Seks na Facebooku

Niby taki przyzwoity serwis, że nawet nagie sutki na fotce ci zakryją niebieskimi gwiazdkami. Z drugiej strony, jako zjawisko społeczne Facebook zrobił się dość mocno naerotyzowany.
/ 15.12.2010 08:24

Niby taki przyzwoity serwis, że nawet nagie sutki na fotce ci zakryją niebieskimi gwiazdkami. Z drugiej strony, jako zjawisko społeczne Facebook zrobił się dość mocno naerotyzowany.

Przede wszystkim jest więc problem „statusu”. Wedle badania opublikowanego przez magazyn „Men’s Health”, 24% użytkowników ma nieprawdziwy profil, aby nie zamykać sobie drzwi… Bo w sieci lubimy przecież flirtować, prowadzić drugie, pozbawione rzeczywistych ograniczeń życie, karmić wyobraźnię i podbudowywać własne ego. A potem są problemy - bo dziewczyna sprawdzi, że jej chłopak jest oficjalnie „single” i już by na niego szła z patelnią. On powie, że się w ogóle nie zajmuje takimi bzdurami jak status, ale albo będzie musiał zmienić, albo ma temat kłótni na kolejne pół roku zagwarantowany. Koleżanki, jedna z drugą, pozakładały sobie więc po drugim profilu…

Druga sprawa, to pajęczyna kontaktów. Bo na Facebooku szukamy kumpla z ławki z podstawówki, ale i szkolnych miłości, byłych kochanków, przyjaciół niekoniecznie platonicznych. Jedno ładne zdjęcie, jeden miły komentarz i obrazki z przeszłości wracają. „Men’s Health” pisze, że 85% z nas odnalazło swoich „byłych” na Facebooku, a 17% sprawdza ich profile codziennie!

Z tego pewnie częściej niż odgrzewane romanse rodzą się straszne sceny zazdrości, podejrzenia i bardzo niesympatyczne szperanie w komputerze ukochanego. W badaniu cytowanym przez „CyberPsychology & Behavior”, 19% użytkowników Facebooka przyznało, że serwis zwiększył ich poziom zazdrości oraz czujność… w monitorowaniu wirtualnego życia drugiej połówki. Pogłębione studia na ten temat, przeprowadzone przez psychologów z Uniwersytetu Guelph w Ontario, wskazują, że owa podejrzliwość i węszenie stają się dość szybko uzależniającą obsesją - im więcej szukamy, tym więcej znajdujemy i związek, mówiąc kolokwialnie, ląduje w bardzo grząskich obszarach.

A zła sława Facebooka idzie jeszcze dalej - brytyjski dziennik „Metro” pisał o dwudziestotrzyletniej Laurze Michaels, która założyła grupę „Potrzebuję seksu”, do której od razu zapisało się stu mężczyzn. Konsekwenta Laura przespała się z połową z nich przyznając w wywiadzie dla prasy, że było to ryzykowne, ale bardzo podniecające. Przedstawiciele brytyjskiej służby zdrowia zidentyfikowali wręcz zależność między wzrostem popularności Facebooka, a zwiększoną częstością zachorowania na syfilis w północno-wschodnich regionach kraju.

Co z tym wszystkim robić? Przeczytać ze spokojem i przetrawić nie skazując Facebooka na banicję. Bo było już MySpace i nasza-klasa.pl, i będzie jeszcze wiele kolejnych serwisów, łącznie z erotyczną wersją Facebooka, na którą już można się zalogować. Internetu nie zmienimy i pozostaje tylko wierzyć ludziom, których kochamy. Bo na dobrą sprawę, jak ktoś chce zdradzać czy flirtować, to zrobi to z Facebookiem czy bez, a raczej bez. Karmienie zazdrości może tylko wszystko popsuć.

Redakcja poleca

REKLAMA