„Kumpela rozpaczała, bo mąż rzucił ją dla kochanki. Gdy odkryła, że życie bez chłopa jest piękne, mężuś zapragnął wrócić”

szczęśliwa bez męża.png fot. Adobe Stock, fizkes
„Przez wiele lat byli małżeństwem idealnym, przynajmniej z daleka. Dbali o siebie nawzajem, pamiętali o celebrowaniu wspólnych chwil. Wychowali dzieci na miłych i przyzwoitych ludzi, dorabiali się, wszystko im się udawało, wydawało się, że nic nie może zagrozić ich szczęściu”.
/ 24.07.2023 21:30
szczęśliwa bez męża.png fot. Adobe Stock, fizkes

Szymon chciał wrócić do domu, mówił, że popełnił błąd.

Nowe życie, nowa Iwona

– Pragnie, żebyśmy znów byli razem – Iwona była zupełnie spokojna, dolała do kawy mleka i zdecydowanie odsunęła cukier. – Jeszcze nie zdecydowałam, co mu odpowiem, poprosiłam o czas do namysłu. Serio, nie wiem, co mam zrobić.

To, co podpowiada ci serce – podsunęłam mało profesjonalnie.

– Terapeutka doradza, żebym kierowała się emocjami? – uśmiechnęła się Iwona. – Problem w tym, że część z nich całkiem wygasła, zostało przyzwyczajenie, po tylu latach małżeństwa jesteśmy jak jeden organizm. Szymon to nadal mój przyjaciel, chociaż zrobił mi świństwo, odchodząc do innej kobiety, w dodatku młodszej i szczuplejszej.

– Kiedy cię zostawił, szalałaś z rozpaczy – przypomniałam.

– Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, nigdy nie byłam sama. Ale potem przyzwyczaiłam się, a nawet odkryłam pozytywne strony bycia słomianą wdową. Jak wiesz, nigdy się nie rozwiedliśmy, Szymon nie dążył do oficjalnego zrzucenia małżeńskich więzów, a ja z oczywistych powodów nie nastawałam. Miałam nadzieję, że opamięta się i wróci.

Marzenie Iwony się spełniło

Przyjaciółka nie wyglądała na szczęśliwą, wciąż się wahała, czy przyjąć Szymona i zapomnieć o zdradzie. Nie umiałam jej doradzić, sama musiała podjąć decyzję.

Przez wiele lat byli małżeństwem idealnym, przynajmniej z daleka. Dbali o siebie nawzajem, pamiętali o celebrowaniu wspólnych chwil. Wychowali dzieci na miłych i przyzwoitych ludzi, dorabiali się, wszystko im się udawało, wydawało się, że nic nie może zagrozić ich szczęściu.

Po czterdziestce Szymon, przestraszony wysokim poziomem cholesterolu, który ujawniły badania, przymusowo odkrył sport. Z początku niechętnie i dość nieregularnie chodził do siłowni, potem poznał kogoś, kto zaraził go bieganiem. Kupił obcisłą koszulkę z materiału testowanego w kosmosie, profesjonalne spodnie i buty, które były droższe od szpilek żony. Tak wyposażony ruszył na trasę.

Początkowo biegał tylko dookoła bloku, potem odważył się zapuścić dalej. Bieganie tak go wciągnęło, że znikał codziennie wieczorem przynajmniej na dwie godziny, szlifował kondycję do upadłego. Zaczął bardzo dbać o to, co je, Iwona śmiała się, że gotują w osobnych garnkach.

– Każde z nas żywi się inaczej, Szymon zwariował na punkcie sałatek i białka, ja potrzebuję bardziej treściwej i smaczniejszej strawy węglowodanowej – opowiadała.

Zmiana stylu życia miała przyjemne skutki uboczne

Szymon schudł, nabrał wigoru i wyraźnie odmłodniał, nie tylko ciałem, ale i duchem. Gdyby nie siwiejące skronie, można by go wziąć za trzydziestolatka.

Iwona nie przeszła metamorfozy, pozostała zwyczajną kobietą w średnim wieku, odrobinę za pulchną, wiecznie na nieskutecznej diecie. Nikomu to nie przeszkadzało, przecież kocha się nie za wygląd, ważne jest wnętrze człowieka i wzajemne przywiązanie, a tego w małżeństwie Iwony i Szymona było aż nadto.

Tymczasem wielkimi krokami zbliżały się zmiany, których żadne z nich nie planowało. Szymon zaprzyjaźnił się z innymi biegaczami, szczególnie przypadła mu do serca niejaka Aldona.

Dziewczyna była co prawda dużo młodsza, ale odkąd Szymon zrzucił z siebie piętno wieku, nie było to już takie ważne. Aldona dzieliła z nim pasję i nie tylko. Oferowała coś więcej niż nudne, ułożone życie, jakie znał, pokazała Szymonowi, że można inaczej.

Nie, nie chodziło o seks, chociaż zapewne ta strona życia była ważna. Aldona prowadziła własną działalność, łączyła pracę z pasją do odkrywania świata i przeżywania przygód. To było ekskluzywne biuro podróży przeznaczone dla ludzi, którzy pragną niezapomnianych wrażeń w górach i nad wodą.

Szymon zachwycił się, że można pracować i jednocześnie oglądać świat, Aldona stała się dla niego przepustką do wolności i odzyskanej młodości. Poczuł wiatr w szpakowatych włosach, zakochał się w dziewczynie i uczciwie powiedział o tym żonie.

Iwona zareagowała gwałtownie, zdrada ją zabolała, kazała mu wybierać. Przy okazji nazwała go starzejącym się idiotą, który poleciał na młodszy rocznik. W odpowiedzi Szymon wyprowadził się do Aldony i na jakiś czas kontakt między małżonkami został zerwany. Dwudziestu lat małżeństwa nie da się tak po prostu przekreślić, zwłaszcza gdy są dzieci, Szymon nie zniknął całkowicie z radaru rodziny, stopniowo napięte stosunki ułożyły się. Nie było idealnie, ale dość poprawnie.

Iwona znalazła się w nieciekawej sytuacji

Podobnie jak inne porzucone kobiety, musiała od nowa ułożyć swoje życie. Nie wiedziała, jak się od tego zabrać, po odejściu męża szalała z rozpaczy, potem żal i pretensje zastąpiła zimna wściekłość.

– Nie będę po nim płakała, nie jest mi potrzebny, potrafię o siebie zadbać – oświadczyła trochę na wyrost, ale okazało się, że jej nie doceniłam.

Iwona zebrała się do kupy, a z czasem nawet odzyskała spokój.

Pewnego dnia zaskoczyła mnie, przynosząc dużą, płaską paczkę.

– To dla ciebie, Wandziu, wyobraź sobie, że wróciłam do malowania – oznajmiła, podając mi owinięty w papier obraz.

Rozpakowałam go, na wszelki wypadek wydając okrzyki zachwytu i jednocześnie zastanawiając się, czy świeżo wykluta malarka będzie nalegała, żebym powiesiła go na honorowym miejscu. Niepotrzebnie się bałam, praca Iwony była bardzo nowoczesną plątaniną kolorów, stanowiła przyjemny dla oka widok.

– Dwa razy zdawałam na Akademię Sztuk Pięknych – powiedziała z nostalgią, patrząc na swój obraz.– Poniosłam klęskę i wtedy zarzuciłam malowanie, ale zawsze do niego tęskniłam.

Brak Szymona dobrze jej zrobił

Minęły trzy lata i oto Iwona miała inny problem – mąż chciał wrócić do domu, a ona nie wiedziała, czy tego chce. Nie doradziłam jej, sama zdecydowała, że da mu jeszcze jedną szansę.

Jakiś czas później zadzwoniła do mnie, śmiejąc się histerycznie. Nie rozumiałam, co mówi, musiałam poczekać, aż się uspokoi.

