Niezależnie od tego, jak się ubieramy, jak wyglądamy i jaki wykonujemy zawód, nosimy je każdego dnia. Być może właśnie dlatego czasem traktujemy je po macoszemu. A one i tak posłusznie spełniają swoją funkcję. Dają nam poczucie komfortu i dodają atrakcyjności. Ten zwykły kawałek materiału, z którego wyczarowane są majtki budzi wiele emocji, których czasem nie można opanować. Choć w nieco odmiennym świetle, tak właśnie było kiedyś i tak jest też teraz.
Diabelsko rozpustny wynalazek
Oprócz tego, że ta część codziennej bielizny skrywa naszą zewnętrzną intymność, musimy wiedzieć, że kryje się za nią długa i ciekawa historia. Co wiemy na temat majtek? Może i potrafimy się pochwalić znajomością krojów i atrakcyjnych cenowo ofert, ale to zbyt mało by powiedzieć, że o majtkach wiemy coś więcej. Być może ta wiedza nie przyda nam się podczas wykonywania codziennych czynności, ale z pewnością może ubogacić nasze sypialniane życie lub zwyczajnie zaspokoić naszą ciekawość.
Zakrywanie intymnych punktów miało miejsce po raz pierwszy w Edenie. Kto by przypuszczał, że grzech pierwszych ludzi przyczyni się do rozwoju obyczajowości seksualnej, która zmieniała się przez całe wieki. Trudno jest się doszukać informacji, które jasno potwierdzałyby istnienie majtek, ale ich pierwowzory (pomijamy już listek figowy) pojawiały się już w czasach starożytnych. Zamożne Egipcjanki, które nosiły biodra przepasane skąpymi tunikami, to prototypy kobiet luksusowych i frywolnych. Bo jak historia pokazała, majtki były synonimem rozpusty. Co w sumie po dziś dzień się ostało tyle, że w innej formie. A jak to było kiedyś? W Średniowieczu, co ciekawe we Włoszech – kolebce mody, majtki były „przywilejem” kobiet lekkich obyczajów. Ówczesne kurtyzany nosiły majtki, które dzisiaj przypominałyby nam raczej długie męskie, luźne kalesony zakończone falbankowym obszyciem. Porządnym dziewczynom nie w głowie było noszenie majtek! To potworne zderzenie z dzisiejszą rzeczywistością, gdzie noszenie majtek jest tak powszednie, jak zakup chleba, a ich brak, przeciwnie, budzi zgorszenie i może wywołać nawet ogólnokrajowy skandal. Kiedyś było inaczej. Majtki nie miały łatwego żywota, gdyż bardzo opornie zyskiwały grono swoich zwolenników. Piszemy to świadomie „zwolenników”, gdyż przez Kościół, czyli w sumie przez mężczyzn, były uważane za diabelski wynalazek i przemawiały za grzesznym życiem. Jednak kobiece potrzeby okazały się bardziej przekonujące, niż doktryny kościelne. Pierwszą dzielną była Katarzyna Medycejska, która nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich swoich panien dworu kazała uszyć majtki. Głównie miały służyć one do jazdy konnej. Jednak przez kilka wieków majtki - pantalony, ciągle były uznawane za wyraz nieprzyzwoitości. Noszone tylko przez posługiwaczki, kurtyzany i tancerki kabaretowe zaczęły zdobywać popularność dopiero na początku XX wieku. Ten „strój na nogi”, jak mawiano, został doceniony późno, ale zasadnie. Skróceniu uległy stroje kobiece, tym samym zaszła potrzeba zakrywania tego, co pod spódnicą chowamy. I tak z trywialnej odzieży, majtki nabrały mocy urzędowej i stały się synonimem przyzwoitości. Nosisz majtki i skrywasz, to, czego nie wypada pokazywać – dobrze, nie nosisz – siejesz zgorszenie. Dzisiaj wykorzystujemy i jedno i drugie.
