„Mąż myślał, że będę przymykać oko na jego amory z sekretarką. Nawet się nie spostrzegł, jak został bez dachu nad głową”

kobieta fot. iStock by Getty Images, filadendron
„Atmosfera w domu stawała się coraz bardziej napięta. Tomasz przestał spać spokojnie, a jego rozmowy telefoniczne stawały się coraz krótsze i bardziej urywane. Najwyraźniej zaczął zdawać sobie sprawę, że sytuacja wymyka się spod kontroli”.
/ 29.12.2024 14:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, filadendron

Na pierwszy rzut oka byliśmy idealnym małżeństwem. Tomek prowadził dobrze prosperującą firmę, a ja, jako księgowa, dbałam o finanse zarówno w domu, jak i w jego biurze. Wspólnie budowaliśmy naszą przyszłość – przynajmniej tak mi się wydawało.

Chciałam go upokorzyć

Wszystko zmieniło się, gdy pewnego wieczoru, w jego telefonie, zobaczyłam wiadomość od Alicji, jego asystentki: „Tęsknię za tobą. Kiedy znowu się spotkamy?”. Nie mogłam uwierzyć. Serce biło mi jak oszalałe, ale wzięłam głęboki oddech. Wiedziałam, że muszę działać metodycznie. Tomek ufał mi bezgranicznie w kwestii finansów. To zaufanie miało stać się jego zgubą.

Zaczęłam wprowadzać w finansach firmy subtelne zmiany, które były nie do wykrycia. Ukrywałam niektóre przychody, przesuwałam kwoty między kontami, przestawiałam daty transakcji. Kiedy Tomasz wracał do domu, grałam rolę kochającej żony.

– Jak ci minął dzień? – pytałam z uśmiechem.

– Dobrze, choć jestem wykończony – odpowiadał.

Czułam, że nadchodzi moment, kiedy „błędy” zaczną przynosić efekty. Moja przyjaciółka Anka, jedyna osoba wtajemniczona w mój plan, obserwowała moje działania.

– To, co robisz, jest genialne, ale jednocześnie szalone – powiedziała.

– Tomek myślał, że może prowadzić podwójne życie – odpowiedziałam. – Czas, żeby zrozumiał, że każda decyzja ma swoje konsekwencje.

Tomek był zbyt zajęty Alicją, by zauważyć cokolwiek. Widząc go, jak wpatruje się w telefon podczas kolacji, uśmiechałam się do siebie. Nie miał pojęcia, że jego firma powoli zamienia się w tykającą bombę.

Był zachwycony

– Firma świetnie prosperuje – powiedział pewnego wieczoru z dumą. – Myślę, że za kilka miesięcy będziemy mogli rozważyć ekspansję.

– To wspaniała wiadomość – odpowiedziałam z entuzjazmem.

Nie musiałam długo czekać na efekty moich działań. Pewnego ranka Tomek jak zwykle wyszedł do biura, ale w południe zadzwonił do mnie zaniepokojony.

– Do firmy weszli audytorzy – powiedział, a w jego głosie wyczułam nutę niepewności. – Twierdzą, że chcą przeprowadzić rutynową kontrolę.

– To pewnie nic wielkiego – odpowiedziałam. – Przecież twoje dokumenty są w porządku, prawda?

Milczał przez chwilę, po czym odpowiedział z wymuszonym optymizmem:

– Tak, oczywiście. Wszystko jest pod kontrolą.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy odłożyłam słuchawkę. Wiedziałam, że audytorzy wkrótce odkryją moje modyfikacje i rozpoczną dochodzenie.

Oblał go zimny pot

Następnego dnia pojechałam z Tomaszem do jego biura. W sali konferencyjnej czekało dwóch audytorów z plikami dokumentów i laptopami. Mąż starał się zachować profesjonalny ton, ale w jego głosie słychać było napięcie.

– Czy mogę wiedzieć, dlaczego zajmujecie się właśnie moją firmą? – zapytał.

Jeden z audytorów odpowiedział:

– To rutynowa kontrola. Niestety, natrafiliśmy na pewne niezgodności, które wymagają dalszej analizy.

Przełknęłam ślinę, starając się nie zdradzić emocji.

– Jakie dokładnie niezgodności? – zapytał Tomek.

– Kwoty w miesięcznych raportach różnią się od tych przedstawionych w rocznych zestawieniach – odpowiedział audytor, przeglądając dokumenty. – Istnieją też pewne transakcje, które nie mają pokrycia w księgach.

Mąż spojrzał na mnie z wyraźnym pytaniem w oczach.

– Moja żona zajmuje się księgowością – powiedział z naciskiem. – Zawsze dba o to, by wszystko było w porządku.

Znalazł się na dnie

Audytor przeniósł wzrok na mnie.

– Czy mogłaby pani wyjaśnić skąd te rozbieżności? – zapytał.

– Oczywiście – odpowiedziałam z uśmiechem. – To musi być drobny błąd w zestawieniach. Mogę to szybko sprawdzić.

Audytor kiwnął głową, ale jego spojrzenie mówiło, że nie zamierza na tym poprzestać.

Przez kolejne dni atmosfera w domu stawała się coraz bardziej napięta. Tomasz przestał spać spokojnie, a jego rozmowy telefoniczne stawały się coraz krótsze i bardziej urywane. Najwyraźniej zaczął zdawać sobie sprawę, że sytuacja wymyka się spod kontroli.

– Audytorzy znaleźli coś, co wygląda na poważne oszustwa – powiedział któregoś dnia. – Mogę mieć z tego poważne problemy.

– Na pewno to pomyłka – odpowiedziałam, choć w środku czułam triumf. Wiedziałam, że gra dobiega końca.

Dwa dni później mąż wrócił do domu późnym wieczorem, zdruzgotany.

– Firma jest na krawędzi – powiedział, siadając naprzeciwko mnie. – Audytorzy twierdzą, że w księgach są poważne nieprawidłowości. Wygląda na to, że ktoś manipulował danymi.

– Może to tylko pomyłka? – zapytałam, choć znałam odpowiedź.

– Nie, to coś poważniejszego. Ktoś musiał to zrobić celowo.

Nie mógł w to uwierzyć

Przez chwilę milczałam, pozwalając mu na pełną analizę sytuacji. W końcu wstałam, podeszłam do szuflady i wyjęłam kopertę, którą wcześniej przygotowałam. Położyłam ją na stole przed nim.

– Masz rację – powiedziałam spokojnie.

Spojrzał na kopertę, a potem na mnie.

– Co to jest?

Dokumenty rozwodowe – odpowiedziałam chłodno. – I wyjaśnienie tego, co się stało.

Otworzył kopertę i zaczął przeglądać zawartość.

– Ty… to zrobiłaś?

– Tak – potwierdziłam. – Wszystko po to, żebyś poczuł, jak to jest, kiedy ktoś niszczy coś, co budowałeś.

– Dlaczego?

Bo mnie zdradziłeś – powiedziałam zimno. – I myślałeś, że niczego nie zauważę.

– Mogłaś po prostu odejść… – powiedział cicho.

– Może – przyznałam. – Ale chciałam, żebyś zrozumiał, że każda decyzja ma swoje konsekwencje.

– Zniszczyłaś wszystko – powiedział w końcu.

– Nie – odpowiedziałam stanowczo. – Ja tylko skończyłam to, co ty zacząłeś.

Zniszczyłam go

Kilka dni po tamtej rozmowie Tomasz się wyprowadził. Jego firmę ogarnął chaos – audytorzy zgłosili wykryte nieprawidłowości odpowiednim organom, a on stał się obiektem dochodzenia. Jego reputacja, którą budował przez lata, została zrujnowana.

Proces rozwodowy przebiegł szybko. Miałam w ręku wszystkie dowody, których potrzebowałam – zdradę Tomasza i jego lekkomyślność. Dzięki temu udało mi się zabezpieczyć wysokie alimenty i dużą część naszego wspólnego majątku.

Kilka tygodni później dowiedziałam się od wspólnych znajomych, że Alicja odeszła z pracy i wyjechała za granicę. Tomek został sam, z firmą na krawędzi bankructwa i długami, które powstały w wyniku moich działań.

Ja natomiast zaczęłam nowe życie. Mój dom przeszedł gruntowną przemianę. Usunęłam wszystkie rzeczy, które mi przypominały byłego męża. Dzięki pomocy przyjaciółki stworzyłam przestrzeń, w której mogłam czuć się wolna.

Siedząc na tarasie mojego odmienionego domu, patrzyłam na spokojne niebo nad miastem. W mojej głowie panował ten sam spokój. Ostatnie miesiące były trudne – zdrada, zemsta, rozwód – ale przeszłość, która kiedyś wydawała mi się przytłaczająca, teraz była tylko wspomnieniem.

Dorota, 33 lata

Czytaj także:
„Żona chadzała do sąsiada nie tylko po cukier. Cały blok wiedział, że przyprawia mi rogi za ścianą małżeńskiej sypialni”
„Na dnie szafy znalazłem coś, co przekreśliło moje małżeństwo. Gdy patrzę na żonę, zbiera mi się na mdłości”
„Zastawiłam obrączki w lombardzie, żeby zrobić zakupy na święta. Nie wiem, czy jeszcze je odzyskam”

Redakcja poleca

REKLAMA