"Anglik w Paryżu"

Anglik w Paryżu fot. Wydawnictwo Pascal
Brytyjski humor w paryskim świecie
/ 16.11.2010 12:48
Anglik w Paryżu fot. Wydawnictwo Pascal
Rodowity Brytyjczyk, choć  z serca i duszy niemal Francuz,  wyjeżdża do Paryża na roczny urlop naukowy. Ma badać ekspatriantów, którzy na emigracji zapominają języka ojczystego. Sukces badawczy powinna przypieczętować praca pod tytułem „Gubienie języka”. Okazuje się jednak, że pobyt w stolicy Francji edukuje nie tylko w zakresie lingwistyki, ale też kuchni, erotyki, stosunków międzynarodowych i zachowań społecznych.

„Anglik w Paryżu” to pełna wyrafinowanego wdzięku i niezwykle dowcipna relacja z „edukacji kontynentalnej”. Parkowanie w trzecim rzędzie, prowadzenie samochodu pod Łukiem Triumfalnym,  trzymanie fasonu podczas diner bourgeois, strajki służby publicznej, korzystanie z publicznych toalet… – to tylko nieliczne z wyzwań, którym podołać może tylko ktoś z odpowiednią dozą brytyjskiego humoru i francuskiego szyku. Szorstki i wrażliwy, naiwny i roztropny „Anglik w Paryżu” jest ostrym, dowcipnym, ale też czułym spojrzeniem na Francję i istotę jej odmienności. Po jej lekturze definicja gry w krykieta nigdy już będzie jednoznaczna…

O autorze:
Michael Sadler
– obronił kiedyś doktorat o porażce, jaką odnieśli francuscy poeci symboliści, pisząc prozę. Od tamtego czasu jemu samemu powodzi się nieco lepiej. Jego działalność pisarska obejmuje teksty dla BBC Radio 3 i dla telewizji, komiks o historii muzyki, francuski film studyjny z Jeanem-Louisem Trintignantem w roli głównej oraz tłumaczenia Marivaux dla BBC/RSC. Uczy języka francuskiego w British Institute w Paryżu. Lubi Schuberta, LED Zeppelin i, o ile ma szczęście spróbować, Château Pétrus. Mieszka w Paryżu i w Turenii. Ma francuską żonę, francusko- angielską córkę i uprawia własne pory. Oprócz „Anglika w Paryżu” (An Englishman In Paris) napisał także „Anglika na wsi” (An Englishman a la Campagne) i „Zakochanego Anglika” (An Englishman Amoureux)

 
Recenzje polskich dziennikarzy
"Skandal, to ja chciałem mieszkać w Paryżu, mieć te przygody i napisać tę książkę." 
Leszek K. Talko

"Francja powinna przyznać Sadlerowi Legię Honorową za niezwykle zmysłowe public relations ich niekiedy kontrowersyjnie postrzeganej kultury. Anglia- odebrać mu obywatelstwo. A ja wreszcie wiem, że do flaków pasuje wyłącznie Symfonia fantastyczna Berlioza. Genialna książka."  
Piotr Metz

"To jedyna w swoim rodzaju proza, po angielsku dowcipna i po francusku erotyczna. Pisana z miłości do… sera." 
Michał Figurski

"Przepis na śmieszną książkę: bierzesz jeden francuski pocałunek, odrobinę elegancji –Francji  i dużo francuskiego rrr…. A to wszystko doprawiasz szczyptą angielskiego humoru. I voila: masz Anglika 
w Paryżu. Bon appetit, czytelniku!"
Dorota Wellman

"Kup wino, bagietkę, ser i zacznij czytać."
Karolina Korwin Piotrowska
 


Fragmenty książki"
SERY
Anglik spojrzał na ser, a ser spojrzał na Anglika. Anglikiem byłem ja. Ser – miękki, tłusty, pomarańczowy, za duży na pudełko z rubasznym mnichem na tle uśmiechniętych krów – był livarotem. Obaj znajdowaliśmy się na głównej ulicy Dieppe. Ser w szklanej gablocie, ja w letnim garniturze. Ser już wiedział, że dopiero co zszedłem z promu. I wiedział, że go pragnę. Gdyby ser mógł być podnietą, to ten wręcz kipiał seksem.

SZUKANIE MIESZKANIA
Zacząłem rozkodowywać drobne ogłoszenia w „Le Figaro” – w którym we wtorki i czwartki najłatwiej jest znaleźć mieszkanie. Wybór jest szeroki, jednak nieprawdopodobnie hieroglificzny. Un P de T, dble  séj + 2 chbres, balc, ét élevé, asc, est-ouest brzmiało jak napis na grobowcu Ramzesa. Oświecenie przyszło wraz z drugim sauvignon: podwójny salon (double séjour), dwie sypialnie (2 chambres) i balkon (balcon) z widokiem na wchód i zachód, na wysokim piętrze (étage élevé), z windą (ascenseur) i w kamienicy z piaskowca w stylu Haussmanna (pierre de taille).

KUPOWANIE KWIATÓW
We czwartek o 19.30 wkroczyłem do lokalnej kwiaciarni, Monceau Fleurs przy Boulevard Raspail. Miejsce było przytłaczające. Można było tam kupić wszystko, od bukieciku fiołków po prawdziwe drzewo palmowe z plastikową małpą. Sprzedawca śledził moje spojrzenie i pomylił zakłopotanie z wyborem. Wyciągnął bukiet z wiadra i zaprezentował, jakby chciał mi się oświadczyć.
– Les renonculacées, każdemu się podobają.
 Francuscy fleuristes są w tej grze niepokonani. Przesiadują całymi godzinami w toalecie, wkuwając na pamięć katalog nasion Vilmorin, żeby potem, dzięki swojej wszechwiedzy, bezwzględnie wymusić na was uległość. Ostatecznie dobił mnie łaciną, dodając coś, co zabrzmiało jak Encolitus hibernatus.
Dla porównania, jak wygląda kupowanie kwiatów w angielskiej kwiaciarni? Idziesz i mówisz: „Proszę te niebieskie”. Po czym młody człowiek z dwiema obrączkami w brwiach elegancko zawija ciasno bukiet w szary papier z taką łatwością, jakby robił skręta – dając ci opcję wypalenia bukiecika po powrocie do domu, o ile by ci odbiło – i na tym koniec. Żadnej Psychodramy pod tytułem hibernatus.

JĘZYK FRANCUSKI
Tourneur-fraiseur to operator. Fraise to frez, ale również truskawka. Francuski to język podstępny. Według moich najświeższych obliczeń, język ten opanuję do roku 2084.
Francuski jest piękny, ale sama treść – to kupa bzdur. Pompatyczność wytrąca was z równowagi. Musicie nauczyć się wiązać formę z treścią. I pamiętajcie, że: Il n’est stirctement impossible de cédér à vos exigences, Albert  to nic innego jak: „Nie ma mowy, Bertie”.

KIM JEST PARYŻANIN?
Paryżanin – jest w stu procentach niezwiotczały, nieustępliwy i niezniewieściały. Ktoś zbyt wolno wysiada z taksówki? On wychyla się z auta, jedną ręką wciska klakson, drugą ręką wykonuje gesty bardziej pasujące do ostatniego aktu La Traviata niż do Rue du Four. Francuzi są nerveux – czyli szybcy, emocjonalni i bardzo łacińscy.

CO FRANCUZKI SĄDZĄ O KRYKIECIE?
Fonetyczny zapis wymiany zdań, która nastąpiła i którą z trudem można nazwać dialogiem, wymyka się moim lingwistycznym zdolnościom. Edith krzyczała. Jej ciało wygięło się w łuk, naciągnięty, napięty. Strzała wystrzeliła, uwolniona. Żyrandol się zatrząsł, rozjarzony. Jej ręka trąciła barokową, kryształową misę pełną weneckich szklanych owoców. Z misy wypadły dwa jabłuszka, potoczyły się po stole nad krawędź, stuknęły się i zatrzymały. Na murawie zapanowała cisza.
– Nie wiedziałam, że krykiet może być aż tak ekscytujący, Michael.

