„Mam 30 lat, mieszkam z mamą, nie pracuję. Jest mi dobrze, a mama jest taka szczęśliwa, że może wokół mnie poskakać”

Jestem maminsynkiem i jestem z tego dumny fot. Adobe Stock, Syda Productions
Wcale się tego nie wstydzę. Wręcz przeciwnie. Fajnie jest nic nie robić przez cały dzień i mieć przy tym wyprane, uprasowane, posprzątane. Zajmować się tylko przyjemnościami i pałaszować mamine obiadki.
/ 23.09.2021 14:07
Jestem maminsynkiem i jestem z tego dumny fot. Adobe Stock, Syda Productions

Jestem, jaki jestem. I dobrze mi z tym. A że komuś to się nie podoba – jego problem. Żadna kobieta nie pokocha mnie nigdy tak mocno jak moja matka.

Stary chłop, a z mamą mieszka! Wstyd! – oburzają się ciotki.

– Poszedłbyś wreszcie na swoje – radzą wujkowie.

– Ej, Karolek, coś schudłeś ostatnio, mamcia na urlopie? – żartują koledzy.

A dziewczyny, z którymi się umawiam, nic nie mówią, bo i ja milczę.

Po co mam się chwalić, że mama mnie utrzymuje?

Raz to zrobiłem i więcej nie mam zamiaru powtórzyć tego błędu. Kobitka, jak usłyszała, z kim ma do czynienia, uciekła gdzie pieprz rośnie. Aż się za nią kurzyło. Wtedy zrozumiałem, że nie należy za dużo gadać o sobie na randkach. A jak już, to na pewno nie prawdę.

A prawda jest taka, że mam 30 lat i jestem maminsynkiem. Wcale się tego nie wstydzę. Wręcz przeciwnie. Fajnie jest nic nie robić przez cały dzień i mieć przy tym wyprane, uprasowane, posprzątane. Zajmować się tylko przyjemnościami i pałaszować mamine obiadki. Kiedyś kumpel powiedział mi, że miałbym to samo, gdybym znalazł odpowiednią babkę. Ale ja wiem, że wcale nie.

Inne kobiety nie kochają bezinteresownie, jak mama

Owszem, sprzątną dom i ugotują obiad, ale zawsze oczekują czegoś w zamian. Każą na przykład iść do pracy i zarabiać na rodzinę. Albo chcą, żeby facet spędził z nimi romantyczny wieczór, kiedy koledzy akurat zapraszają na piwo. Wrzeszczą, jak tylko facet obejrzy się za jakąś zgrabną laską.

No i ciągle tylko ględzą i ględzą. Dziękuję bardzo. Już raz to przerabiałem i więcej nie chcę. Bo kiedyś się zdarzyło, że mieszkałem z dziewczyną. Kaśka jej było na imię. Miałem wtedy może ze dwadzieścia lat. Wiadomo, jak to jest w tym wieku – wystarczy ładna buzia i człowiek już wariuje.

Zrobiłbym dla niej wszystko! A że chciała wynająć wspólnie kawalerkę, pomyślałem: „czemu nie”.

Robiłem wtedy na budowie, więc miałem trochę kasy

Robota była nudna i męcząca, ale kumple fajni, to pracowałem. Codziennie piwko strzeliliśmy. Co ciekawe mojej lasce zaczęło to przeszkadzać dopiero, gdy razem zamieszkaliśmy.

– Znowu nawalony przychodzisz! – darła się na mnie.

– Ależ kochanie, to było tylko jedno piwo, no może dwa… – kłamałem.

W końcu rzuciłem pracę, bo już nie mogłem wytrzymać jej ględzenia. Ale wtedy było jeszcze gorzej! Kazała mi szukać czegoś innego. Niby się tego spodziewałem, tylko że… Cóż, każdy wie, że u nas w Polsce roboty nie ma. Zwłaszcza jak ktoś skończył ogólniak.

Od początku podejrzewałem, że ta cała matura do niczego mi się nie przyda… W każdym razie pracy znaleźć nie mogłem. Ale się od Kaśki nasłuchałem! Że jestem leń i darmozjad, że jej na karku siedzę, że nie będzie na mnie łożyć.

Skoro tak mówiła, nie rozumiem, dlaczego mnie po prostu nie rzuciła

Tylko życie zatruwała. W pewnym momencie Kaśka stwierdziła, że skoro nie zarabiam, to przydam się do czego innego. I kazała mi sprzątać! Zrobiła plan porządków, rozpisała na dni tygodnia, po czym wręczyła mi karteczkę. Spojrzałem na nią ze zdumieniem i stwierdziłem, że jednak każda miłość ma swoje granice. Wróciłem do mamusi.

– Dobrze zrobiłeś, synku – powiedziała mi. – To nie była dziewczyna dla ciebie.

Od tamtej pory dobrze mi się żyje. Mama się nie czepia i jest super! A jak mam ochotę na małe co nieco, robię wypad do klubu. Tam jest pełno chętnych lasek. Trzeba tylko umieć taką zbajerować. Najbardziej lubią, jak się im szpanuje kasą.

Drinki są drogie, ale dziewczyny zazwyczaj nie piją dużo. Chociaż… raz mi się trafiła taka, co żłopała więcej niż ja. Nieźle mnie wtedy obdarła ze skóry. No, ale zwykle nie trzeba wykładać całej gotówki. Wystarczy poopowiadać bajeczki o mercedesach i wysokich stanowiskach.

– Ty to masz gadane – śmieją się koledzy, kiedy im o tym opowiadam. – A nie chciałbyś naprawdę mieć tych mercedesów?

Pewnie, że chciałbym. Ale wolałbym to jakoś tak zorganizować, żeby się za bardzo nie wysilić. Na przykład wygrać w totka albo odziedziczyć spadek. Ale tak jak teraz, też jest dobrze. Mama o wszystko dba, głodny nie chodzę, kasa na laski zawsze się znajdzie.

To po co mi więcej? Zmian nie potrzebuję

Chociaż ostatnio mama zaczęła coś przebąkiwać o wnuku.

– Mamo, no coś ty… – machnąłem ręką, ale po chwili zacząłem to rozważać.

Właściwie, czemu by nie zmajstrować sobie dzieciaka? To akurat zrobić potrafię, a jaka mama byłaby szczęśliwa! Wreszcie mógłbym jej dać coś od siebie! 

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA