„Mając romans, robiłam przysługę mężowi i dzieciom. Nie chodziłam naburmuszona. Robiłam codziennie naleśniki”

kobieta, która ma romans z młodszym facetem fot. Adobe Stock, sepy
„Nie miałam poczucia winy. Mateusz i tak traktował mnie jak domowy mebel. A z kochankiem łączyło mnie tylko łóżko, nic do niego nie czułam. Romans sprawił, że rozkwitłam i byłam miła dla rodziny. Chyba wszyscy na tym skorzystali”.
/ 05.01.2022 07:15
kobieta, która ma romans z młodszym facetem fot. Adobe Stock, sepy

Budzę się. Patrzę w bok, mój mąż Mateusz przeciąga się leniwie, po czym przytula mnie i całuje w usta. Bez żadnych słów daje mi znać, że mnie kocha. Ogarnia mnie uczucie szczęścia i spełnienia. Czy to wszystko byłoby możliwe, gdyby nie burza, jaką przeszliśmy przez ostatnie dwa lata? Myślę, że nie.

Zaczęło się tuż po moich 40-tych urodzinach

Koleżanki w ramach prezentu wyciągnęły mnie do klubu. Bawiłyśmy się w najlepsze, kiedy nagle ktoś złapał mnie za rękę i porwał do tańca. Mężczyzna miał młodą, wysportowaną sylwetkę, ciemne włosy i zabójczy uśmiech. Niewiele rozmawialiśmy. Za to rytm naszych ciał był niesamowicie zgodny. Kiedy dziewczyny zarządziły wyjście z klubu, zapisałam mu numer komórki na dłoni.

Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Przecież miałam męża i dwójkę nastoletnich dzieci. Wiedziałam, że na tym wieczorze znajomość się skończy, a jednak nazajutrz obudziłam się jakaś lekka. Całą niedzielę uśmiechałam się sama do siebie.

– Widzę, że dobrze się wczoraj bawiłaś – Mateusz podniósł wzrok znad laptopa.

Musiałam naprawdę promieniować radością, po dwudziestu wspólnych latach rzadko zwracał na mnie uwagę.

Zakładałam, że przystojniak już się nie odezwie

Był ode mnie zdecydowanie młodszy, jakieś dobre dziesięć lat. Mimo tego, uczucie, że ktoś we mnie zobaczył znowu kobietę, było wspaniałe. W ostatni Dzień Matki moja córka Kornelka wysłała mi śmieszny rysunek z internetu. Była na nim matka z dwójką dzieci, a za nimi sztab ludzi – kucharz, szofer, pielęgniarka, nauczycielka, wróżka, sprzątaczka. Dzieci mówiły do mamy: „Zatrudniliśmy kilka osób, które cię zastąpią na jeden dzień, żebyś mogła sobie odpocząć.“ Mem był niby zabawny, ale we mnie wywołał smutek.

Tak się właśnie czułam. Jak zlepek tych wszystkich postaci, a nie konkretna osoba. W poniedziałek dostałam esemesa od Krystiana. Dopiero wtedy dowiedziałam się, jak ma na imię mój tancerz. Byłam zdumiona, że do mnie napisał, a jednocześnie poczułam dreszczyk emocji. Pytał, jak się mam. Odpisałam, i tak na wymienianiu wiadomości minął mi cały dzień. A potem tydzień. W końcu Krystian zaproponował kawę.

Wiedziałam, że to zły pomysł, ale tłumaczyłam sobie, że to tylko niewinna kawa. Wyjdę w trakcie pracy. Nikt się nie dowie i nic się nie stanie. Ale stało się.

Zadurzyłam się jak nastolatka

Znowu czułam motyle w brzuchu, zaczęłam zwracać większą uwagę, co na siebie zakładam, unikałam jedzenia kolacji, zaczęłam wchodzić na szóste piętro po schodach. A raczej wbiegać, bo czułam się, jakbym unosiła się w powietrzu. Krystian wiedział, że mam rodzinę, ale w niczym mu to nie przeszkadzało. No i poszliśmy na całość. Tego dnia powiedziałam Mateuszowi, że mamy przyjęcie służbowe. W naszej firmie organizuje się je tylko z okazji świąt Bożego Narodzenia, ale Mateusz nawet się nie zdziwił.

