Życzliwe pytania

Gdy masz dwadzieścia parę lat i wciąż jesteś singielką, zatroskane mamy, babcie, ciocie (niepotrzebne skreślić) zapisują cię na straconej pozycji starych panien. Patrzą na ciebie współczującym wzrokiem, wzdychają „czy ty biedne dziecko jeszcze sobie kogoś znajdziesz”.
/ 28.05.2009 08:50
Gdy masz dwadzieścia parę lat i wciąż jesteś singielką, zatroskane mamy, babcie, ciocie (niepotrzebne skreślić) zapisują cię na straconej pozycji starych panien. Patrzą na ciebie współczującym wzrokiem, wzdychają „czy ty biedne dziecko jeszcze sobie kogoś znajdziesz”.

Za nic na świecie nie dają sobie przetłumaczyć, że dwadzieścia pięć, a nawet trzydzieści lat w dzisiejszych czasach wcale nie oznacza staropanieństwa. Poza tym masz studia, pracę, przyjaciół, własne życie i nie potrzebujesz chłopaka, aby być szczęśliwą. No dobra, może czasami patrzysz tęsknym wzrokiem w stronę zakochanych par spacerujących za rękę po ulicach lub całujących się w parku na ławce.

Życzliwe pytania

Jeśli na horyzoncie pojawia się w końcu wymarzony mężczyzna, a ty myślisz, że uwolnisz się od zatroskanych członkiń twojej rodziny – jesteś w błędzie. Niekończące się pytania: kiedy ślub? potrafią zepsuć nawet najmilszą atmosferę na chrzcinach, komuniach, weselach, pogrzebach lub innych uroczystościach rodzinnych. Najchętniej odpowiedziałabyś wszystkim życzliwym bardzo brzydko, powstrzymujesz się jednak i zamiast tego gryziesz się w język. W końcu nie chcesz popsuć atmosfery na tym wyjątkowym przyjęciu. Zresztą jeszcze nie rozmawialiście o ślubie, albo znacie już przybliżoną datę, ale wolicie ją zatrzymać dla siebie, aby nie zapeszyć.

W końcu decydujecie się na ślub. Jesteś szczęśliwa. Masz dobrą pracę, ukochanego mężczyznę przy swym boku. Kupujecie sobie nawet psa. Marzyłaś o tym od dzieciństwa. Jednak wszyscy dokoła uważają, że koniecznie powinniście mieć już dziecko. Nawet, jeśli jesteście małżeństwem tak krótko, że to wręcz niemożliwe. Mama ciągle pyta, czy w końcu doczeka się wnuka. Twoja siostra przypomina, że w tym wieku miała już dwójkę, a koleżanki z pracy wychwalają zalety macierzyństwa.

Ty jednak nie myślisz jeszcze o potomku. Nie wyszłaś za mąż po to by od razu pchać się w pieluchy i kaszki dla niemowląt. Gdybyś jednak uległa presji, nie licz na święty spokój. Gdy tylko wyjdziesz z porodówki zaczną się pytania: kiedy drugie?

Anita Zasońska

Redakcja poleca

REKLAMA