Od lat żyję w przekonaniu, że ciężka praca zostanie w końcu nagrodzona. Jestem jednym z bardziej doświadczonych pracowników w naszej firmie. Każdego dnia wstaję rano z jedną myślą: "Dzisiaj zbliżam się o krok do awansu". Choć nie zawsze jest łatwo, poświęcenie się opłaca. Przynajmniej tak mi się wydawało do niedawna.
Plotki zaczęły krążyć jak wirus
Mówiło się, że stanowisko, na które czekałem od lat, może przypadnie komuś innemu – Karolowi. Karol jest sympatyczny i nie można mu tego odmówić. Potrafi oczarować każdego, w tym naszą szefową, która, jak się okazuje, nie jest odporna na jego urok.
Mniej doświadczony, ale za to z lepszymi umiejętnościami towarzyskimi. Czy to naprawdę wystarczy, by prześcignąć lata mojej pracy? Nie mogę uwierzyć, że moja szefowa, osoba, którą zawsze szanowałem, może faworyzować Karola.
Każdego dnia budzę się z tym samym niepokojem. Czy naprawdę spędziłem te wszystkie lata, pracując, by ostatecznie być pominiętym? Czy plotki o Karolu są prawdziwe? Jestem przytłoczony stresem, ale wiem, że muszę się trzymać i dawać z siebie wszystko. Czas pokaże, czy moje starania zostaną zauważone.
– Słyszałeś, że Karol może dostać ten awans? – spytał mnie Paweł, mój najbliższy kolega z pracy, kiedy siedzieliśmy razem przy kawie.
– Tak, docierają do mnie te plotki, ale nie wierzę, że szefowa mogłaby się tak pomylić – odpowiedziałem, próbując ukryć frustrację, która wzbierała we mnie jak burza.
Paweł spojrzał na mnie z troską.
– Wiem, jak długo na to pracujesz. Ale Karol... on ma sposób na ludzi. Zwłaszcza na szefową.
Wzruszyłem ramionami, próbując zlekceważyć to, co powiedział. Ale w środku gotowało się we mnie. Przez lata poświęcałem swoje wieczory i weekendy dla tej firmy, a teraz miałbym zostać pominięty na rzecz kogoś, kto potrafi tylko uśmiechać się i mówić to, co inni chcą usłyszeć?
Zamknąłem oczy, próbując opanować emocje. W mojej głowie przetoczyły się obrazy lat ciężkiej pracy: niezliczone projekty, nocne sesje, które przyniosły firmie nie tylko sukces, ale i rozpoznawalność.
– Wiesz, Paweł, czasem myślę, że to wszystko na nic – powiedziałem z ciężkim westchnieniem. – Co z tego, że dajesz z siebie wszystko, jeśli i tak liczą się tylko znajomości i umiejętność przypodobania się odpowiednim ludziom?
– Oj, nie jesteś sam. Wszyscy widzimy, jak pracujesz. Ale... czasem tak to już bywa –odparł, a ja czułem, że jego słowa choć życzliwe, tylko dodają soli do rany.
Musiałem zająć się tym osobiście
To było jedyne wyjście. Ale co, jeśli moje obawy są prawdziwe? Co, jeśli Karol naprawdę ma to, czego ja nigdy nie będę miał?
Postanowiłem zmierzyć się z sytuacją twarzą w twarz. Spotkałem Karola na korytarzu, kiedy wracał z jednego z tych swoich "przyjacielskich" spotkań z szefową. Był zaskoczony, kiedy podszedłem do niego z zamiarem porozmawiania.
– Karol, masz chwilę? – zapytałem, starając się brzmieć jak najbardziej neutralnie.
– Oczywiście. Co się dzieje? – odpowiedział z szerokim uśmiechem, jak gdyby niczego się nie domyślając.
Próbowałem wyczuć jego intencje.
– Słuchaj, nie chcę, żeby to zabrzmiało niewłaściwie, ale krążą plotki, że możesz dostać awans. Wiesz coś na ten temat?
Karol na chwilę zastanowił się nad odpowiedzią, jakby ważył słowa.
– Wiesz, Adam, rzeczywiście coś tam słyszałem, ale nie jestem pewien, czy to prawda. Szefowa czasem wspomina, że jestem na dobrej drodze, ale nic konkretnego – odpowiedział, starając się brzmieć niepewnie.
Czułem, jak napięcie w moim wnętrzu rośnie.
– To znaczy, że naprawdę o tym myślisz? Że możesz dostać ten awans?
Karol unikał mojego spojrzenia.
– Każdy z nas na to liczy, prawda? Ale to szefowa podejmuje decyzję – dodał z wyraźnym zawahaniem.
Zacisnąłem pięści w kieszeniach, starając się opanować narastającą frustrację. Jego odpowiedzi były wymijające, a to tylko potęgowało moje obawy. Wiedziałem, że Karol potrafi się przypodobać, ale czy naprawdę musiałem z tym konkurować?
Gdy odchodziłem, w mojej głowie kłębiły się pytania. Czy moje obawy były uzasadnione, czy też to ja sam kreuję scenariusze, które jeszcze nie miały miejsca? Jak daleko jestem w stanie się posunąć, by dowiedzieć się prawdy?
Tego dnia postanowiłem zostać w pracy dłużej niż zwykle. Kiedy większość kolegów opuściła biuro, postanowiłem skorzystać z okazji i przejść się po korytarzach w nadziei, że dowiem się czegoś więcej. To, co usłyszałem, zmieniło wszystko.
