"Pokot" Agnieszki Holland i Kasi Adamik trafił na języki. To jeden z żywo omawianych i rozkładanych na części pierwsze filmów tegorocznego festiwalu w Berlinie. Film "Pokot" Agnieszki Holland wchodzi do kin 24 lutego. Czego możemy się spodziewać po ekranizacji książki Olgi Tokarczuk? Co jest w nim dobre, a co może drażnić widza?
Nie tylko Holland: Polacy obsypani nagrodami na "Berlinale"
"Pokot" top historia. której polskie kino jeszcze nie widziało
Seria niefortunnych zabójstw
"Pokot" zabiera nas do małej miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie życie toczy się powoli, dość prosto i jednostajnie. Jest ubogo i niekomfortowo, bez większych perspektyw i marzeń. Okolicą rządzi grupa wpływowych mężczyzn i wszystkich łączy wspólny rytuał polowania. Przez cały rok, zimą, latem, wiosną i jesienią, przeczesują otaczające Kotlinę lasy, przetrzebiając obficie zamieszkującą je zwierzynę. Nagle dochodzi do serii zabójstw. Wszyscy zabici byli myśliwymi. Bohaterka, Duszejko, widząc niemoc policji, prowadzi własne śledztwo, którego wyniki są złowieszcze: czy to myśliwi stali się zwierzyną?
Sokolniczka, kynolog i kobieta-myśliwy. Teraz Polka! Tańcząca z ptakami Agata Telimena Bielowska
"Pokot" - Ekoterroryzm?
Holland przyświecał cel mówienia o ekologii i ratowaniu polskiej fauny. Również podczas festiwalu Berlinale nawiązała do tematu braterstwa, a nie bestialstwa. Obraz jest niejako filozoficznym przekazem, który może nie trafi w gusta przeciętnego odbiorcy. Polskie kino jeszcze nie wydało tak osobliwego filmu, który funkcjonując na pograniczu thrillera, czarnej komedii i groteski, stara się moralizować i "nawracać" na eko-wiarę. Niektórzy zarzucają Holland zbyt jaskrawy ogląd nazywając jej film "apoteozą ekoterroryzmu" [Cezary Gmyz - dziennikarz, teatrolog].
ONS.pl