Ilona opuściła toaletę z wyrazem twarzy, który nie zapowiadał niczego przyjemnego. W głowie przeanalizowałem spis potencjalnych przewinień, jakich mogłem się dopuścić – kałuże na płytkach, podniesiona deska od kibla…
– O co chodzi? – zagadnąłem niepewnie.
Bez żadnego komentarza wręczyła mi plastikowy, biały przedmiot. Był to test ciążowy! W polu odczytu dostrzegłem dwie linie.
Powiedziałem zgodnie z prawdą
– Wow, spodziewasz się dziecka? Usiądź, bo zaraz padniesz, strasznie pobladłaś. W pierwszych trzech miesiącach ciąży mogą pojawić się omdlenia, to efekt podwyższonego poziomu estrogenu, przeciążenia organizmu i wielu innych czynników.
– Sławek!
– Nudności to też częsty objaw, i niekoniecznie tylko z rana. U każdego inaczej to wygląda. Wiem, że to mało przyjemne, ale damy radę. Potem już będzie z górki.
– Nie musisz mi tu lekarza udawać, sama się na tym znam.
– Jasne, rozumiem. Może się trochę stresujesz? Ale bez powodu. Masz już swoje lata, kiedyś mówili, że po trzydziestce to za późno na dzieciaka, ale dawniej też kobiety o czary posądzali, także luz. Będzie okej.
– Sławek czy to do ciebie dociera? Zostaniemy rodzicami.
– To dla mnie poniekąd szok, ale naprawdę bardzo dobra wiadomość – odparłem. – Jeden z moich kumpli jest ginekologiem, może zająć się Twoją ciążą.
Nie kłamałem, naprawdę byłem uradowany.
Nie zamierzałem powielać tych pomyłek
Wielokrotnie poruszaliśmy ten temat, ale Ilona przekładała zajście w ciążę na później, twierdząc, że to jeszcze nie czas. Obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy z tym za długo zwlekać – ja zbliżałem się do czterdziestki, a ona niedawno skończyła 35 lat. Nie chciałem na nią naciskać, to musiała być nasza wspólna decyzja.
– Co się stało, skarbie? – objąłem ją ramieniem, lecz ona wyrwała się z uścisku i zaczęła nerwowo krążyć po mieszkaniu.
– Będę musiała poinformować o tym rodziców. Nie chichrај się, sam zobaczysz ich reakcję, bo pojedziesz tam ze mną. Rany, nie mam siły na tę konfrontację. Będą naciskać, żebyśmy wzięli ślub, natychmiast, już teraz, póki jeszcze nic po mnie nie widać. Jesteś przygotowany na coś takiego?
Nie byłem. Rok temu odwiedziliśmy jej rodzinną miejscowość i już wtedy nie rozmawiali o niczym innym, jak tylko o ceremonii ślubnej. Miałem im wtedy powiedzieć, że nie wierzę w więzy małżeńskie?
Miałem już serdecznie dosyć obserwowania sytuacji, jaka panowała w moich rodzinnych stronach. Rodzice od lat skakali sobie do gardeł, chociaż przy ludziach udawali, że są w sobie szaleńczo zakochani. Ależ to było zakłamane! Za nic w świecie nie zamierzałem powielać tych pomyłek.
To tylko okres próbny
Przez lata moim ulubionym zajęciem było skakanie z kwiatka na kwiatek, aż pewnego dnia trafiłem na tę jedyną. Niemal od razu zaproponowałem jej, żeby zamieszkała ze mną, co mogło świadczyć tylko o dwóch rzeczach – albo oszalałem, albo naprawdę straciłem dla niej głowę.
Do tamtej pory strzegłem swojego terytorium niczym rozjuszony lew, więc jeśli chciałem je z kimś dzielić, to musiało być to coś poważnego. Na dodatek nie było to łatwe uczucie, bo moja wybranka nie zareagowała tak, jak myślałem i sporo czasu zajęło mi przekonanie jej do wprowadzenia się do mnie. Ostatecznie zgodziła się wziąć klucze, ale zaznaczyła, że to tylko okres próbny. I tak testujemy nasz związek już od dobrych paru lat.
Tata Ilony raczej nie podskoczy z radości
Wiedząc, jaki stosunek mają rodzice mojej ukochanej, taktownie unikałem odwiedzin u przyszłych teściów, bo nie chciałem być ciągle namawiany do wzięcia ślubu. Ale dwa paski na teście wszystko zmieniły. Ile mogliśmy, tyle zwlekaliśmy, ale po dwóch miesiącach sprawa zrobiła się pilna.
– Teraz albo wcale. Nie możesz pojawić się u nich na wiosce z brzuchem, musimy dać im chwilę, żeby oswoili się z myślą o byciu dziadkami bez przysięgi małżeńskiej.
Moja lepsza połówka to twardzielka i niejeden raz zdążyłem się o tym przekonać. Tym razem jednak wyraźnie było widać, że jest jej ciężko i przydałoby się wsparcie z mojej strony. Dokuczały jej nudności, huśtawki nastrojów, a do tego czasami ni stąd, ni zowąd zalewała się łzami.
Podczas jazdy autem układałem w głowie plan, jak się rozprawię z każdym, kto będzie próbował wyprowadzić ją z równowagi. Na posesję rodziców mojej ukochanej dotarłem mocno pobudzony.
– Ilonka jest wyjątkowo zmęczona, a podczas jazdy zbierało jej się na wymioty – zakomunikowałem bez owijania w bawełnę. – Nie, nic jej nie dolega, to typowe objawy w początkowej fazie ciąży.
– Sławek! – Ilona momentalnie oprzytomniała.
– Moim zdaniem przydało by ci się trochę odpoczynku – mówiłem zirytowany, obejmując ramieniem Ilonę i kierując się z nią w stronę domu. Krok za nami podążała jej mama, sprawiając wrażenie, jakby lada moment miała stracić przytomność. W progu czekał na nas ojciec Ilony.
– Czy ja dobrze usłyszałem? Jesteś w ciąży? – zapytał ostro.
– Owszem, jest w ciąży i obydwoje nie posiadamy się z radości – odparłem, wyręczając Ilonę. – Wpuści nas pan do środka czy mamy tak tkwić na zewnątrz?
– Daj im przejść, ojciec – mama Ilonki żwawo odsunęła swojego małżonka, a ten ustąpił jej miejsca, pod nosem mrucząc jakieś pretensje. – Najpierw zapraszam do kuchni, zajmijcie miejsca przy stole, za moment podam rosołek, domowy, z kurczaka od nas z podwórka – zachęcała, biegając w te i we w te w nerwach.
Teść górował nad nami
Zassałem głęboko powietrze, delektując się apetycznym aromatem. Uwielbiam smaczne potrawy. Moja żona powtórzyła mój gest, ale nagle zbladła. Przyłożyła dłoń do ust i pognała do toalety.
– Pójdę sprawdzić co u niej – oznajmiła teściowa, odkładając łyżkę. Już miała podążyć za Iloną, ale ją powstrzymałem. Chciałem sam zatroszczyć się o ukochaną.
Zajęło nam trochę, zanim opuściliśmy toaletę. Nawilżyłem ręcznik wodą i delikatnie przetarłem nim buzię mojej biednej Ilony. Następnie wyprowadziłem ją na zewnątrz, jak najdalej od kuchennych woni.
Przycupnęliśmy na schodkach. Niedługo potem dosiadła się do nas teściowa, a jej małżonek zawisł nad naszymi głowami niczym gradowa chmura.
– Jakie masz plany? – rzucił prosto z mostu, patrząc na mnie.
– Zamierzam być porządnym tatą – odparłem z irytacją.
– Pytałem o termin ślubu. Dziecko nie może być...
– Bękartem? Tak właśnie pan myśli o swoim przyszłym wnuczku?
– Ludzie po wsiach na pewno zaczną plotkować, ale przecież to nie jest nasze zdanie – wtrąciła ledwo słyszalnym głosem teściowa.
– Naprawdę mamy się przejmować gadaniem innych? Żyjemy dla siebie, a nie dla nich.
– Wiesz, to nasi sąsiedzi, mieszkamy tu razem – mamrotała pod nosem mama Ilony.
I tak w kółko. Największą wagę przykłada się do opinii osób mieszkających w pobliżu. Nasze pragnienia nie mają żadnego znaczenia.
Kobiety ze wsi już mnie polubiły...
– Witam szanownego pana doktora – powitała mnie podstarzała pani, wchodząc na podwórko. – Ale się cieszę, że doktor wpadł z wizytą, bo do przychodni to mam bardzo daleko, a tak mnie coś boli, że już nie wiem co zrobić.
Zabrałem z auta kufer ze sprzętem medycznym, który zawsze miałem pod ręką. Nim nastał zmrok, obejrzałem połowę mieszkańców wioski. Informacja o przyjeździe nieoficjalnego zięcia rozeszła się błyskawicznie po całej miejscowości.
– Panie doktorze, nieczęsto pan nas odwiedza – skomentowała pewna pacjentka, zerkając na mój palec bez ślubnej obrączki.
– Postaramy się wpadać regularniej, jak tylko Ilonce się poprawi – zadeklarowałem.
W mgnieniu oka wśród czekających w kolejce pań zaczęło się szemranie.
– O, to pewnie pani Ilona spodziewa się dziecka – odezwała się złośliwie jedna z kobiet.