To dało mi pewność, że nie powinnam mieć wyrzutów sumienia. Coś mi się jeszcze od życia należało, chciałam ujrzeć pełen pożądania wzrok mężczyzny, poczuć namiętność. I tego wszystkiego dostarczył mi wieczór w mieszkaniu Krystiana. Z bólem serca żegnałam go nad ranem. Od tej pory szukałam tylko okazji do wyrwania się z domu. Po prostu zwariowałam. Zdawałam sobie sprawę, że łączy mnie z Krystianem tylko seks, ale to właśnie było wspaniałe!

– Co zrobiłaś, że tak promiennie wyglądasz? – zapytała przyjaciółka, Dorota, gdy spotkałam się z nią przelotem na kawę.

Nie widziałyśmy się długo, bo ciągle mówiłam Mateuszowi, że wychodzę z nią, a gnałam na spotkania z kochankiem. Tak bardzo chciałam podzielić się z kimś swoim szczęściem…

– Zwariowałaś! – krzyknęła, słysząc o mojej przygodzie.
– Wiem, co powiesz, ale daruj sobie. Jestem znowu młoda i szczęśliwa. I nie zamierzam z tego rezygnować – oświadczyłam jej.

Sama siebie rozgrzeszałam w stu procentach

Wszystkiemu winny był Mateusz. To on mnie traktował jak mebel w mieszkaniu. Od lat nie patrzył na mnie tak jak Krystian. Czasami uprawialiśmy seks, ale bardzo daleko mu było do namiętności schadzek z Krystianem. Tak naprawdę, mając romans, robiłam rodzinie przysługę. Nie chodziłam naburmuszona, nie narzekałam. Przestałam krzyczeć, strofować dzieciaki na każdym kroku, z uśmiechem na ustach robiłam rano naleśniki.

Tego dnia, już dobre pół roku po moich urodzinach, wychodziłam z kawiarni z Krystianem. Nigdy nie afiszowaliśmy się z naszą bliskością w publicznych miejscach, ale właśnie wtedy on pochylił się nade mną i szepnął czułe słówko. Uśmiechnęłam się, ale tylko na ułamek sekundy. Nagle zabrakło mi tchu. Tuż przed nami przejechał samochód Mateusza! Co mój mąż robił w tej dzielnicy w środku dnia? Siedziba jego firmy znajdowała się poza miastem i to z zupełnie innej strony. Czy specjalnie tutaj przyjechał, żeby mnie śledzić? I co najważniejsze, czy widział mnie i Krystiana? Do domu wracałam przerażona wizją rozmowy z mężem. Roztrzęsiona zadzwoniłam do Doroty.

– Pierwsza nic nie mów – poradziła mi przyjaciółka. – Wybadaj, co on wie.

Posłuchałam jej. Mateusz nie wspomniał o dzisiejszym incydencie. Wydawało mi się nieprawdopodobne, że mnie nie widział

. – Jak ci minął dzień? – zagadnęłam.

Serce biło mi głośno, byłam pewna, że je słyszy.

– Praca, praca, praca – odparł.

Czy specjalnie nic nie powiedział, a widział mnie z Krystianem i wyciągnął odpowiednie wnioski? Całą noc nie mogłam zasnąć. Dotarło do mnie, co mogę stracić. Miałam wspaniałą rodzinę. Syna i córkę, którzy byli zdrowi, zdolni, mądrzy, samodzielni i których kochałam nad życie. Tak jak i męża. Z Krystianem łączyło mnie tylko łóżko. Nie uważałam go za wyjątkowego człowieka.

Był trzydziestolatkiem, który mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu, łapał się dorywczych prac i ani myślał o zakładaniu rodziny. Żył z dnia na dzień bez żadnych ambicji. To, co było w nim niezwykłe, to głębokie niebieskie oczy i czułe zwinne dłonie. Nic więcej. Natomiast Mateusz był mężczyzną, który mi imponował. Był silny psychicznie, wytrwały, pracowity, odpowiedzialny, mogłabym jego zalety wymieniać bez końca. Bardzo go kochałam. I kiedy pomyślałam, że mógł mnie widzieć z tym małolatem, aż mnie ścisnęło w sercu.