Gdy przechodziłem obok gabinetu szefowej, usłyszałem jej głos, który rozmawiał z jednym z kierowników. Drzwi były lekko uchylone, więc zwolniłem kroku, starając się pozostać niezauważonym.
– Tak, myślę, że Karol to właściwy wybór na to stanowisko – powiedziała szefowa z przekonaniem. – Jest ambitny, a jego umiejętności komunikacyjne są naprawdę imponujące.
Serce zaczęło mi bić szybciej, a dłonie stały się wilgotne. To, czego się obawiałem, stawało się faktem. Mimo mojej ciężkiej pracy i lat spędzonych w firmie, decyzja została podjęta. Czułem się zdradzony.
Nie mogłem się powstrzymać. Bez zastanowienia wparowałem do gabinetu, nie zważając na formalności. Szefowa spojrzała na mnie zaskoczona, a kierownik aż podskoczył na krześle.
– Wiem o wszystkim – powiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał pewnie. – Słyszałem waszą rozmowę. Karol dostanie awans, prawda?
Szefowa westchnęła, próbując zachować spokój.
– Adam, rozumiem, że jesteś zdenerwowany. Chciałam z tobą porozmawiać, ale...
– Ale co? – przerwałem jej. – Ale wolałaś najpierw dać mi nadzieję, żeby potem zepchnąć mnie na bok? Pracuję tu od lat, a mimo to wybierasz Karola, bo co? Bo potrafi się przypodobać?
Cisza, która zapadła, była przytłaczająca
Szefowa w końcu przyznała, że to prawda. Czułem, jakby grunt osunął się spod moich stóp. Wszystko, co zbudowałem, nagle straciło sens.
Usiadłem naprzeciw szefowej, próbując zebrać myśli. Czułem, jak rośnie we mnie fala goryczy, której nie mogłem już powstrzymać.
– Przez lata dawałem z siebie wszystko dla tej firmy – zacząłem, starając się opanować emocje. – A teraz dowiaduję się, że moje osiągnięcia nie mają znaczenia. Czuję, że zostałem zepchnięty na bok bez żadnego powodu.
Szefowa westchnęła ciężko.
– Adam, naprawdę doceniamy twoją pracę. Ale Karol wnosi coś innego. Ma świeże spojrzenie, którego potrzebujemy na tym stanowisku.
– To nie jest sprawiedliwe – przerwałem jej z zaciśniętymi zębami. – Wybierasz go tylko dlatego, że potrafi być uroczy? A co z latami mojej pracy, moimi wynikami?
– To nie tak – próbowała się bronić, ale ja już nie chciałem słuchać.
Poczułem, że dalsza rozmowa nie ma sensu. Żadne słowa nie mogłyby złagodzić mojej złości i poczucia niesprawiedliwości. Wstałem z krzesła, patrząc na nią z determinacją.
– Nie mogę pracować w miejscu, gdzie lojalność i ciężka praca nie są doceniane – powiedziałem, czując, że to jest moment, w którym muszę podjąć decyzję. – Składam rezygnację.
Szefowa próbowała jeszcze coś powiedzieć, ale już jej nie słuchałem. Wyszedłem z gabinetu z poczuciem ulgi, ale także z bólem serca. Wiedziałem, że to koniec pewnego etapu w moim życiu. Praca, która była dla mnie wszystkim, przestała mieć znaczenie.
Minął rok od mojego odejścia z firmy
Życie przyniosło mi niespodzianki, których się nie spodziewałem. Teraz, jako dyrektor w konkurencyjnej firmie, czułem się spełniony, ale nie mogłem całkowicie zapomnieć o przeszłości. Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, spotkałem Pawła.
– Adam! To ty? – zawołał Paweł, kiedy natknął się na mnie w jednej z kawiarni w centrum miasta.
– Paweł! Długo się nie widzieliśmy – odpowiedziałem, witając go serdecznie.
Usiedliśmy razem przy stoliku, a rozmowa potoczyła się naturalnie, jakbyśmy nigdy nie przestali się widywać.
– Słyszałem, że radzisz sobie świetnie w nowej firmie – zaczął Paweł. – Dyrektor, co?
Uśmiechnąłem się skromnie.
– Tak, nie narzekam. Ale to ty mi powiedz, co słychać w starej firmie?
Paweł zawahał się na chwilę, zanim kontynuował.
– Cóż, sytuacja nie wygląda najlepiej. Karol dostał ten awans, ale... – urwał, szukając odpowiednich słów.
– Ale co? – zapytałem z zainteresowaniem.
– No cóż, nie radzi sobie najlepiej. Szefowa chyba zrozumiała, że popełniła błąd. Niektóre projekty zawaliły się z jego winy.
W jego słowach było coś, co przyniosło mi pewną satysfakcję, ale jednocześnie poczułem ukłucie goryczy. To było niesprawiedliwe, ale wiedziałem, że to nie powinno już mnie obchodzić.
– Wiesz – dodał – zawsze myślałem, że to ty powinieneś dostać ten awans. Ale dobrze, że znalazłeś swoje miejsce.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o innych sprawach, a kiedy rozstaliśmy się, poczułem, że choć straciłem wiele, zyskałem coś równie ważnego.
Adam, 41 lat
Czytaj także:
„Syn się wyprowadził, a ja tęskniłam. Gdy nagle wrócił, myślał, że będę jego służącą przez całą dobę”
„40 lat prałam gacie i gotowałam obiadki bogaczom. Myślałam, że jestem dla nich jak rodzina, a byłam tylko śmieciem”
„Szykowałam się na karnawał w Wenecji, a wylądowałam w remizie strażackiej pod Rzeszowem. Wcale nie żałuję”