Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało

Jak rozmawiać o książkach których się nie czytało fot. Fotolia
Czy to w ogóle możliwe? Tak!
Edyta Liebert / 14.06.2016 10:17
Jak rozmawiać o książkach których się nie czytało fot. Fotolia

To przewrotne pytanie zadał na początku XXI wieku francuski literaturoznawca, Pierre Bayard. Jego książka "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało" szybko trafiła na listy bestsellerów i paradoksalnie wielu może o niej rozmawiać, bo właśnie ją czytało. Jakie istnieją sposoby na konwersację o książkach, których się nie przeczytało?

Polecane książki to dobre książki?

W gąszczu polecanych książek znajdą się dziesiątki, a nawet setki tytułów, które rzekomo warto przeczytać. Czy na pewno? W rzeczywistości nikt nie powinien narzucać tytułów, które koniecznie trzeba znać. Są to tzw. arcydzieła literatury, o jakich mowa bardzo często i ich nieznajomośc może niekiedy skutkować niemałą wpadką. Teoretycznie to studencii filologii mogą wypowiedzieć się o wielu międzynarodowych wartościowych książkach, ktore warto przeczytać. Ale i profesorowie literatury zachęcają do inteligentnego czytania książek i świadomego doboru literatury. Podobno wprawny czytelnik nie czyta wszystkiego, co mu karzą, a to, co sam potrafi wybrać spośród puli dobrych lektur i jednocześnie potrafi rozmawiać o dziełach, które może raptem przekartkował. Zgadzacie się z tym?

materiały prasowe

Czy nie jest tak, że nawet jeśli przeczytamy daną książkę, ale nie pamiętamy o czym konkretnie była lub nie jesteśmy w stanie jej streścić lub zrecenzować, to czy naprawdę możemy uznać, że ją przeczytaliśmy? W o wiele lepszym świetle (np. w towarzystwie) wypadają wówczas osoby, ktore mogą coś o danej książce powiedzieć, a w rzeczywistości nie musnęli okładki takiej pozycji nawet palcem. Jak zatem rozmawiać o książkach, których się nie czytało? Oto kilka podpowiedzi francuskiego pisrza.

Nie musisz czytać książek, by być oczytanym?

Wyżej wspomniana książka to nie jest lektura dla leniuchów czy unikających czytania gimnazjalistów. Bayard nie daje nam prostych zasad "brylowania" na salonach z udawaną wiedzą, a wskazuje, co jest najważniejsze w konsumpcji literatury. Tłumaczy, że żyjemy w "wielkiej bibliotece".


Każdy gest otwarcia pojedynczej książki, a zatem gest wyboru jednej tylko pozycji z księgozbioru, jest gestem zamknięcia pozostałych książek. Wybierając lektury naszego życia - które są ziarenkiem piasku w bibliotece - odsuwamy, nie-czytamy całej pozostałej pustyni.

Autor słusznie dostrzega, że rozmowy o książkach nie dotyczą szczegółów konstrukcyjnych książek, ale dotyczą całości biblioteki, układów książek, porównań i odniesień. To o to w tym chodzi: przedmiotem rozmów o książkach nie są one, ale my sami oraz wielka biblioteka, po której błąkamy się onieśmieleni i zachwyceni przez całe życie.

  • Bayard wskazuje, że w trakcie czytania biorą górę nasze prywatne i kulturowe przesądy, nieświadome uprzedzenia. To one determinują odbiór tekstu, z czasem na pierwotną lekturę nakładają się nasze fantazje, opinie, co zagłusza prawdziwą celowość powstania dzieła. W rezultacie książka nie ma już prawie nic wspólnego z istniejącym materialnie tekstem, a rozmowa wije się wokół własnych odczuć, anie faktów.
  • To, o czym zwykle zapominamy, to zgłębienie wiedzy na temat okresu powstania książki, okoliczności, biografii autora czy korelacji. To, że przeczytamy "Paragraf 22" nie czyni nas znawcami II wojny światowej. Opowiadanie fabuły nie świadczy o wiedzy, a jedynie ewentualnie o elokwencji. Warto skupić się na wiązaniu faktów, znajomości tła historycznego. Wtedy rozmowa o książce zawsze będzie miała jakiś sens.
  • Nasz odbiór nigdy nie jest obiektywny, więc jeśli grupa ludzi spotka się na omawianiu danej lektury, każdy może mieć sprzeczne obserwacje. Wtedy rodzi się żywa dyskusja lub... zniechęcenie nią. Pisarz podkreślał w jednym z wywiadów, że książkę należy traktować jako "opowieść fikcyjnego narratora, który szczyci się swym nie-czytaniem i z całą pewnością nie jest tożsamy ze mną".
  • Książka Bayarda uświadamia też, że przeczytanie książki to nie jedyny sposób na to, aby jej wartość kulturowa i najistotniejsze treści stały się częścią naszego "ja". Pozostaje jeszcze czytanie recenzji i streszczeń, rozmowy z innymi o tej książce. Można mieć pojęcie o książce (a nawet i uchwycić cały jej sens oraz znać najważniejsze motywy) nie przeczytawszy ani słowa.
najbardziej nieczytane książki, książki, które warto znać a nie chce się ich czytać, nielubiane książki
Fotolia

Niekażdego Pierre Bayard zdołał przekonać. Czy to prowokacja? Kiedy ksiązka ukazala się w 2007 roku wywołała falę dyskusji na temat rzekomeko propagowania nie-czytania. Jednka ceniony profesor literatury francuskiej stworzył  esej na temat samego procesu czytania i udowadnia, że czytelnik i przeczytana książka to kategorie bardzo ulotne i niejasne. Choćby niewiadomo jak wiele godzin ktoś spędziłby na tzw. czytaniu, to nie oznacza, że w rzeczywistości przeczytał tę książkę (pamięć jest ulotna!). A zatem wszystkie nasze rozmowy o książkach są siłą rzeczy rozmowami o książkach, których nie czytaliśmy? Czy sięgnięcie po lekturę autorstwa Pierre'a Bayarda, ktorej przecież zdaniem pisarza... i tak nie przeczytacie?

Zobacz też:

Redakcja poleca

REKLAMA