. On jak zwykle zasiedział się w pracy. Adam wpadł z wizytą, jak często to robił, bez zapowiedzi, z szerokim uśmiechem i butelką wina w dłoni.
– Małgosiu, Filip w domu? – zapytał, wchodząc i podając mi butelkę.
– Nie, jeszcze pracuje. Ale wejdź – powiedziałam.
Usiedliśmy przy stole na tarasie. Rozmawialiśmy o banałach – jego pracy, nowym psie sąsiadów, aż nagle zeszło na temat relacji. Adam wspomniał o swoim niedawnym rozstaniu.
– Czasem myślę, że lepiej być samemu i nie komplikować sobie życia.
– Nie brakuje ci kogoś? – zapytałam ostrożnie. – Kogoś, kto by cię zrozumiał?
– Jasne, brakuje. Każdy tego potrzebuje. Ale życie nauczyło mnie, że nie zawsze dostajemy to, czego chcemy – odpowiedział, a jego głos wydawał się dziwnie miękki.
Oskarżał mnie
Zamilkliśmy. Czułam, że powietrze między nami gęstnieje. Wtedy Adam wyciągnął rękę i delikatnie dotknął mojej dłoni. Poczułam ciepło rozlewające się po całym moim ciele. Nie powiedział nic więcej, a ja poczułam się rozdarta między pragnieniem a lękiem.
I właśnie w tej chwili usłyszałam jak drzwi na taras odsuwają się. Filip stał w progu z miną co najmniej zaskoczoną. Jego spojrzenie przeszyło mnie na wskroś.
– A więc to tak – powiedział. – Już wiem, dlaczego tak często mam wrażenie, że myślami jesteś zupełnie gdzie indziej.
– Głupio wyszło… – zaczęłam, ale on mi przerwał.
– Nie wmawiaj mi, że to nic takiego, mam oczy! Wszystko widziałem! Od jak dawna to trwa?! – wrzasnął.
Adam, zaskoczony, wstał i uniósł dłonie w obronnym geście.
– Filip, uspokój się. Rozmawialiśmy tylko.
– Myślisz, że jestem ślepy? Że nie widzę, co się dzieje między wami od lat?!
Nie potrafiłam znaleźć słów. Milczałam, choć wszystko we mnie krzyczało. Adam, widząc, że sytuacja wymyka się spod kontroli, zrobił krok w stronę wyjścia.
– To nie było nic niewłaściwego. Przepraszam, że wywołałem zamieszanie – powiedział.
Byłam zrozpaczona
Filip odsunął się, pozwalając Adamowi przejść, ale jego spojrzenie pozostało chłodne. Adam zniknął w drzwiach, a ja zostałam sama z mężem.
– Powiedz mi prawdę – powiedział Filip. – Kochasz go?
Nie umiałam odpowiedzieć. Nie miałam odwagi, by powiedzieć ani „tak”, ani „nie”. Wiedziałam tylko, że nasze życie właśnie zmierzało ku przepaści.
– Nigdy cię nie zdradziłam – odpowiedziałam.
– Dlaczego w takim razie w twoich oczach widzę winę?
– Nigdy cię nie kochałam – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
Jego twarz stężała. Nie krzyczał, nie pytał już o nic więcej. Po prostu odwrócił się i wyszedł z pokoju. Chwilę później usłyszałam dźwięk zasuwanej torby. Pakował się w ciszy.
Stałam w drzwiach sypialni, obserwując jego ruchy, próbując coś powiedzieć, ale żadne słowa nie przychodziły mi do głowy.
– Filip, proszę… Nie działaj tak radykalnie. Porozmawiajmy – powiedziałam w końcu, choć wiedziałam, że to było daremne.
– Porozmawiajmy? – odparł, odwracając się w moją stronę. – O czym? O tym, że nigdy mnie nie kochałaś? Że budowałem z tobą życie na kłamstwie?
– Próbowałam, naprawdę. Chciałam, żeby to się udało… – mój głos załamał się, a on tylko pokręcił głową.
To był koniec
– Myślałaś, że na siłę dasz radę mnie pokochać, tak? Dziękuję za szczerość, ale to za mało – powiedział twardo, po czym chwycił walizkę i ruszył w stronę drzwi.
– Filip, poczekaj! – złapałam go za rękę, desperacko szukając słów. – Przepraszam…
Spojrzał na mnie po raz ostatni.
– Ja też przepraszam – powiedział cicho i wyszedł.
Zostałam sama w ciszy. Z jednej strony czułam ulgę, ale z drugiej miałam wyrzuty sumienia. Wiem, że go skrzywdziłam, chociaż wcale nie miałam takiego zamiaru. W jednej chwili stracił dwie najbliższe mu osoby, choć właściwie do niczego nie doszło.
Każdy dźwięk – kapanie wody w kuchni, odgłosy kroków sąsiadów – przypominał mi, że jestem sama. Nie płakałam. Chciałam, ale łzy nie przychodziły. Zamiast tego przyszły wspomnienia.
Przypomniałam sobie dzień naszego ślubu. Filip był taki pewny siebie, taki szczęśliwy. Patrzył na mnie, jakbym była całym jego światem. Byłam wtedy przekonana, że miłość można wypracować. Że poczuję ją, jeśli będę się starać.
Przypomniałam sobie nasze rozmowy, te ważne i te banalne. Wszystkie momenty, kiedy mogłam powiedzieć mu prawdę, ale tego nie zrobiłam. I te, kiedy chciałam odejść, ale nie potrafiłam, bo bałam się być sama.
Zaczęłam od nowa
Nie chciałam tak spędzić reszty życia. Filip odszedł, ale to nie był koniec świata. W gruncie rzeczy dopiero teraz poczułam się prawdziwie wolna. Mogłam decydować, co dalej, spotykać się z kim chcę. Złapałam za telefon i wykręciłam numer Adama.
– Mogłbyś do mnie wpaść na chwilę? Filip się wyprowadził. Potrzebuję cię teraz bardziej niż kiedykolwiek – wyrzuciłam z siebie jednym tchem.
Dwadzieścia minut później Adam stał w progu. Oboje wiedzieliśmy, jak to się dalej potoczy. Uczucia i emocje, które tłumiliśmy w sobie latami, wybuchły teraz z pełną mocą. Jakbyśmy nie mogli się sobą nacieszyć.
Choć wiem, ze może się to wydawać nieszczere w stosunku do mojego męża, czułam, że nie wytrzymałabym już długo w tym udawaniu. Życie z Filipem było spokojne i stabilne, ale dopiero z Adamem poczułam, co to znaczy prawdziwa namiętna miłość.
Małgorzata, 32 lata
Czytaj także:
„Patrzyłam na Mariusza jak na bóstwo. Wszyscy dookoła schodzili mu z drogi, tylko ja jedna byłam ślepa na znaki”
„Gdy wielbiciel zasypywał mnie drogimi prezentami, chciałam zrobić pierwszy krok. Byłam o centymetr od wdepnięcia w bagno”
„Teściowie chcieli sterować moim mężem jak marionetką. Posunęli się do ostateczności, żeby synek tańczył, jak mu zagrają”