„Mąż przestał mnie zauważać i uznałam, że ma kochankę. Wymyśliłam sprytną intrygę, by go przetestować”

Żona, która podejrzewa męża o zdradę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Kiedy tylko trzasnęły drzwi za mężem, od razu rzuciłam się do telefonu, żeby jej o wszystkim powiedzieć. Żaliłam się w najlepsze, gdy nagle poczułam, że... ktoś za mną stoi”.
/ 18.12.2021 08:04
Żona, która podejrzewa męża o zdradę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Kiedy poznałam Krzysia, wydawał się chodzącym ideałem. Przystojny, wesoły, pracowity, potrafił być też romantyczny i czuły. Ciągle mnie adorował i czymś mile zaskakiwał. A to kwiaty bez okazji, a to kolacja przy świecach, a to spontaniczny wypad do greckiej restauracji czy teatru. Słowem był wtedy pozytywnie nieprzewidywalny.

– To facet z moich marzeń o miłości pisanej przez duże M i małżeństwie pisanym przez jeszcze większe M – zwierzałam się mojej starszej siostrze Ani, kobiecie doświadczonej i od wielu już lat zamężnej.
Anię uważałam za eksperta od spraw męsko-damskich i uważnie słuchałam wszystkiego, co miała mi na ten temat do powiedzenia.

A Ania miała raczej chłodne spojrzenie na mój chodzący ideał.
– Uważaj na niego – ostrzegała. – Gdy tego nie widzisz, ogląda się za innymi dziewczynami. Widziałam te jego spojrzenia, wczoraj gdy byłyśmy na zakupach w hipermarkecie. Ty gapiłaś się na półki z kosmetykami, a on na dziewczyny z obsługi jeżdżące na wrotkach. To jest zwyczajny, typowy samiec. Ani się obejrzysz, jak cię zdradzi... Uważaj...

Nie bardzo wierzyłam w te czarne scenariusze roztaczane przez siostrę, ale ciągłe powtarzanie przez nią takich opinii zasiało we mnie w końcu ziarno niepewności.

Niestety jakby na potwierdzenie siostrzanych słów, po ślubie mój ideał się zupełnie się zmienił. Nie od razu oczywiście – ale stopniowo, powoli, stracił całą swoją spontaniczność. Przestał mnie zupełnie adorować. O kwiatach myślał tylko w okolicach moich imienin. Kiedy po pracy wracał do domu, stwierdzał, że jest skonany, po czym usadawiał się w fotelu z pilotem w ręku, lub przed monitorem komputera w pokoju i siedział tam godzinami, odpowiadając na moje pytania monosylabami.

– On przestał mnie zauważać – żaliłam się przez telefon Ani. – Nie słyszy moich pytań. Późno wraca do domu. – No tak – zawyrokowała Ania, to są typowe objawy. Na pewno kogoś ma. Spytaj go wprost.

Niestety na moje pełne pretensji zarzuty moje kochanie odparło, że to kompletne insynuacje i jakieś moje chore wymysły.

– Rzeczywiście wyglądam na chorą – pomyślałam patrząc w lustro.
Blada twarz, przygaszony wzrok, matowe włosy w bezładzie. Słowem chodząca katastrofa. Może to też jest powód, że mój Krzyś przestał mnie adorować – pomyślałam. I wtedy właśnie zadzwoniła Ania.
– Już wiem, on zacznie cię dostrzegać – zawyrokowała - jeśli obudzisz w nim zazdrość. Musisz mu zasugerować, że masz kochanka. Inaczej nic się nie zmieni i będzie wam coraz gorzej.
– Dobrze, ale jak mam to zrobić? – spytałam. – Jestem raczej kiepską aktorką i on w to nigdy nie uwierzy, bo zbyt dobrze mnie zna.
– Nie martw się. Przygotujemy to tak żeby było wiarygodnie. Zostaw to mnie. – odparła.

Pomysł Ani podobał mi się

Pod jej komendą rozpoczęłam bieganinę od fryzjera do kosmetyczki, od jednego sklepu z ciuchami do drugiego. W najdrobniejszych szczegółach wymyśliłyśmy też mojego wielbiciela. To miał być wysoki, przystojny blondyn dawny kolega ze studiów, kochający się we mnie od tamtego czasu. Spotkałam go przypadkowo na mieście.

