„Latami nienawidziłam ojca, bo odszedł do kochanki. Gdy odnowiliśmy kontakt, zakochałam się w jej synu...”

zamyślona kobieta patrzy w dal fot. Adobe Stock
„Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale przecież to była zakazana miłość - nie dość, że Łukasz miał narzeczoną, to w dodatku był... moim przyrodnim bratem.”
/ 01.02.2021 13:25
zamyślona kobieta patrzy w dal fot. Adobe Stock

Moje dzieciństwo do pewnego momentu było bardzo szczęśliwe. Rodzice kochali mnie ponad wszystko. Sami też wydawali się zakochani i beztroscy - przynajmniej tak to widziałam w swojej kilkuletniej głowie. Przez myśl by mi nie przeszło, że mój świat może się niedługo zawalić. 

Nigdy nie słyszałam żadnej kłótni

Tym bardziej wstrząsnęła mną ta, która zmieniła moje życie na zawsze. Bawiłam się lalkami, a rodzice krzyczeli w swojej sypialni. Miałam wtedy 11 lat i docierały do mnie tylko strzępki awantury. Dobrze słyszałam, że tata pakuje swoje rzeczy do walizek.

- Tak!!! Do tej swojej lafiryndy!!! Nic cię nie obchodzi!!! Zniszczysz dziecku życie, ale co tam!!! Najważniejsze, że ty się zakochałeś! Dorośli ludzie panują nad uczuciami! Ale co - nowa rodzinka, tak?!

Wiedziałam, że rodzice niektórych koleżanek z pracy się rozwodzili. Jedna dziewczynka, Ola, udawała że to bardzo fajne - opowiadała, że co drugi weekend spędza u taty, a wtedy on zabiera ją do kina, do zoo, na basen i kupuje dużo zabawek. Za którymś razem Julka, której rodzice też nie mieszkali razem, powiedziała jednak, że ona wolałaby żeby tatuś był z nimi codziennie, a nie zabierał ją na pizzę 2 razy w miesiącu.

Byłam mała, ale utkwiło mi to w pamięci. A więc teraz zobaczę tatusia tylko 2 razy w miesiącu?! Tatuś kocha inną panią, a dla mnie nie będzie już miał czasu? Pewnie zaraz będzie miał z nią nowe dzieci, a wtedy to już całkiem o mnie zapomni...

Po jakimś czasie, do mojego pokoju wszedł tata. Ze łzami w oczach przepraszał mnie, tłumaczył że musi zamieszkać gdzieś indziej, ale będzie codziennie dzwonić, a w sobotę zabierze mnie na lody. Pamiętam, że bardzo chciałam wtedy złamać mu serce i zranić tak mocno, jak on zranił mamę i mnie. Powiedziałam więc tylko chłodno, że w sobotę jestem umówiona z Julką i Kasią na nocowanie. Że może się wyprowadzać, bo i tak go nie potrzebujemy, a mamę zawsze kochałam o wiele bardziej.

Mama nigdy nie nastawiała mnie przeciwko ojcu

Do dziś nie znam szczegółów rozwodu. Wiem, że przebiegł szybko i sprawnie, a rodzicom zależało, żebym jak najmniej ucierpiała. Nigdy nie usłyszałam od matki złego słowa na temat ojca i jego kochanki. Ja jednak zamknęłam się w sobie i nie chciałam go znać. Tym bardziej, że gdy wreszcie zdecydowałam się odebrać telefon od niego po kilku tygodniach, dowiedziałam się że jego nowa ukochana ma syna w moim wieku, co rzekomo miało być dla mnie zachętą do odwiedzin i bliższego poznania. 

Nie było. Nienawidziłam tego chłopaka, nawet go nie znając, tak samo mocno jak ojca i jego nowej ukochanej, Zuzanny. Zgodziłam się na spotkanie, ale pod warunkiem że odbędzie się na neutralnym gruncie i nie chciałam nawet słowa słyszeć na temat zawiązywania jakichkolwiek relacji. W moim przekonaniu to byłaby zdrada wobec mamy, tyle że tym razem moja.

Widywałam się z ojcem 2 razy w miesiącu. Byłam w stosunku do niego bardzo chłodna, może nawet bardziej niż matka. Ona chyba szybciej mu wybaczyła, tym bardziej że sama znalazła sobie nowego faceta i była szczęśliwie zakochana. Ja nigdy się nie zakocham - tak postanowiłam. Z miłością były same kłopoty, więcej cierpienia niż pożytku. Nie ma głupich!

Po 2 latach okazjonalnych spotkań, ojciec pojawił się u nas bardzo smutny. Drżącym głosem opowiadał mi, że muszą się wyprowadzić. Dostał kontrakt w Wielkiej Brytanii. Obiecywał, że będę mogła przyjeżdżać. Że będzie mnie odwiedzać. Że będziemy dużo rozmawiać. Powiedział też, że Zuzanna jest w ciąży i niedługo znowu zostanie tatą.

