„Poszedłem do łóżka z siostrą swojej narzeczonej. To był zaplanowany przez obie test, którego ja nie zdałem...”

Zdrada w narzeczeństwie fot. Adobe Stock
Moja narzeczona jest elegancka, a jej siostra to niezłe ziółko! – tak myślałem do czasu, gdy obie mnie wystrychnęły na dudka!
/ 26.01.2021 10:44
Zdrada w narzeczeństwie fot. Adobe Stock

Poznałem Marlenę na uczelni i zadurzyłem się w niej jak szalony. Wkrótce oboje uznaliśmy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Gdy coś takiego zdarza się ludziom trzydziestoletnim, oznaczać to może tylko jedno: przeznaczenie…

Wizyta u teściów

Po kilku miesiącach naszego związku Marlena oficjalnie przedstawiła mnie rodzinie jako narzeczonego. Oczywiście, najpierw kupiłem pierścionek zaręczynowy. Przyjęli mnie bardzo serdecznie. Od razu poczułem się u nich jak w domu.

– Tak się cieszymy! – oznajmiła przyszła teściowa, rozanielona. – Bo już się obawialiśmy, że nasza ukochana Marlenka na zawsze zostanie, hmmm, singlem…
– Mamo! – upomniała ją Marlena.
– Już dobrze, córeczko, już nic nie mówię! – przyrzekła jej matka.
Rodzice Marleny byli zamożnymi ludźmi, mieszkali w eleganckiej willi w dobrej dzielnicy i w ogóle wszyscy byli bardzo eleganccy. Z wyjątkiem…

– A oto i Lidka! – zapiszczała przyszła teściowa, gdy dało się słyszeć tupot na schodach, prowadzących na piętro. – Studiuje za granicą, ale teraz przyjechała na przerwę semestralną. Co za szczęśliwy zbieg okoliczności!

Po chwili w drzwiach stanęła śliczna dziewczyna w obcisłej letniej sukience, ledwie zasłaniającej jędrne pośladki. I błysnęła w uśmiechu białymi ząbkami.
– Cześć! – mrugnęła do mnie. – To ty jesteś tym narzeczonym Marleny?
– Szymon – wyjąkałem, speszony.
– Lidka! – odrobinę zbyt długo ściskała moją dłoń, zaglądając mi zalotnie w oczy. – Przystojniak z ciebie!
– Siostra, zostaw go w spokoju! – beztrosko zażartowała Marlena.
– Nie widzisz, jaki jest zażenowany? –  dodała po krótkiej chwili.
– Nie bój się, nie odbiję ci go przecież! – zaśmiała się bezczelna smarkula.
Jak na mój gust, wydała mi się zbyt śmiała i taka... zbyt bezpośrednia!

Kokieteryjna młodsza siostra

Starałem się jej potem unikać, bo nigdy nie wiedziałem, czy Lidka sobie ze mnie kpi, czy rzeczywiście się jej podobam... Była to chyba dziewczyna, która dobrowolnie nie przepuści żadnemu samcowi, choćby nawet był narzeczonym jej własnej siostry! A trzeba przyznać, że słowo „seks” miała wypisane na czole. Demon seksu! Kompletne przeciwieństwo dystyngowanej Marleny!

Pewnego dnia nawet zwierzyłem się narzeczonej z tego dylematu. Czułem się nieswojo w towarzystwie Lidki.
– Daj spokój! – zbagatelizowała to ze śmiechem. – To jeszcze głupia smarkata! Tak się tylko popisuje. Jest ładna i wie o tym, a ładne dziewczęta w jej wieku myślą tylko o podbojach.
– Możliwe – wzruszyłem ramionami. – Ale mnie to peszy!
– Kochany jesteś! – cmoknęła mnie w policzek. – Po prostu nie zwracaj na nią uwagi i przestań się tak przejmować!
Tylko jak tu się nie przejmować, kiedy niezaprzeczalnie rozkoszne, młode stworzenie biega ci przed nosem prawie bez ubrania? Śle powłóczyste spojrzenia spod długich rzęs i co rusz czyni dwuznaczne aluzje? Była po prostu niemożliwa! Na serio marzyłem, żeby wreszcie wróciła na te swoje studia i przestała mnie tak perfidnie prześladować!

Incydent

Pewnego dnia pojechaliśmy z Marleną na zakupy, a przy okazji kupiliśmy też kilka rzeczy dla jej rodziców. Potem moja narzeczona spytała:
– Czy mógłbyś zawieźć te siatki moim rodzicom? Obiecałam im, a koniecznie muszę jeszcze wpaść do pracy!
– Dobrze… – zgodziłem się, niezbyt chętnie. – A kto będzie w domu?
– Nie wiem – wzruszyła ramionami Marlena. – Pewnie mama…

Podrzuciłem więc Marlenę na uczelnię i pojechałem do przyszłych teściów… Gdy zadzwoniłem do drzwi, usłyszałem stukot obcasów na schodach. Tak żywiołowo zbiegać może tylko…
– Lidka? – musiałem chyba mieć naprawdę głupią minę, bo roześmiała się perliście na mój widok. – Przywiozłem zakupy dla waszych rodziców…

Próbowałem wręczyć jej te siatki w progu, ale cofnęła się w głąb mieszkania.
– Wejdź, nie wygłupiaj się! – szepnęła. – Postaw je tutaj! – wskazała miejsce, a sama przysunęła się do mnie blisko, aż owiał mnie słodki zapach jej perfum.
Miała na sobie tylko szlafroczek. Króciutki, z rozcięciem. Nic więcej... Zauważyłem to, gdy pochyliła się, aby zajrzeć do siatek. W wycięciu dekoltu ujrzałem kawałek jej drobnej, sprężystej piersi, a w rozcięciu z boku szlafroczka fragment obnażonego biodra. I te jej długie, smukłe, opalone nogi…

Poczułem zawrót głowy.
– Muszę już iść, spieszę się! – wyjąkałem, ale ona pociągnęła mnie wtedy za krawat, rozwiązując go i ściągając z mojej szyi. Powąchała go i...
– Pachniesz prawdziwym mężczyzną… – wyszeptała, po czym wspięła się na palce i namiętnie pocałowała mnie w usta.
– Co ty wyprawiasz?! – szarpnąłem się, próbując się od niej uwolnić.
– Nie bądź takim prawiczkiem…
– Oszalałaś? Wkrótce będę twoim szwagrem! – zaprotestowałem.
– Ale jeszcze nim nie jesteś, prawda? – zajrzała mi głęboko w oczy.
– Muszę wyjść!
– Kotku... – zamruczała, gdy rozpaczliwie próbowałem odzyskać swój krawat. – Nie tak szybko!…
– Posłuchaj. Marlena o niczym się nie dowie. Pragnę cię… Od chwili, kiedy tylko pierwszy raz cię ujrzałam!
– Zróbmy to, proszę, tylko ten jeden raz! Potem możesz sobie na zawsze zostać wiernym mężem! Ja i tak zaraz wyjeżdżam i nieprędko wrócę…

Mówiąc to, całowała moje oczy, usta i szyję, rozpinała koszulę. Coraz gwałtowniej, coraz namiętniej... Sam nie wiem, jak znalazłem się w jej sypialni, na łóżku przesiąkniętym słodkim zapachem jej ciała… Sam nie wiem, jakim cudem moje dłonie zaczęły manipulować przy pasku jej różowego szlafroczka…

Opętała mnie chyba!
– Zaczekaj chwileczkę, kochanie! – wyszeptała mi żarliwie do ucha, gdy już miałem zsunąć z niej tę jedwabną szmatkę. – Skoczę tylko do łazienki…
Podczas jej nieobecności wrócił mi rozum. Co ja tu robię, leżąc jak kłoda na jej łóżku, z rozpiętym paskiem od spodni?! Zdradzam moją piękną narzeczoną? Co za głupiec, co za bydlak ze mnie!…
Postanowiłem się natychmiast ewakuować. Głupio mi było jednak wyjść tak kompletnie bez słowa, jak jakiś nędzny tchórz. Chciałem przeprosić ją, wytłumaczyć, poprosić o dyskrecję...

Lecz nie zdążyłem. Usiadłem właśnie na łóżku i zacząłem zapinać guziki koszuli, gdy usłyszałem:
– Chcesz uciekać, kochanie?
Zerwałem się na równe nogi! Bo ironiczny głos nie należał do Lidki.
Tylko do Marleny…
Stała w drzwiach, uśmiechając się zimno. Po chwili za jej plecami stanęła młodsza siostrzyczka, zapięta po samą szyję, z tryumfalnym błyskiem w oczach.
– Od razu ci mówiłam, że to nie jest materiał na męża! – powiedziała szyderczo.
– I miałaś rację! – odparła Marlena.
– Kochanie, wszystko ci wyjaśnię… – zacząłem błagalnie.
– Nie musisz! Wynoś się!

Wziąłem swój krawat z rąk drwiąco uśmiechniętej Lidki i powlokłem się do wyjścia, odprowadzany pogardliwym chichotem obu sióstr. Coś mnie tknęło dopiero w drzwiach.
– Wyście to wszystko ukartowały?!
– To był egzamin! – stwierdziła Marlena. – Niestety, oblałeś go!
Zamiast rozpaczy, wściekłość dosłownie chwyciła mnie za gardło.
– Doprawdy?! – parsknąłem. – Ale chyba dobrze się stało, bo oblaliśmy go oboje! Ani ja nie jestem dobrym materiałem na męża, ani ty na żonę, ze swoim podpuszczaniem! – i wyszedłem z godnością.

Więcej listów do redakcji:
„2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”
„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”
„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”

Redakcja poleca

REKLAMA