„Były facet zatrudnił mnie u siebie. Mój mąż z zazdrości wspiął się na wyżyny głupoty i uknuł intrygę”

Mąż był zazdrosny o mojego byłego fot. Adobe Stock, fizkes
– Jesteś nienormalny! Wiesz, czym się to skończyło? Ankę ogarnęła zazdrość i kazała mnie wywalić na zbity pysk. Patryk powiedział, że nasza umowa jest nieważna! – I bardzo dobrze – uśmiechnął się. – Dobrze?! Odbiło ci?! Z czego będziemy żyć?
/ 23.08.2021 12:43
Mąż był zazdrosny o mojego byłego fot. Adobe Stock, fizkes

Będę najlepszą recepcjonistką w twoim hotelu. Nie zrezygnuję. Raz, że bardzo potrzebujemy drugiej pensji, dwa – taka okazja już mi się nie trafi.

Mój mąż jest nienormalny! Podobno zrobił tak, ponieważ mnie kocha. Idiota. Nigdy nie pracowałam na etacie. Nie zdążyłam. Wyszłam za Marka na ostatnim roku studiów. Po roku urodziłam córeczkę, a trzy lata później synka. Mąż naprawdę ciężko pracował, bym mogła zająć się domem i wychowywaniem dzieci.

Taka harówka się jednak opłacała

Stać nas było na spłatę kredytu na mieszkanie i godne życie. Ale po kilkunastu latach spokoju nastąpił krach. W firmie męża zaczęły się zwolnienia. Poleciał i on. Co prawda szybko znalazł nowe zajęcie, ale za połowę tego, co zarabiał do tej pory. Od razu to odczuliśmy.

Już nie żyło nam się spokojnie. Wręcz przeciwnie, ledwie wiązaliśmy koniec z końcem. Stało się jasne, że muszę znaleźć pracę. Marek protestował, twierdził, że nie ma takiej potrzeby, że zarobi na rodzinę, ale w końcu się poddał. Zrozumiał, że nasza sytuacja jest niewesoła. Łatwo coś postanowić, trudniej wykonać.

Szybko przekonałam się, że znalezienie dobrej pracy graniczy nieomal z cudem. W mediach trąbią na lewo i prawo, że nie ma rąk do pracy a jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że nikt tych rąk nie potrzebuje. Chodziłam, dzwoniłam, pytałam. I nic. Wszędzie słyszałam, że szukają kogoś z doświadczeniem, że się nie nadaję i sobie nie poradzę. Byłam coraz bardziej rozgoryczona i zniechęcona.

Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nikt nie chce dać mi szansy. Traciłam nadzieję, że uda mi się gdzieś zaczepić.

I wtedy natknęłam się na Patryka

Gdy go zobaczyłam, to aż mi serce zabiło szybciej. Był kiedyś moją wielką miłością. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, miałam nadzieję, że spędzimy razem resztę życia. Ale potem pojawiła się Anka i czar prysł. Patryk kompletnie oszalał na jej punkcie i wystawił mnie do wiatru. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Chodziłam półprzytomna, wylewałam łzy.

I pewnie wpadłabym w depresję, gdyby nie Marek, kolega z roku Patryka. Cierpliwie wysłuchiwał moich żalów, pocieszał mnie. Był dobry, czuły, pomocny. Po jakimś czasie zrozumiałam, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń.

Wzięliśmy ślub. Od tamtej pory nigdy nie spotkałam się z byłym ukochanym. Byłam szczęśliwa z Markiem. Patryk ucieszył się na mój widok. Natychmiast zaprosił na kawę. Pogadaliśmy, powspominaliśmy dawne czasy. Dowiedziałam się, że ożenił się z Anką, mają dzieci i są szczęśliwi. Przyznał się, że otwiera na dniach elegancki hotel na obrzeżach miasta.

– A nie potrzebujesz przypadkiem recepcjonistki? – wypaliłam.

– A co, szukasz pracy?

– I to intensywnie. Ale gdzie nie pójdę to wychodzę z niczym. Jestem coraz bardziej zniechęcona i zdołowana.

– A gdzie wcześniej pracowałaś?

– Nigdzie. Zajmowałam się domem. Ale przecież mnie znasz… Jestem przyjacielska, wygadana, pojętna. Mówię dobrze po angielsku, niemiecku i rosyjsku. Komputera też się nie boję. Wystarczy, że ktoś mi raz powie, co i jak, i będę najlepszą recepcjonistką w twoim hotelu.

– No nie wiem… Lista pracowników jest już właściwie zamknięta…

Proszę cię, daj mi szansę. Przez wzgląd na dawne czasy i to, że naprawdę potrzebuję pracy – złożyłam ręce w błagalnym geście.

Zastanawiał się przez chwilę.

