Helenka jest moją przyjaciółką od lat, zależy mi na niej, nie chcę, żeby ludzie ją obgadywali. Tylko że ona sama się o to prosi. Bezwstydnica!
Ile lat znam Helenkę? Prawie pięćdziesiąt. Pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku dostałyśmy mieszkania w tym samym bloku i bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Razem wychowałyśmy dzieci, wnuki. Nawet prawie w tym samym czasie owdowiałyśmy i zostałyśmy same. Przez ostatnie lata nasze życie było spokojne i uporządkowane.
Czas dzieliłyśmy między poranną mszę, sprzątanie i dekorowanie kościoła, wspólne oglądanie seriali w telewizji i ławeczkę pod blokiem. W pogodne ciepłe dni siadałyśmy na niej z innymi sąsiadkami w naszym wieku i obserwowałyśmy, co się dzieje na osiedlu. Ale kilka miesięcy temu wszystko się zmieniło. Moja przyjaciółka dostała od wnuka na siedemdziesiąte urodziny komputer z internetem. I się zaczęło.
Myślałam, że Helenka zaraz rzuci to piekielne pudło w kąt
No bo komu ono potrzebne? Młodzi wiadomo, muszą korzystać. Do pracy im się przydaje i w ogóle. Ale my, stare baby? Tylko wzrok możemy do końca przy ekranie stracić i czas niepotrzebnie. Ale Hela tak się zapaliła…
– Chodź, spróbujemy się w tym połapać razem. Maksio mówił, że przepisy kulinarne ciekawe można znaleźć i porady dla seniorów. Trzeba iść z duchem czasu – przekonywała mnie, prezentując sprzęt. Dla mnie to była czarna magia, więc od razu powiedziałam, że mnie komputer nie interesuje. Wystarcza mi, że opanowałam działanie telefonu komórkowego. Ale ona się nie poddała.
Kupiła sobie jakąś mądrą książkę, ćwiczyła, ćwiczyła, no i jakoś doszła do tego, jak to ustrojstwo działa. Pół biedy, gdyby ograniczyła się tylko do szukania przepisów albo porad zdrowotnych. Sama chętnie bym odpisała, gdyby znalazła coś nowego. Ale Helenka zaczęła rozmawiać przez ten cały internet z zupełnie obcymi ludźmi.
No i w ten sposób poznała Tadeusza, też wdowca. Myślałam, że tylko sobie z nim pogada. Ale nie! Umówili się na jedno spotkanie, potem drugie. Z każdego wracała coraz bardziej podekscytowana i uśmiechnięta. Aż mi oświadczyła, że się zakochała.
W głowie im się coś poprzestawiało
Wiem, wiem, co teraz powiecie. Że miłość nie liczy lat, i że powinnam się była ucieszyć ze szczęścia przyjaciółki. Zapewniam, ucieszyłam się. Mimo że z powodu znajomości z tym Tadeuszem miała dla mnie coraz mniej czasu. A i ksiądz narzekał, że Helenka zaniedbuje sprzątanie. Sęk w tym, że mojej przyjaciółce coś się chyba w głowie poprzestawiało. Nie poznaję jej!
Zachowuje się, jakby była nastolatką. A ja przez nią palę się ze wstydu.
Ot, choćby miesiąc temu. Jak zwykle wieczorem siedziałyśmy z sąsiadkami na ławeczce i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie zauważyłam, że do bloku zbliża się Helenka. Nie była sama, tylko z Tadeuszem. O matko, jak oni się zachowywali! Trzymali się za ręce, ze dwa razy przystanęli i się całowali. Na oczach wszystkich!
Próbowałam jakoś zagadać sąsiadki, odwrócić ich uwagę, żeby tego nie zauważyły. Nie chciałam, żeby Helenka dostała się na języki. Ale oczywiście zobaczyły! Widziałam ich zdziwione, a potem oburzone miny. Najgorsze było jednak to, że oni wcale nie próbowali się kryć.
Śmiejąc się i żartując, przeparadowali przed naszymi nosami, i jak gdyby nigdy nic poszli na górę. Tadeusz wyszedł dopiero rano. Wiem, bo widziałam z okna, jak szedł w stronę przystanku autobusowego. Szybko się okazało, że nie tylko ja…
Nasłuchałam się później na temat zachowania Helenki, oj nasłuchałam. Zresztą nieraz, bo takie sytuacje jeszcze się powtarzały. Próbowałam z nią rozmawiać, przekonywałam, żeby tak nie wchodzili z tą miłością ludziom w oczy. Tylko się uśmiechnęła.
– Jak komuś to przeszkadza, niech odwróci wzrok – usłyszałam.
Kilka dni później znowu najadłam się przez nią wstydu
Przyszła do mnie wieczorem i poprosiła, żebym wybrała się z nią do centrum handlowego. Bo chce kupić sobie nowe ubrania. – Stare mam jakieś takie nieciekawe… – tłumaczyła mi. Chętnie się zgodziłam, bo lubię grzebać w ciuchach. Nie sądziłam jednak, że jedziemy po takie kreacje.
