„Zaślepiona miłością sprowadziłam do domu nieroba i jego synalka pasożyta. Zrobili sobie ze mnie skarbonkę”

Kobieta, którą oszukano fot. Adobe Stock, Bits and Splits
„Czas biegł, lecz nic się nie zmieniało. Lucjan wydawał wszystko na Kacpra, a u mnie miał wikt i opierunek. Układ doskonały. Poczułam się wykorzystywana i zrobiło mi się wstyd. Jak mogłam do tego dopuścić?”.
/ 26.02.2022 07:09
Kobieta, którą oszukano fot. Adobe Stock, Bits and Splits

Michał jest dzieckiem maturalnym – egzamin dojrzałości zdawałam w piątym miesiącu ciąży, niedługo potem zostałam matką. Mój chłopak nie uciekł przed odpowiedzialnością – mieszkał dalej z rodzicami, ale codziennie przychodził i zajmował się synkiem.

Zapału wystarczyło mu na rok, potem wyjechał na studia i tyle go widzieliśmy. Miał wrócić, lecz pociągnęło go w świat, który obiecywał więcej, niż ja mogłabym mu dać.

Niechętnie wracam myślą do tamtych lat, byłam młoda, zbyt młoda na taką odpowiedzialność, ale cóż było robić. Zebrałam się w sobie i starałam się trzymać nos nad powierzchnią, żeby nie utonąć i nie pociągnąć za sobą na dno Michała.

Pracowałam i zaczęłam się uczyć, żeby zdobyć zawód. Najpierw kursy, potem studia wieczorowe. Było mi ciężko – jak spojrzę wstecz, nie mogę uwierzyć, że miałam na to wszystko siłę. Prędko wydoroślałam, moje rówieśniczki bawiły się i zmieniały chłopaków, ja z ołówkiem w ręku robiłam domowe rachunki.

Syn mi się udał, był nagrodą za moje wysiłki. Widział, jak się staram, i pomagał, jak mógł. Czasem płakałam w ukryciu, że nie jest beztroski jak inne dzieci, ale on już taki był, rozsądny i poukładany. Od szesnastego roku życia w wakacje znajdował sobie pracę i zawsze wiedział, na co nas stać.

Może dlatego nie byłam przygotowana na takiego chłopaka jak Kacper, syn Lucjana? Z czasem zrobiło nam się lżej, dostałam dobrą pracę, mogliśmy żyć na lepszym poziomie. Po latach odezwał się do Michała ojciec, zapraszając go do siebie, do Kanady.

Chciał poznać syna, obiecywał zagraniczne studia

Przyszedł na gotowe, ale niech mu tam, liczyło się tylko to, co mógł zrobić dla mojego dziecka. Najważniejsze, żeby pomógł Michałowi wystartować w życiu. Co będzie ze mną? O tym nie myślałam.

Ostatnie wakacje przed wyjazdem Michała do Kanady postanowiliśmy spędzić tylko we dwoje. Wybrałam gospodarstwo agroturystyczne położone w urokliwej okolicy, całkiem niedaleko od naszego miasta. Michał trochę się krzywił, ale przystał na propozycję.

Nie wiem, co mnie tam ciągnęło, mogliśmy pojechać nad morze czy w góry, ale zobaczyłam kilka widoczków w internecie i poczułam, że to właściwe miejsce. Dlaczego? Niebawem miałam się przekonać. 

Lucjan mieszkał niedaleko pensjonatu, w którym wypoczywaliśmy. Spotykaliśmy go przypadkowo tak często, że coś zaczęłam podejrzewać. I nie tylko ja.

– Mamuś, ten facet się na ciebie czai, wpadłaś mu w oko – potwierdził Michał, śmiejąc się z mojej miny. – Chcesz, to zagadam do niego, zobaczymy, co zrobi.

– Nie wygłupiaj się, to nie wypada, kobieta w moim wieku…

– Mamo, jesteś jeszcze młoda, czterdziestka to nowa trzydziestka – powiedział mój niezawodnie lojalny syn.

