„Matka wmówiła mi, że seks to dla kobiety przykry obowiązek, dlatego nie potrafię czerpać z niego przyjemności”

Matka wmówiła mi, że seks jest obowiązkiem kobiety fot. Adobe Stock, zinkevych
„Seks to przyjemność dla mężczyzny i obowiązek dla kobiety” – nagle usłyszałam w głowie głos mojej matki. Pokazała, że seks wiąże się z bólami porodowymi i zasugerowała, że to żadna przyjemność dla dziewczyny.
/ 07.09.2021 12:02
Matka wmówiła mi, że seks jest obowiązkiem kobiety fot. Adobe Stock, zinkevych

Dlaczego go nie pożądam? Przecież kocha mnie, szanuje, rozpieszcza... Czy naprawdę jestem złą żoną?

„Seks to przyjemność dla mężczyzny i obowiązek dla kobiety” – mówiła moja mama.

– Kotek, podaj mi ręcznik! – mąż zawołał do mnie z łazienki.

Poczułam skurcz w żołądku.

– Weź mój! – krzyknęłam, modląc się, żeby mi odpuścił.

– No nie bądź taka, daj mi świeży! – rozpoznawałam ten obniżony ton jego głosu.

Jacek miał ochotę na seks

– Proszę – wsunęłam rękę przez szczelinę w drzwiach.

Miałam nadzieję, że zdążę się cofnąć, gdy tylko chwyci ręcznik.

– Hej, milion razy widziałaś mnie nago! – niestety, plan się nie powiódł. Poczułam palce męża na nadgarstku i zostałam wciągnięta do zaparowanej łazienki. Nie, nie był odpychający. Przeciwnie, wciąż trenował i na brzuchu miał sześciopak.

Teraz stał nagi na środku posadzki, wyraźnie pobudzony, przedstawiając widok, który – jestem pewna – chciałaby oglądać codziennie niejedna kobieta.

– No, chodź tu, moja śliczna, mmmm… – zaczął mnie całować, a ja zesztywniałam, wiedząc, co będzie dalej. – Coś się stało? – na moment się odsunął, gdy poczuł moje naprężone mięśnie. – Jesteś jakaś spięta… Nie masz ochoty?

– Oczywiście, że mam – skłamałam automatycznie.

A potem zagrałam pożądanie i zaspokojenie, jakbym walczyła o Oscara. Pięć minut później on wyszedł z łazienki, a ja zostałam skulona w brodziku. Puściłam na siebie mocny strumień gorącej wody i kiwałam się w przód i w tył. Chociaż wiedziałam, że nawet najgorętsza kąpiel nie zmyje ze mnie niechcianego dotyku męża, ale mimo to spędziłam pod strumieniem wody pół godziny.

Jacek, jak zwykle, nie miał pojęcia, co przeżywam…

Problemy zaczęły po porodzie

Wtedy jeszcze uważałam, że to z powodu hormonów. Mąż nie naciskał, dając mi czas na dojście do siebie. W końcu jednak uznał, że nie może dłużej wytrzymać…

Pierwszy raz nie pomyślałam o tym jako o gwałcie. Raczej miałam poczucie winy, że nie wykazuję entuzjazmu w łóżku. Przecież kochałam Jacka, chciałam go uszczęśliwić…

Ale moje ciało zupełnie nie reagowało na jego dotyk, pocałunki i pieszczoty. Chciałam go z siebie zrzucić, krzyknąć, że to mnie boli, że wcale nie chcę, że czuję się zmuszana do stosunku, ale zamiast tego udawałam, że wszystko jest w porządku…

– Rybka, śpisz? – pytał mnie, kładąc się obok w łóżku, a ja udawałam, że tak.

Czasem mi wtedy odpuszczał, ale najczęściej postanawiał mnie obudzić pieszczotami, które dla mnie były udręką. Po stosunku on zasypiał, zaspokojony, a ja kiwałam się pod prysznicem, płacząc w zwinięty ręcznik, żeby mąż i synek niczego nie usłyszeli.

Czasami brałam kilka ręczników i głośno w nie krzyczałam

Ale tylko czasami. Najczęściej wyłam we własnej głowie… Bywało, że mąż przerywał igraszki, widząc, że kocha się z „kłodą drewna”. Widziałam wtedy na jego twarzy mieszankę zawodu, poczucia winy i dezorientacji.

– Coś zrobiłem nie tak? – pytał.

