Fascynuje ją różnorodność i wykraczanie poza konwencję. Marzy o szpilkach od Louboutina, lecz na co dzień ubiera się w second handach - Paulina Rudnicka, autorka bloga Kapuczina.
Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się stosunkowo niedawno. Czekałam kilka lat zanim założyłam wirtualną szafę. Co mnie powstrzymywało? Dość krytyczne spojrzenie na siebie i swoją garderobę. Choć interesowałam się modą od dziecka, potrafiłam obiektywnie ocenić swój styl, a był on bardzo przeciętny. Poza tym brakowało osoby, która regularnie robiłaby mi zdjęcia. W momencie założenia bloga fotografowały mnie trzy osoby. Aktualnie jestem wierna jednemu fotografikowi, Szymonowi Brzósce, z którym współpracuję.
Mój blog jest dla mnie moim własnym światem, bardziej realnym niż ten wokół. Kocham ludzi, interesujących się modą. Znajduję takie osoby wśród innych wspaniałych blogerek, które obserwuję nieprzerwanie od około pięciu lat.
Mój styl? Nie mam go! Ci, którzy regularnie odwiedzają mój blog, wiedzą, że najważniejsza jest dla mnie różnorodność. Staram się nie zamykać w jednej konwencji. Moim zdaniem, nie można kochać mody i obstawać przy jednym stylu, zamykając się na inne.
Najczęściej zakupy robię w second-handach! Odwiedzam je kilka razy w tygodniu. Poza tym, często mówię, że allegro jest moim drugim domem. Zawsze mam długą listę obserwowanych aukcji i nierzadko udaje mi się dostać coś za grosze. W sieciówkach kupuję głównie na wyprzedażach. Moje ubrania są bardzo tanie, lecz ich ilość rośnie w zastraszającym tempie. Aktualnie brakuje mi szaf, by je wszystkie pomieścić.
Inispiruje mnie wszystko i wszyscy wokół. Moda uliczna nigdy nie znaczyła dla mnie więcej niż teraz, kiedy pracuję przy drugiej już edycji książki Fashion People. Bardzo ciężko spotkać osoby, które wyróżniają się w jakiś pozytywny sposób. Będąc w Krakowie poznałam chłopaka, który miał przy sobie metaliczną, minimalistyczną torbę/ worek. Zaintrygowała mnie do tego stopnia, że teraz będę usilnie poszukiwać podobnej. Dziewczynie spotkanej w łodzi potwornie zazdrościłam okularów, więc skierowała mnie do sklepu, w którym je kupiła. Inspiracji szukam także na innych blogach, w pismach poświęconych modzie. Nie będę ukrywała, że co sezon czekam na propozycje projektantów, prezentowane podczas tygodni mody na całym świecie.
Moje modowe guru to redaktorki Vogue’a i kilku innych pism poświeconych modzie. Kocham je za styl, zawsze inny, który wciąż ewoluuje! Cenię je także za ich silny charakter i to, ze nie boją się eksperymentować czy szokować. Skrycie marzę, by kiedyś móc pracować dla kogoś takiego. Jest to jedyne zajęcie, gdzie stres, brak czasu, życia osobistego i snu nie miałyby dla mnie znaczenia!
Gdybym miała nieograniczony budżet na ubrania i dodatki, w pierwszej kolejności kupiłabym... Chyba nie potrafię wybrać jednej rzeczy. Na pewno byłyby to obcasy. Jakie? Z pewnością od Louboutina. Marzą mi się także budzące falę kontrowersji i krytyki buty zaprojektowane przez Aleksandra McQueena. Mogłabym się do nich modlić. Poza tym mam kilka ulubionych fasonów torebek od Diora i Chanel. Lista nie ma końca! Co z tego, kiedy wciąż nie posiadam wielkiej garderoby, żeby to wszystko pomieścić.
Rzeczy, których nigdy nie pozbyłabyś się ze swojej szafy, to... wszystkie wymienione w poprzedniej odpowiedzi. Problem w tym, że najpierw muszą się w tej szafie znaleźć!
Stylizacje Kapucziny są jak impresjonizm - chwytają chwilę szybko i zapisują ją na zawsze. Za tymi chwilami kryją się emocje prawdziwe, bo odmienne - żadna z nas nie jest jednoliniowa, jednobarwna i nudna. Nasza szafirka doskonale o tym wie, dlatego pozwala sobie na różnorodność, brak definicji, a tym samym unikatowość. Piękne zestawienia kolorów, umiejętna zabawa wzorami oraz drobne dodatki urzekają, wciągają i rozkochują - polecam taką miłość każdej kobiecie - Magda Balul, redaktor działu Moda.
Fot. kapuczina.blogspot.com