Wkraczamy w Jesień, gratuluję!

Ledwie zdążyłam wrócić z wczasów nad morzem, a za oknem widzę (o matko, czy możliwe?!) coś podobnego do jesiennej słoty. Jednak jak nigdy cieszy mnie ten widok, za prawie dwa miesiące strasznych upałów, które bardziej przypominały śródziemnomorskie klimaty niż nasze bałtyckie, najzwyklej w świecie cieszę się na widok deszczu za oknem, pochmurnemu niebu, temu, że mogę pisać artykuły nie pocąc się za każdym wciśnięciem klawiszy, pić gorącą czekoladę, brać wannę pełną piany z „Cosmopolitanem” w dłoniach…
/ 31.08.2010 07:56

Ledwie zdążyłam wrócić z wczasów nad morzem, a za oknem widzę (o matko, czy możliwe?!) coś podobnego do jesiennej słoty. Jednak jak nigdy cieszy mnie ten widok, za prawie dwa miesiące strasznych upałów, które bardziej przypominały śródziemnomorskie klimaty niż nasze bałtyckie, najzwyklej w świecie cieszę się na widok deszczu za oknem, pochmurnemu niebu, temu, że mogę pisać artykuły nie pocąc się za każdym wciśnięciem klawiszy, pić gorącą czekoladę, brać wannę pełną piany z „Cosmopolitanem” w dłoniach…

Tak, właśnie to chciałam powiedzieć, że każda pora roku ma swoje unikalne, wspaniałe strony, oznaki. Zwariowałabym pewnie, gdybym musiała ciągle, wylegiwać się na plaży, dbać o opaleniznę, jeść codziennie lody i kąpać się w morzu. Nawet nie o wariactwo chodzi, po prostu lato nie byłoby świętem, a wymienione powyżej czynności raptem zmieniłyby się w codzienność, tracąc po drodze swój cały urok. I dlaczego tylko ludzie są tacy wybredni? Nie, żeby się cieszyć wiecznym latem i złotym słońcem, istoty spragnione różnorodności!

Co do mnie, to naprawdę złapałam lato za ogon. Wspominałam już o plaży, na której czerpałam przyjemność czytania z „Jedz, módl się, kochaj”, pływałam w herbacianej wodzie morskiej (bardzo ciepła!), nabyłam świetną opaleniznę. Do tego wyskakałam się na trampolinie, wypróbowałam jazdę quadem i stopniałam z miłości do najwspanialszej łazienki, którą tylko widziałam! Wyobrażacie sobie jasną i przestrzenną łazienkę na poddaszu, w której się mieści ogromne jacuzzi, odtwarzacz muzyczny z całym zestawem głośników, kabina prysznicowa, świetne meble, duże lustro i ogromne okno z widokiem na las… W swoich marzeniach relaksowałam się w tej wannie pełnej piany, w blasku świec słuchając najprzyjemniejszej w świecie muzyki i spoglądając w bezgraniczną przestrzeń lasu… I wiecie co? Marzyć warto, bo marzenia się spełniają.
Oprócz tego, że lato dobiega końca są jeszcze inne przyjemne wiadomości. Na przykład to, że wraz z rozpoczęciem września w sferze mody zaczyna się nowy okres – „jesień/zima”. Cały świat mody podobnie jak my zmieniając czas na zimowy z letniego, zmienia wszystkie kolekcje, tendencje, tkaniny, z których tak samo starannie tworzy się niesamowite kreacje tylko już na nowy sezon. Chyba już się domyślacie do czego zmierzam, nie? Więc co będzie modne w sezonie „Jesień/Zima 2010”?

Przede wszystkim, znów na topie widzimy srogi minimalizm, obciągające, czy też równe stroje, geometryczne dodatki i kolory, te, od czarno białych zdjęć. Czyli powracamy do zasady „less is more”. W sumie nic nowego, że wkraczając do jesieni na zmianę kolorowemu, jaskrawemu latu przychodzą bardziej spokojne kolory, lecz zadbajcie o to, by w waszej garderobie były jakieś weselsze akcenty. Choćby czerwone gumowe buty i żółty parasol do rozegnania czarnych chmur, zanim przyjdzie piękna, złota jesień… 

P.s. Paradoks, ale, gdy się tylko zrobi porządek w pokoju, rodzicom nagle przychodzi do głowy zrobić remont w pokoju obok. Co za ironia losu? Może takim ludziom jak ja bałagan jest pogodnym znakiem? Zresztą wolne od przeszłości miejsce od razu zajęła prawdziwa teraźniejszość.
Wniosek: Porządki robić warto, nawet żeby od razu znów zaśmiecić i wtarabanić tam inne rzeczy, z innego pokoju. Bo to rzeczywisty bieg życia i wtedy się czuje, że biegnie się do przodu, a nie stoi w miejscu.

Redakcja poleca

REKLAMA