– Okej, ale uprzedzam, jeśli szefowa personelu uzna, że się nie nadajesz, to się pożegnamy. Bez pretensji i wzajemnych żalów. Pasuje ci taki układ?

– Pasuje.

– W takim razie przyjedź pojutrze do hotelu. Rozejrzysz się, przejdziesz krótki sprawdzian – powiedział, wręczając wizytówkę z adresem.

Do domu pędziłam jak na skrzydłach

Chciałam jak najszybciej pochwalić się Markowi. Przecież po raz pierwszy od kilku tygodni miałam dostać swoją szansę. Ale ten, jak na złość miał jakieś ważne spotkanie. Wrócił dopiero późnym wieczorem. Gdy tylko wszedł do mieszkania, natychmiast rzuciłam mu się na szyję.

– O, widzę, że dzisiaj ci się udało… – uśmiechnął się.

– A żebyś wiedział. Dostałam pracę. Będę recepcjonistką w hotelu. Takim nowym nad zalewem.

– Poważnie? Jakim cudem cię przyjęli? – zdziwił się.

– Widać uznali, że mam potencjał i potrafię coś więcej niż prać, sprzątać, gotować i zajmować się dziećmi… – odburknęłam urażona.

– O rany, przepraszam! Po prostu jestem zaskoczony… Nie masz przecież żadnego doświadczenia… – plątał się.

– No dobrze, wybaczam ci. Siadaj, to ci zaraz wszystko opowiem – uśmiechnęłam się do męża.

Przez następny kwadrans opowiadałam Markowi o spotkaniu z Patrykiem. Im dłużej mówiłam, tym jego twarz coraz bardziej się zmieniała. Zmarszczył brwi, zacisnął usta. Gdy skończyłam, miał tak skwaszoną minę, jakby przed chwilą zjadł kilogram cytryn. Byłam zawiedziona. Myślałam, że będzie zachwycony, pogratuluje mi, powie, że miałam szczęście. A tu taka reakcja.

– Nie cieszysz się, że dostałam tę pracę? – jęknęłam.

– Nie! Prędzej mi kaktus wyrośnie, niż pozwolę pracować ci w tym hotelu. Jeszcze dzisiaj zadzwoń do Patryka i powiedz mu, że sprawa jest nieaktualna. Znalazłaś inne zajęcie albo się rozmyśliłaś – zażądał.

– Ale dlaczego?

– Bo cię o to bardzo proszę. Wystarczy taki argument?

Zaraz, zaraz, kochanie, czy ty przypadkiem nie jesteś zazdrosny?

– Ja? Nigdy! – zaperzył się.

– Nawet troszeczkę? No przyznaj się – uśmiechnęłam się.

– No dobra. Może i jestem. Ale przecież nie bez powodu. Dokładnie pamiętam, jak szalałaś za tym chłoptasiem! Jaką mam gwarancję, że jeśli będziecie się codziennie widywać, tamto szaleństwo nie wróci?

– Człowieku, zwariowałeś? O czym ty w ogóle mówisz? To tobie przysięgałam i ciebie kocham! Z tobą jestem od kilkunastu lat! Nie ufasz mi?

– Ufam, ale, jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne. Chwytaj więc za komórkę i dzwoń. Tak będzie lepiej – odparł, a potem odwrócił się na pięcie i zamknął się w sypialni.

Nie ukrywam zatkało mnie i to na amen. Z jednej strony cieszyłam się, że mimo upływu lat mąż ciągle jest o mnie zazdrosny, a z drugiej byłam na niego zła. Nie mogłam uwierzyć, że podejrzewa, iż mogłabym go zdradzić z Patrykiem. Przecież nasza miłość to bardzo odległa przeszłość! Dawno już o niej zapomniałam. Kiedy już trochę ochłonęłam, poszłam za Markiem do sypialni. Leżał na łóżku i gapił się w sufit.

Przykro mi, kochanie, ale nie zrezygnuję z tej pracy. Raz, że bardzo potrzebujemy drugiej pensji, a dwa, taka szansa może mi się już więcej nie trafić. Pojutrze jadę rozejrzeć się po tym hotelu, na rozmowę z szefową i szkolenie. Tak jak się umówiłam z Patrykiem – powiedziałam spokojnie.

– To twoje ostatnie słowo?

– Ostatnie.

– Na pewno?

– Na pewno

– Wiesz co? Rób, co chcesz! – odwrócił się do ściany i nakrył kołdrą.

Byłam pewna, że choć nie jest zachwycony, to pogodził się z moją decyzją. Wkrótce miałam się przekonać, że jednak nie. Na szkoleniu wypadłam znakomicie. Szefowa personelu nadziwić się nie mogła, jak kobieta bez żadnego doświadczenia może tak szybko się uczyć i świetnie radzić sobie z obsługą recepcji.