Wyjechali. A potem... przestał się odzywać

Brytyjskie życie chyba bardzo go pochłonęło, bo kontakt stał się coraz rzadszy. Wolałam wierzyć, że chodziło tylko o pracę za granicą, a nie o nowe dziecko. Połączenia były drogie, więc nie dzwonił. Wysyłał tylko kilka SMS-ów w miesiącu. Jeśli chodzi o spotkania... Zaproponował po prawie 5 latach, gdy zbliżałam się do 18-tki, że po uzyskaniu pełnoletności, mogłabym przyjechać na Wyspy. Oczywiście, odmówiłam.

Pamiętam, jak relacjonowałam wtedy ówczesnemu chłopakowi, że tatuś marnotrawny nagle chce mnie zaprosić.

- Sumienie go ruszyło, wiesz. Ostatnio widział mnie, jak byłam dziewczynką. Jak mam być dorosła, to nagle mu się przypomniało. Nie ma głupich, niech się zajmuje nowymi dziećmi. Ja go nie potrzebuję. Tyle lat radzę sobie bez niego, nie robi łaski.

Moja odmowa sprawiła, że ojciec odzywał się coraz rzadziej. Ograniczaliśmy się już tylko do grzecznościowej wymiany SMS-ów z okazji urodzin, świąt i imienin. Czasem o nim myślałam i ogarniał mnie żal za szczęśliwym dzieciństwem, pełną rodziną... Pozornie byłam już dorosła, ale wiele razy płakałam w poduszkę. 

Rok temu zadzwonił

Powiedział, że Brexit zmienił wszystko i całą rodziną wracają do Polski. Opowiadał, że nie wie jak się odnajdą po tylu latach na obczyźnie. Pierwszy raz od lat rozmawialiśmy przez telefon. Miałam wrażenie, że akcent zrobił mu się lekko brytyjski. Poczułam silną tęsknotę, zwłaszcza że w życiu niespecjalnie mi się układało - straciłam pracę, a od paru lat byłam singielką, co mocno mi doskwierało. To jednak był mój tata... Zgodziłam się na odwiedziny, gdy tylko wrócą do kraju.

Bardzo się stresowałam. Jakby nie patrzeć, miałam poznać swoje rodzeństwo. Samo spotkanie ojca po tylu latach było też dla mnie dużym przeżyciem - na dobrą sprawę, to wcale się nie znaliśmy, bo nie widzieliśmy się na żywo jakieś 15 lat...

Moja przyrodnia siostra Klaudia była więc już nastolatką, a przyrodni brat Łukasz, był przecież w moim wieku. Zgodziłam się na odwiedziny w ich mieszkaniu. Tata śmiał się, że żyją jeszcze trochę na kartonach, bo niedawno wrócili. Mówił mi przez telefon, że Łukasz wrócił na stałe do Polski 5 lat temu. Nie mieszkał z nimi, tylko ze swoją narzeczoną. Miał jednak być obecny na spotkaniu, żebyśmy wszyscy lepiej się poznali.

Pod wskazany adres jechałam z bijącym sercem. O mało nie spowodowałam wypadku - wymusiłam pierwszeństwo. Drzwi otworzył mi MÓJ TATA. Zmieniony, starszy, ale jednak to był on - ten, którego tak dobrze znałam i kochałam całe życie. Nie mogłam nic powiedzieć, po prostu rzuciłam mu się w ramiona.

Obok niego czekała Zuzanna, Klaudia i Łukasz. Dokładnie pamiętam, jak niemal ugięły się pode mną nogi, chociaż wszyscy wzięli to za wzruszenie, spowodowane spotkaniem ojca po tylu latach. A ja... zakochałam się. Od pierwszego wejrzenia.

Łukasz był jak spełnienie najskrytszych marzeń. Wysoki, przystojny, z poczuciem humoru, szarmancki. Nigdy nie sądziłam, że praktycznie dobiegając 30-tki, po raz pierwszy w życiu zauroczę się jak nastolatka! Przez całą wizytę plątał mi się język, co chwilę czułam, że płoną mi policzki. Zakochałam się, ale przecież to była zakazana miłość - nie dość, że Łukasz miał narzeczoną, to w dodatku był... moim przyrodnim bratem.

Nie odpowiadałam za swoje emocje, ale mogłam na szczęście odpowiadać za czyny. Nie miałam zamiaru dawać szans swoim uczuciom. Wiedziałam, że nikt nie może się o nich dowiedzieć. Po spotkaniu, napisałam do ojca SMS-a, że potrzebuję czasu, zanim znowu wpuszczę go do swojego życia. Od tamtego spotkania minęło kilka miesięcy, a ja nadal nie potrafię zapomnieć o Łukaszu... Miłość nie wybiera, więc na wszelki wypadek zbywam propozycje związane z wizytą u taty. Muszę najpierw zabić w sobie wszelkie oznaki uczucia... Dorośli ludzie panują nad uczuciami - do tej pory dźwięczą mi w głowie słowa mamy z pamiętnej kłótni.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Zakochałam się w zajętym mężczyźnie. Walczyłam o niego 10 lat
W internecie poznałam swój ideał, ale on nie chce się spotkać
Była dziewczyna niszczyła wszystkie moje związki
Mój 32-letni syn nie umie po sobie sprzątać ani ugotować makaronu

Redakcja poleca

REKLAMA