„Brat przyłapał mnie na gorących scenach łóżkowych z jego żoną. Przebaczył mi dopiero po 7 latach, gdy oddałem mu nerkę”

mężczyzna, który zdradził brata fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
„Nie wiem jak oboje wylądowaliśmy na tapczanie. Poczułem jej ciepło i kwiatowy zapach perfum. Nie chciałem tego, ale pożądanie było silniejsze ode mnie. Pociemniało mi w oczach. A zaraz potem w dole brzucha poczułem delikatny dotyk jej dłoni. Odleciałem i dałem się ponieść naturze”.
/ 05.12.2021 06:10
mężczyzna, który zdradził brata fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Pamiętam, jak w pierwszy dzień wakacji szliśmy razem polną drogą, szukając śladów pozostawionych przez lisy. Przypominam sobie, jak kłóciliśmy się, gdy on był nastolatkiem i obwieszał nasz wspólny pokój zdjęciami sportowców, a ja wolałem plakat z „Królem Lwem”, który właśnie wchodził do kin. I ta jego fotografia z wojska w mundurze starszego szeregowca, stojąca na biurku mamy… Do dziś mam w pamięci obraz jego pierwszej dziewczyny – krótko ostrzyżonej niebieskookiej blondynki, Kasi. A później ten dziwaczny ślub… Jego ślub z Anią, koleżanką Kasi ze studiów, seksowną brunetką, którą wcześniej widziałem z bratem może ze dwa razy.

Pewnie dobrali się na zasadzie przeciwieństw…

Ten nieoczekiwany ożenek odbył się w październiku prawie dziesięć lat temu. Dwa miesiące wcześniej Jacek rozstał się z Kasią po powrocie ze wspólnych wakacji nad morzem. Nie chciał powiedzieć, dlaczego ją rzucił i co właściwie zaszło w Darłowie. Gdy pytałem, zmieniał temat albo zbywał mnie frazesem o niezgodności charakterów. Czułem jednak, że nie jest ze mną szczery. Z Kasią byli ze sobą od kilku lat i wszystko wskazywało na to, że tak będzie zawsze. A tu nagle takie coś.

To było dziwne wesele. Pan młody siedział za stołem z miną skazańca, a panna młoda królowała na parkiecie. Była bardzo atrakcyjna, więc nie narzekała na brak partnerów do tańca. Wtedy mnie to specjalnie nie dziwiło. Wiedziałem, że Jacek nie umie i nie lubi tańczyć, za to Ania miała dopiero 23 lata, więc to normalne, że rozpierała ją energia. Sam zatańczyłem z nią kilka razy.

„Pewnie dobrali się na zasadzie przeciwieństwa charakterów, a takie związki są najtrwalsze” – myślałem.
Nigdy bym nie przypuszczał, że wkrótce zmieni się też moje życie. To wydarzyło się nagle, jakieś cztery miesiące po ich ślubie, gdy Ania na dobre zadomowiła się u nas. Nasza mama dużo pracowała, więc moja bratowa w naturalny sposób przejęła rolę pani domu. Wszędzie było jej pełno. Pisała wtedy pracę dyplomową, więc zajęć na uczelni nie miała zbyt wiele. Za to dużo przebywała w domu. Przestawiała meble, zmieniała firanki, gotowała obiady. Czasem jej pomagałem, bo studiowałem wieczorowo i przedpołudnia miałem wolne.

Pewnego ranka siedziałem w pokoju i uczyłem się do sesji. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Uchyliły się, nim zdążyłem powiedzieć „proszę”. W progu stała Ania ubrana w krótką, prawie przezroczystą koszulkę, przez którą widać było zarys jej pięknego ciała. Aż ciarki przeszły mi po plecach, ale starałem się zachować zimną krew.

– Wiesz, Krzysiu, wybieramy się z Jackiem na imprezę, a ja wciąż nie wiem, w co się ubrać – uśmiechnęła się do mnie zalotnie. – Mógłbyś mi doradzić, którą sukienkę wybrać?

– Jasne, nie ma sprawy – odparłem, nie mogąc oderwać od niej oczu.

Zniknęła na chwilę w swoim pokoju, po czym pojawiła się w błękitnej sukni z głębiom dekoltem.

– Co o tym sądzisz? – spytała, obracając się wokół siebie.

– Jest piękna – bąknąłem, przełykając głośno ślinę.

– To pokażę ci jeszcze jedną – roześmiała się i chwilę później stanęła przede mną w czymś, co przypominało bardziej przezroczystą mgiełkę niż sukienkę.

– Jak ci się podobam? – spytała, wirując tuż przed moimi oczami.

„Co za pytanie…” – pomyślałem, czując, jak krew zaczyna mi pulsować w żyłach. Wstałem gwałtownie z łóżka, a wówczas ona zatoczyła się lekko i nagle, nie wiem jak, oboje wylądowaliśmy na tapczanie. Poczułem jej ciepło i kwiatowy zapach perfum. Nie chciałem tego, ale pożądanie było silniejsze ode mnie. Pociemniało mi w oczach. A zaraz potem w dole brzucha poczułem delikatny dotyk jej dłoni. Odleciałem i dałem się ponieść naturze.