– Zgadza się, razem ze mną. Skoro to maleństwo jest moje, to i ta ciąża też – odpowiedziałem radośnie.
– Mój facet raczej tak nie gadał, dla niego to typowo kobiece sprawy – stwierdziła pacjentka. – Ilona ma szczęście, że wpadła na takiego… męża.
– No, święta prawda – zgodnie pokiwały głowami pozostałe babki.
– Czy to znaczy, że zostałem tu przyjęty pomimo tego, że nie mam obrączki na palcu? – uśmiechnąłem się szeroko.
– Ależ skąd, panie doktorze, my w ogóle nie… – zaczęło naraz odzywać się wiele osób.
– Razem z naszym maluszkiem będziemy tu wpadać najczęściej jak się da. Zależy nam, aby wiedział skąd pochodzi.
– Racja, święta racja – zgodziły się usatysfakcjonowane panie. – To już pewne, że urodzi się chłopczyk?
– Nie, tak mi się po prostu wyrwało. Zdradzę paniom sekret, że tak naprawdę bardziej ucieszyłaby mnie dziewczynka, mógłbym ją wtedy do woli rozpieszczać i nikt by mi nic nie zrobił.
– Lepiej się pilnuj, bo jeszcze zostaniesz sołtysem na wsi – zażartowała Ilona, wnosząc przekąski dla pań z okolicy.
Pogadanka z „teściem"
Zewsząd popłynęły życzenia oraz wskazówki, a rodzice Ilony aż promienieli z radości. Niestety, nie udało mi się uniknąć poważnej pogadanki z niedoszłym teściem.
Gdy tylko Ilonka, która ostatnimi czasy kładła się spać już chwilę po ósmej wieczorem, odpłynęła do krainy snów, jej ojciec przywołał mnie gestem do salonu. Na blacie czekała przekąska typowo dla facetów, a tata rozlał trunek do kieliszków i wychyliliśmy je do dna. Choć zazwyczaj dużo potrafię wypić, tamtego wieczoru niestety nie podołałem. Zmorzył mnie sen, gdy wyciągnąłem się na sofie, a obudziłem się dopiero, gdy Ilona mnie szturchnęła.
– Hej, wszystko gra? – zapytała z uśmiechem.
– Okropnie mi niedobrze – wystękałem.
– To przez nalewkę taty, organizm musi się do niej przyzwyczaić. Nie powinieneś był tyle tego wypić.
– Chciałem tylko skosztować – ponownie zajęczałem. – Gdzie się podział twój ojciec? - spytałem.
– W kuchni, twoja mama robi mu awanturę, że cię otruł – odparła Ilona, chichocząc.
– Jak to? O własnych nogach chodzi? – zareagowałem zaskoczony.
– Jasne, a jak myślałeś? Masz, łyknij to, powinno pomóc – wcisnęła mi do ręki jakiś podejrzany płyn.
Przełknąłem. Fuj, wolę nie myśleć o tym co wypiłem.
Ilona została mamą małego chłopczyka, któremu nadaliśmy imię Julian
Zrobię to dla niej
W ciągu kolejnych dwóch miesięcy po narodzinach chłopca udało mi się zdobyć pierścionek, by oświadczyć się ukochanej.
– Jest przepiękny, bardzo ci dziękuję – moja wybranka nałożyła pierścionek na serdeczny palec i czule mnie ucałowała. – Kochanie, przebierz proszę Julka, pora go nakarmić.
– Czyli to oznacza, że będziemy mężem i żoną? – zapytałem, zmieniając małemu pieluchę i podając go Ilonie.
– A jak sądzisz? Nie myśl sobie, że uciekniemy od hucznego wesela, cała nasza wioska się zleci. Masz pojęcie, ile to będzie nas kosztować?
Aktualnie na głowie Ilony jest następny kłopot. Regularnie wybieramy się z małym na wieś, gdzie moja wybranka jest skazana na wysłuchiwanie uwag rodziców odnośnie wesela, podczas gdy my z Julkiem idziemy na przechadzkę.
Zatrzymuję się przy płotach, zza których wychylają się sąsiadki, by podziwiać urodę i tężyznę synka. Uwielbiam tu zaglądać. A ślub i wesele? Czy to ma znaczenie? Raczej się odbędzie, bo kocham moją Ilonę do szaleństwa.
Czytaj także:„Wychowałam 2 leniwe damesy, które palcem nie kiwną, by mi pomóc. Gdybym się przewróciła, nawet by mnie nie podniosły”„Szwagier skacze wokół mojej siostry jakby była udzielną księżną. Obrażona damulka zadziera nosa, ale już ja jej pokażę”„Wiem, że nie powinnam, ale przeczytałam pamiętnik córki. To, czego się dowiedziałam, totalnie mnie zniszczyło”