A ja zapewniałam, że oczywiście nie i dokładałam starań, by mu wynagrodzić tę uprzednią oziębłość. Jedyną osobą, której mogłam powiedzieć o swoich problemach, była moja kuzynka. Dawno temu, jako nastolatka, padła ofiarą molestowania seksualnego i to ja ją wtedy poparłam, kiedy nikt nie chciał jej wierzyć. To wytworzyło między nami szczególną więź i Andżelika jako jedyna rozumiała moje problemy z seksualnością.

Niestety była w mniejszości.

– Żartujesz, no nie? – przyjaciółka spojrzała na mnie jak na wariatkę, kiedy jej powiedziałam, że nie mam już ochoty na seks z Jackiem. – Przecież to najatrakcyjniejszy facet, jakiego obie widziałyśmy na oczy! Mógłby z marszu mieć każdą laskę! Uważaj, kochana, bo taki facet wszędzie znajdzie chętne na seks. Nawet ja bym go nie wykopała z łóżka, ha ha!

To mnie przeraziło. Myśl, że Jacek pójdzie ze swoim wysokim libido gdzie indziej. No i Olga miała rację. To ze mną było coś nie tak. Bo Jacek był seksowny, czuły i męski.

Która kobieta, prócz mnie, wykopałaby go z łóżka?

– Co tu robisz o tej porze? – zdziwiłam się pewnego dnia, kiedy przyszedł do domu w środku dnia.

Miałam to szczęście, że nie musiałam pracować, Jacek bardzo dobrze zarabiał. Zresztą, nawet gdybym chciała iść do pracy, to nie bardzo wiedziałam gdzie. Nikt przecież nie potrzebuje czterdziestoletniej sekretarki z dzieckiem w wieku szkolnym. To był kolejny powód, dla którego tak bardzo obawiałam się odejścia męża. Zostałabym nie tylko sama z dzieckiem, ale i bez pracy oraz środków do życia.

Strasznie miałem na ciebie ochotę, więc wymknąłem się ze spotkania i jestem! – rozłożył ramiona, a ja znowu zamieniłam się w martwe zwierzę.

Starczyło mi odwagi tylko na to, by poprosić go, żebyśmy nie robili tego w przedpokoju. Jeśli już musiałam to znosić, to chciałam przynajmniej wygodnie leżeć na łóżku. Tym razem grałam jak aktorka porno, żeby Jacek, broń Boże, nie zorientował się, jak bardzo nie chcę tego z nim robić. Po skończonej sprawie, Jacek zapadł w krótką drzemkę, a ja uciekłam jak zawsze do łazienki.

– Nie mogę, nie mogę, nie mogę tak dłużej… – szlochałam w ręcznik.

Trzęsłam się na całym ciele, bolały mnie jego intymne części, czułam się zgwałcona, ubezwłasnowolniona, sterroryzowana. Płakałam z bólu, poniżenia i poczucia bezsilności.

Czułam się jak ofiara własnego męża

A równocześnie nienawidziłam siebie, że tak o nim myślę. Jacek mnie kochał, dbał o mnie i mnie pragnął. Nie miał pojęcia, że seks nie sprawia mi przyjemności, bo go oszukiwałam…

Ale byłam pewna, że gdybym tylko spróbowała powiedzieć mu prawdę, zostawiłby mnie. Mężczyzna ma swoje potrzeby, pamiętałam, jak powtarzała mi to mama i babcia. Koleżanki także, a czasopisma dla kobiet wręcz epatowały tym poglądem. Każdy uwielbia seks, to normalne. Więc płacząc po stosunku, czułam się jak nienormalna…

– Nie jesteś nienormalna, tylko masz problemy – tak powiedziała kiedyś Andżelika. – Wierz mi, ze mną było jeszcze gorzej, ale chodziłam do wspaniałej seksuolożki, mogę dać ci kontakt.

Wtedy odmówiłam. Bałam się, że będę musiała mówić o Jacku jako o kimś, kto mnie gwałci, skarżyć się na niego obcej kobiecie. Czułabym się jak niewdzięcznica – miałam takiego wspaniałego męża i nie potrafiłam tego docenić, użalając się nad sobą. Musiałam jednak z kimś porozmawiać… Porozmawiać, zanim ucieknę, połknę tysiąc tabletek na sen albo zrobię coś równie strasznego.

Pojechałam do Andżeliki. Nasze matki były siostrami, ale jakimś genetycznym cudem to ona była bardziej podobna do mojej mamy niż ja. Teraz wyglądała niemal jak ona w wieku trzydziestu paru lat. Powiedziałam jej to.

