Dramat, chaos, kolejne podtopione wsie, miasteczka i miasta. Podczas gdy na południu kraju sytuacja powodziowa powoli się stablizuje i w niektórych rejonach rozpoczęto już szacowanie strat, północne województwa dopiero się przygotowują na przyjęcie fali kulminacyjnej.
W związku z silnymi opadami deszczu, które przez ponad tydzień nękały nasz kraj, nastąpiło podniesienie się poziomu wód w rzekach, a wiele miejscowości zostało zalanych. Zaczęło się od południa kraju. Woda wdarła się do różnych miejscowości od tych mniejszych po te większe ze stolicą Małopolski na czele. W całej Polsce nie mówi się o niczym innym jak o żywiole, który zbiera kolejne żniwa. Ludzie z niepokojem obserwują stan rzek. Trochę nierozważnie gromadzą się wokół wałów (przez nieostrożność utopiło się już kilka osób), robią zdjęcia spiętrzonej wodzie, obawiają się powtórki sytuacji sprzed trzynastu lat. Pojawia się pytanie. Czy nad Polską ciąży fatum pechowej trzynastki, czy wbrew staremu przysłowiu „mądry Polak po szkodzie”, Polacy tak naprawdę nie wyciągnęli wniosków z tzw. „powodzi tysiąclecia”?
Komunikaty o powodzi, jak i o ewakuacji do wielu mieszkańców naszego kraju dotarły zbyt późno. Nie dano im czasu, by mogli zabezpieczyć swój dobytek. Niektórym ledwo udało się uciec przed żywiołem – ewakuowali się z domów dosłownie w ostatniej chwili. Inni nie mieli takiego szczęścia i zostali zmuszeni szukać schronienia na dachach swoich domostw. Nasiąknięte do granic możliwości wały puszczają, a woda przedziera się w rejony, w których nie spodziewano się podtopień. Wielka fala zmierza na północ kraju, a miastem, które obecnie prowadzi dramatyczną walkę z żywiołem jest Wrocław.
Wrocławski Kozanów już raz znalazł się pod wodą. Do tego zdarzenia doszło trzynaście lat temu na skutek tzw. "powodzi tysiąclecia". Po tej wielkiej tragedii władze Wrocławia nie zarządziły jednak wzmocnienia istniejących wałów, bądź utworzenia nowych. Dodatkowo zezwoliły na wybudowanie w tej zalewowej części miasta osiedla domków jednorodzinnych i czteropiętrowych bloków. „To nie powinno się stać, Kozanów miał być bezpieczny” - mówił prezydent Wrocławia. A jednak... Woda się wdarła, Kozanów został zalany, a mieszkańcy tego osiedla ponownie zostali zmuszeni walczyć z żywiołem.
Powódź zagraża także stolicy. W sobotę przez miasto przeszła fala kulminacyjna. Choć stan wody na Wiśle powoli się zmniejsza, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że ryzyko przedarcia się wody przez wały będzie istniało aż do wtorku.
Trudno powiedzieć, w których rejonach Polski panuje obecnie najgorsza sytuacja, gdzie są największe zniszczenia. Czy w gminie Wilków na Lubelszczyźnie, gdzie woda niespodziewanie wdarła się przez wał i zalała prawie całą gminę, w okolicach Włocławka, z których ewakuowano już 400 osób, czy w okolicach Kazimierza Dolnego? Zagrożonych jest w sumie czternaście województw! Coraz częściej na usta wszystkich ciśnie się tylko jedno słowo: KATASTROFA.
W całej Polsce w ruch poszły worki i piasek. W wielu zalanych miejscowościach nie ma prądu. Brakuje też żywności i wody pitnej. Wielu ludzi straciło dobytek swojego życia. A dramat niestety będzie trwał nadal, zwłaszcza wtedy, gdy woda w końcu opadnie.