„Boogeyman" w kinach od 2 czerwca 2023 r.

Boogeyman fot. ImaxTree/ AgencjaFree
20th Century Studios przedstawia film pt. „Boogeyman", będący adaptacją bestsellerowej powieści mistrza grozy, Stephena Kinga.
Redaktorki Polki.pl / 01.06.2023 06:52
Boogeyman fot. ImaxTree/ AgencjaFree

Licealistka Sadie Harper i jej młodsza siostra Sawyer przeżywają niedawną śmierć matki. Jednak nie otrzymują zbyt wiele wsparcia od swojego ojca, terapeuty Willa, który woli w samotności zmagać się z własnym bólem. Pewnego dnia w ich domu pojawia się tajemniczy, desperacko szukający pomocy pacjent. Od tego momentu, pogrążoną w żałobie rodzinę zaczyna nękać przerażająca nadprzyrodzona istota żerująca na cierpieniu swoich ofiar. 

Film „Boogeyman" wyreżyserował Rob Savage („Host") na podstawie scenariusza Scotta Becka & Bryana Woodsa („Ciche miejsce"), Marka Heymana („Czarny łabędź") i koncepcji Scotta Becka i Bryana Woodsa, osnutej na motywach opowiadania Stephena Kinga. W filmie występują: Sophie Thatcher („Yellowjackets"), Chris Messina („Ptaki nocy"), Vivien Lyra Blair („Obi-Wan Kenobi”), Marin Ireland („The Umbrella Academy"), Madison Hu („Bizaardvark"), LisaGay Hamilton („Vice") i David Dastmalchian („Diuna"). Producentami są Shawn Levy („Stranger Things"), Dan Levine („Arrival") i Dan Cohen („The Adam Project"), natomiast John H. Starke („Sicario"), Emily Morris („Rosaline"), Scott Beck, Bryan Woods, Ryan Cunningham, Adam Kolbrenner („The Tomorrow War") i Robin Meisinger są producentami wykonawczymi. 

„Boogeyman" w kinach od 2 czerwca 2023 r.

 

Boogeymanfot. materiały prasowe

OBSADA:

Sophie Thatcher

Chris Messina

Vivien Lyra Blair

Marin Ireland

Madison Hu

LisaGay Hamilton and David Dastmalchian

REŻYSER: Rob Savage

SCENARIUSZ: Scott Beck & Bryan Woods, Mark Heyman

CZAS TRWANIA FILMU:  99min

DYSTRYBUCJA: THE WALT DISNEY COMPANY POLSKA 

Poszerzenie świata słynnego opowiadania Stephena Kinga

Uniwersalna legenda o Boogeymanie wzbudzająca strach zarówno u dzieci, jak i dorosłych, liczy wiele set lat. Ale „Boogeyman” jako film fabularny zrodził się w impresjonistycznych młodych umysłach rozkoszujących się horrorami Stephena Kinga. Wszyscy, od pisarzy i szefów działów kreatywnych po producentów i reżysera, mówią o wielkim wpływie, jaki opowiadanie Kinga miało na nich w okresie dorastania. 

„Boogeyman” został po raz pierwszy opublikowany w Cavalier Magazine w 1973 roku. Następnie znalazło się w zbiorze opowiadań Kinga pt. „Nocna zmiana” opublikowanym pięć lat później. Jego interpretacja stworzenia ukrywającego się w szafie stała się szablonem dla dalszego rozwoju gatunku.

„Należałem do dzieciaków uwielbiających się straszyć nawzajem” - przyznaje producent Dan Levine. „Moi rodzice mieli na półce egzemplarz Nocnej zmiany, który przeczytałem w zdecydowanie zbyt młodym wieku. Boogeyman był jedną z najbardziej wpływowych, traumatycznych lektur w moim życiu. Przez to opowiadanie bałem się szaf, i to nie przez kilka dni czy tygodni po jego przeczytaniu, ale przez całe lata.”

„Uwielbiamy realizować wszelkiego rodzaju opowieści, a najbardziej te, które łączą w sobie jakąś wielką ideę z czymś, z czym można się identyfikować, które mają ludzki wymiar” - mówi producent Shawn Levy. „A to opowiadanie autorstwa samego mistrza jest niezwykle bogate, zarówno pod względem fabularnym, jak i tematycznym. To nas pociągnęło.”

