„Chcieliśmy z mężem adoptować maleństwo. Nie sądziłam jednak, że w takiej sytuacji ten drań wykręci mi taki numer”

kobieta fot. iStock by Getty Images, AscentXmedia
„Zawsze chcieliśmy mieć córkę. Tomek na ogół był podekscytowany każdą naszą rozmową o adopcji. Teraz jakby stracił zainteresowanie. Zerknęłam na jego dłoń, która nerwowo przesuwała się po ekranie”.
/ 01.11.2024 18:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, AscentXmedia

Od pięciu lat staramy się z Tomkiem o dziecko. Kiedyś wydawało się to takie proste – marzyliśmy, planowaliśmy, a potem przyszła rzeczywistość. Kolejne testy, wizyty u lekarzy, zabiegi – wszystko na nic. Przeszliśmy nawet przez in vitro, ale po każdej porażce czułam się bardziej pusta.

Marzyliśmy o córce

Zmęczenie, złość, desperacja – te emocje stały się moją codziennością. Tomek zawsze był przy mnie, wspierał, trzymał za rękę, gdy traciłam nadzieję. Magda, moja najlepsza przyjaciółka, była ze mną przez wszystkie te lata. Wiedziała, co czuję. Była moją ostoją, siostrą z wyboru.

Po pięciu latach starań przyjęliśmy, że adopcja to nasza ostatnia szansa. Zaczęliśmy wspólnie planować, wybierać imiona, urządzać pokoik… Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mój świat może się rozpaść w jednej chwili.

Chcieliśmy adoptować niemowlę, by wychować je jako swoje dziecko. Wszystko, co przeszliśmy, miało w końcu sens. Ale Tomek stał się jakiś dziwny.

– Myślałeś już, jakie imię wybierzemy? Może Lena dla dziewczynki? A dla chłopca? – Kiedyś planował ze mną każdy detal. Teraz jego reakcja była inna. Bawił się telefonem, nie patrząc na mnie. 

– Tak, Lena… brzmi dobrze. Ale może… jeszcze się zastanówmy.

Zawsze chcieliśmy mieć córkę. Tomek na ogół był podekscytowany każdą naszą rozmową o adopcji. Teraz jakby stracił zainteresowanie. Zerknęłam na jego dłoń, która nerwowo przesuwała się po ekranie. Kiedyś myślał nad każdą decyzją, a teraz wydawało się, że tylko odpowiada, żeby mnie zbyć.

– Wszystko w porządku? – spytałam, starając się brzmieć normalnie, ale wewnątrz czułam, jak narasta we mnie niepokój.

– Jasne, stresuję się po prostu – odpowiada, wciąż unikając mojego wzroku.

Coś było nie tak

Czułam to na poziomie instynktu. Zawsze był obok, zawsze zaangażowany, a teraz wyglądał, jakby coś go odciągało. Nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków, ale nie mogłam pozbyć się tego niepokoju, który coraz bardziej ściskał moje serce.

Zachowanie Tomka nie dawało mi spokoju. Starałam się tłumaczyć to stresem związanym z adopcją, ale coś w środku mówiło mi, że chodzi o coś więcej. Może to tylko moja wyobraźnia, ale zaczęłam patrzeć na niego inaczej. A potem przyszła Magda. Zawsze była moją ostoją, wsparciem, kiedy było mi najciężej. Nagle coś między nami zmieniło się niepostrzeżenie.

Zadzwoniłam do niej, jak zawsze, żeby pogadać o sprawach codziennych, a potem, zupełnie nieplanowanie, zapytałam o Tomka.

– Ostatnio Tomek zachowuje się dziwnie. Nie wiem, może przesadzam, ale wydaje mi się, jakby coś ukrywał – wypowiedziałam te słowa, a w mojej głowie nagle wyrosły tysiące pytań. Magda zawsze była taka otwarta, a teraz w jej głosie coś zadrżało.

– Dziwnie? W sensie jak? Może to przez stres z adopcją? Faceci czasem dziwnie reagują na takie rzeczy – powiedziała, jakby próbując mnie uspokoić, ale jej ton brzmiał niepewnie.

– Tak, może… – odpowiedziałam, choć wewnętrznie coś mnie ściskało. Zawsze czułam, gdy coś było nie tak, a teraz mój wewnętrzny radar krzyczał, że Magda coś kombinuje.

Czułam, że coś ukrywa

Spojrzałam na telefon Tomka, leżący na stole. Nie powinnam tego robić, ale ciekawość zwyciężyła. Zawsze ufałam mężowi, ale teraz poczułam potrzebę sprawdzenia, czy nie dzieje się coś za moimi plecami. Gdy Tomek wyszedł do sklepu, odblokowałam jego telefon i zaczęłam przeglądać wiadomości.
Serce mi zamarło, gdy natrafiłam na rozmowy z Magdą. Były krótkie, niby niewinne, ale między wierszami wyczuwałam coś więcej. Subtelne aluzje, niektóre z nich pisała o „naszym spotkaniu”, „naszym czasie”. Zacisnęłam dłonie. Co tu się działo?