Nieoczekiwanie w głowie otworzyła mi się z hukiem jakaś zardzewiała klapka. Tyle zdążyłam już przeżyć, że mogłabym obdzielić kilka osób, nic dziwnego, że zaczęłam o sobie myśleć jak o bardzo doświadczonej i dojrzałej kobiecie. Lucjan wyglądał sympatycznie, Michał uważał, że nic się nie stanie, jeśli…

– Rób, co chcesz, tylko uważaj, może ten facet nie jest taki miły, jak się wydaje – udzieliłam synowi zezwolenia na podryw.

Jak wakacje, to wakacje, zaszalejmy. Lucjan bardzo się ucieszył z zaczepki, poszedł z nami na spacer i zaprosił do swojego domu

– Ja tylko na chwileczkę – zastrzegł Michał, puszczając do mnie oko.

Rzeczywiście, zmył się pod pierwszym lepszym pretekstem, zostawiając mnie z Lucjanem.
Wtedy się jeszcze w nim nie zakochałam, zrobiłam to na trzecim spotkaniu. Nie myślałam, że kobieta mająca dorosłego syna może przeżywać takie odloty. Całkiem straciłam głowę.

Przyjęłam ten stan przyjemnego zamroczenia ze zdumieniem, jak niespodziewany dar od losu. Od razu odmłodniałam o dziesięć lat, znów byłam beztroską dziewczyną z motylami w brzuchu. Fantastyczne uczucie.

Okazało się, że Lucjan jest wdowcem i ma nastoletniego syna, młodszego od mojego Michała. Chłopak wydał mi się zbyt nonszalancki i nadmiernie wyluzowany, próbował mówić do mnie po imieniu, ale szybko ukróciłam te zapędy.

Odnosił się do mnie życzliwie, żeby nie powiedzieć – wyrozumiale, i to nastrajało mnie do niego przychylnie. Przynajmniej nie panikował, że chcę mu zabrać tatusia. Spędziłam z Lucjanem cudowne chwile, pasowaliśmy do siebie jak dwie połówki jabłka. Banał, ale co poradzę. Tak było.

Oboje chcieliśmy kontynuować znajomość, zaprosiłam go więc do nas. Przyjechał po wyjeździe Michała, rozumiejąc, że trzeba dać mi czas na pożegnanie z synem.

– Bądź grzeczna i nie rób głupstw. Niedługo wrócę i sprawdzę – oznajmiło moje dorosłe dziecko i wyruszyło na podbój Kanady.

Zapłakałabym się na śmierć, gdyby nie Lucjan

Był dla mnie prawdziwą podporą w tych trudnych chwilach. Czułam się samotna, byłam zakochana, więc naturalną koleją rzeczy zaproponowałam, by Lucjan ze mną zamieszkał. Liczyłam się z oporem, bo przecież miał nastoletniego syna wciąż potrzebującego opieki, jednak on natychmiast się zgodził. Okazało się, że zamieszkali ze mną obaj – Lucjan z miłości, Kacper dlatego, że wybrał prywatne liceum w naszym mieście.

Wydarzenia potoczyły się w takim tempie, że ledwo nadążałam. Nie tylko nie byłam sama, ale miałam dwie osoby na utrzymaniu i musiałam o nie zadbać. Czesne w szkole Kacpra pochłaniało całą rentę po matce chłopaka i jeszcze trzeba było coś dorzucić, a życie kosztowało.

Ale co tam, nie będę ukochanemu jedzenia żałowała – robiłam zakupy, gotowałam, nie zaniedbując pracy. Lucjan odwdzięczał się miłością, nie zapominając o utrzymaniu porządku, praniu i prasowaniu. Żyliśmy zgodnie, choć dziwiłam się, że pan mojego serca nie szuka pracy.

Gdybym ja w swoim czasie tak postępowała, co by się stało z Michałem? Kacper jednak nie narzekał, urządził się w pokoju mojego syna i wszystkim było dobrze, tylko mnie coś zaczęło zgrzytać.

