Czy zrobiliscie cos smiesznego lub oblesnego w dziecinstwie?

napisał/a: Belay 2007-11-12 14:50
Ja byłam bardzo grzecznym dzieckiem :P do pewnego czasu oczywiście.

Kiedyś mieszkaliśmy u babci, w bloku na trzecim piętrze. Aby dojść z parteru do mieszkania, trzeba było pokonać dokładnie siedemdziesiąt schodów - często je liczyłam, więc wiem. Któregoś dnia, zła na mamę, że zawołała mnie do domu w trakcie super zabawy - szłam na górę z wiaderkiem pełnym piasku i łopatką. Na środku każdego schodka kładłam kupkę piasku później do mamy przyszła sąsiadka, która mieszkała piętro niżej, powiedziała mamie co zrobiłam i musiała po mnie sprzątać :)

Jak szłam do sklepu po zakupy i pani w kasie wydawała mi dużo pieniędzy banknotami (jeszcze wtedy były stare pieniądze) to taki zwitek banknotów wyrzucałam do śmietnika bo "nie chciało mi się nieść".

Jak miałam osiem lat, podebrałam babci jakąś biżuterię (nie pamiętam dokładnie co to było), pokazałam ją w tajemnicy kuzynce i powiedziałam, że to prezent od rodziców na dzień dziecka (odległy bardzo bo był początek maja). Kuzynka zapytała moich rodziców, gdzie to kupili, a jak się sprawa wydała to mi się nieźle oberwało ;)

Jak miałam cztery lata to mnie kuzynka namówiła, żebyśmy napompowały kurę pompką do roweru ale tu akurat nie ma się czym chwalić.

Wujkowi z gołębnika natomiast (cały wybiałkowany, więc byłam cała biała i ubranie do wyrzucenia) wyciągnęłam jajka bo chciałam na jajecznicę. Wujek jak się dowiedział, szybko mi te jajka zabrał, ale gołąbków z nich już nie było :(
napisał/a: Asieńka 2007-11-12 15:45
Cczarnula19 napisal(a):ale jak dla mnie sa conajmniej troszke "zlosliwe"

zgadzam sie że mogłas to tak odebrać, ale swojego zdania w sprawie postu nie zmieniam i chociaż faktem jest, że generalnie bywam osobą złosliwą to nie jest to na tej zasadzie, że w tylko w stosunku do Ciebie

więc myslę, że faktycznie
Cczarnula19 napisal(a):nie ma sie o co spierac
napisał/a: marteczka3 2007-11-12 17:42
jej, ale z Was byly "diabelki" :D

ja w dziecinstwie to raczej sie wszystkiego balam, niz cos wymyslalam, ale tez mi sie troche zdarzalo. szczegolow nie pamietam, ale Wasze fajnie sie czyta :)
napisał/a: ~gość 2007-11-12 17:45
Belay, o jejuuuuuuu kolejny atak na kure hihih Ja nie wiem dlaczego dzieci lubia tak atakowac te zwierzaki
Asieńka, Dokladnie
napisał/a: ~gość 2007-11-12 18:15
Belay, hhehe z tymi schodami to ładnie mamę załatwiłaś no i z pieniążkami
napisał/a: iwa2 2007-11-14 08:04
mnie też się coś przypomniało
jak byłam malutka to lubiałam się chować. Raz tak się schowałam, że pół wsi mnie szukało (mieszkaliśmy wtedy u babci) a ja wszystko widziałam i słyszałam, jak doszło do tego, że chcieli wchodzić do studni niby po mnie to wyszłam, ale dostałam wtedy lanie
pamiętam, że uwielbiałam paprać się w błocie, robiłam różne papki a później rzucałam błotem mamę i ciocię a one mnie goniły po całym podwórku
i jeszcze jedno, gdy moja siostra miała 3 latka zrzuciłam ją ze schodów, przypadkiem mi się wywinęła z rąk, miała okropnego guza na czole a później ściągali i wyciskali jej krew z czoła

piszcie więcej w tym temacie bo macie świetne historie
napisał/a: Itzal 2007-11-14 08:11
iwa, no ładnie, jak można? Błotem w ludzi? Dobre, dobre!


Mi sie jeszcze przypomniało, jak z bratem moim najukochańszym bawilismy sie w Tarzana w stodole, huśtaliśmy sie ne łancuchach, na których babcia krówki w polu wiązała, albo robiliśmy domki w słomie pod sufitem stodoły, i zeby miec jasniej, wyciągalismy dachówki i robilismy okienka...A tata sie potem wkurzał, ze mu słoma zamokła (bo nie chcialo nam sie dachówek wkladać z powrotem )
napisał/a: iwa2 2007-11-14 08:18
Pelliroja napisal(a):bo nie chcialo nam sie dachówek wkladać z powrotem

lenie z Was były
napisał/a: ~gość 2007-11-14 14:22
Pelliroja, iwa, no ładnie
napisał/a: Iria 2007-11-14 19:31
Boże, ale z was aparatki :) bez kitu, uśmiałam się nieziemsko :D

Ja pamiętam jedno zdarzenie: gdy byłam mała chodziłam po lekcjach do świetlicy, z której po pracy odbierała mnie mama. Tam, jak to w świetlicy, odbywały się różne zajęcia dla dzieci: rysowanie, śpiewanie itp. Kiedyś pani rozmawiała z moją mamą i pochwaliła mnie za narysowanie pięknego motyla i zaproponowała jakieś dodatkowe zajęcia plastyczne. Mama w drodze powrotnej nawiązała do tematu:
Mama: "Sylwuś, ja słyszałam, że ty dzisiaj pięknego motyla namalowałaś!!"
Ja: "Mamo to miał być Gucio, ale mi nie wyszedł..."
napisał/a: ~gość 2007-11-14 19:34
napisal(a):"Mamo to miał być Gucio, ale mi nie wyszedł..."

Iria dobre
napisał/a: Itzal 2007-11-14 21:10
Iria napisal(a):"Mamo to miał być Gucio, ale mi nie wyszedł..."




Mnie sie jeszcze wspomina jedna: miałam moze ze dwa latka, i juz wtedy miałam wiele milosci i dobre podejscie do zwierzatek. Moj tato hodował kaczki, jakies rasowe, juz nie pamietam, co to bylo, i jedna z nich siedziala wlasnie na jajach. Miala ich chyba z 50, i nikt nie mogł sprawdzic , czy sa dobre, w sensie ze zapłodnione (to sie jakos sprawdzalo, ale nie pamietam jak), bo franca nikomu nie pozwoliła, dziubała, tłukła skrzydłami i takie tam. No i pewnego pieknego letniego dnia cała moja rodzinka siedziala w cieniu gruszy na ogrodzie, i nagle szok: " Gdzie Iwonka?" Dzidzi ni ma, wszzyscy sie na poszukiwania rzucili, no bo brzdąc 2letni znikł... Szukali, szukali, az w koncu tatus mnie znalazł... w kurniku, przy gnieździe tej francy kaczki. Scena byla nastepująca: mała Iwonka w centrum, obok niej franca- kaczka, a dookoła rozbite jaja....Wszystkie co do jednego...I wszystkie były dobre... Tata mi zawsze potem, jak to opowiadał, to mowil, ze nie wiedzial, co ma zrobic, bo z jednej strony byl dumny, ze sie corcia francy-kaczki nie bała i sobie z nią poradziła ("Och, jakie dzielne dziecię!") , a z drugiej strony mial ochote sprac mnie za wybicie tylu dobrych jaj....