Gdy tylko dotarłyśmy na miejsce, Hela od razu skierowała się do butiku z damską bielizną. Myślałam, że się pomyliła, ale nie! Chwilę porozglądała się po półkach, a potem bez żadnych oporów poprosiła ekspedientkę o seksowny komplecik: koszulkę, stanik i majtki z koronką. Tak powiedziała: seksowny!
Dziewczyna za ladą, bardzo zresztą młoda, najpierw zrobiła wielkie oczy, a potem położyła przed nią kilka kompletów w różnych kolorach. Helenka wybierała, przebierała…
– Jak myślisz, ten będzie dla mnie dobry? – dopytywała się, przykładając do siebie czerwony stanik z koronką.
– Eee, nie wieeem – zdołałam tylko wykrztusić, bo byłam w szoku.
– Będzie dobry! Podkreśli mój duży biust! – uznała, i poprosiła dziewczynę, by wszystko zapakowała. Gdy wychodziłyśmy z butiku, czułam na sobie jej wzrok. Mogłam się tylko domyślać, co sobie pomyślała o Helence. I o mnie przy okazji też, bo choć nic nie wybrałam, przecież przyszłyśmy razem.
Potem przeżywałam to jeszcze w kilku innych sklepach, gdy przyjaciółka kupowała ażurowy sweterek z wielkim dekoltem i przezroczystą kwiecistą bluzkę. Jak wychodziła z przymierzalni, by się w nich zaprezentować, wszyscy się na nią gapili.
– Słuchaj, czy ty nie przesadzasz? W naszym wieku nie powinno się nosić już takich ubrań – zauważyłam delikatnie, gdy już wracałyśmy do domu. Spojrzała na mnie zdumiona.
– Co ty? Tadzik mówi, że świetnie mi w żywych kolorach. A na czarno zawsze zdążysz mnie jeszcze ubrać. Choćby do trumny – zażartowała.
Prawdę mówiąc, wcale nie było mi do śmiechu
Dokładnie wiedziałam, jak ławeczka skomentuje jej nowy wygląd. I miałam rację. Przez następne dni pod blokiem aż wrzało. Wszyscy mówili o Helence. Najpierw te wizyty Tadeusza, teraz nowe kreacje… Sądziłam, że to da jej do myślenia, że się trochę opamięta.
Przecież powinna się liczyć z opinią ludzi. Ale ona jeszcze dołożyła do pieca. Wczoraj wracałam ze sklepu, gdy wpadłam na nią tuż przed wejściem na klatkę. Wyglądała na zmęczoną.
– Źle się czujesz? Jesteś jakaś taka niewyraźna – zaniepokoiłam się.
– Nie, wszystko w porządku… Tylko się nie wyspałam – ziewnęła.
– A co, ciśnienie? Mnie też te zmiany pogody spać nie dają… Raz zimno, raz ciepło, zwariować można – westchnęłam.
– To nie zmiany pogody, tylko Tadzik nie daje mi zasnąć. Ciągle jest jak huragan. Nie mogę wyjść z podziwu – mrugnęła do mnie okiem. Nogi się pode mną ugięły. Poranek był ciepły i wszystkie okna w bloku pootwierane. Ludzie musieli słyszeć naszą rozmowę, bo Helenka, jak to ona mówiła bardzo głośno.
– Ciiicho! – syknęłam; złapałam ją za rękę i zaczęłam ciągnąć ją za blok.
– Dlaczego mam być cicho? Przecież jesteśmy dorosłe! Wolno nam rozmawiać o takich sprawach! – śmiała się. Nie wytrzymałam. Ten śmiech był ostatnią kroplą która przelała czarę goryczy. Ja tu przez nią znowu omal ze wstydu się nie spaliłam, a ona była rozbawiona.
– Kobieto, otrząśnij się. Masz siedemdziesiąt jeden lat i powinnaś się zachowywać stosownie do swojego wieku ! – ryknęłam, gdy tylko znalazłyśmy się za domem. I wygarnęłam jej, co leżało mi na sercu.
Wszystko jej powiedziałam: że robi z siebie idiotkę, że ludzie się z niej śmieją, że przez nią ostatnio wiecznie czuję się zażenowana. I że mam już tego wszystkiego dość. Myślicie, że się przejęła? Nic z tego! Jeszcze na mnie naskoczyła! Powiedziała, że wstydzić się za nią nie muszę, bo to jej życie, a nie moje. A ona żadnego powodu do wstydu nie widzi. I jak ludzie są głupi, to niech sobie gadają. Bo ona jest szczęśliwa, zakochana i nie zamierza tego ukrywać.
– Nie wiedziałam, że jesteś taka zacofana i małostkowa. Na Zachodzie para zakochanych starszych ludzi trzymających się za ręce nie robi na nikim wrażenia. A u nas? Od razu obraza boska, Sodoma i Gomora. Tylko ciekawe dlaczego? Bo co to, miłość tylko dla młodych jest zarezerwowana? A dla nas już tylko grób? – zapytała, cała aż purpurowa ze złości. Odwróciła się na pięcie i sobie poszła. Na dodatek obrażona. Zupełnie nie wiem, dlaczego. Przecież tylko chciałam zadbać o jej dobrą opinię. Może to i racja, że na Zachodzie takie zachowanie w naszym wieku jest normalne. Ale my żyjemy w Polsce!
Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”