Reklama

W połowie wykładu z elektroniki pojawiła się nowa studentka. Usiadła na wolnym krześle tuż przy mnie. Wykładowca spojrzał w jej stronę, ale kontynuował zajęcia bez komentarza.

Reklama

– Cześć, jestem Beata. Pożyczysz mi długopis? Zostawiłam swój w domu.

Jej słowa, wyszeptane wprost do mojego ucha, wraz z ciepłem jej oddechu na mojej szyi, sprawiły, że poczułem szybsze bicie serca. Właśnie w tym momencie chyba wpadłem po uszy.

– Nazywam się Antek. Jasne, nie ma sprawy – podałem jej swój długopis.

Wpadła mi w oko

Po zakończeniu wykładów zebrałem się na odwagę i zagadałem.

– To twój pierwszy dzień? Mogę ci pokazać, co i gdzie się znajduje.

– Naprawdę byś to dla mnie zrobił? Dziś się spóźniłam na wykład, bo nie mogłam trafić. Ten gmach jest wielki jak labirynt.

Pokazałem jej każdy zakamarek na wydziale. Później pogadaliśmy jeszcze przez moment. W końcu Beata podzieliła się ze mną swoim planem zajęć.

– Trafiłaś do tego profesora? Będzie ciężko, strasznie przynudza na zajęciach.

Udało mi się przekonać Beatę, żeby chodziła razem ze mną na ćwiczenia i wykłady. Kiedy wieczorem leżałem w łóżku, myślałem o tym, że teraz jest już moja. Przez całe studia nie odstępowaliśmy się na krok. Dawałem jej swoje notatki i pomagałem ogarnąć jej pokój w akademiku.

Nigdy nie zapomnę tych słodkich chwil, gdy dawała mi buziaka w policzek albo zasypiała w taksówce z głową położoną na moim barku. Wystarczyło, że się uśmiechnęła, a byłbym gotów zostawić cały świat i robić dla niej wszystko, o co poprosi.

Cierpliwie czekałem

W tym czasie umawiała się z kilkoma kolesiami. Czekałem na swoją kolej, bo czułem, że kiedyś będziemy razem. I byłem pewien, że to ja będę przy niej, gdy będzie potrzebowała wsparcia.

Póki co cieszyłem się z naszej bliskości i tego, że mi ufa, więc słuchałem wszystkiego – nawet jak mówiła o spotkaniach z Markiem albo Adrianem, bez względu na to, czy były udane, czy nie.

Nie przejmowałem się tym za bardzo. Miałem swój plan. Wiedziałem, że Beata w końcu zrozumie, że pasujemy do siebie idealnie. Trzeba było tylko uzbroić się w cierpliwość.

Po studiach zaczęliśmy dzielić mieszkanie. Właściwie to ona się do mnie wprowadziła, bo wszystkie opłaty były na mojej głowie. Ona miała niezłe dochody, choć wszystko wydawała na ciuchy i zabawę.

Kiedyś spakowała się i zamieszkała z jakimś Albertem. Byłem w stu procentach pewny, że wytrzyma maksymalnie dwa–trzy tygodnie, jak to zawsze u niej bywało. Wróci do domu ze łzami, a ja znów będę ją wspierał i dawał wszystko, czego zapragnie. Liczyłem, że może wreszcie po następnym rozczarowaniu zrozumie, że szczęście ma tuż obok siebie.

Byłem szczęśliwy

Odkąd Beata wprowadziła się do Alberta, upłynęły cztery tygodnie, a mnie zaczął dręczyć dziwny niepokój. Coś wydawało się nie w porządku. Kiedy spotykaliśmy się na kawę, moja przyjaciółka aż świeciła ze szczęścia.

– Nigdy wcześniej nie byłam tak szaleńczo zakochana! Możliwe, że wreszcie spotkałam swoją prawdziwą miłość!

Minęło osiem tygodni, kiedy Beata przyjechała zabrać kolejną partię swoich rzeczy. Wtedy zaczął się mój okres paniki. Ale wystarczyły kolejne trzy tygodnie, żeby wszystko wróciło do poprzedniego stanu.

– Błagam cię, wyciągnij mnie z tego miejsca – jej zapłakany głos w telefonie sprawił, że ledwo powstrzymałem wybuch szczęścia.

Dokładnie tego się spodziewałem! Pod mieszkaniem zastałem Betę, która rozsiadła się na swojej walizce. Wszędzie wokół niej walały się pudła i torby.

– Słuchaj Antek, ten Albert to niezły drań, wiesz, co zrobił? – krzyczała przez łzy.

Nie chciałem tego wszystkiego słyszeć. Najważniejsze było dla mnie to, że znów jesteśmy w domu, we dwoje. W nocy Beta wślizgnęła się pod mój koc. Płakała cicho. Objąłem ją najmocniej, jak mogłem. Czułem, że jest przy mnie, że należymy do siebie.

– Co ty robisz? – Nagle odskoczyła.

Wszystko zepsułem

Jej bliska obecność sprawiła, że poczułem podniecenie. Nie umiałem tego kontrolować. Beta była wyraźnie zaszokowana tą sytuacją.

– Zawsze byłeś dla mnie jak rodzony brat – wydusiła w końcu z siebie.