Reżyser Rob Savage, odpowiedzialny za realizację m.in. nagradzanych krótkometrażówek „Salt” i „Dawn of the Deaf” oraz przełomowego filmu pełnometrażowego czasów lockdownu pt. „Host”, pamięta z dzieciństwa lekturę powieści Kinga i bezsenne noce. „Jego opowiadania zawsze wbijały mi się w mózg” - mówi. „Najstraszniejsze historie Kinga opierają się na podstępnym pomyśle, wkradającym się człowiekowi do głowy w nocy. Boogeyman jest jednym z nich. Nawiązuje ona do egzystencjalnego strachu, że nawet osoba mająca ci pomóc, może się odwrócić przeciwko tobie. Ten przyczajony blisko niedookreślony mrok znalazł we mnie oddźwięk.”

„Wszyscy znamy opowiadania Kinga, ale to jedno, Boogeyman, utkwiło w nas na długie lata” - mówi scenarzysta Scott Beck, który wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa i partnerem literackim, Bryanem Woodsem, wpadł na pomysł scenariusza i współtworzył jego wstępną wersję. 

Duet ten, odpowiedzialny również za „Ciche miejsce", początkowo miał problem z głównym wątkiem fabuły. Jak zrobić pełnometrażowy film o dwóch osobach siedzących i rozmawiających w pokoju? Wciąż ich to prześladowało, wciąż do tego wracali. W końcu stwierdzili, że być może Lester Billings nie musi być głównym bohaterem, a opowiadanie Kinga może być sceną w ramach większej narracji, trampoliną do innej historii o większej skali.

„Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że niekoniecznie musimy skupiać się na Lesterze, to pomyśleliśmy, a co by było gdyby historia opowiadana przez niego lekarzowi zaczęła się materializować w życiu tego lekarza, gdyby zaczął on dostrzegać, że te same dziwne rzeczy, które działy się z Lesterem, teraz zaczynają się dziać z jego córkami” - mówi Woods.

„Od tego wszystko się zaczyna, od tego piętna odciśniętego na tym domu i życiu tej rodziny” - dodaje Beck. „Kiedy już rozgryźliśmy, co będzie punktem wyjścia, było trochę łatwiej”.

Beck i Woods stworzyli plan pisania historii i jej pierwsze szkice, ale zanim „Boogeyman” dostał zielone światło, zajęli się realizacją filmu „65”, który również reżyserowali. Do dalszej pracy nad scenariuszem zatrudniono więc Marka Heymana („Czarny łabędź”). W ścisłej współpracy z Savage'em rozbudował fabułę i stworzył dodatkowe postacie.

„Kiedy scenariusz trafił do mnie, był on na etapie, gdy Scott i Bryan wymyślili okoliczności, które opowiadanie przekształciły w film” - mówi Heyman. „Ja chciałem wejść w temat głębiej, zaczynając od psychologicznego uzasadnienia sytuacji, przed jakimi stają postacie, a w ostatecznym rozrachunku również tego, co strach reprezentuje oprócz przerażającego potwora. Budowanie tej mitologicznej i nadprzyrodzonej istoty doprowadziło do tego, że potwór stał się ucieleśnieniem żałoby, złem pomnażającym ból z niej płynący. Może przeżreć cały dom i zniszczyć całe życie. Spodobała mi się ta metafora”.

Według Cohena „Oryginał był ośmiostronicowym opowiadaniem rozgrywającym się w całości w gabinecie terapeuty, który na końcu okazuje się Boogeymanem. Tymczasem Mark wymyślił unikalny punkt widzenia bardzo otwierający tę historię.”

Heyman był przyzwyczajony do bliskiej współpracy z reżyserami podczas pisania, natomiast Savage chciał uwzględnić w fabule wiele odnośników. Do ulubionych filmów gatunkowych reżysera należą między innymi „Nie oglądaj się teraz”, „The Innocents”, „Ring”, „Nawiedzony dom” i „Martwe zło 2”. „Myślę, że nie można robić horrorów nie kochając tego gatunku i nie rozumiejąc jego psychologii i języka" - mówi.