Kiedy spotkałam się z Magdą na kawie, postanowiłam to z niej wydusić. Nie chciałam oskarżać jej wprost, ale musiałam wiedzieć.

– Coś czuję, że Tomek… Nie wiem, może to tylko moje wyobrażenia, ale zachowuje się, jakby coś ukrywał. Może ty coś wiesz? Wiesz, jakie on ma teraz myśli? – Zapytałam, próbując jej się przyjrzeć.

– Nie, Joasiu, nic mi nie mówił. To na pewno stres. Wiesz, jak to jest… – odpowiedziała, ale jej głos zdradzał niepewność.

Kilka dni później mój świat się zawalił. Tomek wyjechał na weekend do swoich rodziców, a ja postanowiłam ogarnąć dom. Wiedziałam, że adopcja to dla nas wielki krok, więc chciałam, żeby wszystko było gotowe. Weszłam do jego gabinetu, żeby uporządkować papiery. Zawsze trzymał je w szufladzie biurka, więc kiedy otworzyłam jedną z nich, wypadła z niej koperta. W środku znalazłam zdjęcie… USG.

Serce mi stanęło

Przeglądałam to, patrzyłam na datę – to zdjęcie było sprzed kilku tygodni. Poczułam zimny dreszcz na karku. To nie mogło być nasze dziecko. Ja przecież nie byłam w ciąży. W głowie zaczęły krążyć myśli, które nie chciały się zatrzymać.

Zbladłam, czując, jak ręce zaczynają mi drżeć. Wpadłam na najgorszą z możliwych myśli. Czyżby Tomek mnie zdradzał? Nie, to było niemożliwe. Musiałam być pewna. Położyłam zdjęcie na stole, czekając, aż Tomek wróci. Moje myśli wirowały, nie mogłam się uspokoić. Cały ten czas, jego zmienione zachowanie, dziwne wiadomości… Wszystko zaczęło układać się w jedną całość.

Gdy wrócił do domu, czekałam już na niego. Zdjęcie leżało na stole. Musiałam dowiedzieć się prawdy.

– Tomek, co to jest? – spytałam spokojnym głosem, choć w środku czułam, że zaraz wybuchnę.

Przez chwilę milczał, jakby szukał słów. Wiedziałam, że nie ma odwrotu.

– Joasiu… Ja… – Zaczął, ale jego głos się załamał. Widziałam po jego twarzy, że już nie ma nic do ukrycia. – To… dziecko Magdy.

W tej chwili poczułam, jak mój świat się wali.

– Magdy? A… a ty jesteś ojcem jej dziecka? – krzyknęłam, a moje ciało zaczęło się trząść.

Tomek tylko skinął głową, a ja poczułam, jak coś w środku mnie pęka. Wybiegłam z mieszkania. Serce waliło mi jak młot, a w głowie miałam chaos. Tomek zdradził mnie z Magdą, moją najlepszą przyjaciółką. Jak to możliwe? To musiał być koszmar. Ale nie mogłam obudzić się z tego koszmaru, bo to była rzeczywistość.

Musiałam to wyjaśnić

Zadzwoniłam do Magdy.

– Musimy porozmawiać, teraz! – wyrzuciłam z siebie, ledwie kontrolując głos. Czekałam na nią w kawiarni, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Czułam w sobie wulkan emocji – wściekłość, ból, niedowierzanie. Gdy weszła, od razu zobaczyłam, że jest zdenerwowana. Usiadła naprzeciwko mnie, unikając mojego wzroku. Nie wytrzymałam.

– Powiedz mi prawdę. Ty i Tomek? Jesteś w ciąży z moim mężem? – Moje słowa były ostre jak brzytwa.

– Joasiu… Ja nie chciałam, żeby to tak wyszło… To był błąd. Ogromny błąd – powiedziała cicho, jakby bała się tych słów.

– Błąd? To nie był „błąd”, to była zdrada! – krzyknęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Magda próbowała się uspokoić, ale widziałam, że jest na granicy.

– Ja… to stało się raz. Wiem, że to niczego nie usprawiedliwia, ale nie planowaliśmy tego. Nie chciałam tego! A potem okazało się, że jestem w ciąży i… nie wiem, co robić – powiedziała, łamiącym się głosem.

Patrzyłam na nią, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. Miałam przed sobą kobietę, która przez lata była mi jak siostra, a teraz była przyczyną mojego największego bólu.

– Dlaczego? – Zapytałam cicho, czując, jak tracę siły. – Dlaczego to zrobiłaś?

Nie miała odpowiedzi

Nie miała żadnego wytłumaczenia, które mogłoby złagodzić mój ból. Siedziałam tam, patrząc na nią, a w głowie miałam pustkę. Nie było już słów, które mogłyby to wszystko naprawić.

Tomek wrócił późno. Siedziałam na kanapie, gapiąc się w ścianę, zupełnie wyczerpana. Nasze mieszkanie, które miało być miejscem szczęścia i nowego początku, stało się pułapką pełną bólu. Pokój, który przygotowywaliśmy dla naszego adoptowanego dziecka, teraz przypominał mi o wszystkim, co utraciłam.

Usłyszałam, jak Tomek wchodzi, ale nie podniosłam wzroku. Czułam jego obecność, ale nie wiedziałam, jak z nim rozmawiać. Po chwili usiadł naprzeciwko mnie.

– Joasiu… – zaczął cicho, jakby bał się mojej reakcji.

Nie spojrzałam na niego, wciąż patrzyłam w przestrzeń. Wiedziałam, że ta rozmowa była nieunikniona, ale nie chciałam jej przeprowadzać. W końcu westchnęłam, odwracając się do niego.

– Co zamierzasz? Zostawisz mnie dla niej? – Zapytałam z bólem, czując, jak słowa ledwo przechodzą mi przez gardło. Mój głos był pusty, jakby wyprany z emocji.

– Nie wiem, co teraz robić. Kocham cię, ale Magda nosi moje dziecko. Nie chciałem, żeby to tak się potoczyło – jego głos był pełen rozpaczy, ale mnie to nie ruszało.

Poczułam, jak gniew, który gdzieś tam we mnie tlił się przez te wszystkie dni, zaczyna wzbierać na sile.

Wszystko runęło

– Więc to ona wygrywa, tak? – podniosłam głos. – Zostawiasz mnie, a ona dostaje wszystko? Co z nami? Co z naszym dzieckiem? Co z adopcją?!

Tomek uniósł na mnie spojrzenie. Jego oczy były pełne bólu, ale już nie miałam na to siły.

– Ja naprawdę nie wiem, co robić. Adopcja… nie jestem pewien, czy dam radę to teraz udźwignąć. To wszystko stało się tak nagle… – Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. To był moment, w którym zrozumiałam, że on już podjął decyzję, choć jeszcze nie miał odwagi jej wypowiedzieć. Tomek nie miał odwagi walczyć o naszą przyszłość. Zostawił mnie, zanim nawet powiedział to na głos.

– Zrujnowałeś wszystko – powiedziałam cicho. – Nasze małżeństwo, nasze plany, wszystko. A teraz zostawiasz mnie z tym wszystkim samą?

Spuścił głowę. Nie odpowiedział. Milczał, a jego cisza mówiła więcej niż jakiekolwiek słowa.

Zostałam w naszym mieszkaniu, które teraz wydawało mi się obce. To miejsce, w którym wyobrażałam sobie naszą przyszłość, rodzinę, śmiech, zabawę, stało się nagle symbolem wszystkiego, co straciłam. Meble, które wybieraliśmy z takim entuzjazmem, teraz sprawiają, że czuję się jak intruz we własnym życiu.

Tomek już tu nie mieszka. Po naszej rozmowie spakował rzeczy i wyprowadził się na jakiś czas do swoich rodziców. Magda zniknęła z mojego życia równie szybko. Próbowała do mnie dzwonić, pisać, ale nie byłam w stanie z nią rozmawiać. Jej zdrada, jej ciąża – to wszystko było zbyt bolesne, by nawet próbować to zrozumieć.

Zostałam z tym sama

Dziecko, które miało być naszą ostatnią nadzieją, teraz jest jedynym, czego już nie mogę mieć. Agencja adopcyjna przysłała mi list, w którym napisali, że zawieszają nasz wniosek z powodu „niespełnionych warunków rodzinnych”. To mnie dobiło. Przez lata marzyłam o tym, by zostać matką, i teraz, kiedy byłam o krok od spełnienia tego marzenia, wszystko przepadło.

Siedzę na podłodze w tym pustym pokoju, otoczona ciszą. Trzymam w rękach zdjęcie USG Magdy, które znalazłam u Tomka. Powinnam je wyrzucić, ale nie mogę się na to zdobyć. To dziwne, ale patrząc na to zdjęcie, myślę o tym, co mogło być moje. To dziecko, które mogłoby być nasze.

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Tomek mówi, że chce rozmawiać, że chce to jakoś naprawić, ale ja nie wiem, czy mam w sobie siłę, by to wszystko wybaczyć. Magdzie na pewno nie wybaczę. Nasze życie, nasza przyjaźń – wszystko się skończyło.

Patrzę przez okno na ulicę, na przechodzących ludzi, i zastanawiam się, czy kiedyś jeszcze poczuję radość. Moje życie to teraz wielka pustka. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się ją zapełnić.

Joanna, 34 lata

Czytaj także:
„Brat przez lata dusił w sobie sekret. Gdy w końcu mi go zdradził, znienawidziłem jego żonę”
„Chłopak urządził mi randkę w kuchni. Mnie chodziły po głowie afrodyzjaki, on stroił sobie żarty”
„Jedyną zaletą mojego męża jest gruby portfel. Każdą zdradę wynagradza mi drogimi ciuchami i błyskotkami”

Redakcja poleca

REKLAMA