Tak jakby Central Park był naturalną częścią przyrody, a nie całkowicie sztucznym tworem, gdzie każdy kamień, każde drzewo i każdy kwiatek zostały zasadzone ludzką ręką. „Widok na Central Park był jednym z powodów, dla których zgodziłam się kupić to mieszkanie”, zdradza projektantka mody Donna Karan. I kiedy słońce dopiero wspina się nad Manhattanem, Donna wychodzi na taras zawieszony nad ogromną połacią zieleni, by poćwiczyć jogę i wypić filiżankę zielonej herbaty.
Na przekór wszystkiemu
Aż trudno uwierzyć, że jeszcze 155 lat temu były tu niebezpieczne bagna, moczary i skały, gdzie bali się zapuścić najwięksi śmiałkowie. I pewnie byłoby tak jeszcze długo, gdyby nie ogromny napływ ludności do Nowego Jorku. W ciągu zaledwie 20 lat, między 1830 a 1850 rokiem, liczba mieszkańców miasta wzrosła z 60 do 500 tysięcy. Na ulicach było tłoczno i gwarno nie do wytrzymania.
Wszechobecny brud groził epidemiami. Cholera zbierała gorzkie żniwa. Miejska biedota nie miała szansy, by wyrwać się z tego piekła choćby na moment. I wtedy wydawca „New York Post”, William Bryant, wpadł na pomysł, by stworzyć takie miejsce, gdzie wszyscy nowojorczycy bez względu na wiek, płeć czy też rasę, znaleźliby chwilę ukojenia na łonie przyrody.
W 1850 roku Bryant zorganizował wielką kampanię prasową na rzecz budowy parku, a dotąd zwaśnieni politycy tym razem połączyli siły, by urzeczywistnić ten szalony pomysł. Rozpisano konkurs na projekt, a zwycięzcom zaoferowano sumę dwóch tysięcy dolarów (dziś byłoby to jakieś 20 tysięcy). Z 33 zgłoszonych planów wybrano projekt architekta Fredericka Lawa Olmsteda oraz biznesmena Calverta Vauksa, -którzy stworzyli tzw. Greensward Plan, czyli plan trawników w stylu angielskim. Vaux miał się także zająć logistyczną stroną przedsięwzięcia. I gdyby nie jego zapobiegliwość, wszystko ległoby w gruzach.
Na grząskim gruncie
Trudności stwarzali sami mieszkańcy tego miejsca, gdzie było wysypisko śmieci, stało kilka kościołów, jedna szkoła, mleczarnia i kilkanaście chlewni, z których wydobywał się nieziemski fetor. Ich właściciele, około 1600 tzw. squattersów, czyli nielegalnych osadników, głównie uciekinierów z Południa, nie zamierzali oddać swoich siedzib bez walki. Kiedy więc w 1857 roku na teren przyszłego Central Parku wkroczyło pierwszych trzy tysiące robotników z łopatami, kilofami i końmi, na ich głowy posypał się grad kamieni. Dla przyzwyczajonych do walki twardych Irlandczyków wypędzenie squattersów okazało się jednak dużo mniejszym problemem niż pokonanie bagien i moczarów.
Bez założenia specjalnych drenów wciąż podmakały i zapadały się pod stopami budowniczych. Przekształcenie tych nieużytków w park zajęło 16 lat, w trakcie których nawieziono trzy miliony ton sześciennych ziemi, wybudowano 45 mostów. W rezulatacie między Central Park West, Central Park South i Fifth Avenue powstał angielski ogród, który nie przypominał żadnego innego parku na świecie. I szybko stał się -ulubionym miejscem nowojorczyków, którzy chcieli zaprezentować nowe powozy, żony i kreacje. Robotnicy, którzy pracowali także w soboty, rzadko mieli siłę – i pieniądze – by dotrzeć tu choćby w niedzielę. Dopiero pod koniec zeszłego wieku Central Park stał się bardziej demokratycznym miejscem, jak marzył Bryant.