PUBLICZNE TOALETY
Sanisette Decaux to nowa narośl wśród małej architektury paryskiej. Francuskie toalety publiczne. Francuzi, o czym wiedzą wszyscy użytkownicy router nationales, od zawsze byli publicznymi siusiaczami. Plac był prawie pusty o tej wczesnej wieczornej porze. Nikt nie patrzył. Moment był odpowiedni. Wrzuciłem monetę. O dziwo – maszyna, zamiast ją odrzucić, zamruczała, połknęła bilon 
i uprzejmie rozsunęła drzwi. Pestka. Wszedłem cały rozdygotany. Drzwi się za mną zamknęły (…) Lecz nie mogłem wyjść. Drzwi się nie otwierały. W tej sytuacji postąpiłem tak, jak każdy zdrowo myślący człowiek. Wpadłem w panikę. Moja wyobraźnia oszalała. Samotny, pogrzebany, zakopany żywcem w tej sanitarnej trumience.

CZY FRANCUZI SĄ KATOLIKAMI?
W okresie świątecznym w Anglii następuje znaczny wzrost bratobójczych morderstw. Nic w tym dziwnego. Wszystko jest pozamykane przez sześć lub siedem dni i nie pozostaje nic innego do roboty, jak zabijać krewnych. Babcie wiesza się na wieszakach do papieru, dzieci wpycha do skarpet. We Francji, kraju katolickim, wręcz odwrotnie, wszystko pozostaje otwarte – nawet nie zamykają w Wielki Piątek, jak to później odkryłem. Pociągi jeżdżą, kafejki podają un petit noir od wczesnych godzin, 
a krzywa wzajemnej eksterminacji nie wykazuje znaczących zmian. Szczerze mówiąc, gdyby nie znaczny wzrost spożycia boudin blanc, to ledwie bym zauważył, że Boże Narodzenie już minęło.

JAK  DEGUSTOWAĆ  WINO?
Dzień 2: degustacja bordeaux. Stawiam się przed ołtarzem o 18.15. Są tam wszyscy, wczorajsze asy, które zakpiły z mojej przesadnej niewinności. Poczekamy, zobaczymy. Kieliszki krążą – zawirowanie, łyk i wyplucie. Podniebienia zaczynają recytować swoją nużącą litanię: korpus, nogi, struktura. Przychodzi moja kolej. Wpycham nos do kieliszka najgłębiej jak mogę, wciągam i szepcę:
– Interesujące… ale pośladki są nieco za wiotkie, prawda?
Wśród légions d’honneur lekkie zamieszanie.
– W rzeczywistości, tak między nami, to jest nawet ciut za dużo zadka.
Zadka?! Hmm… Zapada cisza. I wtedy odzywa się głos z lewej strony świątyni.
– Rozumiem, co pan ma na myśli.
Zadziałało! Jeden z kolekcjonerów dał się złapać! Wystarczy tylko wybrać odpowiedni motyw, jak najszerzej rozwinąć metaforę, podpalić lont i wycofać się. Zawsze się znajdzie ktoś głupszy, kto to połknie. Następny dzień: białe bordeaux. Motyw: golf.
 
NÓŻKI A LA SAINTE-MENEHOULD
Składniki: nóżki, brzytwa, bandaże, court-bouillon, budzik. Po pierwsze, nóżki wybierzcie u renomowanego sprzedawcy nóżek. Są tacy, którzy wolą lewe od prawych albo przednie od tylnych, ale wśród nóżkowej braci jest to zwykle uważane za popisywanie się. Upewnijcie się, że nóżki nie są włochate. Jeżeli owłosienie będzie mocniejsze od popołudniowego zarostu, ogolcie je. Ostry nóż albo brzytwa wystarczą. Pinceta byłaby niepotrzebnym objawem czułości; przepis i tak już jest wystarczająco długi. Nie używajcie pianki do golenia Gillette; popsułaby smak.

Michael Sadler, „Anglik w Paryżu”, Wydawnictwo: Pascal, Premiera: 10 listopada 2010

Redakcja poleca

REKLAMA