11 listopada. Fajnie. Dzień wolny. Można się wyspać, pooglądać telewizję albo pójść na spacer... Zaraz, zaraz. Przecież to święto narodowe, wypadałoby wykrzesać z siebie choć odrobinę patriotycznej refleksji. Ale czym właściwie jest dzisiaj patriotyzm?
Fot. Depositphotos
Czy jest dla mnie? Pojęciem raczej martwym, choć nie pustym. Kojarzy mi się głównie z apelami w szkole podstawowej, recytacją wierszyków polskich poetów, białymi bluzkami i granatowymi, plisowanymi spódniczkami ustawionymi w równych rzędach w sali gimnastycznej, która od święta stawała się również aulą. Bardzo to romantyczne i wzniosłe. Zastanawiam się jednak, jakie plony dają te ziarna wyhodowane na polu dziewiętnastowiecznych ideałów? Wyrastamy z plisowanych spódniczek i idziemy w świat. Co nam zostaje w głowach i sercach z patriotycznych wierszyków? To nie czasy, kiedy o ojczyznę trzeba walczyć. Trzeba jednak umieć się odnaleźć w jej realiach. A tego nikt nas w szkołach nie uczy.
Czy ojczyznę, w której świeżo po ukończeniu studiów ciężko znaleźć jakąkolwiek pracę łatwo kochać? Czy czekając przez kilka miesięcy na wizytę u lekarza, zachować do niej szacunek? Wydać na świat kolejnego obywatela, mimo niesprzyjających warunków? I w końcu – wyjechać czy zostać? I czy emigracja to odwaga czy ucieczka? Bo kiedy sytuacja w kraju zmusza do refleksji nad własną przyszłością, to czy pomiędzy kalkulacjami kosztów utrzymania i życia, wkrada się choć na chwilę patetyczny patriotyzm? Nawet jeśli tak się zdarzy, to czy jest choćby miniargumentem przeciwko wyjazdowi? Śmiem wątpić.
Jak zatem dzisiaj myślą o patriotyzmie młodzi ludzie? Popytałam znajomych. Wyniki mojej prywatnej sondy są dość smutne, choć przewidywalne. Nie myślą wcale! Niektórzy nawet żartowali, że nie słyszeli tego słowa od czasów ostatniej lekcji języka polskiego w liceum. Duma narodowa, honor, patriotyzm? To hasła niemodne, odświeżane przez media kilka razy w roku z okazji dużych świąt lub ważnych wydarzeń politycznych. Postawa większości z nas wobec kwestii wywieszania flag na święto narodowe możne zostać określona hasłem „wierzący, lecz niepraktykujący”. Czyli jesteśmy za, ale sami nie mamy zamiaru tego robić. Hymn narodowy? Naszym hymnem w ostatnim czasie stało się powtarzanie jak mantra do znudzenia, że „w tym kraju” zarobki są zbyt niskie, podatki zbyt wysokie, a politycy kłamią. Choć z drugiej strony, flaga i hymn to tylko jakieś atrybuty tego, co powinno być gdzieś w środku. Pytanie tylko, czy rzeczywiście jeszcze gdzieś tam jest?