„Siostrzenica chciała przyoszczędzić na wynajmie moim kosztem. Liczyła, że za pół-darmo wezmę sobie na głowę jej męża”.

ciotka rozmawia z siostrzenicą fot. Adobe Stock, Mangostar
„– Michała firma wysyła go na rok do Katowic i dali mu fundusz na wynajęcie mieszkania. Więc myśmy tak pomyśleli, że po co dawać pieniądze obcym ludziom, jak możemy je dać cioci – uśmiechnęli się oboje radośnie, jakby mi oferowali główną nagrodę na loterii”.
/ 16.05.2022 08:00
ciotka rozmawia z siostrzenicą fot. Adobe Stock, Mangostar

Przyjedź do nas na tydzień, dwa, to sobie trochę odpoczniesz! – zaprosiła mnie do siebie siostra. – Mieszkanie stoi puste, bo my ze Stefanem wyjeżdżamy na dwa miesiące do Anglii, do naszego Jureczka. Ale zostawimy klucze Oli.

Hanka mieszkała w uroczym, niewielkim miasteczku, które po centrum Katowic byłoby dla mnie prawdziwą odmianą. Przyjęłam więc zaproszenie i pewnego pogodnego dnia wysiadłam z pociągu na niedużej stacji. Byłam pewna, że czeka mnie krótki marsz z walizką, gdy usłyszałam okrzyk:

– Ciociu, tutaj! – i zobaczyłam moją siostrzenicę, Olę, idącą do mnie peronem.

Kompletnie się jej nie spodziewałam. Ucieszyłam się, że po mnie przyjechała. Tym bardziej że dawno jej nie widziałam, bo choć odwiedzam moją siostrę regularnie, to moja chrześnica jest przeważnie szalenie zapracowana i nie ma nawet czasu wpaść na kawę, żeby się ze mną zobaczyć. A tutaj taka niespodzianka!

Dlaczego wypytują o moje finanse?

Oleńka wprost słyszeć nie chciała, żebym tego wieczoru jadła kolację sama.

Musi ciocia koniecznie do nas wpaść! Michał się ucieszy! – zapewniła mnie gorąco. – I będzie ciasto… Szarlotka z bitą śmietaną! 

„No cóż, wreszcie się doczekałam przypływu uczuć ze strony chrześnicy…”– pomyślałam sobie na to filozoficznie.

Wieczorem, odświeżona po podróży, poszłam radośnie z wizytą. Może i nie przepadałam za Michałem, mężem Oli, ale mimo to szykowałam się na przyjemny wieczórNie wiem dlaczego, lecz już w progu odniosłam wrażenie, że oboje są jacyś spięci. „Może mi się tylko tak wydaje?” – zastanawiałam się w duchu, pałaszując pyszne dania. To była prawdziwa uczta.

– Cioci to teraz musi być ciężko, kiedy ciocia przeszła na emeryturę… – zagaiła Ola.

– Czy ja wiem? – zastanowiłam się. – Nie jest tak źle. Może i pieniądze mniejsze, ale mniej mam także wydatków, no i doszły zniżki. Poza tym czasami wpadnie mi jeszcze jakieś zlecenie – dodałam uczciwie.

– No tak… – Ola zamyśliła się, po czym drążyła nadal: – A ile ciocia płaci miesięcznie czynszu?

Dziwne mi się wydało to pytanie, lecz odpowiedziałam, poprawiając się nerwowo na krześle. Nie lubiłam takich rozmów, moje finanse to moja sprawa.

– Ciociu, powiem szczerze, myśmy się ostatnio z Michałem zastanawiali, jak możemy cioci pomóc! – wypaliła nagle Ola.

– Pomóc? W jakim sensie? – zdziwiłam się.

Nie wiedziałam, że potrzebuję pomocy! I to od siostrzenicy, która ledwie dwa razy do roku przysyła mi kartki świąteczne!

– No, bo z pieniędzmi to jest zawsze krucho na emeryturze. A Michała firma wysyła go na rok do Katowic i dali mu fundusz na wynajęcie sobie tam mieszkania. Więc myśmy tak pomyśleli, że po co dawać pieniądze obcym ludziom, jak możemy je dać cioci! – uśmiechnęli się oboje radośnie, jakby mi oferowali główną nagrodę na loterii.

– W zamian za co? – zastygłam pełna najgorszych przeczuć.

– Za wynajęcie pokoju, oczywiście! – wyjaśniła zadowolona siostrzenica. – Niech się ciocia nie martwi, Michał jest niekłopotliwym i fajnym facetem! – poklepała swojego męża po ramieniu. – Mógłby zamieszkać w tym pokoju naprzeciwko łazienki.

W życiu nie dam się w to wrobić

– Nie potrzebuję wiele miejsca, tylko jakieś wyrko do spania i kawałek stolika, żebym mógł sobie na nim ustawić komputer!  – wtórował jej mąż. – A za to wszystko mogę cioci dać… – tu zrobił pauzę dla większego efektu – …trzysta złotych miesięcznie!

– To rocznie daje prawie cztery tysiące złotych! – podsumowała entuzjastyczne Ola. – Mogłaby sobie ciocia pojechać za to na jakąś zagraniczną wycieczkę!

Słuchałam ich oniemiała. Nie dosyć, że w pół godziny podsumowali moje finanse, uznali za dziadówkę, urządzili na nowo moje mieszkanie, płacąc mi za to grosze – to jeszcze natychmiast rozdysponowali, na co mam wydać „ich” pieniądze!

Nie ma mowy! – zatrzęsłam się z oburzenia.

– Słucham? – Ola w odpowiedzi zrobiła wielkie oczy, zaskoczona moją odmową.

– To kiepski pomysł! – oznajmiłam im stanowczo. – I nie chodzi o ciebie, Michale, bo na pewno byłbyś niekłopotliwym współmieszkańcem. Chodzi o mnie. Mam swoje przyzwyczajenia. W dodatku od lat nie mieszkałam z mężczyzną i by mnie to krępowało – uśmiechnęłam się do siebie. – A i ty będziesz się czuł swobodniej, wynajmując niezależne mieszkanie.

Po minie Oli wywnioskowałam, że właśnie tego się najbardziej obawiała. Zatem nie tylko miałam jej mężowi zapewnić tanie mieszkanie z darmowym sprzątaniem, ale jeszcze zostać jego przyzwoitką! Nie ze mną takie numery! Nie ma co, nieźle to sobie wymyślili…

– Może jeszcze ciocia zmieni zdanie – wycedziła Ola.

– Nie sądzę! – podsumowałam, kończąc swój kawałek szarlotki.

Pożegnałam się z nimi bez śladu wyrzutów sumienia. W końcu mam prawo do prywatności w swoim własnym domu…

Czytaj także:
„Mąż wyjechał za pieniędzmi i nasze małżeństwo umierało. Nie tęsknił, nie dzwonił, a w powietrzu wisiała woń zdrady”
„W domu teściowej czułam się jak intruz, ale potulnie znosiłam krytykę. Gdy urodził się syn, odkryłam w sobie ducha walki”
„Syn wybłagał, bym sprzedała mieszkanie, a pieniądze wydała na jego dom. Straciłam mieszkanie, pieniądze i syna”

Redakcja poleca

REKLAMA