Stał pod drzwiami. Wyglądał jak smutny pies

Próbowałam rozmawiać z Lucjanem o podjęciu pracy, przyznał, że cały czas o tym myśli, wysyła aplikacje i czeka. Ja też czekałam, coraz bardziej niespokojna. Nie jestem skąpa, ale wydawało mi się dziwne, że nagle zyskałam dwóch facetów do utrzymywania. Powiedziałam sobie jednak, że jestem zbyt małostkowa. Różnie w życiu bywa, Lucjan jest teraz w dołku, ale znajdzie pracę i odbije się od dna…

Czas biegł, lecz nic się nie zmieniało. Lucjan wydawał wszystko na Kacpra, a u mnie miał wikt i opierunek. Układ doskonały. Poczułam się wykorzystywana i zrobiło mi się wstyd. Jak mogłam do tego dopuścić?

Postanowiłam wyprostować swoje ścieżki przed następnymi wakacjami, które syn miał spędzić ze mną. Długo rozmawiałam z Lucjanem, poprosiłam, by rozważył możliwość powrotu do własnego domu.

– Wydarzenia potoczyły się zbyt szybko, musimy zyskać dystans, odpocząć od siebie i przemyśleć, jak chcemy żyć…

Wiele mnie ta dyplomacja kosztowała, ale rozsądek zwyciężył. Nie chciałam dłużej grać roli zakochanej idiotki w średnim wieku, którą z łatwością można postawić w roli opiekunki i wykorzystywać, ile wlezie.

Musiałam dać Lucjanowi do zrozumienia, że widzę, co się dzieje. Swoje w życiu przeszłam, nie zasługiwałam na takie traktowanie. Lucjan zrozumiał, jego syn nie. Wykłócał się, ale ojciec był nieprzejednany i obaj panowie wrócili do siebie.

Byłam pewna, że z nami koniec

Postąpiłam rozsądnie, pozbywając się dwóch darmozjadów, ale czy człowiekiem rządzi tylko głowa? Serce krzyczało co innego, kazałam mu milczeć. Miałam dużą wprawę w pokonywaniu życiowych zakrętów i cierpliwym znoszeniu niepowodzeń, mogłam przeżyć także następne.

Nie umrę z powodu źle ulokowanego uczucia, pocierpię i zapomnę, lepsze to, niż dać się robić w konia. Zachowałam się racjonalnie i powinnam być z siebie dumna. Ale nie byłam. Tęskniłam za Lucjanem.

Nie odzywał się, czemu specjalnie się nie dziwiłam. Mijały tygodnie, miesiące, a ja nie mogłam zapomnieć. Któregoś dnia, wracając do domu, zastałam go pod moimi drzwiami. Wyglądał jak nieszczęśliwy pies, który zgubił swojego pana.

– Wejdź – zaprosiłam go z wahaniem.

– Tylko na chwilę – zastrzegł. – Dość już nasiedziałem się u ciebie, przyjechałem zabrać cię na weekend do nas, na wieś. Odpoczniesz, pooddychasz świeżym powietrzem. Co ty na to?

Zatkało mnie, nie byłam przygotowana na to, że Lucjan może mieć dla mnie jakąkolwiek propozycję. Widać źle zrozumiał moje milczenie, bo dodał:

– Nie będę ci się narzucał, jeśli taka twoja wola. Chciałbym cię tylko ugościć. Pobyć z tobą. Stęskniłem się.

Zgodziłam się bez namysłu. Teraz spotykamy się w weekendy, u niego lub u mnie. Tylko wtedy mamy dla siebie czas, bo Lucjan znalazł pracę. Uniezależnił się, ale…nadal mnie kocha. Nie spodziewałam się, że dostanę taki prezent od losu. 

Czytaj także:
„Mąż zostawił mnie dla 23-latniej kochanki. Królewicz dzieci widział 2 miesiące temu, bo przecież ma nowe życie”
„Mąż zdradzał mnie z młodszą o 10 lat kochanką. Role szybko się odwróciły. Teraz tę młódkę zdradza ze mną”
„Oddałam córkę do adopcji, bo nie było mnie stać na utrzymanie nas. Jej ojciec zostawił mnie na pastwę losu”

Redakcja poleca

REKLAMA