Fascynuje ją styl Audrey Hepburn, marzy o Nowym Jorku, ale póki co mieszka w Krakowie. Ma zaledwie piętnaście lat i niezwykle wyczucie modowe. Kolejną bohaterką cyklu Polskie szafy jest Weronika, autorka bloga Raspberry and red.
Od jak dawna blogujesz i skąd pomysł na blogowanie?
Bloguję od prawie dwóch lat. Podczas ferii zimowych w pierwszej klasie gimnazjum natrafiłam na modowe blogi. Od razu się w nich zakochałam i postanowiłam założyć własnego. Nie mówiłam jednak o nim moim rodzicom, bojąc się ich reakcji. W końcu jednak cała sprawa przez przypadek wyszła na jaw i mama z tatą pogodzili się z dziwnym hobby ich córki.
Swoje notki tłumaczysz również na język angielski, masz również gości z zagranicy?
Tak. Notki piszę także po angielsku oczywiście, żeby moi goście z zagranicy mogli cokolwiek zrozumieć, ale oprócz tego traktuję to jako ćwiczenie językowe.
Zainteresowanie modą to raczej hobby czy styl życia?
Myślę, że jest to coś pomiędzy. Na pewno więcej niż hobby, jednak stylem życia też bym jeszcze tego nie nazwała. Moda jest dla mnie ogromnie ważna, jednak nie jestem w stanie poświęcić się jej całkowicie, skoro normalnie chodzę do szkoły i się uczę. Ludzi z branży mody nie obchodzi, że jakaś 15-latka chce przyjść na ich pokaz czy imprezę. W sumie się im nie dziwię, ale czasem żałuję, że nie mam tych kilka lat więcej,aby spokojnie bywać na różnych eventach w tygodniu, nie martwiąc się o kartkówki w szkole następnego dnia.
Mimo młodego wieku, dzięki pasji do mody, zaistniałaś już na łamach mediów polskich i zagranicznych. Swoją przyszłość wiążesz z modą?
Tak, zdecydowanie. Z reguły jestem nieśmiała, ale moda pozwoliła mi się trochę przełamać i to jej zawdzięczam zdobycie większej odwagi. Na samym początku bałam się chodzić ubrana tak, jak lubię, a spojrzenia innych mnie przerażały. Teraz na szczęście nie mam już takich problemów!
Jakie jest twoje największe modowe marzenie?
Mam kilka marzeń, niektóre się spełniły, ale przybyło jeszcze więcej! Te jednak wolałabym zachować dla siebie, wolę nie zapeszać.
Uważasz się za szafiarkę? Co to znaczy być szafiarką?
Szafiarka to dziewczyna, która na blogu pokazuje swoje ubrania - tak, jestem szafiarką, chociaż nie przepadam za tą nazwą.
Utrzymujesz kontakt z innymi modowymi bloggerkami? Jeśli tak, to czy te relacje przenoszą się również do tzw. realu?
Tylko z kilkoma. Poznałyśmy się na sesji dla Vivy!Mody. Jednak w realu mam większość przyjaciół niezwiązanych z blogami - lubię to, ponieważ mam możliwość utrzymania równowagi pomiędzy dwoma różnymi światami.
Gdzie się ubierasz?
Ubieram się głównie w ciucholandach. Kupuję tam ogromne ilości ciuchów. Moja Mama często powtarza, że kiedyś mi to wszystko wyrzuci do śmietnika, bo szafa mi się nie domyka. Z sieciówek ostatnio polubiłam Mango i Claire's. W tym drugim zaopatruję się w biżuterię.
Skąd czerpiesz inspiracje? Na swoim blogu często wspominasz o stylu Audrey Hepburn, to twoja ikona mody?
Audrey jest nie tylko moją ikoną mody, ale także symbolem elegancji, gracji, wszystkiego, co osobiście cenię. Inspiracje natomiast czerpię zewsząd, czasami jadę tramwajem ze szkoły i bum! Już mam w głowie obraz całego zestawu. Częściej jednak zestawy kompletuję instynktownie.
Jak opisałabyś swój styl?
Proste formy, czasem przełamane mocniejszym akcentem. Bardzo lubię stonowane barwy, chociaż coraz bardziej przekonuję się też do tych żywszych. Prawda jest taka, że mój styl ciągle ewoluuje, jestem otwarta na nowości i staram się korzystać z wolności w sprawach ubioru póki jestem młoda.
Mimo młodego wieku Weronika ma doskonałe wyczucie smaku, a jej stylizacje nie są przesłodzone. Oglądając jej zdjęcia możemy przenieść się na ulice Nowego Yorku i Mediolanu. Szeroki zakres inspiracji, jak i selektywny dobór trendów są jej mocną stroną. Weronika jest doskonałym przykładem na to, że najnowsze trendy nie muszą wyglądać groteskowo. Trzymam kciuki za naszą młodą stylistkę! - Magda Balul, redaktor działu Moda.
Fot. raspberryandred.blogspot.com