Coś dla ciała i dla ducha
Dziś w ciągu roku przewija się przez niego do 25 milionów ludzi. I każdy znajdzie tu coś dla siebie.Na tych, którzy marzą o błogim lenistwie, czeka kilka pięknych łąk. Nigdzie nie ma tabliczek z napisem „szanuj zieleń”, a za wstęp na trawnik nie grozi kara pieniężna. Można też posiedzieć na jednej z prawie dziewięciu tysięcy ławeczek, z których wiele zostało „adoptowanych” przez znanych ludzi, jak Jackie Kennedy czy Michael Bloomberg, by wesprzeć budżet parku. Na jednej z takich ławeczek przesiadywali kiedyś Marilyn Monroe z Arthurem Millerem i Paul Newman z Jeanne Woodward.
Można pospacerować i obejrzeć kilka z 50 okazałych pomników. Największy z nich to pomnik króla Władysława Jagiełły, który stanął w 1945 roku nieopodal Żółwiego Stawu z okazji Światowej Wystawy jako ozdoba polskiego pawilonu, i został już na stałe.
Dla bardziej aktywnych, jak Madonna, Julia Roberts czy Bill Clinton, są ścieżki do joggingu lub ścieżki rowerowe, które lubi przemierzać Tori Spelling. Można pokręcić się na tej samej karuzeli co Angelina Jolie z Bradem Pittem i dzieciakami. Najstarszej karuzeli w USA, która powstała w 1871 roku i początkowo była ciągnięta przez muły i konie. W latach 60. w niewielkim amfiteatrze nieopodal zameczku zwanego Belvederem gromadziły się tysiące dzieci kwiatów, by popalić trawkę i posłuchać Simona i Garfunkela. A dziś na tzw. Great Lawn ci sami ludzie przychodzą słuchać Placido Domingo czy koncertów orkiestr z Metropolitan lub City Opera.
Pokój z widokiem
Nic zatem dziwnego, że okolice Central Parku należą do najdroższych miejsc na świecie. A na apartamenty tu mogą sobie -pozwolić tylko najbogatsi Amerykanie. Jeden z najdroższych należy do Lapo Elkanna, wnuka założyciela konsorcjum Fiata, Gianniego Agnielli. Przy Piątej Alei od wschodu mieszkają Woody Allen, Julia Roberts z Dannym Moderem, Diana Ross i Dolly Parton, Pierre Cardin, a także Robert Redford. Po drugiej stronie przy alei Central Park West stoi słynna Dakota – budynek, w którym mieszkał i przed którym w 1980 roku został zamordowany John Lennon. Wracał z nagrań, gdy chory psychicznie fan podszedł do niego i strzelił pięć razy.
Z datków, które potem spłynęły, wdowa po muzyku, Yoko Ono, odnowiła budynek i ufundowała w Central Parku pamiątkową tablicę, na której codziennie fani tragicznie zmarłego Beatlesa składają świeże kwiaty. Z jej inicjatywy powstał też wielki trawnik w kształcie kropli wody, tzw. Strawberry Fields, gdzie rośnie 161 gatunków roślin sprowadzonych ze 161 krajów świata. W tej części mają swoje mieszkania Steven Spielberg z Kate Capshaw i Tom Hanks z Ritą Wilson, Meg Ryan, Calvin Klein, Miloš Forman, Dustin Hoffman, Don Johnson, Yoko Ono, a także Catherine Zeta-Jones z Michaelem Douglasem.
Właściciele apartamentów usytuowanych przy Central Parku, którzy tworzą silne wspólnoty, bronią jednak dostępu niepowołanym lokatorom. Mieszkańcy jednego z domów przy Piątej Alei odmówili sprzedaży apartamentu w ich budynku samej Madonnie. Nie chcieli hałasu i tłumów paparazzich czyhających za każdym drzewem.
Z głową w chmurach
W ciągu 155 lat istnienia wielokrotnie próbowano zmienić wygląd Central Parku. Idąc z duchem czasu, przekształcić go w wielki park rozrywki i sportu, gdzie można by wypoczywać bardziej aktywnie. W latach 20. ubiegłego wieku, podczas gwałtownego rozwoju motoryzacji były też zakusy, by otworzyć park dla ruchu miejskiego, poprzecinać go chociaż kilkoma nitkami ulic. Na szczęście, nie udało się zrealizować tych planów. A Central Park pozostał oazą spokoju w betonowej aglomeracji. Skrawkiem nieba na ziemi pokrytej betonem.