„Rob należy do najbardziej obeznanych z tym gatunkiem ludzi, jakich poznałam” - mówi producentka wykonawcza Emily Morris. „Pochłonął każdy istniejący horror, podczas przygotowań oglądał je non-stop w biurze. Dzięki temu po prostu wie, kiedy dać widzom to, czego chcą, a kiedy ich zaskoczyć. To niezwykła umiejętność.”

Kluczowe znaczenie dla twórców miało to, żeby fabuła była dobrze osadzona w ludzkim doświadczeniu i prawdziwości horroru rozgrywającego się w znanym nam świecie. Na to nakładają się elementy nadprzyrodzone jeszcze bardziej zaostrzające przeżycia bohaterów. W ten sposób stworzono szczegółowy zarys scenariusza, a Heyman ponownie zabrał się do jego dopracowywania.

Kluczową zmianą w narracji było zbudowanie postaci Sadie Harper jako głównej bohaterki. Wcześniej to Will Harper stał w centrum opowieści, ale Savage chciał eksplorować nadprzyrodzony charakter Boogeymana jako pasożyta żerującego na dysfunkcji zrodzonej z głęboko przeżywanej żałoby. Przez to Sadie stała się bardziej atrakcyjna.

„Sadie była najciekawszą postacią, ponieważ była uwięziona między światem dzieciństwa a dorosłości” - wyjaśnia Savage – „a Boogeyman istnieje w obu tych sferach - jako dziecięcy strach i rodzicielski sceptycyzm. Sadie jest w samym środku, jest pośrednikiem między tymi dwoma światami.”

Sadie jest sfrustrowana tym, że jako dorosła nie jest traktowana poważnie, ale wciąż jedną nogą tkwi w dzieciństwie. Jest otwarta na to, co mówi Sawyer o Boogeymanie, ale jest też rozdarta między racjonalizowaniem go a wiarą w słowa młodszej siostry. W związku z tym w postaci Sadie kryło się więcej możliwości dramatycznych.

„Udało nam się wydobyć z opowiadania koncepcję rodzica tracącego dziecko i przerzucić ją na punkt widzenia sióstr, które doświadczają utraty rodzica” - wyjaśnia Cohen. „Ich ojciec jest terapeutą, który słyszy o Boogeymanie i to jest punkt wyjścia do dalszych zdarzeń.”

Nadrzędnym celem było stworzenie wielowarstwowego horroru na fundamencie rzeczywistego, przerażającego wydarzenia, z którym można się utożsamić - w tym przypadku śmierci matki. Następnie nałożono na to elementy nadprzyrodzone - czyli Boogeymana. W ten sposób komplikacje związane z żałobą i brakiem komunikacji wynikające z wydarzenia początkowego wyzwalają to, co nadprzyrodzone. Następnie potwór karmi się żałobą i rośnie w siłę przez powiększającą się przepaść między Sadie i Sawyer a ich ojcem, Willem. 

Niestety, zawód terapeuty Willa staje się coraz większą przeszkodą, ponieważ zmaga się on ze swoim brakiem umiejętności przepracowania rodzinnej żałoby z dziećmi. Im bardziej podziały między nimi zaogniają się, tym potężniejszy staje się Boogeyman, a jedynym sposobem na pokonanie go będzie ich siła jako rodziny.

„Jeśli aktorzy nie nawiążą ze sobą porozumienia, to film nie uda się” - mówi Levine. „W dobrym horrorze, jeśli pozbędziemy się wszystkich efektów specjalnych, to historia musi obronić się sama jako przekonujący dramat. To właśnie jest sednem ‘Boogeymana': rodzina z problemami, z którymi możemy się utożsamić zmuszona do uporania się z żałobą, w wyniku niezwykłych zdarzeń.”

„Punktem wyjścia wielu wspaniałych horrorów jest żałoba”, mówi Savage, „ale Boogeyman w naszej historii reprezentuje to, o czym się nie mówi. Członkowie rodziny mieszkają pod jednym dachem, jednak funkcjonują jako odrębne jednostki. Trawią swój własny żal w samotności, nie rozmawiają ze sobą, nie uaktualniają swoich doświadczeń, przez co tworzy się to coś, co rośnie i karmi się chaosem otaczającym każde z nich. Jedynie dzieląc się ze sobą uczuciami będą w stanie to przezwyciężyć. W ogóle uważam, że to jedyny sposób na przezwyciężenie żałoby.”

