Również nowy album szybko powędrował na pierwsze miejsce tamtejszej listy bestsellerów płytowych. A bilety na trasę koncertową rozeszły się w 20 minut. Sam Moz, mimo że bardzo angielski w swoim ekscentryzmie (to fan króla dandysów Oscara Wilde’a), jest jednak obieżyświatem. Przez dekadę mieszkał w Kalifornii, a gdy tę zdążył znienawidzić, wyprowadził się do liberalnego Rzymu – tu pod okiem Tony’ego Viscontiego (producent nagrań Davida Bowiego i T. Reksa) nagrał nowy album. To różnorodna płyta – od hałaśliwych glamrockowych piosenek, po melodramatyczne fragmenty. Jedną z ballad napisał rzymianin Ennio Morricone, a motywy włoskie pojawiają się w tekstach i zdjęciach w książeczce (Morrissey na skuterze). Rzym wpłynął na niego także w inny sposób: zamiast wygłaszać zjadliwe tyrady przeciw rządom USA i Wielkiej Brytanii, jak na „You Are The Quarry”, Morrissey znów śpiewa o rzeczach bardzo osobistych.
Piotr Kowalczyk/ Przekrój
Morrissey „Ringleader Of The Tormentors”, Attack