Dowodzi listą Polskich Szaf, a także prowadzi własnego bloga modowego. Mówi, że nie śledzi trendów i nie żyje modą, jednak ma w sobie żyłkę łowcy modowych perełek. Oto Małgosia.
Jesteś głównodowodzącą "Polskich Szaf", bloga skupiającego większość polskich szafiarek. Jak się narodził pomysł na taką inicjatywę?
Lista Polskich Szaf została założona w kwietniu 2008 roku przez Babsztyla (http://babsztyl.blogspot.com/). Jej celem było zebranie w jednym miejscu wszystkich blogów o tej tematyce. To bardzo ułatwiło poszukiwanie szafiarek w sieci. Bardzo długo listę prowadziła Baglady (http://bagladyshop.blogspot.com/). Obecnie są dwie administratorki „Polskich Szaf” – ja i Marchewkowa (http://www.marchewkowa.pl/). Prowadzeniem listy zajmujemy się od czerwca 2010. W tym czasie lista została zmodernizowana technicznie.
"Polskie Szafy" to nie tylko martwa lista blogów, społeczność szafiarek powoli "wychodzi" z sieci. Organizujecie również również akcje szafiarskie i zloty szafiarek?
Zloty i akcje organizowane są przez same szafiarki. Propozycje padają zazwyczaj na forum szafiarek, tam są omawiane i precyzowane. Na "Polskie Szafy" trafiają już jako gotowe propozycje. Na fan page Polskich Szaf trafiają informacje o wydarzeniach, a na „Polskie Szafy” – linki odsyłające do stron zawierających podsumowanie akcji czy zlotów.
Lista "Polskich Szaf" wydłuża się z miesiąca na miesiąc. Ile zarejestrowanych bloggerek liczy aktualnie?
Obecnie lista zawiera 513 blogów. Miesięcznie przybywa około 30 nowych blogów. Niestety z powodu braku aktualizacji tyle samo ubywa. Liczba blogów na liście od kilku miesięcy jest podobna.
Ile wśród nich to panowie bloggerzy?
Niestety nie prowadzimy aż tak szczegółowych statystyk. Jednak z naszych obserwacji wynika, że ich liczba rośnie.
Szafiarki powoli zaczynają "wychodzić" z sieci. Szczególnie zagranicą, mają coraz więcej do powiedzenia w świecie mody, są zapraszane do stylizowania sesji, a nawet do projektowania własnych kolekcji dla znanych marek. Jak myślisz dokąd to zmierza?
Są różne podejścia do blogów modowych. Dla niektórych to tylko hobby, a dla niektórych życiowa pasja. Blog staje się trampoliną do dalszych działań w dziedzinie mody. Następuje profesjonalizacja. Blog jest wstępem do dalszej kariery – rodzajem portfiolio. Cieszę się z tego powodu. Myślę, że jeśli robi się to, co się lubi i robi się to dobrze, to fajnie, że jest się docenianym. To jedyna droga do poczucia spełnienia i satysfakcji ze swoich działań i w efekcie z pracy.
Nie tylko zarządzasz listą "Polskich Szaf", ale także prowadzisz własnego bloga o modzie. Od jak dawna blogujesz i jak narodził się pomysł na blogowanie?
Bloguję od półtora roku. Kiedy przeglądałam blogi innych szafiarek i podziwiałam je za pomysł na siebie i odwagę. To był czas kiedy udało mi się dość mocno schudnąć. Mimo to w swoich oczach nadal byłam w dużym rozmiarze. Blog pomagał mi widzieć się we właściwym świetle. Do tego motywował mnie do staranniejszego wybierania ubrań. Teraz zgubione kilogramy niestety wróciły, ale moja miłość do bloga pozostała.
Zainteresowanie modą to raczej hobby czy styl życia?
W moim przypadku zdecydowanie hobby. Nie śledzę najnowszych trendów, nie żyję modą.
Uważasz się za szafiarkę? Co to znaczy być szafiarką?
Szafiarka to osoba, która robi sobie zdjęcia w swoich ubraniach i wrzuca je na bloga. Dlatego zdecydowanie jestem szafiarką. Nie wyznaję jednak żadnej „filozofii szafiarstwa”.
Które polskie szafiarki, według ciebie, zasługują na szczególną uwagę?
Jest ich całe mnóstwo! Uwielbiam inteligencję i sposób pisania Frety (http://frecizna.blogspot.com/), elegancję i perfekcyjność Marchewkowej (http://www.marchewkowa.pl/), przecudowne zdjęcia Panny Lemoniady (http://pannalemoniada.blogspot.com/), styl Riennahery (http://riennahera.blogspot.com/) i wiele innych – listę ulubionych mam na swoim blogu.
Utrzymujesz kontakt z innymi szafiarkami? Jeśli tak, to czy te relacje przenoszą się również do tzw. realu?
Tak, kilka dziewczyn bardzo lubię i utrzymuję z nimi kontakt „pozablogowy”. Z kilkoma spotkałam się także osobiście.
Gdzie się ubierasz?
No i tu odpowiem bez żadnej oryginalności – w second hand'ach. Początkowo wynikało to z relacji ceny do jakości ciuchów oferowanych w sieciówkach. Potem odkryłam w sobie żyłkę łowcy. Zdarzało się kupić za 6 zł buty o sklepowej cenie 700 euro. No i jak tu nie kochać sh? Do tego jestem „wielkoformatowa”. Dziewczyny w moim rozmiarze mają problem z kupieniem ciuchów w sklepach. W sh najczęściej kupić można ciuchy z Anglii, Holandii czy krajów skandynawskich, gdzie problemu z dużymi rozmiarami nie ma.
Skąd czerpiesz inspiracje? Kto jest dla ciebie ikoną mody?
Uwielbiam styl Sienny Miller czy Nicole Richie. Podziwiam Ditę von Teese. A tak poza tym, to na pewno Madonna, Florance Welch.
Jak opisałabyś swój styl?
Bardzo mocno eklektyczny z lekkimi akcentami boho i rockowymi (ale bardzo lekkimi). Podoba mi się także styl retro, ale jakoś brak mi odwagi na śmielsze wkroczenie na te terendy.
Styl Małgorzaty pokazuje, że kobiety o krąglejszej figurze nie muszą się chować pod prostymi krojami, tkaninami bez deseni czy depresyjną czernią. Liczy się kolor i umiejętne podkreślanie swoich atutów (nogi, dekolt, ramiona). Stylizacje są ładnie skomponowane oraz co najważniejsze - praktyczne w pogoni za niesfornymi maluchami. Subtelne detale w postaci naszyjników i pierścionków ożywiają kompozycję, podobnie jak buty, do których podejrzewam Małgosia ma słabość. Brawa za odwagę! - Magda Balul, redaktor działu Moda.
Fot. mamalgosia.blogspot.com