„Chciałam zrobić niespodziankę mężowi, lecz to on zaskoczył mnie. Znalazłam go w łóżku z kochanką – moją przyjaciółką”

zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, stokkete
„Zastałam jego i Mirę w sytuacji, która nie pozostawiała żadnych złudzeń. Choć w zasadzie mój mózg przez chwilę szukał jakiegokolwiek wytłumaczenia tego, co widzę. Stałam jak skamieniała i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa”.
/ 26.03.2023 10:30
zdradzona kobieta fot. Adobe Stock, stokkete

Niby wiedziałam, że Mirka choruje, zdawałam sobie sprawę, że jej stan jest bardzo poważny i jej odejście jest kwestią czasu. A jednak kiedy zobaczyłam nekrolog, nogi wrosły mi w ziemię i przez chwilę nie mogłam złapać oddechu.

– Pójdziesz na pogrzeb? – zapytała cicho córka, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.

– Raczej nie – powiedziałam dziarsko i zmieniłam temat, udając, że śmierć niegdyś najlepszej przyjaciółki nie zrobiła na mnie wrażenia.

Do domu wróciłam z mętlikiem w głowie. Ludzie umierają, taka kolej rzeczy – tłumaczyłam sobie, ale i tak gdzieś z tyłu głowy czaiło się poczucie winy, choć przecież to ona skrzywdziła mnie…

Przyjaźniłyśmy się od liceum

Do dzisiaj pamiętam, jak piękna, rudowłosa dziewczyna usiadła koło mnie w ławce, podała mi dłoń i śmiało powiedziała:

– Cześć, jestem Mirka.

– Asia – odpowiedziałam nieco nieśmiało i poczułam, jak moja trema spowodowania pierwszym dniem w nowej szkole topnieje.

Od tego momentu stałyśmy się nierozłączne. Nie tylko siedziałyśmy w jednej ławce, poza szkołą też spędzałyśmy razem mnóstwo czasu. Nie przesadzę, kiedy powiem, że byłyśmy bratnimi duszami. Dość znacznie się różniłyśmy, bo ona była dość przebojowa, ja raczej wycofana.

Miałam jednak wrażenie, że się uzupełniamy – ja uczyłam się od niej śmiałości, ona przy mnie była nieco mniej w gorącej wodzie kąpana. Nasza więź nie osłabła, nawet kiedy po liceum wybrałyśmy zupełnie różne drogi. Ja od razu poszłam na medycynę, ona wyjechała na rok, by przemyśleć, co chce robić w życiu. Mimo rozłąki i moich bardzo wymagających studiów nie traciłyśmy kontaktu, a kiedy wróciła, w ogóle nie czułyśmy tej rozłąki. Nadal rozumiałyśmy się bez słów. Moja mama żartowała, że gdybym nie była jej córką, obstawiałaby, że ja i Mirka jesteśmy siostrami.

Mijały lata, a życie toczyło się swoim rytmem. Ja zostałam anestezjologiem w pobliskim szpitalu, ona otworzyła w miasteczku zakład fryzjerski. Wiele razem przeszłyśmy, to ja byłam przy niej, gdy nagle zmarła jej mama, ona zaś była moją podporą, gdy narzeczony porzucił mnie tydzień przed ślubem. Dzieliłyśmy też radosne chwile, świadkowałyśmy na swoich ślubach i byłyśmy chrzestnymi swoich dzieci. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zburzyć tej przyjaźni. Jakże to naiwne wyobrażenie…

Ostatnio wydawał się nieobecny

Gdyby ktoś mi powiedział, że mój mąż po piętnastu latach małżeństwa zdradzi mnie z przyjaciółką, z którą przyjaźnię się od liceum, stwierdziłabym, że naoglądał się telenowel. A jednak los sprawił mi taką okrutną niespodziankę. Kochałam Adama jak szalona, nawet po tylu latach moje uczucia do niego nie wygasły i ona dobrze o tym wiedziała…

Tamtego wieczoru miałam mieć dyżur, jednak w ostatniej chwili zamieniłam się z koleżanką. Chciałam wrócić do domu, żeby spędzić trochę czasu z mężem. Miałam wrażenie, że ciągle się mijamy, że coś go trapi. Dzieciaki były u babci, więc uznałam, że to doskonała okazja, żeby pogadać, albo zwyczajnie posiedzieć razem. Brakowało mi takich wieczorów. Chciałam mu zrobić niespodziankę. No i zrobiłam…

Zastałam jego i Mirę w sytuacji, która nie pozostawiała żadnych złudzeń. Choć w zasadzie mój mózg przez chwilę szukał jakiegokolwiek wytłumaczenia tego, co widzę. Stałam jak skamieniała i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Dopiero po dłuższej chwili zaczęłam krzyczeć. Ja, która przez całe życie nie przeklinałam, wtedy zwyzywałam ich takimi słowami jakich nie powstydziłby się zwykły menel. Chyba całe osiedle mnie słyszało. Ja nie byłam wściekła, ja cała byłam wściekłością!

Nie zniosłam tej sytuacji z godnością, oj nie. Kazałam im obojgu wynosić się z mojego życia. Próbowali mi coś tłumaczyć, ale nie słuchałam ich, wyłam jak ranne zwierzę. Nikt nigdy mnie tak nie zranił. Mirka uciekła do siebie, Adam prosił, żebym to przemyślała, że nie mogę go tak po prostu skreślić, że mamy dzieci, tworzymy rodzinę.

– Sam się skreśliłeś z mojego życia – wycedziłam, nie patrząc w jego stronę. Nie mogłam na niego nawet spojrzeć, było mi niedobrze.

Jeszcze tego samego wieczoru po prostu zabrał swoje rzeczy i się wyprowadził. Czułam się, jakby moje życie się skończyło. Dwie osoby, którym ufałam bezgranicznie, tak bardzo mnie zawiodły. Nie mam pojęcia, jak funkcjonowałam w kolejnych tygodniach. Chyba tylko ze względu na Majkę i Marka wstawałam z łóżka.

Dla nich to też był szok, ich rodzina rozpadła się z dnia na dzień. Starałam się jednak im to wynagrodzić i choć bardzo wiele mnie to kosztowało, nie utrudniałam kontaktów z ojcem. Powiedziałam im, że jeśli chcą, mogą się widzieć z tatą, kiedy zechcą, ale beze mnie. Nie wtajemniczałam ich w to, co się stało, ale miasteczko huczało od plotek i wkrótce sami się dowiedzieli. Nie jestem z tego dumna, ale kiedy oznajmili mi, że nie chcą go znać – poczułam jakiś rodzaj satysfakcji. Zacietrzewiłam się w tym swoim bólu na lata, ciągle rozpatrywałam swoją krzywdę.

Mijał czas, Adam wyprowadził się do innego miasta i ponownie ożenił, odnowił kontakty z dziećmi, które po jakimś czasie postanowiły mu wybaczyć. Ja się na to nie zdobyłam. Mirka została w mieście i wciąż prowadziła swój salon. Początkowo mąż z nią został, choć nie mogłam tego zrozumieć. Gdy po latach usłyszałam, że związał się z jakąś małolatą i zostawił Mirkę, pomyślałam tylko, że karma wraca.

Ziemia nadal kręciła się wokół słońca, a życie toczyło się dalej, czy tego chciałam czy nie. Niby poukładałam sobie życie w pojedynkę, spełniałam się w pracy, miałam sporo znajomych i nikt z zewnątrz nie powiedziałby, że wyrządzona mi kiedyś krzywda nadal mnie boli. A jednak tak właśnie było.

Może trudno w to uwierzyć, ale choć żyjemy w małej miejscowości, nie spotkałam się z Mirką ani razu od czasu tego feralnego wieczoru. Gdy widziałam ją na ulicy, przechodziłam na drugą stronę, jeśli była w sklepie, ja już tam nie weszłam. Przez lata stałam się mistrzynią uników. Były co prawda chwile, kiedy brakowało mi przyjaciółki, ale zaraz wspomnienia wracały i czułam się, jakby ktoś znów wbił mi nóż w serce.

Nie może mnie o to prosić!

Kilka miesięcy temu przyszedł do mnie list. Nadal potrafiłam poznać jej drobne pismo. Gdy zobaczyłam je na kopercie, nie mogłam złapać tchu… Początkowo chciałam wyrzucić kopertę i nawet jej nie otwierać. Coś jednak mi na to nie pozwoliło. Długo leżała w szufladzie i czekała, aż będę gotowa przeczytać zawartość. W końcu to zrobiłam. Czytałam i płakałam…

„Muszę ci coś wyznać. Kochałam Adama od chwili, w której go zobaczyłam. Latami tłumiłam w sobie to uczucie, nie mogłam ci przecież tego zrobić… Nie wiem, co we mnie wstąpiło tamtego wieczoru. On okazał mi odrobinę uwagi, a ja poleciałam jak ćma do światła. To był jeden jedyny raz i zawsze będę żałowała. Nie ma słów, które wyrażą mój żal i tęsknotę za przyjaciółką, siostrą…” – pisała, a ja czytałam i płakałam.

Dalej pisała, że jest chora, że lekarze dają jej kilka miesięcy życia. Prosiła, żebym ją odwiedziła, chciała porozmawiać. Przez chwilę wahałam się, czy nie spełnić jej prośby. Doszłam jednak do wniosku, że nie mam na to siły. Ona przecież tak bardzo mnie skrzywdziła! Nie miała prawa wymagać ode mnie wybaczenia, bez względu na okoliczności. Nie mogłam się przemóc i chyba nadal trochę chciałam ją ukarać.

A teraz jest już za późno – pomyślałam i ta świadomość zabrała mi zdolność oddychania. Dotarło do mnie z całą mocą, że już niczego sobie z Mirką nie wyjaśnimy, nie ma szans na pojednanie. To ja, przez swoją zawziętość, zabrałam nam tę szansę.

Zaczęłam płakać, a wyrzuty sumienia niemal fizycznie gniotły mnie w klatce piersiowej. Nie umiałam sobie poradzić z tym, że odmówiłam Mirce swojego wybaczenia. Całą noc nie spałam, myślałam o wszystkim, co nas spotkało, wspominałam i dotarło do mnie, że choć jej zdrada tak bardzo mnie bolała, to Mirka nadal była jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Nie było to dla mnie proste, ale poszłam na pogrzeb. Chociaż tak mogłam się z nią pożegnać.

– Przepraszam, że tak późno – szepnęłam, gdy kładłam na jej grobie kwiaty. W gardle urosła mi wielka gula, pod powiekami zapiekły łzy. – Żałuję, że przyszłam dopiero teraz – dodałam ciszej i wiem, że będę tego żałowała jeszcze bardzo długo.

Czytaj także:
„Mój facet zdradził mnie i nie widział w tym nic złego. Interesowało go tylko ciało kochanki, nic do niej nie czuł”
„Mąż zdradził mnie i odszedł do kochanki. Nowa miłość szybko się skończyła i drań zaczął błagać mnie o wybaczenie”
„Mąż zdradził mnie z małolatą, wręczył papiery rozwodowe, a potem... się rozmyślił. Młodziutka kochanka zaczęła mu dokazywać?”

Redakcja poleca

REKLAMA