Sytuacja powtarzała się zawsze wtedy, gdy zostawaliśmy z Anią sami w domu. Nie byłem w stanie oprzeć się tej namiętności, choć wyrzuty sumienia pojawiały się zawsze jak kac po alkoholowej libacji. Mimo ogromnego poczucia winy w stosunku do brata i ciągłego ściskającego żołądek strachu, że nasz romans w końcu się wyda, nie byłem w stanie go przerwać.

Pewnego dnia, gdy akurat kochaliśmy się z Anią na kanapie w salonie, usłyszeliśmy odgłos klucza przekręcanego w zamku. Dwie minuty później w progu pokoju stanął Jacek. Wrócił do domu wcześniej, bo nagły ból w okolicach żeber uniemożliwił mu pracę i szef zwolnił go do domu. Był blady jak ściana, patrzył na nas dziwnie szklanym wzrokiem. Nie powiedział ani słowa, tylko odwrócił się na pięcie i poszedł. Jego reakcja mnie zaniepokoiła. Wolałbym chyba, żeby zrobił awanturę, rzucał wyzwiskami, a nawet doskoczył do mnie z pięściami. Zasługiwałem na to.

Nie widziałem go potem siedem lat

Wyprowadził się wkrótce po tym nieszczęsnym wydarzeniu. Dzięki cioci mieszkającej w Gdyni znalazł pracę w Trójmieście. Przeprowadził rozwód i przestał dawać jakiekolwiek znaki życia. Nie dzwonił, nie przysyłał nawet SMS-ów na święta. Przynajmniej do mnie. Od mamy wiedziałem tylko, że choruje, ma jakieś problemy z nerkami. Nie miałem jednak pojęcia, co się z nim tak naprawdę dzieje. Wiem, mogłem sam się odezwać, ale zwyczajnie się bałem. Nie mogłem znieść myśli, że własny brat odtrąci moją wyciągniętą rękę, a prawdopodobnie tak by się stało. Na to w każdym razie zasługiwałem. Pewnego dnia zadzwoniła ciocia.

– Musicie natychmiast przyjechać – mówiła zdenerwowana. – Z Jackiem jest bardzo źle. Wczoraj trafił do szpitala na OIOM. Jego stan się pogorszył mimo dializ. Lekarz mówi, że może go uratować tylko przeszczep. Ale boję się, że zwyczajnie nie dotrwa do tego momentu. Na nerkę czeka się przecież tak długo, czasami nawet lata… – mówiła drżącym ze zdenerwowania głosem.

Przeraził mnie ten telefon. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest aż tak źle. Nie zastanawiałem się ani chwili. Jeszcze tego samego dnia byłem w Gdańsku.

– Choroba pana brata rozwijała się powoli od lat – mówił spokojnie i rzeczowo ordynator. – Od pół roku jego nerki nie pracują. Kilka dni temu ujawniły się powikłania, zapalenie płuc i zatrucie ustrojowe. Wyjdzie z tego pod warunkiem, że jak najszybciej znajdziemy dla niego nową nerkę…

– Czy ja mogę być dawcą? – zapytałem.

– Prawdopodobnie najlepszym z możliwych… Jest pan przecież jego bratem.

Brat był już zupełnie przytomny i spokojny po operacji

Z narkozy wybudził mnie tępy ból w lewym boku. Środki uśmierzające przestawały powoli działać. Lekarz podszedł do mnie i coś powiedział, ale nie pamiętam dokładnie co. Byłem mocno otumaniony. Po kilkunastu minutach zabrali mnie z sali pooperacyjnej do zwykłej. Tam już czekał na mnie Jacek. Był w dużo lepszym stanie niż ja. Całkiem przytomny i spokojny. Leżał w swoim łóżku i bez słowa obserwował, jak stopniowo wracam do rzeczywistości.

– Jak się czujesz? – zapytał w końcu.

– Trochę boli – mruknąłem.

– Mnie też, ale wiesz co…? Może to i dobrze, że jeszcze trochę pocierpimy. To podobno uszlachetnia. Wierzę, że ból wymazuje grzechy człowieka, a myśmy, przyznasz, trochę narozrabiali…

Zdziwił mnie ten patetyczny ton. Mój brat nigdy nie przemawiał w ten sposób.

– No, ja chyba bardziej… Przepraszam – wreszcie to z siebie wydusiłem.

– Ja też nie byłem święty – odparł, odwracając głowę w stronę okna. – Przecież też uległem Ance, wtedy na wakacjach w Darłowie. Głupi byłem jak but… Dla niej zostawiłem Kasię, moją prawdziwą miłość. Wszystko zepsułem. Trzeba wreszcie przestać burzyć, a zacząć budować.

– Wrócisz teraz do domu? – chciałem wiedzieć.

– Wrócimy razem. Zaczniemy wszystko od nowa – uśmiechnął się.

Czytaj także:
„Chciałam, żeby mąż szybko dał mi dziecko, bo dobrą pracę i mieszkanie już miałam. Był dla mnie tylko środkiem do celu”
„Mój narzeczony zaplanował całe wesele ze swoimi rodzicami jeszcze przed oświadczynami. Nikt nie pytał mnie o zdanie”
„Trutkę na szczury rozpuściłam w czerwonym winie. Nie chciałam, by Wiktor odszedł, więc wymyśliłam coś potwornego”

Redakcja poleca

REKLAMA