– Nasze mamy miały dziwny stosunek do seksu – skomentowała trochę ad hoc. – Chyba dostały go w posagu od babci…

„Seks to przyjemność dla mężczyzny i obowiązek dla kobiety” – nagle usłyszałam w głowie głos mojej matki. „Mężczyźni chcą tylko jednego, a kobieta musi myśleć o rodzinie, dzieciach. Dlatego trzeba znosić TE rzeczy. Dla dobra rodziny. Żeby dzieci nie zostały bez ojca”. Nagle znowu miałam piętnaście lat, a mama właśnie się dowiedziała, że w szkole całowałam się z chłopakiem. Nie skrzyczała mnie, ani nie ukarała.

Ale zaczęła ze mną rozmawiać o seksie i przedstawiła swoją opinię na ten temat

– Pamiętałam, jak zmusiła mnie do oglądania dokumentalnego filmu z porodu – zwierzyłam się Andżelice. – Przeraził mnie potworny ból na twarzy tamtej kobiety, ale chyba jeszcze bardziej komentarz mamy: „Widzisz? Po to uprawia się seks. Żeby mieć dziecko”

– Wiesz, że to może być przyczyna twoich problemów? – zapytała łagodnie. – Ja po molestowaniu uważałam, że seks wiąże się z cierpieniem i poniżeniem. Długo musiałam się z tego leczyć…

– A mnie się jakoś wiąże z poświęceniem, żeby mieć dziecko – szepnęłam. – A ja przecież już mam Michałka…

– Wiesz co? – Andżelika patrzyła na mnie uważnie. – To nie z tobą jest coś nie tak, tylko z poglądami twojej mamy wtłoczonymi ci do głowy. Nie zrozum mnie źle, zapewne kierowała się dobrymi pobudkami, bo pewnie chciała cię uchronić przed niechcianą ciążą, ale wmówiła ci, że seks to poświęcenie ze strony kobiety… Czujesz, że mam rację?

Niechętnie kiwnęłam głową.

Szanowałam pamięć matki, ale to prawda, co mówiła kuzynka

Mama sprowadziła moją edukację seksualną tylko do jednego – pokazała, że seks wiąże się z bólami porodowymi i zasugerowała, że to żadna przyjemność dla dziewczyny. Takie przekonanie tkwiło głęboko w mojej podświadomości do czasu, aż spełniłam założenie mamy i urodziłam dziecko.

A potem co? Potem moją świadomość opanowała kolejna myśl mamy: „Seks to przyjemność dla mężczyzny i obowiązek dla kobiety…”.

Nie wiedziałam, czy to do końca prawda, ale pierwszy raz od wielu lat dostrzegłam światełko nadziei. Jeśli Andżelice terapia pomogła uporać się z traumą molestowania, to dlaczego ja nie miałabym szansy na normalne życie? I pożycie? Nie wiem, na ile rozmowa z lekarzem mi pomoże.

Czytałam, że pewnie trzeba będzie zrobić mi badania hormonalne, bo to właśnie hormony mogą być przyczyną obniżonego libido. Wiem jednak, że zrobiłam pierwszy krok, żeby uszczęśliwić siebie, a nie tylko „ratować małżeństwo”.

– Myszko, śpisz? – zapytał niskim głosem Jacek tego wieczoru.

– Nie, ale nie chcę się kochać – odpowiedziałam, patrząc mu w oczy.

Usiłowałam ukryć strach, bo od lat wyobrażałam sobie, że jak tylko mąż usłyszy odmowę, wścieknie się, zrobi mi awanturę, a potem zagrozi, że jeśli mu nie dam tego, czego chce, pójdzie do innej albo do prostytutki.

Naprawdę przez te lata byłam pewna, że właśnie tak zareaguje, jeśli nie poddam się jego woli. Mniej więcej czymś takim straszyła mnie kiedyś mama, a później koleżanki.

– Jacek, ja od dawna… nie mam przyjemności z seksu – odważyłam się w końcu wyznać. – Pomyślałam, że może bym poszła do seksuologa…

– Od dawna się zastanawiałem, co się dzieje – mąż zaskoczył mnie, siadając w nogach łóżka i nawet nie próbując mnie dotknąć. – Myślałem nawet, że masz… kogoś innego i dlatego już mnie nie pragniesz. Ale bałem się poruszać temat, żeby nie pogarszać sprawy…

Zrozumiałam, że tak naprawdę oboje żyliśmy w strachu, poczuciu winy i krzywdy. A teraz pierwszy raz od kilku lat czułam, że jesteśmy ze sobą naprawdę szczerzy.

– To może być długa terapia – szepnęłam. – Muszę uporać się z przeszłością, zrozumieć własne ciało… Myślisz, że to wytrzymasz?

– Nie, nie wytrzymam – odpowiedział. – Ja przejdę przez to razem z tobą. Jutro poszukam seksuologa dla par. 

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA