Gdzie obiecana nowoczesna szkoła?

Zbliża się Dzień Edukacji Narodowej, zwany powszechnie Dniem Nauczyciela. Dobra to okazja, by przypatrzeć się polskiej szkole. Uczy czy wychowuje? A może, na przełomie ostatnich lat, stała się jedynie „przechowalnią” dzieci?
/ 10.10.2009 10:17
Zbliża się Dzień Edukacji Narodowej, zwany powszechnie Dniem Nauczyciela. Dobra to okazja, by przypatrzeć się polskiej szkole. Uczy czy wychowuje? A może, na przełomie ostatnich lat, stała się jedynie „przechowalnią” dzieci?

Początkowo zmiany wyglądały obiecująco. Reformy oświatowe, jakie w ostatnich latach wprowadziło Ministerstwo Edukacji Narodowej, miały na celu m.in. stworzenie nowoczesnego systemu nauczania, podniesienie poziomu kształcenia i kwalifikacji nauczycieli, wyrównanie szans edukacyjnych dzieci z terenów wiejskich oraz wprowadzenie nowych podstaw programowych i programów nauczania. Teoretycznie, na papierze, szkoły zamieniły się w nowoczesne ośrodki ze świetnie przygotowaną kadrą. W praktyce, klasy nadal są przepełnione, nauczyciele gonią z materiałem, by nadążyć za wymaganiami MENu, brakuje pomocy naukowych oraz jest za dużo zbędnej biurokracji, która nic tak naprawdę do systemu edukacji nie wnosi. Obecnie narzekają wszyscy: nauczyciele, rodzice, uczniowie… i każda grupa ma wiele swoich racji.

NAUCZYCIELE - sfrustrowana grupa zawodowa?

Ile pracuje nauczyciel? W Polsce etat w szkole obecnie wynosi 19 godzin (18 nauczania, plus jedna obowiązkowa zajęć dodatkowych dla chętnych uczniów). Ministerstwo Pracy wyliczyło, że nauczyciel pracuje ok. 26-27 godz. tygodniowo, z czym nie zgodził się Związek Nauczycielstwa Polskiego. W opinii ZNP – aż 50 godzin poświęca statystyczny pedagog na pracę „przy tablicy”, poprawianie zadań domowych i sprawdzianów, przygotowywanie się do lekcji, papierkową robotę i inne obowiązki. Raport, jaki w czerwcu 2008 roku opublikował portal gazeta.pl („Zatrudnienie w Polsce w 2007 r.”) wywołał przysłowiową burzę w szklance wody – wynikało bowiem z niego, że nauczyciele, pod względem wynagrodzenia za godzinę pracy, są w pierwszej dziesiątce najlepiej opłacanych zawodów w Polsce. Aż tak dobrze tej grupie zawodowej z pewnością się nie powodzi, o czym może świadczyć jedno – olbrzymia rotacja! Z pracy rezygnują najczęściej nauczyciele języków obcych, informatycy, ekonomiści oraz, niestety, młoda kadra, która ma powoli zastępować odchodzących na emeryturę nauczycieli. Powody, jakie wymieniają, są ciągle te same: słabe wynagrodzenie, złe warunki pracy, za dużo papierkowej roboty oraz brak perspektyw na rozwój.

Trudno jednoznacznie określić, ile nauczyciele pracują i ile dostają wynagrodzenia. Pedagog z powołania żyje zawodem, poświęcając każdą wolną chwilę na przygotowanie się do swoich zajęć, podczas gdy inny nauczyciel poprawia kartkówki na lekcjach, by jak najszybciej mieć czas dla siebie. Niestety, zarobki nie są proporcjonalne do osiągnięć zawodowych i miejsca zamieszkania, zaś podwyżki często oznaczają… zmniejszenie dodatków motywacyjnych!
Nauczyciele bywają sfrustrowani, fakt. Szkoda jednak, że negatywnie oceniani są wszyscy. W każdym zawodzie są lepsi i gorsi pracownicy, a nie możemy wymagać, by nauczyciele, kosztem własnego życia prywatnego, zajmowali się naszymi dziećmi. Szkoła ma jedynie wspierać rodziców w wychowaniu, nie zastępować, i o tym warto pamiętać.

Gdzie obiecana nowoczesna szkoła?

SZKOŁA – uczy w ogóle myślenia?

Jeden z najczęstszych zarzutów, jakie można spotkać pod adresem nauczycieli, to ich słabe przygotowanie pedagogiczne. Ciężko się z tym zgodzić. Nawet szkoły na terenach wiejskich zatrudniają w większości magistrów, a wielu z nich ma dodatkowe wykształcenie podyplomowe. Może więc problem w tym, że nie każdy potrafi przekazać swoją wiedzę uczniom? Brak ciekawych pomocy naukowych w wielu szkołach powoduje, że lekcje są często monotonne i nudne. Współcześni uczniowie to już inne pokolenie, wychowane na grach komputerowych i animacjach, gdzie najważniejsza jest akcja - musi coś się dziać, by potrafili przez dłuższą chwilę utrzymać uwagę.

Problemem też jest… czterdziestopięciominutowa lekcja! Każdy chciałby, żeby nauczyciel w tak krótkim czasie wyjaśnił nowy materiał, wytłumaczył problemowe zagadnienia oraz sprawił, że wiedza pozostanie w naszych głowach. Nierealne. Owszem, zdarzają się uczniowie wybitnie uzdolnieni, jednak większość potrzebuje czasu, by daną lekcję opanować. Stąd też częste powtórki i, niestety, duża ilość zadań domowych, na którą narzekają dzieci i ich rodzice. W wielu szkołach nauczyciele mają również problemy z utrzymaniem dyscypliny podczas lekcji, a wystarcza jeden problemowy uczeń, by „rozbić” całą klasę. Jak można nie radzić sobie z ośmiolatkami? – dziwią się niektórzy. Skoro rodzice czasami nie mają wpływu na swoje dziecko, ciężko wymagać od nauczyciela, by potrafił w każdej sytuacji panować nad dwudziestopięcioosobową grupą. W niektórych warunkach najlepsze porady znanych pedagogów się nie sprawdzają, a to już nie te czasy, gdy można było ucznia wyrzucić za drzwi lub postawić do kąta.

Wielu nauczycieli to inne pokolenie, inny styl uczenia i inne metody pracy. Wymienić starą kadrę na nową – radzą internauci. Naiwnością jest myślenie, że wraz z pojawieniem się w szkołach młodych nauczycieli, podniesie się poziom kształcenia, a znikną wszystkie problemy. Jedynie łącząc doświadczenie ze świeżym podejściem do uczenia, wspólnymi siłami i wspólną pracą, możemy coś zmienić w polskim systemie edukacji. Potrzeba na to jednak czasu i kolejnych zmian. Alkohol, narkotyki, uczennice w ciąży oraz pół-sieroty to problemy, z jakimi muszą dziś radzić sobie szkoły. Do tego dochodzą postawy roszczeniowe. Rodzice chcą, by dzieci więcej umiały… poświęcając jak najmniej czasu na naukę. Uczniowie chcą jak najmniejszej ilości zadań domowych. Nauczyciele chcą zaś większych pieniędzy.

Jaki styl uczenia wciąż jest w wielu szkołach preferowany? Uczniowie mają na niego swoją nazwę – trzy razy zet: zakuć, zdać, zapomnieć. Jest w tym nieco racji. Odkąd wprowadzone zostały egzaminy i sprawdziany na zakończenie różnych etapów edukacji, część nauczycieli zaczęła uczyć… właśnie pod te testy! Nie ma czasu na analizy, dłuższe dyskusje, pracę w grupach, zajęcia w terenie czy zabawę w eksperymentowanie. Widać ciągłą walkę z czasem. Co z tego, że niektórzy uczniowie po skończeniu szkoły mają wiedzę, skoro nie potrafią jej wykorzystać? Można wykuć ileś tam regułek na pamięć, ale nie mieć pojęcia, jak rozwiązać proste zadanie. Do tego dochodzi słynny już polski „wyścig szczurów”, który można zauważyć w wielu szkołach. Nikogo nie obchodzi, co potrafi uczeń – liczy się jedynie to, jak mieści się w statystykach! Dobra szkoła, przynajmniej w opinii ogółu, to ta, która wysoko jest umiejscowiona w rankingach. Kiedy jednak rozmawia się z uczniami, okazuje się, że ich zdanie na temat poziomu niektórych „szkół z klasą” jest bardzo niskie. Owszem, są świetne placówki oświatowe. Są genialni pedagodzy. Wciąż jednak można spotkać szkoły, gdzie uczy się wedle zasady: byle szybciej, byle więcej…

POLSKA EDUKACJA – w jakim kierunku podąża?

Trudno dziś, po miesiącu nauki, oceniać najnowsze zmiany w systemie edukacji. Od września 2009 roku obowiązuje nowa podstawa programowa wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach, ale już teraz kolejne reformy wzbudzają olbrzymie emocje w społeczeństwie. Czy sześciolatki są gotowe na pójście do szkoły i czy te szkoły są gotowe na przyjęcie sześciolatków? Między innymi na takie pytania starają się odpowiedzieć psychologowie, pedagodzy i nauczyciele. Wciąż jednak brakuje konstruktywnych rozmów środowiska nauczycielskiego z przedstawicielami rządu – wiele zmian wprowadzanych jest tak naprawdę odgórnie, bez konsultacji z osobami, którym problemy polskiej edukacji nie są obce. Czyli, mówiąc krótko, bez wysłuchania nauczycieli pracujących w różnych typach szkół, w miastach, miasteczkach i na terenach wiejskich. Szkoła szkole nierówna!

Zmiany są potrzebne, to oczywiste. Jednak czy jesteśmy na nie gotowi? Skąd gminy mają wziąć pieniądze na dostosowanie budynków, utrzymanie świetlic i wyposażenie sal? Na tę chwilę w wielu szkołach na terenach wiejskich… łączone są klasy (przykładowo, czwarta z piątą!), by zaoszczędzić na etatach dla nauczycieli. Minął wyż demograficzny, uczniów jest mniej. Czy to jest jednak jakieś rozwiązanie tej sytuacji?
W wielu szkołach nie ma również pedagogów i psychologów. Jak nauczyciele mają radzić sobie przykładowo z agresją uczniów, przemocą, używkami, czy własnym wypaleniem zawodowym, nie mając fachowego wsparcia? Należy też wziąć pod uwagę, że dużo osób nie ma doświadczenia w pracy z sześciolatkami. Kolejne pytanie się nasuwa – jak uczyć, poprzez zabawę, takie dzieci? Brakuje ciekawych szkoleń i warsztatów, dzięki którym nauczyciele mogliby podnieść swoje kwalifikacje. Przede wszystkim jednak, szkoły nie mają warunków, by wszystkie założenia nowej reformy wprowadzić w życie. Papier zaś wszystko przyjmie…

„Powiedz mi - a zapomnę. Pokaż – a zapamiętam. Pozwól wziąć udział - a zrozumiem" – powiedział wiele lat temu Konfucjusz. Ta maksyma powinna przyświecać dziś wszystkim nauczycielom. Najpierw jednak musimy zrozumieć, że jaki poziom edukacji, taki naród… i WSPÓLNIE zacząć się troszczyć o polskie szkolnictwo. Rozmawiając, współpracując ze sobą, dyskutując, a nie obrażając wciąż siebie nawzajem.

Wszystkim nauczycielom, pracownikom oświaty, uczniom oraz ich rodzicom, redakcja We-Dwoje.pl, składając życzenia z okazji zbliżającego się Dnia Edukacji Narodowej, dedykuje myśl wybitnego pedagoga, Janusza Korczaka:
„Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia”
.

* W tekście, do części zatytułowanej „POLSKA EDUKACJA – w jakim kierunku podąża?”,
słowo ‘nauczyciel’, by uniknąć częstych powtórzeń, zastępowałam słowem ‘pedagog’. W ostatnim akapicie jako ‘pedagog’ miałam na myśli odrębny zawód.

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA