„Chcę uczyć córkę gospodarowania pieniędzmi, ale teściowa mi to utrudnia. Sypie kasą z rękawa przy każdej jej zachciance”

babcia, która rozpieszcza wnuczkę fot. Adobe Stock, gpointstudio
„Rozpieszcza Anię. Kupuje jej wszystko, czego smarkata sobie zażyczy, i bez przerwy daje jej gotówkę. Ma z czego, bo po mężu wojskowym dostaje sporą emeryturę. Już wiele razy zwracałam jej uwagę, że w ten sposób podważa moje metody wychowawcze”.
/ 18.04.2022 07:40
babcia, która rozpieszcza wnuczkę fot. Adobe Stock, gpointstudio

– Dasz mi pięćdziesiąt złotych? Skończył mi się błyszczyk do ust – zaczęła mnie męczyć moja córka.

– Przecież dwa tygodnie temu dostałaś kieszonkowe. Dwieście złotych! Już wydałaś? – zdziwiłam się.

– Musiałam kupić sobie parę rzeczy – odparła wymijająco.

– Skoro tak, to błyszczyk kupisz sobie za miesiąc. Musisz nauczyć się gospodarować pieniędzmi – byłam nieprzejednana.

Uważam, że dla czternastolatki, której wszystkie potrzeby są w zasadzie zaspokojone, dwieście złotych to duża kwota. W zasadzie, bo oczywiście moja córka uważa, że nie kupujemy jej z mężem tylu modnych ciuchów, ile ona by chciała, bo tyle mają jej koleżanki. No, ale gdybym ulegała wszystkim jej zachciankom, poszłabym z torbami.

– Mamoooo… Ale on mi jest naprawdę potrzebny! Przecież zawsze mi powtarzasz, że muszę dbać o usta, żeby nie były spierzchnięteeee – uderzyła w błagalne tony Ania.

– No dobrze, ale jakim cudem błyszczyk kosztuje pięćdziesiąt złotych? Góra dwadzieścia, to rozumiem. A poza tym najlepiej zadbasz o usta, jeśli posmarujesz je wazeliną. Za pięć złotych w aptece – pouczyłam córkę.

Spojrzała na mnie z niechęcią.

– Wazelina jest taka tłusta! Robi mi się od niej niedobrze. Okej, możesz mi nie dawać pieniędzy. Poproszę babcię – wzruszyła ramionami i pomaszerowała do swojego pokoju, a we mnie wszystko się zagotowało.

Dobrze wiedziałam, że mnie okłamuje

Teściowa faktycznie rozpieszcza Anię. Kupuje jej wszystko, co smarkata sobie tylko zażyczy, i bez przerwy daje jej pieniądze. Ma z czego, bo po mężu, który był wysokim rangą wojskowym, dostaje naprawdę pokaźną emeryturę. Już wiele razy usiłowałam zwrócić jej uwagę, że w ten sposób podważa moje metody wychowawcze. Jak córka ma nauczyć się gospodarować pieniędzmi, kiedy babcia bez namysłu uzupełnia jej zasoby?!

Ale teściowa ani myśli mnie słuchać.

– Daj spokój, to jeszcze dziecko! Czasem potrzebuje coś sobie kupić. Zresztą dużo przecież nie wydaje – bagatelizuje sprawę.

Nie wydaje dużo? Miesiąc temu wydała trzysta złotych na ciuchy! Próbowała to przede mną ukryć, ale przecież znam jej rzeczy. Od razu zobaczyłam nowy sweterek i dżinsy.

– Pożyczyłam od Jagody – wyjaśniła.

– Nowiutki ci dała, jeszcze z metką? – zapytałam. – Naprawdę? Rzeczywiście dobra ta twoja przyjaciółka! Sama nowego swetra nawet nie włoży, tylko od razu tobie pożycza…

Córka musiała wyczuć mój ironiczny ton, gdyż lekko się zarumieniła na moje słowa, ale zaraz odparowała:

– Bo ona dostała ten sweter na urodziny i wcale jej się nie podoba. Nie jej kolory.