– O mały włos – bełkotała w słuchawkę – o mały włos, a byłabym go przyjęła. Chciałam wrócić do tego, co było, znów żyć z Szymonem. To było takie łatwe, na wyciągniecie ręki, i wtedy przyszła ona.

– Aldona – odgadłam.

– We własnej osobie! – Iwona znów zaczęła się śmiać, dopiero po chwili ciągnęła: – Powiedziała, że spodziewa się dziecka, a jego tatuś, czyli Szymon, chce ją zostawić i wrócić do mnie. Apelowała do mojego sumienia, żebym nie udawała chorej, by go odzyskać, bo on ma teraz inne obowiązki.

– Jesteś chora?– zaniepokoiłam się.

– Zdrowa jak koń, Szymon nakłamał ukochanej, bo nie umiał powiedzieć dziewczynie, że nie chce dziecka i wraca do domu.

– Ona naprawdę jest w ciąży?

– O to niech martwi się Szymon. Ale nie podejrzewam, żeby kłamała, wyglądała na naprawdę załamaną.

Iwona nie zgodziła się na powrót męża

Nie chciała mieć go za wszelką cenę. Powiedziała zdziwionemu Szymonowi, że pora wziąć odpowiedzialność za własne czyny, i wróciła do malowania.

– Widać życie we dwoje nie jest mi pisane – mówiła. – Samotność nie jest taka zła. Jak się do niej przyzwyczaić, można odkryć jej kolorowe strony, a nawet całą paletę barw. Najbardziej lubię akrylowe, bo nie rozlewają się po płótnie.

Niedawno dostałam od niej zaproszenie na wernisaż jej prac.

– To tylko osiedlowy dom kultury, jego kierownik był tak miły, że użyczył sali, w której zawisną moje obrazy. Przyjdzie kilkoro znajomych, spędzimy miło czas, liczę na to, że wpadniesz.

Nie mogłam jej zawieść, pojechałam na drugi koniec miasta, żeby wziąć udział w artystycznym wydarzeniu sygnowanym przez przyjaciółkę. W sali było pustawo, pod ścianami snuło się kilkoro zwiedzających, koło Iwony zgromadził się mały tłum znajomych. Podeszłam i ja, ale nie od razu dopchałam się do naszej artystki.

– Pani Iwonka to wspaniała kobieta, ma prawdziwy talent – zaczepił mnie jakiś mężczyzna. – Szkoda, że w siebie nie wierzy, chciałbym, żeby znalazła chętnych na obrazy, wtedy zrozumie, ile jest warta.

Żar w jego głosie kazał mi się domyślić wielbiciela, a zachwyt, z jakim wpatrywał się w moją przyjaciółkę, to potwierdzał.

– Widzę, że poznałaś już Andrzeja, jest kierownikiem tego przybytku – podeszła do nas Iwona. – Wiele mu zawdzięczam.

– Jest dokładnie na odwrót, jestem szczęśliwy, mogąc gościć taką artystkę.

Odeszli, przekomarzając się, i nie zwracając na mnie uwagi. Kierownik domu kultury nie odstępował Iwony, ona kołysała biodrami i popatrywała na niego zalotnie. Ucieszyłam się, że odżyła po aferze z Szymonem, i poszłam obejrzeć jej obrazy.
Nie były dobre, ale ja nie znam się na sztuce, wiem tylko, że każda pasja jest dobra, jeśli prowadzi do celu.

Czytaj także:
„Mąż po 5 latach małżeństwa zostawił mnie dla ciężarnej kochanki. Później sama wpadłam w sidła żonatego i zostałam kochanką”
„3 miesiące po śmierci męża dowiedziałam się, że ma dziecko z kochanką. Teraz mam oddać jej część majątku...”
„Mój mąż 5 lat po ślubie znalazł sobie kochankę. Była nią... moja młodsza siostra. Zniszczyli mi życie”

Redakcja poleca

REKLAMA