Wiosna z pierwszymi blaskami słońca i tęczą kolorów na trawnikach to wspaniała okazja, aby trochę odmłodzić… swoją paletę make-up’u. Najnowsze tendencje podejrzane na światowych wybiegach hołdują świeżości, radosnym tonacjom i lekkiej swobodzie życia.
Przede wszystkim tryumfalny powrót święci delikatny beż wylansowany na początku latu dziewięćdziesiątych. Tym razem mamy go w odmianie różowej, dodatkowo podkreślonej przez młodzieńczy róż na policzkach, oraz typowej brzoskwiniowej tonacji, bardzo naturalnej – jakbyśmy właśnie spędziły kilka długich słonecznych dni na spacerach po plaży. Te dość jasne odcienie zapewniają subtelność i jednocześnie pozwalają uniknąć grubych kryjących warstw kosmetyku koniecznych przy ciemnych podkładach. Nowoczesne formuły musów i ultra delikatnych podkładów oraz słonecznych pudrów pozwalają wykonać wiosenny makijaż w ciągu kilku minut.
Powieki tymczasem proszą o odrobinę szaleństwa. Kreatorzy sięgają po wyraźne jasne wiosenne kolory – błękit, groszkowy zielony, soczysty pomarańczowy, kanarkowy żółty. Nawet zupełnie elektryczne odcienie niebieskości oraz różowego. Cienie, często dobierane parami, np. zieleń z błękitem jak u Karla Lagerfelda, podkreślają zdecydowanym pociągnięciem pędzla górną i dolną powiekę. Odważnie, ale bardzo interesująco!
U Diora znajdziemy nawet brokat i intensywne proste czarne kreski na brwiach, niczym prosto z kabaretu. John Galliano spowił swojego wampa nie tylko w kocie oczy przedłużone czarnym cieniem, ale także hebanowe brwi godne Łuku Tryumfalnego. Nic dziwnego, że Paryż na nowo odkrywa moc smolistego eyelinera: spojrzenie Pani Wiosny 2008 musi elektryzować namiętnością!
Agata Chabierska