Jasne… Jednak ja dobrze pamiętałam, że urodziny Jagoda miała w maju, bo przecież sama kupowałam prezent, kiedy Ania do niej szła z wizytą. A poza tym na drugi dzień sprawdziłam w popularnym sklepie z młodzieżowymi ciuszkami – ten sweter był z najnowszej, jesienno-zimowej kolekcji.

Dlaczego kłamiesz? – zapytałam córkę.

– Oj, bo ty mnie sprawdzasz na każdym kroku! – odparowała najzupełniej nieprzejęta tym, że ją przyłapałam.

– Sprawdzam, bo masz tylko czternaście lat. Skąd miałaś pieniądze? – ciągnęłam, starając się zachować spokojny ton.

– Babcia mi dała – przyznała się Ania.

Aż się we mnie zagotowało. Nie dość, że teściowa lekceważy moje prośby, to jeszcze obie trzymają sztamę przeciwko mnie! 

Muszę spróbować ją wychować

„Za karę w tym miesiącu nie dostaniesz kieszonkowego!” – już otwierałam usta, żeby srogim głosem zapowiedzieć to córce, gdy uświadomiłam sobie nagle, że… Ania pewnie będzie miała mój zakaz w nosie, a ja tylko się ośmieszę. Przecież po pieniądze natychmiast pójdzie do babci! I w tej sytuacji zlekceważą mnie obie, może nawet będą się śmiały się moimi plecami…

Teściowej już pewnie nie zmienię, ale córkę... „Muszę spróbować!” – w duchu postanowiłam z mocą. I wzięłam głęboki oddech.

– Aniu, nie życzę sobie, żebyś mnie oszukiwała. Kłamstwo to okropna rzecz. Zobacz, ja cię nigdy nie okłamałam – powiedziałam rzeczowym tonem. – I wiesz co? Ponieważ uważasz, że nie jesteś już dzieckiem, a ja się co do tego zgadzam, to nie zamierzam wyznaczać ci za to kary, że minęłaś się z prawdą. Chcę, żebyś sama mi powiedziała, co masz zamiar z tym zrobić, jak chcesz odzyskać moje zaufanie.

Nie wiem, jak mi się udało utrzymać nerwy na wodzy, ale mój spokojny ton zaskoczył Anię. Otworzyła buzię ze zdumienia, a ja wyszłam z jej pokoju i zajęłam się kolacją. Wewnętrznie jeszcze cała się trzęsłam.

Po jakimś czasie Ania zjawiła się w kuchni i bez słowa zaczęła wyjmować talerze i kłaść je na stole. Milczałam.

– Mamo… Przepraszam… – usłyszałam w końcu. – Nie powinnam była cię oszukać i już tego nie zrobię. Przez miesiąc będę sprzątała łazienkę, tylko się nie gniewaj.

– A jaką mam gwarancję, że już tak więcej nie postąpisz? – odwróciłam się do niej.

– Nie mogę obiecać, że nie wezmę pieniędzy od babci, ale zawsze będziesz o tym wiedziała – obiecała.

No cóż… Nie wiem, jak mam wyjaśnić teściowej, że robi krzywdę Ani, dając jej pieniądze na wszystko, co mała sobie zamarzy, ale mam nadzieję, że przynajmniej Ania nie będzie mnie oszukiwała. To już coś.

Czytaj także:
„Odeszłam od narzeczonego miesiąc przed ślubem, bo okazało się, że miał kochankę. Była nią moja siostra”
„W tajemnicy wziąłem ogromny kredyt na córkę. Przez kryzys i długi straciłem wszystko - nie zdałem egzaminu z ojcostwa”
„Kupel chciał zostawić rodzinę dla jakiejś pierwszej lepszej. Nie mogłem spokojnie patrzeć, jak marnuje sobie życie”

Redakcja poleca

REKLAMA