Miałem mieszane uczucia. Niby dobrze, że zrozumiałem przyczynę naszego przyjacielskiego statusu, ale jednocześnie dołowało mnie to, że nie pasowałem do jej wyobrażenia o facecie.

– Co ci przyszło do głowy?

– Od lat jestem w tobie zakochany – wypaliłem bez zastanowienia.

Mrok wypełniał pokój, ale czułem na sobie jej spojrzenie.

– Żartujesz sobie? Dlaczego czekałeś aż do dzisiaj z tym wyznaniem – podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. – Kochasz mnie przez sześć lat i nigdy nawet słówkiem się nie zdradziłeś? To przecież kompletnie bez logiki!

– A gdybym się przyznał wcześniej? – przerwałem jej, wstrzymując oddech.

– Powiedziałabym ci wprost, że nic z tego nie będzie. Może by cię to zabolało, ale szybko stanąłbyś na nogi i wszystko by się ułożyło. Po co to zrobiłeś?

Po prostu odeszła

Wstała, spakowała wszystko do torby i wyszła. Nie próbowałem jej zatrzymywać. Leżałem bez ruchu na łóżku. W następnych dniach chodziłem jak robot. Wstawanie, praca, posiłek, prysznic i sen. Unikałem myślenia.

Co chwilę sprawdzałem telefon. Wierzyłem, że Beata musi się w końcu odezwać. Gdy wreszcie zobaczyłem na ekranie telefonu, że dzwoni Beata, od razu się ożywiłem.

– Nareszcie dajesz znak życia. Już myślałem, że coś się stało… – nie dokończyłem, bo przerwała.

– Dzwonię tylko w jednej sprawie. Muszę odebrać resztę moich rzeczy. Wolałabym, żeby nie było cię wtedy w domu.

Chociaż obiecałem, że rano mnie nie będzie, zostałem w domu, zamiast iść do pracy. Poczekałem, aż wejdzie do środka i skieruje się do swojego pokoju.

– Musimy porozmawiać. Jest kilka rzeczy, które chciałbym ci wyjaśnić. Naprawdę cię o to błagam…

– Dlaczego tu jesteś? Przecież obiecałeś. Zaczynam się ciebie obawiać. Nie zbliżaj się do mnie.

Zastygłem w bezruchu przy drzwiach.

– Przysięgam, że nie ruszę się stąd ani o centymetr. Pozwól mi tylko wszystko wyjaśnić.

Związała się z kimś

Rozpocząłem szczere wyznanie. Mówiłem jej, jak bardzo mi na niej zależy, odkąd pierwszy raz się zobaczyliśmy. Wspomniałem też, że żadna kobieta po niej nie wzbudziła we mnie podobnych emocji.

– Niczego od ciebie nie chcę. Wystarczy mi, jeśli będzie tak jak dawniej. To wszystko, o co proszę.

Nie pomogły prośby ani płacz. Beata spakowała się i opuściła mieszkanie. Słyszałem, że spotyka się z jakimś Jurkiem. Wreszcie zadzwoniła.

– Szmat czasu się nie widzieliśmy. Co ty na to, żebym wpadła jutro na chwilę? Przyjdę z Jerzym. Musisz go w końcu poznać – nawet ten ostatni fragment nie był w stanie popsuć mojego radosnego nastroju.

– Jurek, to jest Antek, mój najbliższy przyjaciel. Antek, poznaj mojego narzeczonego. Mam nadzieję, że się polubicie – powiedziała Beata, robiąc prezentację.

Mówiła dalej coś do nas, ale w mojej głowie kołatało się tylko jedno słowo: „narzeczony”.

– …dlatego też zjawiliśmy się u ciebie, żeby wręczyć ci zaproszenie na nasze wesele – te wyrazy nagle przebiły się przez mój otępiały umysł.

Mój świat runął

Stałem jak wryty, próbując przetworzyć usłyszane informacje. Z trudem wykrztusiłem parę słów z życzeniami. Po wyjściu zaręczonej pary uderzyła mnie brutalna rzeczywistość.

Muszę pogodzić się z faktem, że Beata nigdy nie będzie przy moim boku. Inaczej zwariuję i zamienię się w obsesyjnego stalkera, który tylko czeka pod jej domem i śledzi każdy krok. Prościej to sobie wyobrazić niż wprowadzić w życie, ale robię, co w mojej mocy.

Zapisałem się ostatnio na zajęcia ze wspinaczki, żeby spróbować nowej aktywności. Okazało się to całkiem fajną przygodą. Jedna z dziewczyn ze ścianki zgodziła się pójść ze mną na piwo. Co prawda randka nie wyszła najlepiej, ale jak na kogoś takiego jak ja, to już sukces.

Mam przed sobą konkretne zadanie – moim celem jest zabranie jakiejś kobiety na ślub Beatki. Problem w tym, że zostało mi tylko około miesiąca na znalezienie towarzyszki.

Antoni, 30 lat

Reklama

Czytaj także:
„Jedna upojna noc z koleżanką zasiała niespodziewane nasionko. Żona wyznaczyła cenę tej zdrady”
„Gdy odkryłam zdradę męża, tylko teściowa stanęła po mojej stronie. Nigdy nie zapomnę tego, co mi wtedy powiedziała”
„Zakochałam się w szefie, a on we mnie. Jego brudna przeszłość sprawiła, że mój rozsądek szybko wrócił na swoje miejsce”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...