Byłam taka dumna, zwłaszcza że Patryk na wieść o moich sukcesach zaproponował mi od razu umowę na czas nieokreślony i przyzwoitą pensję. Cieszyłam się, że znowu wyjdziemy prostą. Niestety krótko.

To było na kilka dni przed tym, jak miałam po raz pierwszy stawić się w hotelu

Wyprawiłam męża do pracy, synów do szkoły i zabrałam się za gotowanie obiadu. I wtedy zadzwonił Patryk.

– Masz chwilę?

– Mam. A co? – odparłam.

– To świetnie, ponieważ musimy się natychmiast spotkać.

– Co się stało?

– To nie jest rozmowa na telefon. Bądź za godzinę w tej kawiarni, gdzie ostatnio rozmawialiśmy – odparł i od razu się rozłączył.

Byłam zdziwiona jego prośbą, ale nie podejrzewałam niczego złego. Pomyślałam, że może chce jeszcze raz pogadać o moim wynagrodzeniu albo jakichś dodatkowym obowiązkach. Przyjechałam punktualnie. Gdy weszłam do lokalu, już czekał. Siedział przy stoliku i kręcił się niespokojnie na krześle. Kiedy mnie zobaczył, nawet się nie uśmiechnął.

– Przykro mi, ale nie mam dla ciebie dobrych wiadomości – zaczął.

– O co chodzi?

– O twoją pracę w moim hotelu. To już nieaktualne.

– Ale jak to? Przecież byłeś zachwycony po szkoleniu – wykrztusiłam, kompletnie zdezorientowana.

I nadal jestem. Ale nie mogę cię zatrudnić – odparł.

– Dlaczego?

– Przez twojego kochanego męża.

– Marka?

Marka, Marka! Wiesz, co ten idiota narobił? Spotkał się z moją żoną. Pewnie odszukał ją na fejsie. Nie mam pojęcia, co jej dokładnie nagadał, ale Ania postawiła mi ultimatum. Albo ona, albo ty! – rzucił.

– Ale nas przecież od dawna nic nie łączy! Jesteśmy tylko znajomymi!

Ty to wiesz i ja też. Ale ona jest innego zdania. Zrobiła mi dziką awanturę, myślałem, że się nie pozbieram. Bałem się, że mi walizki za próg wystawi.

– A próbowałeś z nią spokojnie pogadać? Wytłumaczyć?

– Starałem się, ale mnie nie słuchała – odparł. – Wybacz, chciałem ci pomóc, ale w tej sytuacji nie mogę. Nasza umowa jest już nieważna. Mam nadzieję, że znajdziesz inną pracę – uśmiechnął się smutno.

Nie próbowałam go przekonywać. Czułam, że to nic nie da.

Patryk nadal kochał Ankę nad życie i nie zamierzał się jej przeciwstawiać

Pożegnałam się i wyszłam z kawiarni. W środku aż się gotowałam. Miałam ochotę zabić Marka. Nie zastanawiając się nawet chwili, pojechałam od razu do jego firmy. Czułam, że jeśli natychmiast nie dowiem się, dlaczego zrobił mi takie świństwo, to wybuchnę ze złości i osierocę synów. To była bardzo dziwna rozmowa.

Ja wrzeszczałam i wyzywałam go od najróżniejszych, on stał ze spuszczoną głową. Od razu przyznał, że był u Anki i że rozmawiali o mnie i o Patryku.

– Jesteś nienormalny! Wiesz, czym się to skończyło? Ankę ogarnęła zazdrość i kazała mnie wywalić na zbity pysk. Patryk powiedział, że nasza umowa jest nieważna! – krzyknęłam.

– I bardzo dobrze – uśmiechnął się.

Dobrze?! Odbiło ci?! Z czego będziemy żyć?! Pomyślałeś o tym?!

– Pomyślałem. I wiesz co? Wolę już zupę z trawy do końca życia jeść, niż zamartwiać się, że moja żona przypomni sobie, jaka była kiedyś zakochana w innym facecie – odparł.

Od tamtej pory minęły dwa tygodnie. Ciągle jestem obrażona na męża. Rozmawiam z nim tylko „służbowo” przy dzieciach. Nie chcę wciągać synów w nasze konflikty. Marek chodzi za mną, przeprasza, mówi, że zrobił to z miłości i strachu, że go zostawię, ale złość mi nie przechodzi.

Ciągle nie potrafię zrozumieć, dlaczego mi ufa? Najgorsze jest jednak to, że nadal nie mogę znaleźć pracy. Jak zawsze, słyszę, że szukają kogoś z doświadczeniem, że sobie nie poradzę. Niech to szlag! Ja tak dalej pójdzie, to rzeczywiście zupę z trawy będziemy jeść! W środku aż się gotowałam. Miałam ochotę zabić Marka! 

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA