Córka cały czas mnie pocieszała. Cieszę się, że nie jest zbyt podobna do Roberta. Wygląda jak moja młodsza kopia. W dodatku znamy się na wylot i ufamy sobie. Wspieramy jedna drugą. To właśnie dzięki niej udało mi się przetrwać rozstanie z Robertem, jego zdradę. Michał, nasz syn, studiuje stosunki międzynarodowe na poznańskiej uczelni i nieczęsto jest w domu. Zostałyśmy tylko ja i Asia.
Robert jeszcze w szkole doskonale wiedział, jak przyciągać dziewczęce spojrzenia. Był wysoki, przystojny, miał czarne włosy i oczy ciemne jak noc. Przez długie lata doskonale nam się powodziło. No, może z tym powodzeniem, to jednak lekka przesada. Byliśmy po prostu przeciętną, średnio zamożną rodziną. Mieszkaliśmy w bloku, w garażu stał opel vectra, a na koncie mieliśmy niewielkie oszczędności. Takie zwykłe, normalne życie.
Mąż otworzył biznes
Pierwsze problemy pojawiły się wtedy, gdy Robert nagle zaczął zazdrościć kumplom. Nie przepadałam za tymi jego koleżkami, którzy głównie dyskutowali na tematy pieniędzy i aut. Byłam przekonana, że wszystko jest w porządku, cieszyłam się z naszych wspólnych wakacji – letnich wyjazdów nad morze i zimowych wypraw w góry. Niestety, na przekór moim pragnieniom, Robert zdecydował się porzucić swoją dotychczasową pracę. Zaciągnął pożyczkę, wziął coś jeszcze od tych swoich kumpli i otworzył komis samochodowy.
– Bez ryzyka nic nie osiągniesz – mówił mi to wiele razy.
Zachęcał mnie, snując historie o pięknym domu, który sami urządzimy, o podróży na Wyspy Kanaryjskie, którą odbędziemy i o mercedesie, który będziemy mieć.
Od kiedy to się zaczęło, prawie nie bywał w domu. Nawet w soboty i niedziele rzadko się widywaliśmy. Na początku niczego nie podejrzewałam. Jego własna działalność wymagała przecież pełnego zaangażowania. Cierpliwie czekałam, aż najbardziej intensywny okres minie i wszystko wróci do normy. W końcu, proces rozwijania firmy nie może trwać wiecznie, a Robert był przecież właścicielem, nie zwykłym pracownikiem.
Zobaczyłam go z inną
To koleżanka z pracy zwróciła moją uwagę na zachowanie męża. Na początku nie chciałam przyjąć do wiadomości tego, co mówiła. Robert podobno nie jeździł do Niemiec i Belgii po auta, tylko spotykał się ze swoją sekretarką.
Pewnego dnia zauważyłam ich razem na ulicy. Na mnie nie patrzył już tak, jak na nią. Byłam wstrząśnięta. Czułam się zraniona i poniżona jako kobieta, żona i matka. Nie miałam pojęcia, co robić, jak powinnam zareagować. Czytałam już wcześniej o zdradach w różnych kobiecych pisemkach, ale zawsze myślałam, że to nie mój problem. Wierzyłam, że jakoś tego uniknę, bo przecież moje małżeństwo jest inne. Wzorowe.
Nie próbował zaprzeczać
Nie wmawiał mi, że wciąż mnie kocha, a związek z sekretarką to tylko chwilowa przygoda. Stwierdził jedynie, że mu przeszło, jego uczucie do mnie wygasło. A ja? Ja podobno zaczęłam go ograniczać.
– Muszę czuć, że dzieje się coś wielkiego – mówił pełen entuzjazmu. – Wtedy życie wygląda zupełnie inaczej, wiesz, nabiera kolorów! To właśnie daje mi Sylwia – mówił, nie przejmując się tym, że robi mi tym ogromną krzywdę. – Od pewnego czasu nasze życie było bezbarwne i bezcelowe. Po prostu puste.
W przeciągu zaledwie dwóch dni zabrał swoje rzeczy i wyniósł się z domu ot tak, jak gdyby nasza relacja nigdy się dla niego nie liczyła.
Do romansu z sekretarką dołączyły ploteczki o niejasnych interesach. To mnie przerosło. Nie miałam pojęcia, jak sobie z tym wszystkim radzić.
Syn był dla mnie wsparciem
Mój syn, próbując mnie pocieszyć, przytulił mnie i obiecał, że zrobi co w jego mocy, aby mi pomóc, zwłaszcza, że zaczął dorabiać sobie, pracując w weekendy. Nie mogłam powstrzymać łez, nie jestem pewna, czy płakałam ze wzruszenia, czy jednak z rozpaczy.