Dla Savage'a ostatecznym punktem odniesienia w dziedzinie niepokojącego załamania się komunikacji w rodzinie i żałoby było arcydzieło Roberta Redforda „Zwyczajni ludzie” z 1980 r. Nie ma praktycznie żadnego innego filmu we współczesnym kinie tak doskonale oddającego rozdzierający serce rozpad amerykańskiej rodziny. Brak zdolności do rozmowy o żałobie prowadzi do tak głębokich podziałów, że oglądanie staje się bolesne, a jednak pokazane są one z taką prawdziwością, że nie sposób odwrócić wzroku.

„Sceny w 'Zwyczajnych  ludziach' nigdy nie są jednowymiarowe” - mówi Savage. „Uwielbiam ten film za wielowarstwowość i niuanse kryjące się w każdej kwestii i geście. Opowiada on o braku komunikacji między trzema osobami. Oglądanie go jest doświadczeniem druzgocącym. Jak walnięcie obuchem w głowę.”

„Dopuszczając do zaogniania się problemów w ukryciu Will doprowadza do tego, że rozdzierają jego rodzinę”, stwierdza Levine. „Gdybyśmy usunęli Boogeymana, a tylko wykonali naszą pracę w zakresie scenariusza, kreacji aktorskich, reżyserii, to wyszedłby dramat. Wyszliby 'Zwyczajni ludzie'.”

Levy dodaje: „Widzowie nie są pewni, czy to historia o potworach, czy alegoria konfrontacji z żałobą, ale na tym właśnie polega piękno dzieł Stephena Kinga. Z pozoru są to opowiadania popularne, eskapistyczne i fantastyczne, ale zawsze są zakotwiczone w wątkach ludzkich. A my chcieliśmy zrobić dokładnie taki film.”

„Harperowie zmuszeni są do zmian, aby mogli przetrwać” - dodaje Cohen. „Gdyby Boogeyman nigdy się nie pojawił, ta rodzina mogłaby się całkowicie rozpłynąć. Ale ponieważ nadciągnął, muszą współpracować i zająć się bieżącymi wydarzeniami.”

„Gdyby Boogeyman nie przyszedł”, zgadza się Levine, „ta rodzina byłaby w gorszej sytuacji.” 

Boogeymanfot. materiały prasowe

Boogeymanfot. materiały prasowe

Boogeymanfot. materiały prasowe

Boogeymanfot. materiały prasowe

Boogeyman

Ujawnienie wyglądu Boogeymana to proces trwający przez całą historię. Polegał on na balansowaniu między dwuznacznością a podstępem w celu zbudowania napięcia z zaskakującym momentem kulminacyjnym. Dla Graffa ważne było nie tylko zrozumienie, gdzie w danym ujęciu czy scenie znajduje się stwór, jak porusza się w kadrze. Najważniejsze dla niego było poznanie go, jego pochodzenia i motywacji.

„Boogeyman to starożytna, drapieżna istota istniejąca od zarania dziejów” - wyjaśnia Graff. „Przyciąga ją ból i żeruje na strachu. Dosłownie widzi strach. Tym się karmi Boogeyman. Znajduje ludzi w niebezpieczeństwie i podsyca ich strach aż do momentu, gdy jest gotowy zebrać jego owoce i zadać ostateczny cios.”

„Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia bał się potwora w szafie, a w tym filmie on naprawdę tam siedzi” - mówi producent Shawn Levy. „Ale nasz obraz stawia również znak zapytania i wskazuje możliwość, że potwór reprezentuje coś więcej, coś bardziej ludzkiego, czyli żałobę i potworny ból toczący tę rodzinę w wyniku przeżytej straty.”

Według Graffa, Boogeyman ma wychudzony, humanoidalny kształt odzwierciedlający naszą ciemniejszą stronę.

„Najstraszniejszy w tym stworzeniu jest brak miłości i współczucia” - kontynuuje Graff. „To nie jest wściekły potwór, on jest pozbawiony emocji. Motywuje go wyłącznie głód. W swojej istocie jest nieskończenie zimny.”

„Nie ma to jak wspólnie przeżyć strach” - mówi producentka wykonawcza Emily Morris. „Ten film najlepiej ogląda się mogąc zakryć oczy, a następnie odwrócić się do sąsiada i dzielić z nim to doświadczenie.”

Redakcja poleca

REKLAMA