Od majciochów po stringi
Majtek mamy dziś pod dostatkiem. Nie musimy biegać do krawca i prosić o uszycie paru sztuk. Majtki to część naszej garderoby, którą wymieniamy dość często i lubimy z nią eksperymentować. To produkt łatwo dostępny na rynku odzieżowym, w dodatku w bardzo szerokim asortymencie. Każda z nas znajdzie dla siebie idealne majtki, takie, w których będzie czuć się doskonale i wygodnie. Jeszcze kilka dekad temu majtki nie zadziwiały w naszym kraju dostępnością, względem kolorystyki i kroju, dzisiaj mamy ich pod dostatkiem. Nie dość, że prezentują się w pełnej palecie kolorów tęczy, różnych wzorach, do tego mogą zakrywać więcej lub mniej. Kupujemy figi, szorty lub stringi. „Przemysł majtkowy” odpowiadając na potrzeby rynku wprowadził nawet mikro stringi. Obserwując uważnie aktualne tendencje, może się okazać, że hitem najbliższych dziesięcioleci, będą prawdziwe majtki „niewidki”. Chociaż w niektórych gałęziach przemysłu już robią furorę.
Pokaż mi swoje majtki, a powiem Ci …
Czy można ocenić kobietę przez pryzmat majtek? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Ale współcześnie panujące trendy i zwyczaje skłaniają nas do pewnych zawężeń. Im mniejsza objętość majtek, a raczej im mniejsze na ich wyrób zużycie materiału tym większa chęć noszenia ich na pokuszenie. Jak sądzą eksperci (pytanie czy i na jakiej grupie kobiet przeprowadzali badania) noszenie skąpej bielizny, kusych majteczek jest oznaką dużej pewności siebie ich właścicielek. Mają one (kobiety) rzekomo wysoką samoocenę i raczej nie cierpią z powodu kompleksów. Może i jest w tym cień prawdy, jednak z naszego kobiecego punktu widzenia bez przeprowadzania ankiet, możemy śmiało powiedzieć, że tak być może, ale wcale też nie musi. Zakładanie kusych majteczek, stringów, bo to o nich mowa, nie zawsze musi oznaczać chęć uwodzenia mężczyzn i wzbudzania pożądania. Czasem jest zwyczajną oznaką komfortu, ponieważ pozwala na większą swobodę ruchów i wspomaga stały dopływ powietrza do intymnych miejsc. Takie potrzeby nie świadczą przecież o naszych cechach charakteru, co najwyżej mogą potwierdzić teorię, że kobiety szukają wygody. Nawet w noszeniu zwykłej bielizny. Ale majtki kobiece mogą „powiedzieć” coś jeszcze. Niestety niechlubna to strona, jednak konieczna do omówienia. Trudno powiedzieć, z czego to wynika, jednak nie wszystkie kobiety zmieniają majtki, regularnie. Regularnie, znaczy nie inaczej, jak c o d z i e n n i e. Choć nie wyobrażamy sobie noszenia jednych i tych samych majtek przez kilka dni, a nawet, co tydzień, jednak anonimowo wiele pań przyznaje, że tak właśnie postępuje. Nie wiadomo, z czego to wynika możemy tylko przypuszczać, że z braku zachowywania podstawowych zasad higieny, z lenistwa, z oszczędności? Szokujące, że w średniowieczu majtek nie noszono, a teraz nosi się je, a mimo to nie utrzymuje należytej czystości, jak w średniowieczu właśnie. Może to objaw średniowiecznego samoudręczenia, czy raczej chyba nękania otoczenia, bo brak stałej zmiany majtek nie wpływa korzystnie na dobre samopoczucie towarzystwa.
Myjmy się, drogie panie i codziennie zmieniajmy majtki! Nie dopuszczajmy, do tego, żeby były niechlubną wizytówką naszych nawyków higienicznych. Bo na rzadkiej zmianie majtek nie zaoszczędzimy zbyt wiele, chyba, że odrobinę proszku do prania, wody, szczyptę energii elektrycznej, no i trochę sił witalnych naszych mężczyzn, bo nawet interesująco zapowiadający się wieczór w zderzeniu z brudną, nieładnie pachnącą bielizną, może się szybko skończyć.
źródło: MWmedia