„Matka zawsze powtarzała, że musimy oszczędzać, bo nam się nie przelewa. Nie dodała, że całą kasę przeznacza na amanta”

dziewczyna fot. iStock by Getty Images, elenaleonova
„Pewnego wieczoru mama zamknęła się w sypialni. Postanowiłam przejrzeć jej maile na wspólnym komputerze. Już dawno podejrzewałam, że coś jest nie tak, ale nie miałam dowodów. Gdy otworzyłam laptopa, ekran wyświetlał stronę banku”.
/ 18.01.2025 13:15
dziewczyna fot. iStock by Getty Images, elenaleonova

Mama zawsze powtarzała, że życie to sztuka wyborów. Pamiętam, jak kiedyś powiedziała mi to, trzymając mnie za rękę w sklepie, gdy moja młodsza siostra Marta rzucała się na ziemię, bo nie pozwoliła jej kupić batonika. Byłam wtedy dumna, że jestem tą starszą, odpowiedzialną córką, która zrozumie każde „nie” mamy.

Miałam podejrzenia

Teraz, po latach, coraz częściej łapię się na tym, że jej wybory stają się dla mnie zagadką. Nasza codzienność jest prosta i szara, bez luksusów. Mama mówi, że to przez tatę, który pracuje za granicą, ale coś mi tu nie pasowało. Czasem widziałam, jak zbyt szybko zamyka laptopa, gdy wchodzę do pokoju, albo jak odwraca telefon, gdy przychodzi wiadomość.

Rozmowa sprzed kilku dni utkwiła mi w pamięci:

– Gosia, poproś mamę, żeby kupiła mi nowe buty – Marta spojrzała na mnie błagalnie.

– Ile razy mam ci tłumaczyć? – Mama westchnęła. – Nie mamy na to pieniędzy! Po prostu musimy oszczędzać. Zrozum wreszcie.

Niby nic dziwnego, ale coś w jej głosie było inne. Jakby to oszczędzanie było tylko wymówką. Albo sposobem na ukrycie czegoś więcej.

Pewnego wieczoru mama zamknęła się w sypialni. Postanowiłam przejrzeć jej maile na wspólnym komputerze. Już dawno podejrzewałam, że coś jest nie tak, ale nie miałam dowodów. Gdy otworzyłam laptopa, ekran wyświetlał stronę banku. Mama zapomniała się wylogować.

Kursor migał na liście transakcji. To było jak zaproszenie. „Po prostu to zamknij” – pomyślałam. Ale nie zamknęłam. Coś mnie ciągnęło.

Coś nie grało

Na ekranie widniały przelewy – regularne, na spore kwoty, z adnotacją: „Paweł K.”. Kto to jest, do diabła? Dlaczego wysyła komuś pieniądze, skoro sama mówi, że ledwo wiążemy koniec z końcem?

W mojej głowie narastał chaos. Może faktycznie to jakiś dług? Ale dlaczego miałaby mi o tym nie powiedzieć? Później próbowałam poruszyć z mamą ten temat.

– Mamo – zaczęłam – widziałam coś na komputerze. Te przelewy… Dla kogo one są?

– Nie twój interes, Gosiu – powiedziała cicho, ale stanowczo.

– Mamo, nie możesz mi tak odpowiadać! Kto to jest Paweł?!

– Spłacam dług – jej spojrzenie stało się twarde. – Nie wtrącaj się w sprawy, których nie rozumiesz.

– Dług? To wygląda bardziej jak alimenty albo jakiś stały przelew! Dlaczego nam kłamiesz?! – Słowa wyrywały mi się szybciej, niż bym chciała.

Mama odsunęła się od stołu i spojrzała na mnie z taką surowością, jakiej nie widziałam nigdy wcześniej.

– Dość tego. Zajmij się swoimi sprawami.

To był ten moment, kiedy coś we mnie pękło. Czułam, jak między nami rośnie mur, którego nie sposób było przeskoczyć.

Ukrywała coś

Zaczęłam śledzić mamę. Jej wyjścia, godziny spędzane na telefonie, nagłe zmiany nastroju. Pewnego dnia, gdy mama wyszła do sklepu, ponownie zajrzałam do laptopa. Tym razem odkryłam zapisane e-maile. W treści jednego z nich były słowa: Paweł, nie mogę przelać więcej w tym miesiącu, dziewczyny coś podejrzewają. To była prawda. Podejrzewałyśmy. Ale Marta, naiwna i ufna, wierzyła każdemu słowu mamy.

Wieczorem, gdy zamknęła się w łazience, wyjęłam jej telefon. W historii połączeń było pełno rozmów z numerem zapisanym jako „P.”. Ostatnia – zaledwie godzinę temu. W panice zapisałam numer na własnym telefonie, po czym odłożyłam wszystko na miejsce.

Następnego dnia, pod pretekstem wyjścia do biblioteki, zadzwoniłam. Po drugiej stronie odezwał się męski głos:

– Halo?

Zatkało mnie. Głos był niski, nieco zachrypnięty.

– Dzień dobry… Tu Gosia, córka Aliny – powiedziałam drżącym głosem.

Zapadła cisza. W końcu odpowiedział:

– Ach, Gosia… Czego chcesz?

– Chcę wiedzieć, kim pan jest i dlaczego moja mama wysyła panu pieniądze – rzuciłam jednym tchem.

Po drugiej stronie znów cisza, potem westchnienie.

– Lepiej, żebyś nie wiedziała – odpowiedział chłodno i rozłączył się.

Musiałam poznać prawdę

Postanowiłam znaleźć Pawła. W historii e-maili mamy natknęłam się na adres, który okazał się kluczowy – w jednej z wiadomości było wskazane miejsce i czas spotkania: kawiarnia „Przystań” w sobotnie popołudnie.

W sobotę skłamałam mamie, że idę na spacer z koleżanką. Usiadłam przy stoliku na końcu sali i czekałam. Wkrótce mama weszła – wyglądała na zdenerwowaną. Chwilę potem zjawił się mężczyzna. Był dobrze ubrany, przystojny.

– Nie mogę dłużej ukrywać tego przed dziewczynami – usłyszałam słowa mamy, choć mówiła cicho. – Gosia zaczyna podejrzewać.

Paweł uśmiechnął się chłodno.

– Jeśli zaczniesz im coś tłumaczyć, wszystko się posypie. Nie zapominaj, dlaczego to robisz.

Zacisnęłam pięści pod stolikiem. O czym oni mówią? Coś w jego tonie było oschłe, niemal rozkazujące. Gdy wyszli z kawiarni, postanowiłam ich śledzić.

Śledziłam ich

Dotarli do mieszkania w jednej z nowych kamienic. Widziałam, jak Paweł otwiera drzwi, a mama wchodzi za nim. Gdy zniknęli wewnątrz, czułam, że powoli składam elementy układanki.

Mama żyła podwójnym życiem. I ja musiałam dowiedzieć się całej prawdy.

Odwróciłam się i wybiegłam z budynku. W głowie miałam mętlik – czy to możliwe, że mama okrada nas, by utrzymywać Pawła?

Wieczorem, gdy wszyscy już spali, postanowiłam odwiedzić Pawła. Zebrałam się na odwagę i zapukałam do drzwi jego mieszkania. Otworzył je zaskoczony.

– Co ty tutaj robisz? – Zapytał, marszcząc brwi.

– Wiem, że wyciągasz od mojej mamy pieniądze – rzuciłam. – I chcę wiedzieć, kim naprawdę jesteś. Bo nie wierzę, że ona robi to dobrowolnie.

Na jego twarzy pojawił się wyraz zniecierpliwienia.

– Twoja mama sama chciała pomagać. To nie jest twoja sprawa. Wracaj do domu i nie mieszaj się w coś, czego nie rozumiesz.

Nie zamierzałam odpuścić. Jeśli on nie powie mi prawdy, zrobi to mama. Tym razem postanowiłam zmusić ją, by w końcu przestała kłamać.

Oszukiwali mnie

Wróciłam do domu z sercem walącym jak młot. W sypialni mamy wciąż paliło się światło. Bez pukania weszłam do środka. Siedziała na łóżku, a jej twarz wyrażała więcej zmęczenia niż zaskoczenia.

– Byłam u Pawła – rzuciłam, a słowa zawisły w powietrzu. – Powiedz mi prawdę, mamo. Dlaczego dajesz mu pieniądze? Kim on dla ciebie jest?

Zacisnęła wargi, jakby próbowała się bronić, ale po chwili spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Paweł to człowiek, którego kiedyś pokochałam – powiedziała cicho. – Poznałam go, gdy tata wyjechał do pracy. Byłam samotna, a on mnie słuchał, sprawiał, że czułam się ważna. Ale zaczął mnie wykorzystywać.

Zamarłam. Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg.

– Wykorzystywać? Jak? – zapytałam.

– Najpierw były drobne kwoty. Pożyczał, obiecywał, że odda. Potem zaczęły się kłamstwa, groźby. Gdy chciałam to przerwać, zagroził, że powie waszemu ojcu. Że zniszczy naszą rodzinę – jej głos załamał się.

Współczułam jej

Mama wpadła w pułapkę, której nie mogła rozwiązać sama.

– Powiemy o wszystkim tacie – powiedziałam twardo. – Nie możesz pozwolić, żeby ktoś taki cię niszczył. My sobie poradzimy, razem. Ale on nie może dalej tego robić.

Następnego dnia zadzwoniłyśmy do taty. Po długiej rozmowie telefonicznej postanowił wrócić do domu wcześniej. Paweł, gdy tylko dowiedział się, że sprawa trafiła w ręce taty i prawników, zniknął z miasta.

Nie było łatwo. Relacje między nami długo pozostawały napięte, a zaufanie do mamy odbudowywało się powoli. Ale wiedziałam, że to, co zrobiłam, było właściwe. Czasami miłość i strach potrafią oślepić człowieka. Ale w naszej rodzinie, choć nadwerężone, wciąż były fundamentem, który mogliśmy odbudować. Razem.

Gosia, 19 lat

Czytaj także:
„Przez 8 lat kombinowałem, jak zdobyć ukochaną. Postawiłem wszystko na jedną kartę i zrobiłem z siebie pośmiewisko roku”
„Po 40. chciałem posmakować wolności. Nie dość, że zostałem z niczym, to jeszcze straciłem szacunek do samego siebie”
„Sąsiedzi wytykali mnie palcami, bo byłam panną w ciąży. Do dziś nie mogę uwierzyć w to, jak zachowali się moi bliscy”

Redakcja poleca

REKLAMA