Odwołałam spotkanie z Krystianem

Nie chciałam go widzieć. Myślałam tylko o tym, że mogę stracić swoją rodzinę. Mateusz był nieprzenikniony. Ta huśtawka była wykańczająca: jednego dnia nabierałam pewności, że wie o moim romansie, drugiego skłaniałam się ku temu, że nie ma o nim pojęcia. Tak czy siak już nie chciałam ryzykować swojego małżeństwa. Odwołałam zaplanowany na weekend wyjazd z Krystianem.

– W końcu nie jadę na te Mazury – oznajmiłam Mateuszowi.
– Przecież tak się cieszyłaś na pobyt w spa z Dorotą – odparł mąż, nie zdradzając żadnych emocji.
– Ona nie może, coś jej wypadło. Ale przyszło mi do głowy, że może ty byś pojechał zamiast niej? Nie przepadnie nam zaliczka – zaproponowałam pełna nadziei.

Mąż spojrzał na mnie zdumiony.

– W sumie przydałby mi się mały relaks – odparł po chwili zastanowienia.

Gdybym mogła odczytać wtedy jego myśli.… Wyjazd był cudowny. Dzieciaki zostały same, a my spędziliśmy dwa dni w hotelu nad jeziorem. Nie byliśmy nigdzie we dwójkę od czasów podróży poślubnej! Po kilku drinkach pociągnęłam Mateusza za język pytając, dlaczego tak się oddalił. Tłumaczył mi, że odkąd pojawiły się dzieci, czuł się odstawiony na drugi tor. Przekonywał, że byłam wiecznie zmęczona i marzyłam tylko o tym, żeby wszyscy dali mi święty spokój.

– Wściekałaś się, że nie mam pojęcia, jaka jesteś wykończona – opowiadał mój mąż bez cienia wyrzutu. – A kiedy dzieciaki trochę podrosły, wracałaś do pracy, odzyskiwałaś figurę, ciągle coś. Schodziłem ci z drogi, aż w końcu trafiłem na boczny tor.

Słuchałam oniemiała. Nigdy nie zastanawiałam się, jak to wyglądało z jego strony. To przecież ja byłam ta poszkodowana… I tak utworzyła się między nami przepaść. Chciałam ją teraz przeskoczyć i znów być po jednej stronie z Mateuszem. Kusiło mnie, żeby wyznać mu swoje grzechy, ale uznałam, że nie ma to sensu. Albo i tak wiedział, a mimo to był ze mną nadal, albo nie miał pojęcia, a ja nie zamierzałam go ranić.

Za to postanowiłam zrobić wszystko, żeby odzyskać jego miłość i zainteresowanie. Byłam wytrwała. Telefon odkładałam w widocznym miejscu, kiedy tylko wracałam z pracy. Przestałam wychodzić sama, opowiadałam, co u mnie, i pytałam, co u niego. Zaczęłam też inicjować seks, a nie tylko czekać, aż on wykaże zainteresowanie. Mateusz docenił moją metamorfozę i z czasem, trochę nieśmiało, dołączył do mnie.

Krystian się nie przejął, że musimy skończyć znajomość. To tylko utwierdziło mnie w decyzji, że czas wracać na łono rodziny. Nie twierdzę, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zostaliśmy z Mateuszem księżniczką i księciem z bajki. Wciąż na nowo się poznajemy, dopasowujemy do siebie. Okazało się, że jesteśmy już innymi ludźmi niż ta dwójka, która szła do ołtarza dwadzieścia lat wcześniej. Do dziś nie wiem, czy on mnie wtedy widział. I nie chcę wiedzieć. Najważniejsze, że mam teraz u boku kochającego, oddanego męża, ojca moich dzieci.

Czytaj także:
Namolnej sąsiadce przeszkadzało nawet, że używam dużo czosnku
Miałam być włoską księżniczką, a zostałam workiem treningowym
Siostra ukochanego zginęła w wypadku, więc zaopiekowałam się jej córką

Historie z życia wzięte, czy miłosna fikacja? Wykorzystaj do Tania Książka kod rabatowy i poznaj je wszystkie za mniej!

Redakcja poleca

REKLAMA