– Wielkie dzięki, synku. – przytuliłam się do Michała. – Zatrzymaj te pieniądze na swoje potrzeby. Ja sobie poradzę, w końcu mam pracę.
Robert zawsze płacił alimenty, nawet jeszcze nim zostały zasądzone. Po tym jak Asia przez kilka dni nie mogła powstrzymać łez, postanowiłyśmy przeprowadzić poważną rozmowę. Zaskakujące, jak szybko dojrzała, dużo szybciej niż powinna. Wspólnie zdecydowałyśmy, że nie będziemy narzekać, zawsze udzielimy sobie wsparcia.
Było mi wstyd
Najbardziej dokuczało mi poczucie wstydu, choć przecież to nie ja powinna go odczuwać. Miałam wrażenie, że wszyscy dookoła się nade mną litują, z konsternacją obserwują każdy mój kolejny krok, jakbym to ja była sprawcą tego całego bałaganu. Przez całą sytuację czułam się strasznie wyczerpana. Może gdyby udało mi się dostać tę pracę w mieście obok, wszystko potoczyłoby się inaczej. Pracę, o którą się starałam w urzędzie powiatowym, a którą dano młodszej ode mnie kobiecie. Znów poczułam się niepotrzebna.
Wyglądałam staro i chyba nikt mnie nie potrzebował. Nawet Beata, jedna z moich przyjaciółek, patrzyła na mnie w sklepie z jakimś dziwnym samozadowoleniem w oczach. Kiedyś sama była zakochana w Robercie, teraz pewnie cieszyła się z mojego pecha.
Poznałam kogoś
Był uprzejmy, dobrze wychowany i kulturalny. Niektórzy mogliby powiedzieć, że nawet trochę staroświecki, ale mnie to nie przeszkadzało. Cieszyłam się, że Ryszard zwracał na mnie uwagę, adorował i troszczył się o mnie. Uwielbialiśmy nasze wspólne przechadzki i długie rozmowy. Wyszło na jaw, że mamy podobne gusta muzyczne i literackie. Te nasze długie rozmowy wieczorami były dla mnie pocieszeniem po tym, co zrobił mi Robert. Nie pozwoliłam jednak Ryszardowi na więcej. Ciągle odczuwałam palącą ranę i obawiałam się, że mogę ponownie zostać skrzywdzona.
Nie zdradziłam mu, że jestem po rozwodzie. Opowiadałam mu o Michale i Asi. Roberta zupełnie pominęłam. Nie mam pojęcia, jak i skąd się dowiedział. W każdym przypadku, dowiedział się o tym kilka miesięcy po tym, jak zaczęliśmy się spotykać, kiedy już jakoś udało mi się poskładać moje rozbite życie. Wkurzyłam się, że ktoś wcina się w moje prywatne sprawy. Nie planowałam już nic zmieniać. Jestem kobietą, która ma za sobą wiele doświadczeń. Mam czterdzieści lat i prawie dorosłe dzieci.
Zaskoczył mnie
Zupełnie się nie spodziewałam, że Ryszard wyskoczy z czymś takim i że będę musiała podejmować trudne decyzje. Nocna cisza przeraźliwie dźwięczała mi w uszach.
Nagle delikatne plumknięcie wyrwało mnie z zamyślenia. Ekran telefonu na chwilę oświetlił mroczny pokój. Byłam pewna, że to wiadomość od Ryszarda. Przypuszczałam, że sam napisze, jeżeli ja tego w końcu nie zrobię.
„Proszę, chociaż spróbuj. Zrób to dla mnie. Nie potrafię sobie wyobrazić reszty moich dni bez Ciebie. Jesteś moim darem od losu i bardzo mi się to podoba”.
Część wiadomości nie jest dostępna – informuje operator. Wycieram łzy rękawem. Moje serce nadal bije jak szalone.
Ach, jest ciąg dalszy: „PS. Naprawdę nie liczę na podstawione pod nos obiadki i czyste skarpetki. Kocham Cię!!! Czy za mnie wyjdziesz?”.
Nie jestem pewna. Myślę, że kobiety w moim wieku nie zasługują już na radość i miłość. Przysięgałam sobie, że nie dam się złamać. Po krótkiej chwili, mimo niepokoju, mimo wszystkich poprzednich złych decyzji, wysyłam w świat moje „TAK”.
Czytaj także: „Dziadkowie mnie wydziedziczyli przez plotkę mojej siostry. Intrygi tej łajdaczki nie powstydziłby się twórca fantasy”
„Podobno od zdrady, gorsza jest tylko budowa domu. Moje małżeństwo zawisło na włosku przez nasze megalomaństwo”
„Zdradziłam ukochanego z dojrzałym przystojniakiem. Przy oświadczynach odkryłam, że sypiam z ojcem i z synem”