Pałac kolorow - magia makijażu - Dorota Kościukiewicz Markowska

Pałac kolorów. Magia makijażu fot. serwis prasowy
Dorota Kościukiewicz-Markowska, autorka książki "Pałac kolorów. Magia makijażu" opowiada swoich inspiracjach, podróżach i najnowszej powieści
/ 30.01.2013 16:19
Pałac kolorów. Magia makijażu fot. serwis prasowy
"Pałac  Kolorów. Magia makijażu" to ekskluzywny album o makijażu. Z każdej strony sączą się przepełnione kolorem zdjęcia, pokazując sztukę makijażu na najwyższym światowym poziomie. Dziś mamy okazję porozmawiać z autorką albumu Dorotą Kościukiewicz-Markowską.

Pani Doroto, biorę do ręki Pani album i naprawdę czuję coś niezwykłego. W tych czasach rzadko kiedy autor oraz wydawca decydują się na tak profesjonalną poligrafię, przy której nie sposób przejść obojętnie. Czy to był zamierzony efekt?

Tak, jak najbardziej. Długo rozmyślaliśmy wraz z wydawcą nad kształtem albumu. Już po składzie i wyborze zdjęć postanowiliśmy nie iść na żadne kompromisy i zrobić album na najwyższym poziomie. Marzyłam o książce, z której nie tylko ja będę bardzo zadowolona ale i każdy potencjalny nabywca. Poza tym sam tytuł - "Pałac kolorów. Magia makijażu" zobowiązuje. Cały album miał być spójny i miał ukazywać ten pałacowy przepych połączony z magią koloru. A jeśli przepych, to musi być na bogato, stąd tak wiele rozwiązań poligraficznych, które do tanich nie należą. Ale myślę, że było warto, bo w ten sposób odbiera się album jako całość i trzymając go w rękach, tak jak to Pani ujęła - czuje się rzeczywiście niezwykłą publikację.

Długo pracowała Pani nad zdjęciami do albumu? Z kredytów widać, że Pani jest autorką nie tylko samych makijaży ale i większości zdjęć.

Prace nad albumem trwały kilka lat. Takich zdjęć nie da się zrobić "na szybko". Przygotowania do sesji, stylizacja, wybór modelek i pomysłów to proces twórczy, który trwa czasami wiele dni. Dochodzi do tego wybór zdjęć i ich obróbka komputerowa. W większości przypadków jestem człowiekiem-orkiestrą i robię większość rzeczy, od stylizacji poczynając przez fryzurę, makijaż, na zdjęciach i retuszu kończąc. Oczywiście najbardziej w duszy czuję się wizażystką i makijaż gra w moich zdjęciach główną rolę.

Wracając do pytania. Niektóre zdjęcia powstały jeszcze podczas mojej pracy w Meksyku siedem lat temu, z udziałem wspaniałego fotografa Jacoba Sadraka. Reszta powstała w moim studio w Szczecinie w ciągu ponad dwóch lat. Prace nad przygotowaniem albumu do druku czyli nad grafiką, składem, wyborem tekstów i tłumaczeniami zajęły około pół roku.

Patrząc na Pani makijaże ma się wrażenie, że nie ulega Pani żadnym kanonom czy trendom, aczkolwiek czuje się, jak to się mówi "muśnięcie tego samego pędzla", jak Pani to robi?

Myślę, że to chodzi o to, że przede wszystkim słucham siebie. W doborze kolorów i tekstur nie stawiam sobie żadnych granic. Daję się ponieść w niesamowity świat barw. W sumie to tylko niejako "ujarzmiam" idee, które opanowują mój umysł. Nie boję się krytyki czy osądów, robię to w całkowicie i totalnie wolny sposób . Myślę, że wręcz robienie czegoś pod publikę, zabija i blokuje artystę drzemiącego w każdym wizażyście. Ja go więc nie zabijam, a wręcz w moim lekkim buncie do tej niezależności ekspresji, pozwalam mu wyjść na światło dzienne, w całym swym splendorze podczas aktu tworzenia.
Drugą stroną medalu jest dokładność. Wolność ekspresji to jedno, a długa i często żmudna praca to drugie. W moich pracach nie ma miejsca na "złe" wycieniowanie czy krzywą kreskę. W tym kontekście jestem perfekcjonistką, a jeśli coś już ma być krzywe, to jest to krzywość intencjonalna, nie ma przypadkowości w moich pracach. I choć daję się ponieść kolorom i spontaniczności tworzenia, skupiam się na detalach, które muszą być jak najbardziej doskonałe.

Myślę też, że to, co wyróżnia moje prace to owa "pałacowa" bajkowość. Gdzieś w głębi duszy jestem dziewczynką, która tylko opowiada swoją bajkę. A, że jest ona barwna, opowiadam barwną bajkę:)
Pewnie duże znaczenie miał Pani siedmioletni pobyt w Meksyku.

Na pewno. Bez wątpienia. Te kolory gdzieś w głębi duszy wirują we mnie nadal, choć na dworze mamy zimę i szaro-burą pluchę. Wystarczy, że zamknę oczy i przemieszczam się w barwny świat Xochimilco, Coyoacanu czy Centrum Mexico City czy przypominam sobie barwne stroje tamtejszych Indianek. Słońce naprawdę robi coś niezwykłego! Kolory ożywają, a przy nich ożywa i dusza.
Tak, że na pewno moje życie w Meksyku ma wpływ na moją twórczość.

Od kiedy jest Pani w Polsce?

W sumie to już z 5 lat, chociaż pierwsze trzy lata były ciągle na walizkach. Tak naprawdę to osiadłam w Szczecinie na dobre odkąd urodziła się moja córeczka, czyli około 3 lata temu.

Słyszałam, że ostatnio wydała Pani powieść inspirowaną swoją podróżą po Meksyku, czy jest w niej coś o tym, że była Pani w Meksyku wizażystą czy dyrektorem artystycznym?

Powieść „Bez wysiłku” można nazwać powieścią duchową lub ezoteryczną. Jest to opowieść o poszukiwaniu sensu życia i istnienia w świecie chaosu, w którym wszystko poprzewracane jest do góry nogami.

Powieść stawia pytania i zmusza do refleksji nad własnym życiem. Może nie jest to stricte autobiografia ale książka inspirowana jest w dużej mierze na mojej historii.

Można w niej znaleźć początki mojej pracy jako wizażysty czy dyrektora artystycznego, oraz wszelkie niesamowite zbiegi okoliczności, które na początku towarzyszyły mi podczas tych nowych, twórczych zawodów.

Jeśli ktoś jest zainteresowany, w jaki sposób znalazłam się w świecie makijażu zapraszam do zapoznania się z książką. Z jej fragmentami zapoznać się można na www.bezwysilku.pl

A gdzie możemy nabyć album "Pałac kolorów. Magię makijażu"?

Można go zakupić na stronie internetowej www.polki.palackolorow.pl Tam też można zobaczyć wirtualne fragmenty książki, zapoznać się z opiniami czytelniczek czy programem organizowanych przeze mnie szkoleń.

Pani Doroto, bardzo dziękuję za rozmowę.

To ja bardzo dziękuję.

Redakcja poleca

REKLAMA