No i zaczęła się gra. W czasie posiłków rozmarzałam się i zamyślałam, udawałam, że nie słyszę, co mąż do mnie mówi. Kilka razy spóźniłam się na kolację. A moja kochana siostrzyczka wykonywała w ciągu dnia tzw. głuche telefony. Kiedyś słysząc, że Krzyś otwiera kluczem drzwi do mieszkania, podbiegłam do telefonu w przedpokoju, podniosłam słuchawkę i dokładnie w chwili, gdy wszedł, odłożyłam ją gwałtownie.
– Kto dzwonił? – spytał.
– Nikt – odparłam z niewinną miną.
Dobrze jest – pomyślałam. Teraz na pewno zacznie mnie podejrzewać.
W następnym tygodniu mój ukochany oświadczył, że wyjeżdża w delegację.

Przystąpiłam do dzieła

 Przysunęłam dwa fotele do kominka, porozrzucałam niedbale płyty z nastrojowa muzyką. Na stoliku postawiłam opróżnioną do połowy butelkę whisky i dwa kieliszki. Zlustrowałam to wszystko uważnie, po czym spokojnie położyłam się do łóżka. Drzwi od sypialni pozostawiłam niedomknięte.

Około wpół do drugiej usłyszałam szczęk klucza w drzwiach i odgłos kroków w salonie. Krzyś pokręcił się po mieszkaniu i przyszedł do łóżka. Udałam, że śpię, ale czułam przez długi czas jego wzrok na sobie.
– Kto tu był wieczorem? – zapytał rano od niechcenia
– Jak to kto – Ania. A kto mógł być?
– Ania? A od kiedy to ona pali i pije whisky z colą?
– No dobrze, to nie była Ania – odparłam po chwili, po czym opowiedziałam mu historię o mojej starej studenckiej miłości spotkanej po latach, którą zaprosiłam na wieczornego drinka. Przez moment na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, a może nawet tak oczekiwanej przeze mnie zazdrości.
– Mogłabyś chociaż posprzątać szklanki przed moim powrotem – burknął i wyszedł do łazienki.
– Chyba mój plan spalił na panewce – pomyślałam wzdychając.

Trochę to wszystko było głupie

 W końcu mógł przypuszczać, że wiem, o której przyjeżdża jego pociąg, a do tego od razu przyznałam się do znajomego sprzed lat. Cienka była ta nasza z Anią intryga. Kiedy tylko trzasnęły nazajutrz drzwi za mężem, od razu rzuciłam się do telefonu, żeby jej o wszystkim powiedzieć. Żaliłam się w najlepsze, gdy nagle poczułam, że... ktoś za mną stoi. Rany boskie, Krzyś wrócił! Na pewno czegoś zapomniał. Nie mógł tego wszystkiego nie słyszeć. Odwróciłam się powoli i ze zdziwieniem zobaczyłam rozbawioną twarz męża.
– Moja ty intrygantko – przytulił mnie mocno. – Naprawdę nie musisz niczego wymyślać i tak cię kocham. Ale chyba rzeczywiście za dużo pracuję. To się zmieni, obiecuję...

Faktycznie, od tego dnia wszystko się zmieniło. Krzyś bardzo zwracał uwagę, żeby mnie nie zranić brakiem zainteresowania.

A i ja wiele rzeczy przemyślałam. Przede wszystkim to, że zrobiłam z igły widły i wykazałam się brakiem zaufania wobec ukochanego. A w końcu nic takiego nie zrobił, nie dał mi żadnych powodów do podejrzeń... Naprawdę było mi głupio. No i przestałam namawiać się z Anką. Chociaż trzeba przyznać, że ta nasza intryga na coś się przydała...

Więcej prawdziwych historii:
„Moja żona to despotyczna wariatka. Poświęciłem dla niej wszystko, a ona nawet nie chce mieć ze mną dzieci”
„Przez pomyłkę lekarzy myślałam, że umieram. To były najgorsze dni mojego życia, za które nikt nie odpowiedział”
„Zięć wysyłał moją córkę na wojnę, bo zarabiała tam najlepiej. Ja bałam się o jej życie, a on balował za jej pieniądze”
„Zakochałem się w Magdzie, ale przespałem się z jej przyjaciółką. Obie zaplanowały ten test, którego nie zdałem”

Redakcja poleca

REKLAMA