Jesienny powrót brwi

Czyli patrzymy prosto w oczy jesienno-zimowych trendom w makijażu.
/ 03.11.2010 07:11

Czyli patrzymy prosto w oczy jesienno-zimowych trendom w makijażu.

Największa niespodzianka to powrót brwi - na początku tego roku znacznie złagodniały, a wręcz lekko zniknęły - utlenione i przefarbowane na jasne neonowe kolory. Tymczasem jesień przyniosła brew mocną, wręcz czarną. Niektórzy wręcz pokusili się o zaznaczenie chłopięcej, twardej kreski - czy wy zdecydujecie się na taką zmianę?

Fot. stylelist.com

W Mediolanie na pokazie Roberto Cavalli i u Marniego brwi komponowały się z makijażem w stylu smoky eyes nie przykuwając samodzielnie uwagi, ale już u Narciso Rodrigueza (poniżej) były punktem centralnym twarzy - wysokie, czarne, architektoniczne wręcz łuki przypominały malowane porcelanowe lalki.

 Fot. lastlooksblog.com, chainlinkfashion.com

Jeszcze inny, ale niemniej wyraźny kontur widać było u modelek Thakoona, gdzie wizażystka Diane Kendal postawiła na ukośną kreskę, nadającą twarzy nowej perspektywy oraz nieco złości. Zwróćcie uwagę, że samo oko pozostaje przy takiej brwi dość mało zaznaczone, a jedynym równie mocnym akcentem jest… brzoskwiniowy róż na kościach policzkowych.

Fot. dester168.spaces.live.com, lastlooksblog.com

Wreszcie, u Prady poza grubą kreską i mocną linią arcy ciekawa była także tekstura - brwi przeczesano pociemnianym żelem tak wyraźnie, by widoczne były pojedyncze ruchy grzebyka. Czy to nie wygląda według was trochę zbyt zwierzęco?

Fot. widbox.com

Warto przy tym wszystkim wspomnieć, że gdzie zyskują brwi tam traci cała twarz - przynajmniej, jeśli chodzi o wyrazistość. Jesienią i zimą stawia się więc raczej na jasną, rozświetloną i oczywiście prefekcyjną (czy będzie kiedyś sezon trochę bardziej wybaczający dla naszych niedoskonałości?) cerę i utemperowaną fryzurę. Ma to być po prostu naturalny look silnej kobiety… z mocną brwią. Ot, taki rodzaj makijażowego minimalizmu.

Fot. Michael Kors, Chanel

Jeśli już coś jednak malujemy, to zdecydowanie oczy, nie szczędząc ołówka i eyelinera, a nawet jak u Chanel, zahaczając o granice teatralnej przesady.
 

Redakcja poleca

REKLAMA