Czy zrobiliscie cos smiesznego lub oblesnego w dziecinstwie?
napisał/a:
Asior
2007-12-30 17:20
Magda_86, no co Ty, przecież to standardowy manewr na egzaminie..na placu. Robisz łuk i później idziesz na wzniesienie i właśnie tam ruszasz z ręcznego:)
napisał/a:
jente8
2007-12-30 17:37
Magda_86 czyżbyś jako przyszły instruktor używała na to jakichś bardziej fachowych określeń? Przecież ruszanie z ręcznego pod górkę to chyba nawet teraz obowiązkowy manewr na placu.
To mnie rozbroiło najbardziej
My jadłyśmy piasek
To mnie rozbroiło najbardziej
My jadłyśmy piasek
napisał/a:
~gość
2007-12-30 19:27
Ruszanie owszem - ale napisane bylo podjazd pod gorke a takiego manewru nie ma...
Manewr nazywa sie "ruszanie na wzniesieniu z uzyciem hamulca recznego" dlatego zastanawialam sie czy jakies dziwne manewry macie usiebie
Manewr nazywa sie "ruszanie na wzniesieniu z uzyciem hamulca recznego" dlatego zastanawialam sie czy jakies dziwne manewry macie usiebie
napisał/a:
Sylwia1984
2007-12-31 00:51
Kurka, historie nie z tej ziemi
Mialam chyba 4 latka i chodzilam do przedszkola. Któregos dnia pani miala bardzo zy chumor i kazala siedziec na tylkach i rysowac. gdy tylko chcialam sie odezwac, krzyczala No i stalo sie... zrobilam kupe w gacie. przyszla po mnie wtedy ciocia i z pelnymi gaciami wracalam do domu. o wszystkim powiedzialam dopiero mamie
Któregos dnia tata dowiedzial sie w pracy, ze taka zdobna fasola jest jadalna , wiec skoro u nas rosla, nazbieral i ugotowal. Jednak nikt jej jeszcze nie jadl. poniewaz ja przepadam za fasola, zajadalam sie nia przd teliewizorem az uszy sie trzesly. Po jakims czasie zapalilam swiatlo i przegryzlam fasolke na pól a tam robak! A wlasciwie cos w rodzaju zuczka OW co drugiej fasolce takie cos siedzialo
Innym razem zostalam w domu sama z bratem. Mielismy chyba 8 i 9 lat, albo jakos tak . Mieszkalismy na 6 pietrze i mielismy kolezanke na 8. Ona wpadla na pomysl ze spusci nam na sznurku jabuszko. Sznurek byl za krótki wiec wlazlam na taboret i mocno sie wychylajac próbowalam je dosiegnac
Na wsi u sasiadów mojego dziadka, za chlewem byl dól z obornikiem, dookola obmurowany. Mój braciak cioteczny spacerowal sobie po tym murku i wpadl w ten gnój po pachy O dziwo jego ojciec nie rzucil sie na ratunek synowi tylko mój.
Mialam chyba 4 latka i chodzilam do przedszkola. Któregos dnia pani miala bardzo zy chumor i kazala siedziec na tylkach i rysowac. gdy tylko chcialam sie odezwac, krzyczala No i stalo sie... zrobilam kupe w gacie. przyszla po mnie wtedy ciocia i z pelnymi gaciami wracalam do domu. o wszystkim powiedzialam dopiero mamie
Któregos dnia tata dowiedzial sie w pracy, ze taka zdobna fasola jest jadalna , wiec skoro u nas rosla, nazbieral i ugotowal. Jednak nikt jej jeszcze nie jadl. poniewaz ja przepadam za fasola, zajadalam sie nia przd teliewizorem az uszy sie trzesly. Po jakims czasie zapalilam swiatlo i przegryzlam fasolke na pól a tam robak! A wlasciwie cos w rodzaju zuczka OW co drugiej fasolce takie cos siedzialo
Innym razem zostalam w domu sama z bratem. Mielismy chyba 8 i 9 lat, albo jakos tak . Mieszkalismy na 6 pietrze i mielismy kolezanke na 8. Ona wpadla na pomysl ze spusci nam na sznurku jabuszko. Sznurek byl za krótki wiec wlazlam na taboret i mocno sie wychylajac próbowalam je dosiegnac
Na wsi u sasiadów mojego dziadka, za chlewem byl dól z obornikiem, dookola obmurowany. Mój braciak cioteczny spacerowal sobie po tym murku i wpadl w ten gnój po pachy O dziwo jego ojciec nie rzucil sie na ratunek synowi tylko mój.
napisał/a:
shanti1
2008-04-03 23:18
przypomina mi sie wiele takich "przekretow" a najoblesniejszy na mojej liscie wybrykow jest ten:
mialam ze 12 latek i na wakacje przyjezdzalam do Babci na wies , przyjezdzal rowniez starszy o 3 lata brat cioteczny ..Wiadomo jak to na wsi kury , kaczki i wszelkie zyjatka . Babcia miala male kaczki i za domem piekny duzy staw , ktoregos pieknego razu z braciszkiem zlapalismy sobie po szesc kaczek (wczesniej przygotowoalismy po 6 cegiel ze sznurkiem) przywioazywalismy te cegly do biednych kaczuszek i wrzucalismy do stawu . Punkt zdobywala ta osoba ,ktorej kaczka jako pierwsza nie wyplynela ..
mialam ze 12 latek i na wakacje przyjezdzalam do Babci na wies , przyjezdzal rowniez starszy o 3 lata brat cioteczny ..Wiadomo jak to na wsi kury , kaczki i wszelkie zyjatka . Babcia miala male kaczki i za domem piekny duzy staw , ktoregos pieknego razu z braciszkiem zlapalismy sobie po szesc kaczek (wczesniej przygotowoalismy po 6 cegiel ze sznurkiem) przywioazywalismy te cegly do biednych kaczuszek i wrzucalismy do stawu . Punkt zdobywala ta osoba ,ktorej kaczka jako pierwsza nie wyplynela ..
napisał/a:
H2O
2008-04-03 23:19
shanti, Okropne
napisał/a:
Gwynbleidd
2008-04-03 23:24
ja u babci na wsi strzelalem z luku do kur - bez konsekwencji zarowno dla mnie(nikt nie przyuwazyl) jak i dla kur (obeszlo sie bez ciezkich obrazen)
napisał/a:
Kinia
2008-04-04 06:40
shanti ty mały sadosto
napisał/a:
palika
2008-04-04 09:15
Pela , rozłożyłaś mnie na łopatki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a:
Patka2
2008-04-04 10:22
shanti, okropne.
napisał/a:
shanti1
2008-04-04 11:11
Dziewczyny wiem ,ze okropne , na swoje usprawiedliwienie mam to ,ze prowodylem tej durnej zabawy byl moj braaciszek
napisał/a:
albatrosss(ona)
2008-04-07 18:13
Wraz z siostrą rodzoną i cioteczną zabiłyśmy 100 much , jak je liczyłyśmy to układałyśmy w kupki po 10 hehehehe .... Potem w nagrodę dostałyśmy pieniądze na ciastka . Zastanawiam się nad jednym faktem , czy umyłyśmy ręce przed zjedzeniem ciastek ?! chyba nie hehehehe.......