Kac gigant

Kac gigant
"Restart" to falstart w wyścigu o nowe czeskie kino.
/ 26.09.2007 15:08
Kac gigant
Jak twierdzi reżyser Julius Sevcík, "Restart" powstał ze znudzenia czeskimi filmami.

Fakt, wdrapali się na wyżyny gatunku pokręconej komedii obyczajowej i trochę się powtarzają. Kuszą ich więc eksperymenty. Identyczna zresztą pokusa staje się motorem akcji filmu. Wydawałoby się, że Sylva (Lenka Krobotová) ma wszystko: pracę bardzo trendy, bo w agencji reklamowej, chłopaka idealnego, bo niestawiającego wymagań, życie towarzyskie kwitnące – conocne imprezy w praskich klubach kończące się kacem gigantem. To jednak dla Sylvy za mało. Postanawia podnieść trochę poziom adrenaliny i z okazji prima aprilis oświadcza chłopakowi, że ma romans. Z jego bratem.

Trzeba oddać Sevcíkowi, że zawarł w filmie kilka trafnych obserwacji. Jak choćby tę, że bojąc się wyznać komuś bliskiemu, jak bardzo jest nam potrzebny, uciekamy w absurd ("Obiecaj mi, że nie będziemy mieć dwójki cudownych dzieci" – prosi Sylva swego chłopaka). Co z tego, skoro giną one bezpowrotnie w zawrotnie szybkim montażu i nazbyt pogmatwanej fabule. Wyraźnie zresztą – i przy tym nieudolnie – wzorowanej na "Biegnij, Lola, biegnij" Tykwera. Trudno w takich warunkach przejmować się dramatem zdesperowanej Sylvy, biegającej nocą po Pradze w poszukiwaniu utraconego chłopaka. Więc gdy w finale zostaje przez niego znokautowana przy mogile własnej matki, nie wiadomo już, czy śmiać się, czy płakać, a może schować z zażenowania pod fotel. Znudzeni Czesi, nie tędy droga.



"Restart", reż. Julius Sevcík, Czechy/Finlandia 2005, 85’, Vivarto, premiera 7 września 2007 r.

Redakcja poleca

REKLAMA